czwartek, 14 maja 2020

draże Mimi Drażetki z czekolady mlecznej

Za drażami nigdy nie przepadałam, ale w gimnazjum miałam na nie krótki etap. Wciągnęłam się wtedy w biedronkową nowość, a mianowicie draże, które są do dziś, ale producenta zdążyły już chyba zmienić (może nawet nie raz?). Często je niegdyś chrupałam podczas horrorowych wieczorów z Mamą, która to właśnie je odkryła (i do dziś prawie zawsze ma jakąś paczkę w szafce). Ostatnio było jakieś zawirowanie, że na krótko zniknęły z Biedronek i Mama zaczęła szukać zamienników. Żadne jej nie odpowiadały. M&Ms'y, jako drogie i nienajlepsze, odpadały gdy o klasyki chodzi, ale inne smaki popróbowała. Akurat wtedy Cukrowa Drwalowa publikowała M&M'sową serię, a ja poczułam się zadrażowana z każdej strony. Jakieś dziwa popularnej marki miałam wprawdzie zrecenzowane na początku przygody z blogiem (Crispy i Dark Mint) i pamiętałam plan: że pojawią się też klasyczne oraz Mimi (które zawsze uważałam za smaczniejsze od produktu Marsa). Zaczęło mnie jednak w ogóle odrzucać od takiej formy słodyczy... Mimo to, a może właśnie dlatego, jako jakiś sprzeciw przeciw drożyźnie M&M'sów i przez lęk, że te wcale wycofają z Biedry... postanowiłam wreszcie je opisać. Faktycznie, nie lubię draży, ale uważałam, że te za naprawdę godne polecenia jako zamiennik M&M'sów.

Magnetic Mimi Drażetki z czekolady mlecznej to "draże z 70 % czekolady mlecznej (o 25 % zawartości kakao) w otoczce cukrowej" produkowane na zlecenie MW FOOD z Wadowic dla Biedronki.

Po otwarciu paczki poczułam wyrazisty zapach cukru o wydźwięku kolorowych, plastikowych cukierków - właśnie draży. Z zamkniętymi oczami powiedziałabym, że czuję ich skorupki. Towarzyszył im zapach czekoladowy, który z kolei skojarzył mi się z tanimi kremami-smarowidłami w plastikowych opakowaniach. Było to odpychające (drastycznie odmienne od cukrowego, ale smakowicie mlecznoczekoladowego zapachu, który czułam jeszcze parę miesięcy temu wąchając Mimi).

Gdy je wysypałam, coś się nie zgadzało. Kolory mi się gryzły, były jakieś brzydkie - inne niż ze wspomnień. Bez przesady jednak, dzieckiem nie jestem, nie liczy się wygląd... Powiedzmy.
Skorupki nie chciały oddzielić się od wnętrza, a gdy już udało mi się tego dokonać, zobaczyłam coś dziwnego: białawo-proszkową czekoladę.
W ustach grube skorupki były twardo-szkliste, cukrowe. Chrupały i jakoś tam się rozpuszczały - nie jest to mój typ słodyczy, ale wydawały się zwyczajnie drażowe, chociaż... Nie wiem, czy to nie zbyt subiektywny osąd, ale mogłyby być cieńsze.
Wnętrze zaś okazało się proszkowo-wodniste i tłuste jednocześnie. Zbite, a jednak znikające na wodę. Nawet nie wiem, czym dały radę zostawić tłuszcz na ustach.
Gryzione trochę to-to trzeszczało / chrupało, by przeistoczyć się w miękko-proszkowo-czekoladową papkę i zniknąć po chwili.

W smaku na początku dominował cukier. Skorupka smakowała głównie nim, jednak nie obyło się bez specyficznego, sztucznego i drażowego posmaku. Było to tandetne, ale w sumie uzasadnione.

Środek również mocno dawał cukrem i... mlekiem w proszku. Był paskudny, tani i sztuczny, dopiero potem zaś czekolado...podobny. Nie czekoladowy ani kakaowy. Smakował jak tanie figurki czekoladopodobne. Bardzo sztucznie i tandetnie. Gdy tak jednego pociumkałam, pozwoliłam mu się rozpuszczać, odkryłam, że krył się w tym kwasek. Przy szybszym schrupaniu da się go przeoczyć, ale na plus na pewno to nie wychodzi.

Całość była sztuczna, tania i cukrowo-proszkowa. Odpychająca i dziwna.
Pozostawiła posmak strasznie sztuczny. Nawet nie cukrowość była tu najgorsza, ale taka słodka chemia.

Doprawdy, nie wiem, co z nimi. Umiem powiedzieć, kiedy coś jest zrobione w porządku, a po prostu nie w moim guście. Te draże musiały się zostać zepsute przez producenta (nie wykluczam, że tylko ta partia, jednak przy takiej niepewności to też - producent zasługuje tylko na naganę).
W internecie znalazłam, że kiedyś na pewno miały inny skład i kalorie, pewnie też producent był inny. Uważajcie więc na nie. Możliwe, że kiedyś gdzieś wypowiedziałam się o nich pozytywnie, ale tak jak z Mamą czułyśmy - po dziwnych zawirowaniach, stało się coś złego. Prawie cała paka wróciła do niej właśnie. Sama z siebie przyszła do mnie po pewnym czasie i stwierdziła, że "rzeczywiście, już tej paczki nie jadłam z taką przyjemnością. Ta czekolada jakaś... jakby jakiś kwasek tam był? Czyli coś pogmerali, nie tylko kolory brzydsze zrobili, bo z tym to myślałam, że może przypadek, a jednak." Dopowiedziała, że obecnie woli wersję Monti, czyli z orzeszkiem, bo jednak "on dużo daje".
Wciąż jednak nie uważam, by były wybitnie okropne... są po prostu taniodrażowe, przeciętne. Kiedyś były smaczne i śmiesznie tanie. Teraz jakość / smak są adekwatne do ceny. Szkoda.


ocena: 4/10
kupiłam: Biedronka (Mama kupiła)
cena: - (Mama kupuje tylko, gdy jest promocja "kup dwie...", co wychodzi 2,99 zł za opakowanie 230g)
kaloryczność: 486 kcal / 100 g; w porcji 10g (ok. 12 sztuk) - 49 kcal
czy znów kupię: nie (Mama sobie i tak kupi, bo nadal je lubi, mimo że mniej)

Skład: cukier, pełne mleko w proszku, tłuszcz kakaowy, miazga kakaowa, serwatka w proszku, tłuszcze roślinne (Shea, olej palmowy - w zmiennych proporcjach), emulgator: lecytyny; substancja żelująca: guma arabska; barwniki: kurkuma, karmin, błękit brylantowy FCF, karoteny, dwutlenek tytanu; aromat, substancje glazurujące: wosk pszczeli biały, wosk carnauba

6 komentarzy:

  1. Spotykałam się chwilę z chłopakiem, który kochał Mimi ponad życie. Myślę, że nie odnotowałabym niskiej jakości. Zresztą po tego typu cuksach nie spodziewam się wrażeń rodem z górnej półki. Pewnie u mnie miałyby 3 chi albo zostawiłabym je bez oceny. To chyba najbardziej zaskakujący mnie produkt na Twoim blogu od LAT :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale właśnie ja nie oczekiwałam smaku z górnej półki, a tak dobrego, jak kiedyś. Mogę sobie nie lubić tego typu słodyczy, ale M&M'sy właśnie badziewnie na smak przy nich wychodziły.

      Usuń
  2. Haha, podoba mi się słowo "zadrażowana" :D
    Tych drażetek z Biedornki nie jadłam, ale od razu widzę że to nie będzie to samo co M&M's przede wszystkim ta czekolada jakaś dziwna, taka właśnie biało proszkowa jak opisałaś już wygląda tanio, więc co dopiero smak... Ach, sztuczny, tani i czekoladopodobny, cudownie :D to drażetki chyba idealne do udekorowania świątecznych wypieków bo będą pasować zarówno do czekoladopodobnych zajączków jak i mikołajów xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. Taak, jak ktoś lubi draże to można je i obrócić na pozytywny wydźwięk. ^^

      Udekorowania, żeby wyglądały jeszcze gorzej? Haha. Żałuję, że poleciłam je Tobie tak późno, że nie miałaś okazji ich poznać, zanim zepsuli.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.