wtorek, 7 maja 2019

Lindt Excellence Lemon with a Touch of Ginger ciemna 47 % z cytryną, imbirem i migdałami

Przy Duffy's Venezuela Ocumare 72 % naszło mnie trochę na snucie czekoladowych rozważań. Pomyśleć, że na dobrą sprawę, moja przygoda z odkrywaniem czekolady zaczęła się jakieś cztery lata temu od właśnie "ciekawszych / pikantniejszych Lindtów". A to z chili, a to z solą. 47% kakao linii Excellence wtedy wydawało mi się najlepszą opcją, choć odkąd pamiętam lubiłam ciemne czekolady. Dziś... Excellence i całego Lindta darzę dużą sympatią, ale żałuję, że Excellence nie jest 70 %. To jednak nie ma wpływu, że i tak większość nowości z tej linii prędzej czy później muszę kupić.

Lindt Excellence Lemon with a Touch of Ginger to ciemna czekolada o zawartości 47 % kakao z kawałkami cytryną (kawałkami cytrynowymi na bazie jabłek), płatkami migdałów i imbirem.

Gdy tylko zaczęłam rozrywać sreberko, poraził mnie nadzwyczaj intensywny zapach przesadzonej  słodyczy, a jednocześnie smakowicie cierpko-kakaowy, palony i soczysty. Ta soczystość zdawała się wręcz rozsadzać kakao, ingerując w nie. Nie była jednoznaczna. Naturalny, słodko-pikantny imbir się do niej dołożył, ale także podkręcił cukrową słodycz. Cytryna wkroczyła po czasie, prezentując się jako sok i goryczkowata skórka oraz pewna egzotyczność. Dodatki były intensywne, ale nie zakłóciły ciemnej czekolady.

Już w dotyku tabliczka wydała mi się tłusta, choć łamała się z ładnym trzaskiem. Nie stawiała oporu, sprawiając wrażenie niezbyt twardej, a trochę kruchej z racji dodatków, które jednak były porządnie w nią wtopione. Już w przekroju widać ich mnogość.
Były to prażone płatki chrupiących migdałów, miękkawo-chrupiące drobinki (i tu właśnie nie wiem czy imbiru, czy migdałów), na pewno mikroskopijne drobinki cytryn (skórki i farforcle) oraz kostka, owocowe kawałki i drobinki, niektóre ze skórkami i włóknami. O części powiedziałabym, że to farfoclowato-miękkie, kaszowate jabłka albo wręcz gęsty przecier z nich w formie stałej, inne przypominały bardziej uginające się, miękko-jędrno-galaretkowate, ale niezwykle naturalne, kawałki bardziej cytrynowo-ananasowo-imbirowe. Jak taki... "kandyzowany imbir na bazie owoców". Wszystkie miały w sobie podcukrzony element.

Czekolada rozpływała się z łatwością, w miarę szybko. Była gładka i kremowa, choć najeżona dodatkami, przez które (gdy już zmiękła) wydawała się trochę ulepkowata.
Migdały nadawały chrupkości, a były tak rozlokowane, że tworzyły niemal "płatkową warstwę".
Struktura dodatków w sumie mi się podobała - była bardzo soczysta i naturalna, świeżutka, lecz miałam wrażenie, że jakoś ich za dużo.

W smaku czekolada powitała mnie przede wszystkim za wysoką słodyczą. Błyskawicznie dołączył do niej wytrawny smak kakao, ale o gorzkość tu ciężko; to raczej lekka gorzkawość, niewątpliwie jednak ciemnoczekoladowa.

Do słodyczy momentalnie dołączyła soczystość, jednak i tak nabrała cukrowego wydźwięku. Mieszała się z bardzo słodkimi nutami owoców. Początkowo nie były zbyt jednoznaczne, a egzotyczne i słodkie, minimalnie kwaskowate.

Na chwilę przed odsłonięciem się dodatków zabłysło delikatne kakao podkreślone lekką pikanterią pobrzmiewającą w tle. Wydobyły migdały i splotły się z nimi. Splotowi temu cukier zasugerował marcepanowy klimat. Imbir podkreślił goryczkę, prezentując się bardzo subtelnie, cieplutko, a nie piekąco.

Wraz z dodatkami, na prowadzenie wyszedł właśnie ich smak. Niewiarygodnie wzrosła więc soczystość i słodycz. Przodowały w nich bardzo słodkie jabłka, zmieszane także z takimi bardziej kwaskowatymi. Niewątpliwie było to podkreślenie egzotycznie-kwaskowatego wątku ciągniętego przez cytrynę i słodkiego ananasa ze słodko-mydlanym imbirem. Tu wkradała się silniejsza cukrowość z pogranicza kandyzowania. Imbir roztaczał swój specyficzny smak, ostrożnie wprowadzając ostrość, która ograniczyła się do lekkiego rozgrzania kompozycji. Czuć przyprawę, ale i świeższym zalatywało. Świetnie wydobył "marcepanowość i kakao". Tu też odnalazła się złożona goryczka, o której przypomniała odrobinka skórki cytryny. Znowu nie była to kwaśność, a ogólny smak owocu, podkręcony kroplą olejku. Niby-kwasek zaznaczył się dosłownie parę razy.
Smaki oczywiście najsilniejsze były w trakcie rozgryzania, w którym to procesie najdłużej ostawały się migdały.

Właśnie one (migdały) pozostały w posmaku wraz z imbirowym ciepełkiem i egzotyczną soczystością, podkreślone kakao. Czułam także lekkie przesłodzenie, jednak... mogę śmiało powiedzieć, że z racji ogólnej soczystości i nienachalnej ostrości, zostało uprzyjemnione. Dodatkowo nieco rozrzedziły je migdały, ale nic nie poradziły na cukrowy posmak. To w sumie bardziej on niż przesłodzenie.
Muszę przyznać, że nie spodziewałam się, że czekolada wyjdzie właśnie w taki sposób. To trochę taka... tabliczka o smaku marcepana z owocową galaretką w czekoladzie ciemnej: cukrowe to to, z egzotyczną nutą (choć na bazie jabłek) i takie "zimowe" (dzięki imbirowi). Imbir był naprawdę przystępny i łagodny, ale wyraźnie wyczuwalny. Cytryna... właśnie ona o dziwo wyszła jako jeden z szeregowych smaków - wymieszana z jabłkiem i ananasem, a więc w sumie i kwasku prawie brak.

Całościowo mi smakowało, choć za słodko, a i forma nie bardzo moja. Dodatkowo obniżyłam punkt, że tabliczka trochę niezbyt zgodna z nazwą... szczypta imbiru owszem - ale miała być cytryna, a nie "sugestia cytryny".


ocena: 7/10
kupiłam: Świetne Ceny
cena: 9 zł (za 100 g)
kaloryczność:  522 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: cukier, miazga kakaowa, migdały 7%, tłuszcz kakaowy, bezwodny tłuszcz mleczny, cytryna 1,6%, jabłka, ananas, lecytyna sojowa, kwasek cytrynowy, substancja zagęszczająca (alginian sodu, ortofosforan wapnia), imbir 0,06%, olejek cytrynowy, aromaty, regulator kwasowości (cytrynian potasu), barwnik (kurkuma), naturalne aromaty (cytryny i imbiru)

8 komentarzy:

  1. Bleh, skórki i farfocle cytryn brzmią fuj fuj fuj :D generalnie nie przepadam za czekoaldami z zatopionymi dodatkami, wyjątek stanowi taka z całymi orzechami laskowymi. Kurczę, gdyby nie ta cytryna i imbir to bym mooze się skusila bo kocham migdaly i na pewno pasowaloby mi to że jest za slodka, no ale tak to zupełnie nie moje gusta :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to nie możesz sobie po prostu Lindta z migdałami i jakimś bardziej lubianym dodatkiem albo orzechami laskowymi kupić?

      Usuń
    2. Mogę, ale komentuję na razie powyższą czekoladę :D

      Usuń
    3. Aa, bo zrozumiałam, że zamiast tej powinny zrobić taką, a taką. :P

      Usuń
  2. Doskonale nieolgowa tabliczka. Pokruszone migdały (płatkowe, jeden pies), kawałki owoców, imbir. Marcepanowość i kakao wolę w czekoladach z marcepanem. Skądinąd jadłam takie wczoraj i przedwczoraj, mmm. Nuta ananasa fajna. Jabłka są spoko, ale plebejskie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serio Tobie nie robi różnicy czy kawałki czy płatki migdałów? Według mnie nawet smak się inaczej rozchodzi.

      Usuń
    2. W ciastkach - może. W deserach mlecznych i lodach - na pewno. W czekoladzie - jeden pies. Lubię całe migdały.

      Usuń
    3. Gdybym jadła więcej lodów, albo gdybym w ogóle jadła ciastka, pewnie z kolei ja bym nie przywiązywała do nich wagi. :P

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.