poniedziałek, 18 czerwca 2018

Pacari Cherry ciemna 60 % z Ekwadoru z wiśniami

Po tę czekoladę sięgnęłam, jakoś zaraz po Manufakturze Czekolady Piwo, wiosną, kiedy już zaczęła się u mnie budzić chęć na sezonowe owoce. O tak, wiśnie to niewątpliwie smak Polski, smak lata... Chciałam, aby było smacznie i cieszyłam się, że miałam taką czekoladę, o której mogłam to powiedzieć jeszcze przed otwarciem. Jak dobrze mieć sprawdzone marki!

Pacari Cherry to ciemna czekolada o zawartości 60 % kakao (miazga + tłuszcz) z Ekwadoru z wiśniami.

Po otwarciu poczułam cudowny, słodko-kwiatowy, ewidentnie różany zapach, przy którym odważnie zaznaczały się kwaskowate owoce. Na pewno były to cytrusy, ale i lekka wiśniowa sugestia. Napędzała ją ziemista baza, która zaczęła podsuwać mi na myśl jakiś "kompocik".

Tabliczka była bardzo twarda, łamała się z głośnym trzaskiem, eksponując ziarnisty przekrój i  pojedyncze kawałki wiśni.
Nie była tłusta, rozpływała się w średnim tempie w trochę proszkowy sposób, który balansował między wodnistością, a soczystością. Z czasem ujawniały się średnio-małe, małe i mikroskopijne kawałki wiśni. Były to mięknące, zwarte suszki, wydające całkiem sporo soczystości.

W pierwszej chwili po zrobieniu kęsa poczułam znaczącą, choć szlachetną słodycz róż i opalanego karmelu. O wiele szybciej i odważniej rozkręcała się ta druga i szła w kierunku niemal miodowym. Na myśl przyszedł mi jeszcze ciepły, palony miodowy karmel.

Tuż obok, nie spiesząc się, rozchodziła się rozgrzana kakaowa baza. Poniekąd typowa dla Pacari, bo cytrynowo ziemista i kawowa, ale w ogromnej części o zmienionym wydźwięku. Ciepła ziemistość wydała mi się soczysta za sprawą owoców, ale... wzbogacona o czerwone. O tak, to wiśnie lekko zaznaczały swoją obecność. Gdy już tylko to zrobiły, kwasek owoców przebijał się do końca raz po raz.
Z kolei typowo kawowy smak Pacari... nabrał bardziej herbacianego, wciąż palonego, charakteru. Pomyślałam nawet o jakiejś czerwonoowocowej herbacie, kwaskowatym naparze. Kwiatowy, różany posmak też się w to wpisywał.

Smak czekolady chwilowo schodził na setny plan podczas rozgryzania wiśni, ale wracał bardzo szybko. Smaczek kwaśnych, charakternych wiśni łączył się z całą słodyczą i ciepłymi nutami za sprawą soczystości i paloności. Chwilami myślałam o jakimś wiśniowym naparze, bardzo udanie zgranym z cytrusową nutą.

W posmaku właśnie pewna cytrusowość, ziemistość, ale i poczucie słodyczy, jedynie wspomnienie wiśni pozostawało.

Wszystko to wyszło spokojnie. Czekoladzie nie brak charakteru, choć była znacząco słodka. Mimo że sporo w niej akcentów owocowych, nie wyszła tak mocno soczyście-owocowo. Powiedziałabym, że raczej słodko-poważnie. Wiśnie nie zgubiły się w tym wszystkim, okazały się bardzo charakterne, kwaśne i smaczne. Nie był to jednak wiśniowy obłęd, a jedynie dodatek wiśni.

W sumie taka forma mi odpowiadała, bo większa ilość owoców mogłaby za bardzo ingerować w czekoladę, a większa ilość kakao stłumić wiśnie. Nie obraziłabym się jednak, gdyby zwiększono ilość kakao i wiśni kosztem cukru, ale cóż... Może nie jakoś zachwycająco, nadzwyczajnie, ale bardzo smacznie i harmonijnie.


ocena: 9/10
kupiłam: pralineria Neuhaus (za czyimś pośrednictwem - dziękuję!)
cena: 19 zł
kaloryczność: 600 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: ziarno kakao 49,80%, cukier trzcinowy 40%, liofilizowane wiśnie 6%, tłuszcz kakaowy 4%, lecytyna słonecznikowa 0,20%

11 komentarzy:

  1. Dla mnie te wiśnie były takie trochę "czereśniowe", czyli nie tak mocno kwaśne, raczej słodkawe. Całośc całkiem smaczna, ale raczej słodko- niż kwaśno-owocowa, co mnie troche zaskoczyło.

    OdpowiedzUsuń
  2. Coś czuję, że dla mnie byłaby ideałem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mogłabym spróbować. Czemu nie? Zawsze to nowe "doświadczenie" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zastanawia mnie, skąd cudzysłów w Twojej wypowiedzi. Spróbowanie czekolady jest doświadczeniem, czyż nie? ;>

      Usuń
    2. Właśnie ja też bym traktowała, zwłaszcza Pacari, jako najprawdziwsze doświadczenie.

      Usuń
  4. Bardzo lubimy połączenie czekolady z wiśniami :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zjadłabym ciemną karmelowo-różaną, tyle że bez nut owocowych. Jeszcze chętniej zaś dobrą białą z kremem różanym, o czym już na bank pisałam, bo pamiętam.

    PS Kwaśne i "charakterne" wiśnie - najgorzej :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisałaś. Pamiętam i ja. Mało tego. Różaną nadziewaną to nawet białą mogłabym z chęcią zjeść.

      PS Takie charakterne, słodko-kwaskowate (a nie te jasnoczerwone, które są tylko kwaśne) to jedne z Mojej Wielkiej Owocowej Trójcy.

      Usuń
    2. Dla mnie jeśli wiśnia, to tylko jogurtowa.

      Usuń
    3. Właśnie taka dla mnie jest za uładzona, za mało wiśniowa.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.