środa, 4 kwietnia 2018

(Naive) Mulate Tahini mleczna 45 % z tahini i sezamem

Najpierw myślałam sobie, że fajnie będzie porównać dwie różne czekolady z tahini - nadziewaną oraz z wtopionym dodatkiem. Nigdy wcześniej nie miałam do czynienia z czekoladami z tym dodatkiem, a tu proszę, aż dwie. Niestety, Zotter Tahini Palestine okazał się czymś zbyt... specyficznym, by o jakimkolwiek porównaniu mówić, ale nie zmieniło to faktu, że Mulate od Naive i tak byłam bardzo zaciekawiona (zwłaszcza po bardzo udanej Peanut, czyli z masłem orzechowym).

Mulate Tahini dark milk chocolate with tahini & roasted sesame to mleczna czekolada o zawartości 45 % kakao z tahini i sezamem, produkowana przez Naive.

Po otwarciu poczułam smakowity zapach naturalnego mleka, jakby z kozią nutką, oraz subtelnie zaznaczone kakao przeplatające się ze świeżym sezamem.

Tabliczka lekko chrupała, choć w sumie miałam mało okazji, by ją połamać - przyszła już bardzo połamana. Nic dziwnego, była bowiem tak najeżona sezamem, że odebrałam ją jako kruchą. Aż trudno uwierzyć, że sezam to tylko 1 %.
Gdy rozpływała się, też miałam wrażenie, że sezamu było o wiele, wiele więcej. Sama czekolada była proszkowa i nietłusta, a i lekko ulepkowata. Sezam dodano jakby świeżutki, bardziej chrzęścił niż strzelał / chrupał, ale było go tak dużo, że całość po prostu źle się rozpływała i nie umiałam cieszyć się w pełni z jedzenia jej.

W smaku najpierw odnotowałam nieco za silną, najzwyklejszą na świecie mlecznoczekoladową słodycz.
Szybko jednak rozwinął się smak mleka. Początkowo nie wydawał mi się zbyt głęboki, czy pełny, ale po chwili wydawało mi się, że jem czekoladę z ogromem "innego mleka" - takiego o wręcz roślinnie-siankowych nutach. To jakby mieszanka naturalnego koziego mleka z jakimś... mlekiem sojowym czy orzechowym. Skojarzenie z kozim nakręcała wyraźna, lekko kwaskowata nuta.

No i właśnie od tego mleka odchodził smak orzechowy. Była to czysta natura, taka... smakowita neutralność orzechów (ani gorzkość, ani słodycz). Chwilami kojarzyła mi się z orzeszkami ziemnymi, czasami zaś to kakao bardziej się w niej zaznaczało. Wciąż jednak i ono wpisywało się w orzechowość. O gorzkości... raczej nie ma tu mowy. Pod koniec wyłaniał się lekki posmak tahini - może minimalnie prawie-gorzkawy, prawie ziemisty, ale bardziej jakby orzechowy niż sezamowy.
Sam sezam z kolei też miał niezwykle naturalny, świeżutki smak. Wydał mi się nieco "roślinny" - bardziej gorzki dopiero po dokładnym rozgryzieniu wszystkich ziarenek. Ani trochę nie kojarzył się z sezamkami, nie było tu prażonych smaków.

W posmaku pozostawał właśnie świeży sezam, posmak "innego mleka" (roślinnego), czekoladowa orzechowość i... może w połączeniu cała ta czekolada z sezamem mogła wydać się "niesłodko chałwowa" ale... tak bardzo "na upartego".
Ogólnie trochę dziwi mnie, że wyszła aż tak świeżo sezamowo, bo nawet napisali, że "z sezamem prażonym" - najwidoczniej bardzo leciutko i króciutko.

Zaskoczyła mnie. Wyszła o wiele bardziej orzechowo-roślinnie niż sezamowo czy nawet czekoladowo. Spodziewałam się raczej czegoś sezamkowo-chałwowego, a tu taki naturalny kop. Muszę przyznać, że z racji, że nie było tak słodko (tylko pierwsze wrażenie takie trochę...), a bardzo mlecznie (naprawdę ciekawie wyszła tu nuta koziego mleka z kwaskiem - czyżby rzeczywiście użyli kakao z Madagaskaru? w internecie gdzieś trafiłam, że tak, ale nie ma o tym ani słowa na stronie / opakowaniu).
W sumie z tabliczką spędziłam miłe chwile, ale tak jako z ciekawostką. Wolałabym więcej kakao i miazgi sezamowej, niż aż tyle ziarenek. Przez ich ilość pomyślałam o Lindtcie z sezamem, ale to zupełnie inne bajki, bo tam sezam był mocno prażony, czekolada ciemna, a to wszystko zmienia. Zupełnie co innego, choć nie mówię, co tu jest lepsze, a co gorsze (i ciekawe jest, że do Mulate wiem, że nie wrócę, a do Lindta w sumie mogę).


ocena: 7/10
kupiłam: Sekrety Czekolady
cena: 19,99 zł (za 80 g)
kaloryczność: 573 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: tłuszcz kakaowy, cukier, miazga kakaowa, odtłuszczone mleko w proszku, tahini 11%, mleko w proszku, ziarna sezamu 1%, lecytyna słonecznikowa

19 komentarzy:

  1. Ciekawe jak taka tabliczka wypadła by w wersji gorzkiej ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też jestem bardzo ciekawa. Może bardziej gorzko-sezamowo niż tak roślinnie?

      Usuń
    2. Być może - wszystko zależy też od tego jakie byłoby to tahini (w zależności od partii i stopnia wyprażenia może być bardziej lub mniej gorzkie) ;) Może tabliczka smakowałaby lepiej?

      Usuń
    3. Gdyby było w niej tak dużo ziarenek jak w tej, to i tak był jej lepiej nie odebrała. Mleczne takie kombinowane toleruję bardziej, ciemne chyba za bardzo kocham czyste.

      Usuń
    4. Czasem takie kombinowanie wychodzi dobrze a innym razem źle.... gdyby kombinował Wawel lub Baron to można by się obawiać :P

      Usuń
    5. Niestety właśnie Wawel i Baron też chyba całkiem sporo kombinują, ale do gry włączają rzeczy niejadalne, z tego co czuję. xD Obawa? To rodzi jakiś wielki, paraliżujący strach czasami.

      Usuń
    6. Niedługo przekombinują - na dłuższą metę tak się nie da :)
      A Wedel ma teraz nowy produkt - wafel Wedlowski :)

      Usuń
    7. Niestety od lat jakoś się utrzymują.
      O nie, boję się, że to podmieniony (np. ze zmianą na gorsze) CzekoWafel. Ten mi bardzo smakował, tego nowego nawet grafika (wygooglowałam na szybko - takie białe opakowanie?) nie podoba mi się.

      Usuń
    8. A konsumenci się na to łapią bo coś producenci nie plajtuja mimo iż ich produkty znacznie spadły na jakosci ;/
      Nie wiem czego się po tej nowości spodziewać. CzekoWafel również mi posmakował (o dziwo). Być może ten nowy to wersja mleczna albo torcik waflowy w wersji wafelka

      Usuń
    9. Ale Torcik Wedlowski to w sumie właśnie taki CzekoWafel tylko z większą ilością czekolady...? Pamiętam, że kiedyś mi smakował.
      Ostatnio w ogóle zniechęciłam się do słodyczy innych, niż czekolady (wysyp recenzji będzie), więc na razie spróbowania nie planuję.

      Usuń
    10. Nigdy nie jadłam Torciku więc nie mogę się wypowiedzieć...
      Na wszystko przychodzi czas albo i nie ;)

      Usuń
    11. Ja to jadłam wiele lat temu, ale to Ty wspomniałaś torcik, więc dlatego i ja chciałam się do niego odnieść. :P

      Usuń
    12. Ten wafel tak mi się skojarzył :P

      Usuń
  2. Mam takie mieszane uczucia do tej tabliczki, raczej mnie nie skusi.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ślinka mi cieknie :D Coś czuję, że byłabym nią oczarowana.

    OdpowiedzUsuń
  4. Musiałabym najpierw spróbować samego tahini. Zresztą ta koza... Nope.

    OdpowiedzUsuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.