O Godivii pisałam już dwukrotnie i dwukrotnie wyraziłam się bardzo pozytywnie (mleczna z solonym karmelem oraz ciemna z migdałami). Nie dość, że same czekolady są na dobrym poziomie, to jeszcze podoba mi się postać, jaką była uparta i odważna lady Godiva. Do Polski przywiozłam ze sobą jedynie czekoladki, bo... no cóż, gdy tylko zobaczyłam lava cake na opakowaniu, nie mogłam im się oprzeć.
Godiva Chocolate Lava Cake Dessert Truffles to czekoladki-cukierki / trufle inspirowane deserem "lava cake", czyli ciemna czekolada z sosem z ciemnej czekolady oraz ganaszem z ciemnej czekolady.
Zajrzałam do paczki i zobaczyłam parę dużych cukierków. Rozczarowana wysypałam je i... nagle okazało się, że cukierków, jest dość sporo. Jeszcze zanim odwinęłam poczułam zapach ciemnej czekolady.
Przyznam, że bardzo podoba mi się wygląd opakowania i papierków. Łagodny fiolet, grafika nie przesadzona, a co z cukierkami?
Przyznam, że bardzo podoba mi się wygląd opakowania i papierków. Łagodny fiolet, grafika nie przesadzona, a co z cukierkami?
Wreszcie odwinęłam. Napis, literka "G", a tak to... zwykły cukierek-pralinka. Pachnie jak taki lepszy cukierek-pralinka, ale wciąż bez głębi.
Spróbowałam. Poczułam gorzko-słodki smak czekolady. Była ona lekko tłusta, niezalepiająca, kremowa. Porządna, ale oczywiście nie z wyższej półki. Ewidentnie czuć, że to jakieś 50-60 % kakao, na pewno nie więcej, bo słodycz jest dość silna, jednak... w połączeniu z kakao było jak najbardziej w porządku, chociaż czuć, że jakość jest niższa niż w tabliczkach.
Czekolada szybko staje się miękka i pęka (co najpierw mi się nie podobało), a spod niej wypływa gęsty sos. Jest bardzo słodki, ale goryczka kakao została tu podkreślona takim... jakby alkholowym akcentem (mimo że alkoholu nie ma w składzie). Sprawia wrażenie trochę wytrawnego. To taki bardziej lejący i słodszy sos z Lindt'a (jakby połączenie Chocolate Mousse i dawnego Chocolate Cake). Nie ma go zbyt wiele, wiec szybko się rozchodzi, torując drogę drugiej warstwie.
Trufli jest znacznie więcej, ma ona konsystencję maślanego kremu, jest wilgotna, bardzo miękka i zdecydowanie bardziej gorzka od sosu, chociaż wciąż dość słodka. Jest zdecydowanie lepsza w smaku niż Lindt'owe trufle (to niebo i ziemia), jednak najpierw pomyślałam, że taka miękko-delikatna konsystencja zupełnie nie leży w moim guście.
Mimo wyraźnie wyczuwalnego kakao, dość silnej gorzkawości... za dużo mi tu było słodyczy po pewnym czasie (nie to, że są przesłodzone... są po prostu słodkie, to po prostu ja za dużo zeżarłam). To takie... proste cukierki. Niby gorzkawe, ale bez żadnej głębi czy bogactwa.
Przy trzecim cukierku zorientowałam się, że ta miękkość, szybkie wypływanie nadzienia nie są tu wadami. Wręcz przeciwnie. Te cukierki mają udawać "lava cake", a skoro tak... wierzch szybko ujawnia wypływający sos w otoczeniu miękkiego ciasta - to jest to! To właśnie lava cake w mini wersji w czekoladowej otoczce.
Cukierki po prostu nie są moją formą słodyczy, zdecydowanie bardziej wolałabym tabliczkę, więc ciężko mi jest je ocenić, ale powiem tak: mając do wyboru wszelkie pralinki / cukierki pokroju Raffaello a te trufle, wybrałabym te trufle.
ocena: 7.5/10
kupiłam: Wegmans
cena: 3.99 $ (za 122g)
kaloryczność: 439 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie
Skład:
Skład:
Wszelkie trufle i pralinki rzadko kiedykolwiek jadam.Trudno o ich dobrą jakość.Z resztą czekolada,to mój ulubiony typ "słodkości",choć nie zawsze kojarzy mi się z tym określeniem.:>
OdpowiedzUsuńObecnie nie wyobrażam sobie dnia bez choćby kawałka dobrej czekolady.
Te trufle/praliny w powyższej recenzji wcale nie wyszły najgorzej.Może bym się skusiła na degustację :>
Jak na takie słodycze naprawdę dobre były.
UsuńO właśnie! Nazywanie czekolady słodyczem, albo niektórych ciemnych tabliczek gorzkimi... Mija się czasem z rzeczywistością.
Znaczy dobrze zrobiłam, ze jednak się nie zdecydowałam na te praliny gdu byłam w USA. Niby smaczne i z dość wysoką oceną, ale wciąż to jednak czekoladowe praliny jakich wiele.
OdpowiedzUsuńI tak i nie... W sumie w Polsce i tak się takich nie dostanie. Tu w sumie nie trafiłam nigdy na naprawdę dobre (mówię o takich do kupienia w Polsce).
UsuńŚwiat zmienia się wraz z każdym kolejnym cuksem? :D Produkt nie dla mnie ze względu na formę, ale dobrze poczytać u Ciebie o czymś innym niż tabliczka, czemu musisz stawiać czoło.
OdpowiedzUsuńTo kiedy chrupeczki? :D
Taa, po takich rzeczach jeszcze bardziej doceniam czekoladę i zdaję sobie sprawę z tego, jak bardzo ją kocham. :D
UsuńChrupki by mi przez gębę nie przeszły. To ich oklejanie zębów... Fuu. Już bym chipsy wolała. Aale pochwalę się, żeby na dziwoląga nie wyjść, że krakersy Tuc kiedyś uwielbiałam i ostatnio nawet na Słowacji sobie kupiłam (;>), ale za recenzje w życiu bym się nie wzięła. :P Szczerze to nawet nie wiedziałabym co pisać.
Ciacho na opakowaniu faktycznie może przekonać nas do sięgnięcia po te pralinki :D W przekroju wyglądają super apetycznie także chętnie byśmy spróbowały :)
OdpowiedzUsuńWygląd tutaj naprawdę wiele robi i wcale się nie dziwię. :D
UsuńBardzo lubię trufle czekoladowe :)( tylko nie te z wawela bo to jakieś ustrojstwo jest a nie trufle) . Fajne zjadła bym,ale z Raffaello to by u mnie nie wygrały:)
OdpowiedzUsuń