piątek, 20 kwietnia 2018

wafelek KitKat Chunky New York Cheesecake

Wszystkie próbowanie przeze mnie jakiś czas temu Kit Katy smakowały tak, że nie dawałam im rady, w konsekwencji czego trafiały do mojej Mamy. Jak tylko dostrzegła nowość, od razu mi ją kupiła. Podobnie bowiem jak ja uwielbia serniki - do tego stopnia, że w pamięci jej się zapisało poznane wiele lat temu podczas pobytu w USA słówko "cheesecake", co było pewnie kolejną motywacją do zakupu (Mamę bardzo ciekawią zagraniczne smaki różnych słodyczy). A ja znów prawie skakałam z radości. Skakałam, gdy myślałam, że skończyłam już z Kit Katami i nie miałam już ani jednego, i paradoksalnie skakałam, że trafił do mnie jeszcze jeden. Logika? Za grosz. Nie no, serio to cieszyłam się, że będę mogła porównać go z tworem "tradycyjnie naszym" (udającym takiego), Góralkiem.


Kit Kat Chunky New York Cheesecake to "paluszek waflowy z kremem (19%) o smaku sernika, w mlecznej czekoladzie (60%)" od Nestle.

Po otwarciu poczułam zapach mleczno-cukrowej czekolady z nutą... najpierw myślałam, że po prostu serkowo-mleczną, ale w tym było coś niemal "wytrawnego"... coś jogurtowo-serowego, jak jakiś ser topiony (?).

Wafel odznacza się konkretną strukturą, był twardy i bardzo chrupki.

Twarda czekolada wydała mi się... właśnie twardsza i bardziej tłusto-plastelinowa niż  kremowo-tłusta jak w przypadku innych Kit Katów. W smaku też była nieco inna, ale możliwe, że po prostu przesiąkła nadzieniem. Tego może nie była aż tak bardzo dużo, ale z racji zbitej, twardawej i zarazem sucho-tłustej struktury i mocnego smaku, wystarczyło.

Część waflowo-kremowa nie różniła się bowiem od klasyka: warstwy waflowe były mocno wypieczone, a krem nijaki do bólu. Słodki, niesmaczny i w sumie tyle.

Od pierwszego gryza, od pierwszej sekundy pobrzmiewała jakaś dziwna nuta. Okazała się pochodzić z nadzienia sernikowego. Dokładało się do przesłodzenia całości, ale i atakowało kwaśnym smakiem. Była to kwaśność ewidentnie nabiału, co wzmacniała mleczność czekolady, ale paradoksalnie... jakoś mi się to gryzło z ulepkowatą czekoladą. To taka przesłodzona czekolada ze sztucznym jogurtowym nadzieniem, które jeszcze podchodzi pod bardziej serowe, ale nie sernikowe czy twarogowe nuty. Właściwie skojarzyło mi się z różnymi jogurtowymi indyjskimi daniami albo kwaśnym serem topionym.

Ogólne przesłodzenie i kwaśność bardzo się gryzły, a to nie koniec, bo gryzła mnie jeszcze sztuczność. Chemia, wraz z cukrem, aż gryzła w język. A może to nie było aż takie sztuczne, a po prostu irracjonalność połączenia smaków tak ją podkreśliła?

Niesmaczny, ale przynajmniej jakiś, może i bardziej adekwatny, a nie tylko cukrowy jak np. Cookie Dough.


ocena: 3/10
kupiłam: dostałam
cena: -
kaloryczność: 535 kcal / 100 g; sztuka (42g) - 224 kcal
czy kupię znów: nie

Skład: cukier, odtłuszczone mleko w proszku, tłuszcz kakaowy, olej palmowy, mąka pszenna, miazga kakaowa, tłuszcz mleczny, preparat serwatkowy w proszku, ser miękki w proszku (1,9%), lecytyna sojowa, aromaty, sól, substancja spulchniająca (węglany sodu)

15 komentarzy:

  1. Słodycze o smaku sernika, sernikowe, sernikopodobne itd nie wzbudzają we mnie żadnych emocji ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie lubisz serników czy rzeczy a'la sernik?

      Usuń
    2. Od dłuższego czasu odrzuciło mnie od nabiału a sernik zjem okazjonalnie np. Święta. Produkty a'la sernik? Chyba nigdy takowych nie jadłam - nie czułam potrzeby spróbowania ;)

      Usuń
    3. Wiem, wiem, że Ty z nabiałem to niekoniecznie, ale pomyślałam raczej o takich wege sernikach czy np. na mleczku kokosowym? W sumie, według mnie, niewiele z sernikami mają wspólnego, mimo że mogą być bardzo smaczne.

      Usuń
    4. Nigdy tego nie jadłam to nie wiem ;)

      Usuń
    5. Jednak gdybym miała możliwosć to mogłabym spróbować ale aż tak dużego parcia nie mam ;)

      Usuń
  2. Zgadzam się z każdym słowem :( Mogło być przecież tak cudownie...

    OdpowiedzUsuń
  3. aż zaklaskałam w dłonie, że też wyczułaś serek topiony! No to jestem w domu :D Ja lubię bardzo kit katy i mnie nie katują, ale dla mnie ten smak był ich profanacją. Na ich tle Góralek jeszcze bardziej zyskał, choć wątpiłam w niego ;) Swoją drogą... Jak odebrała go Twoja mamcia? ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale wiesz, jakie to jest dziwne? Sera topionego nie jadłam tyle lat... a to skojarzenie było jak żywe!
      Kit Kata? "Dziwne to jakieś". Pytałam ją, czy też czuje ser topiony (ona te takie "zegarki" jada co jakiś czas w sumie często), a ona, że nie wie i nie chce wiedzieć, haha.

      Usuń
    2. Moi znajomi mnie nienawidzą za ten ser topiony! Teraz i im wszystko nim zalatuje :D Najczęściej wyczuwam go w produktach o smaku mleka skondensowanego. Ja nie wiem co z tymi producentami... poszaleli xD Tabliczka o smaku mleka z tubki od Wawel do dziś nie mogę wymazać z pamięci... ... ... Serek topiony na słodko okraszony czekoladą- petarda xD

      Usuń
    3. Ja to w ogóle nawet nie znam za bardzo smaku mleka skondensowanego, z tubki, ale jak porównuję, to mam na myśli raczej swoje wyobrażenie o tym, więc to w ogóle...
      Jak coś zalatuje takim, to fu, a tak to jak u Ciebie z serem topionym? Ja nie lubię, więc cieszę się, że tak często to mi się słodycze z nim nie kojarzą.

      Usuń
    4. Ja nie mam nic przeciwko, ale nie szaleje ;) Bardzo lubię wszystkie zupy krem z jego dodatkiem :) Jem go co prawda od święta (sporadycznie na wyjazdach w ekstremalnych warunkach), ale w umiarkowanych ilościach bo nic wybitnego w smaku w sobie nie ma. Jednakże w słodyczach jest dla mnie nie znośny, bo to tak jakbym jadła posłodzoną kiełbę w czekoladzie- no nie xD

      Usuń
  4. Jadłyśmy go ale nie szczególnie zapadł nam w pamięci :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tego dziwnego sera w cukrze tak łatwo nie zapomnę. xD Niestety.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.