wtorek, 3 kwietnia 2018

cukierki Śnieżka Michałki z Hanki Chałwowe

Mama widząc, jak zajadam się chałwowymi wafelkami Familijne, raz powiedziała, że ma niespodziankę. Od razu zastrzegła, że wie, że nie lubię cukierków, nie ogarniam michałków, "ale no zobacz". Przyniosła mi pewne "dziwo" - o wiele bardziej w jej guście, bo uwielbia wszelkie cukierki itp., ale westchnęłam i zgarnęłam.

Śnieżka Michałki z Hanki Chałwowe to cukierki orzechowo-chałwowe w czekoladzie ciemnej (o zawartości 47 % kakao).

Cukierek pachniał tanim cukierkiem w niby-czekoladzie, trochę orzeszkowo, trochę mlecznie, ale głównie tanio.

Był twardy. Trochę proszkowa, bardzo tłusta polewa szybko rozpływała się, racząc cukrowo-tanim, "kakałkowym" smakiem.

Środek był twardo-kruchy, raczej suchy, z kawałkami orzeszków, ziarenek, twardych wafli, grudek czy czegoś tam. Trochę to chrupało, trochę rozpływało się.

W smaku... czułam słodycz, orzeszkowo-mleczny smak i nijakość. Przy rozgryzaniu drobinek pojawiał się posmak stetryczałego kartonu. Wydało mi się to tanie i tandetne. Nie był to nawet sam cukier, ale w sumie... trudno doszukać się tu jakiegoś smaku. Chałwa? Sezam? Na pewno nie.
W posmaku pozostawała sztuczność, taka czołgająca się pod pewien kwasek.

Cukierek jawił mi się jako definicja taniego cukierka, a więc "słodycza skrajnie nie_mojego". Mamie też zbytnio nie pasował, ale uznała, że to "taki mleczny michałek, trochę jak białe" (co mi nic nie mówi, bo nie jadłam żadnych ani mlecznych, ani białych).
Skoro więc smakuje michałkowo, a ani trochę chałwowo... to po co producent bierze się za ten smak mając i klasyczny wariant? No tak, by zarobić... A nie ma to jak zarabiać na czymś, co smakuje głównie taniością. Traumy nie ma, ale po gryzie nie miałam ochoty na ani odrobinę więcej.


ocena: 2/10
kupiłam: Mama kupiła (chyba w Biedronce na wagę)
cena: -
kaloryczność: 520 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: cukier, czekolada 20% (cukier, miazga kakaowa, tłuszcz kakaowy, emulgatory: lecytyna sojowa, E476; aromat), orzeszki arachidowe, tłuszcze roślinne częściowo utwardzone: palmowy, sojowy, rzepakowy; serwatka w proszku, wafle (mąka pszenna, olej rzepakowy, mleko pełne w proszku, skrobia pszenna, skrobia ziemniaczana, woda, emulgator: lecytyny z soi, rzepaku, substancje spulchniające: węglany sodu i węglany amonu; cukier, substancje słodzące: izomalt i glikozydy stewiolowe, sól), mleko pełne w proszku, miazga sezamowa 4%, spirytus, błonnik kakaowy, kakao w proszku o obniżonej zawartości tłuszczu, aromaty, lecytyna sojowa

16 komentarzy:

  1. "posmak stetryczałego kartonu" - moja mama plułaby takim cukierkiem ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I nie tylko ona. Ja plułam. :P

      Usuń
    2. A ja nie - bo taka ocena zniechęca do spróbowania... nie miałabym czym pluć :P
      A w temacie tego kartonu.... czasem jak kupuje się ciastka na wagę to one takim kartonem smakują ;/

      Usuń
    3. O fu. Nigdy się z tym z kolei ja nie spotkałam, bo takich nigdy nie jadłam. xD

      Usuń
    4. Moja Mama sie z tym spotkała :P

      Usuń
  2. ta recenzja trąci: ,,zrecenzowałam bo musiałam, a teraz odwal się ode mnie" xD Hahaha jaką ta mamuśka ma siłę perswazji ;) Ja do tej pory familijnych o smaku chałwy nie jadłam i pluje sobie w brodę... Najlepszy wafelek i udany o trudnym do odtworzenia smaku jaki ostatnio jadłam to góralek o smaku sernika ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musisz wreszcie je spróbować! O tak, smak trudny, ale te wafelki mają około 20 % sezamu, więc... Hchyba nigdy się nie spotkałam, żeby zasadniczego dodtaki w wafelkach było aż tyle. Np. orzechów w orzechowych potrafi prawie nie być.
      O, tego sernikowego bardzo lubię i ja, recenzja za jakiś czas.

      Usuń
    2. ooo! Już nie mogę się doczekać... ale, że lubisz? WOW... chyba mogę umrzeć szczęśliwa :D

      Usuń
    3. Nie umieraj! Na recenzję poczekaj. xD

      Usuń
    4. Hahaha! No dobra... przekonałaś mnie xD Poczekam na recenzję i dopiero zaniemogę :D

      Usuń
  3. Widziałam, miałam kupić, ale widzę, że dobrze zrobiłam rezygnując z nich ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Też nam nie smakowały :/ Chyba trzeba zrobić chałwę i oblać ją czekoladą xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że ci Od Śnieżki tak nie pomyśleli. A jadłyście chałwowe cukierki Wawelu? Dostałam ostatnio dwa od Mamy i po tych boję się spróbować.

      Usuń
  5. To, że nie ma w nim ni krzty chałwowości, pamiętam doskonale. Już biała wersja ma w sobie więcej z chałwy.

    OdpowiedzUsuń
  6. Chałwowe 😊 ubolewam, że się skończyły, nigdzie ich nie ma, uwielbiam je!

    OdpowiedzUsuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.