sobota, 23 lipca 2016

Manufaktura Czekolady Jawa Criollo 70 % ciemna z Jawy

Na moim blogu w kategorii "Jawa" znajdziecie już parę tabliczek, ale wcale nie znaczy to, że mam dobre rozeznanie w kakao z tego regionu. Właściwie moją jedyną ciemną tabliczką stamtąd, był Morin 70 %, który z racji "niskiej czekoladowości" bardziej mi namieszał w głowie, niż cokolwiek do Jawy przypisał, a resztę jadłam w postaci neapolitanek (Domori Criollo 70 % Javablond i Pralus Indonesie 75 %) - przez malutkie gramatury ciężko mi wychwycić jakieś charakterystyczne nuty dla regionu.

Jakiś czas temu Manufaktura Czekolady wprowadziła do swojej oferty dwie nowe czekolady z ziarna criollo. Criollo mają czerwone, zielone bądź białe owoce i jasne ziarna, a także są najbardziej cenione na świecie. Manufaktura ma dwie propozycje: z jawajskiego criollo (których tylko połowa ma jasną barwę) oraz z ziaren Porcelana z Wenezueli. Zakupiłam obie, jednak jako że Porcelanę uważa się za ten "naj" gatunek na świecie, najpierw sięgnęłam po coś... zwyklejszego.

Manufaktura Czekolady Jawa 70 % kakao to ciemna czekolada o zawartości 70 % kakao typu criollo pochodzącego z wyspy Jawy. 

Niezwykle eleganckie i przyjemne w dotyku opakowanie przypominające tekturową kopertę skrywa folię, którą czym prędzej rozcięłam, by dostać się do...

...wyglądającej na suchą, ciemną tabliczkę o wyrazistym zapachu dymu o ciepłym odcieniu, kojarzącym się wręcz z suchym, nagrzanym asfaltem, a także konfitur z jagód i truskawek. Im dłużej wąchałam czekoladę, tym bardziej dochodziłam do wniosku, że nie brakuje jej też pewnej soczystości cytrusów. 

Przełamałam, usłyszałam sucho-puste ni to chrupnięcie, ni to trzask i zaskoczył mnie jej przekrój przypominający czekolady mleczne.

Wreszcie spróbowałam pierwszy kawałek. Zaczął się rozpuszczać dość szybko, ale jakby leniwie. Skojarzyło mi się to z tym razem tylko co rozlanym gorącym asfaltem, co nasiliła szorstka struktura. Sprawiała wrażenie dzikiej, surowej i zupełnie nieuładzonej.

W smaku od razu nadszedł równie trochę dziki, soczyście słodki kwasek dojrzałych pomarańczy, truskawek-malin (na pewno czerwonych owoców) i ciemnego agrestu. Tak, jakby najpierw po ustach rozchodził się smak jego mocno kwaśnej skórki, a potem wylewała się słodycz mięciutkiego miąższu. Słodycz zaczynała być potem lekko tłumiona przez goryczkę, a czekolada stała się "cięższa".

Owoce zostały zasnute dymem, pojawiła się tu podwędzana nuta, elementy prażonego słodu. Równocześnie pojawiło się poczucie wilgoci, a wszelkie asfaltowe nuty uciekły. Atmosfera ochłodziła się, oczami wyobraźni zobaczyłam piwnicę, gdzie w słoiczkach stoją konfitury z owoców, chyba czerwonych porzeczek. Mignął mi akcent także tych z zapachu, czyli jagód i truskawek. Wciąż pojawiały się cytrusy, tym razem bardziej jako gorzkawe skórki cytryn, które po mocniejszym zaakcentowaniu zaczynały łagodnieć.

Z dymem łączyły się delikatnie prażone nuty, czekolada zrobiła się mniej ordynarna (chociaż jej szorstka dzikość nie zelżała) i pozostawiała po sobie gorzko-słodki, tajemniczo dymny, posmak. Mimo niezbyt inwazyjnych nut, to z racji ich zdecydowania, obstawiałabym więcej niż 70 % kakao.

Niezwykle posmakowała mi ta czekolada! Odważna i trochę dzika, ale nie mająca w sobie nic z ordynarnej siekiery. Zupełnie zaskoczyła mnie w niej agrestowa nuta. 
Z jednej strony cytrusy i dzika szorstkość kojarzyły mi się z ubóstwianymi przeze mnie Menakao, a z drugiej... to, że owoce te zostały otulone dymem... toż to nuta z boskiej Domori Javablond! Podobne cytrusy i wędzone nuty wystąpiły także w Morinie, ale ten był za mało czekoladowy i... bardziej wędzono-serowy; Manufaktura jest taka... po prostu podwędzana. Dymem i cytrusami w sumie i Pralus może się pochwalić, ale z nim mi się mniej ta czekolada kojarzyła.


ocena: 10/10
cena: 25,90 zł (za 50 g)
kaloryczność: 604 kcal / 100 g
czy kupię znów: chciałabym do niej wrócić

Skład: ziarno kakao, cukier, tłuszcz kakaowy

20 komentarzy:

  1. charlottemadness23 lipca 2016 06:40

    Na Manufakturze chyba nie da się zawieść :> Swego czasu zakupiłam 4 tabliczki Manufaktury,kiedy zamawiałam Zottery ale jeszcze żadnej nie otworzyłam.
    Prezentowana Jawa bardzo mi się podoba.Cała gama owoców+ wędzone nuty..Wydaje się nieprzytłaczająca..Jednym słowem 50g szczęścia,które jest wart swej ceny (no mogłaby być odrobinę tańsza,by portfel nie ucierpiał za bardzo :v )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja raz się zawiodłam! :P Ale tylko częściowo i... chciałam wystawić 10/10, a musiałam 9.5, haha. Taak, oby większe zawody mnie w życiu nie spotykały. A chodziło tylko o to, że na zdjęciach na blogu Basi było dużo więcej posypki chili.

      Ta Jawa to idealny antonim do słowa "przytłaczający". Ona była wręcz porywająca!

      Usuń
  2. Jeśli chodzi o Manufakturę to chciałabym spróbować każdej tabliczki (oprócz tej z truskawkami), marka ma u mnie oznakę zaufania. Przypuszczam, że nawet 100 by mi smakowała. Jedynie trochę cena przeraża, ale za dobre ziarna trzeba płacić

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wierzę właśnie, że nawet setka mogłaby Ci smakować. Pamiętam Twoje starsze posty, gdzie z tym kakao to tak różnie bywało, ale teraz, jak nam wszystko za słodkie... :D A i ciągle mam w pamięci łagodne 100 % Menakao I Cluizel. Jestem ciekawa, czy Manufaktura poszła właśnie w tym kierunku czy zabójczego Zottera z Peru.

      Usuń
  3. Ta tabliczka jeszcze przede mną, ale próbowałem Porcelany. Jest dobra, ale bez szału, Domori czy Amedei moim zdaniem to nie jest - z drugiej strony jest o połowę tańsza, więc nie można narzekać. Pod koniec sierpnia bedę w podliżu ich sklepu firmowego, to pewnie i ją sobie kupię.
    PS Javablond rządzi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie recenzja pojawi się dopiero 5-go, ale już teraz zdradzę, że mi bardzo, bardzo smakowała, ale masz rację, że do Amedei i Domori niepodobna. W ogóle bym nie powiedziała, że była z ziaren Porcelana (chyba przez to, że za mocno palona, co mi paradoksalnie pasowało z jej nutami).

      Co do PS... pisałeś kiedyś, że nie uznajesz nepolitanek czy coś (wyprowadź mnie z błędu, jeśli coś mi się pomieszało), więc czyżbyś... próbował pełnowymiarową?! Ja już normalnie myślę o zamówieniu jej przez internet i zapłaceniu astronomicznej przesyłki, bo tak mi smakowało to maleństwo, że sobie wymyśliłam zakończenie nią odkrywania podstawowego świata Domori (a z czasem już tylko będzie przecież odkrywanie nowości i odkrywanie na nowo czekolad dawno jedzonych). :P

      Usuń
    2. Niestety, to była tylko neapolitanka... Ale u Domori imtensywność smaku jest taka, że to jak dwie neapolitanki u innego wytwórcy :) No i ich droższe tabliczki aż tak bardzo od neapolitanek wielkością nie odbiegają :)

      Usuń
    3. Wiem coś o tym, ale w przypadku takich pyszności każdy gram jest na wagę złota! Ostatnio degustowałam jedną Domori i miałam i tabliczkę (50g) i neapolitankę... niebiańska czekoladowa uczta! ;)

      Usuń
    4. 50g to i tak sporo, ich najlepsze tabliczki mają po 25g :(
      Do zobaczenia (napisania :) za tydzień.

      Usuń
    5. A ja się nie zgodzę! Niektóre to właśnie z tych 50 g mnie zdobyły zupełnie! Jednak to akurat pocieszające, że mam taki, a nie inny gust (więcej czekolady :D).
      Miłego wyjazdu! ;)

      Usuń
  4. O mamo, a dla mnie ziarno to ziarno :P Zanim mnie wyprosisz i zatrzaśniesz drzwi, składam wniosek o korepetycje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wniosek przyjęty i umieszczony w zamrażarce (na szczęście nie sejmowej, a tej z lodami), jednak... już na pierwszych zajęciach korepetycji zaleca się zadanie pracy domowej, czyli próbowania plantacyjnych czekolad z różnych ziaren. :P Sięgając pierwszy raz po Amedei zupełnie nie wiedziałam (no dobra, tyle co trochę poczytałam, ale wiem, że czasami to i tak mało daje) o co chodzi z jakąś Porcelaną, a teraz nawet stwierdzam, gdzie nie czuć, że Porcelana to Porcelana (zdumiewające przemiany!).

      Usuń
    2. To jak już kiedyś zbiorę się w sobie by wpaść na herbatkę, na pewno Ci coś przyniosę! ;D

      Usuń
  5. Chciałybyśmy poznać tą jej dzikość :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście akurat Manufakturę chyba można znaleźć w niektórych sklepach ze zdrową żywnością. ;)

      Usuń
  6. Ałć cena mi sie nie podoba:( wędzone nuty to mnie kręci:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na mnie cena nie zrobiła wrażenia, chociaż przeraża mnie trochę moje ostatnie podchodzenie do cen czekolad, bo właśnie ta nie wydaje się taka droga (w porównaniu np. do Domori). No i jest nasza, polska. :)
      Szkoda, że tak ciężko o dobrą czekoladą w niższej cenie.

      Usuń
    2. Ja jak jeszcze nie miałam dziecka to mnie ceny nie przerażały,ale teraz wole kupić Jasiowi kolejna książkę w tej cenie niż czekolade dla mnie:)

      Usuń
    3. Rozumiem i wiem też, że ja bym tak nie umiała! ;)

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.