wtorek, 23 czerwca 2020

wino Yellow Tail Medium Sweet Red Roo

Bardzo lubię czerwone wino i choć również nachodzą mnie przy nim liczne skojarzenia, to nie mam przeogromnej potrzeby wyłapywania nut. Może to kwestia tego, że nie wydaję na alkohole fortuny, ale... cóż. To sprawa inna niż z czekoladami. Lubię w nim "coś" czuć, coś głębokiego i konkretnego, ale nie w takim stopniu, co w czekoladzie. Wprawdzie dzięki jej degustowaniu siłą rzeczy w rozmaitych tworach poszczególne nuty wyłapuję, ale wino ma być przede wszystkim dobre. W dobrych słodszych... to z kolei rozeznania nie mam. Mało pijam, a wolę te mniej słodkie (przy których z kolei mam dylemat - czy jest sens recenzowania ich tutaj, skoro ze słodyczami mają niewiele wspólnego). Co jednak, gdy raz akurat na jakieś słodsze - może o nutach czekolady - mnie naszło? Postanowiłam zrobić z siebie królika doświadczalnego (nie tak zupełnie, bo patrzyłam na szczepy - Shiraz zawsze miło wspominam). Wina Yellow Tail ostatnimi czasy ponoć zaskoczyły swoją jakością na paru konkursach, bo coś tam udało im się wygrać, hm... Może komuś moje wypociny przydadzą, a ja będę miała "przypominacz" na przyszłość.

Niestety, część czytelników jestem zmuszona wyprosić.
Wpis ten przeznaczony jest wyłącznie dla osób dorosłych (18+).

Yellow Tail Medium Sweet Red Roo to półsłodkie czerwone wino australijskie (z regionu Riverina) powstałe z mieszanki szczepów Shiraz i Cabernet Sauvignon kompanii Casella Family; zawartość alkoholu to 13%, a pojemność butelki 750ml.

Przy okręcaniu buchnął lekko chamski alkoholowy motyw, sugerujący, że to raczej średnia półka. Ewidentnie było to jednak czerwone wino, przelane do kieliszka idące w kierunku... do przesady zalanej słodkim syropem malinowym waniliowej kaszki dla dzieci. Doszukałam się tu odrobiny wiśni, jakby syrop malinowy był z ich domieszką.

Wino o pięknym, rubinowym kolorze w strukturze wydało mi się pretendujące do tworu gęstszego, nieco lepiące jak syrop owocowy.

W smaku w pierwszej chwili uderzyło mnie mocną słodyczą w pełni dojrzałych malin i wanilii. Maliny czmychnęły w lekko syropowym kierunku, który rozniósł po prostu prosty i przyjemny smak czerwonego wina. Wyraźnie alkoholowego, ale nie mocnego czy ordynarnego.

Zaraz poczułam leciuteńką cierpkość owoców leśnych jagódkowatych i dojrzałych, miękkich wiśni - niejednoznacznej mieszaniny. Mignął mi drobniutki kwasek, wytrawniejsza prawietanina, co pozytywnie mnie zaskoczyło.

Bliżej końca zrobiło się gładsze, bardziej słodko-kaszkowe, palono-kaszowe i...jakby słodkim malinowym syropem zalać waniliową kaszę... waniliową lub... czekoladową?

W posmaku wyłoniła się odrobina czekolady, acz była nieśmiała, ukryta w owocowo-waniliowej, znów trochę bardziej wiśniowej (niż malinowej) słodyczy. Powiedziałabym, że to słodka czekolada mleczna, z delikatnie zaznaczonym kakao.

Całość wyszła bardzo smacznie w swej prostocie. Słodka niczym syrop malinowy z waniliową kaszą (manną?) dla dzieci, z odrobinę czekoladowymi akcentami. Zapach wyraźnie był mocniejszy, toteż ogólnie odebrałam je jako słodkie wysoce, ale z charakterem.

Przed zakupem zrobiłam małe rozeznanie i wybrałam takie półsłodkie, które wielbiciele win słodkich (i białych) krytykowali, że "w ogóle nie jest słodkie", "smakuje dość wytrawnie". Mnie tam się taka charakterniejsza słodycz podobała.

Wino uważam za naprawdę dobrą propozycję w tej cenie. Czuć, że to jednakowoż wino czerwone, a jego wysoka słodycz nie zasłodziła-zaulepkowiła zupełnie.
Mniej owocowe, bardziej konsekwentne w swym klimacie niż np. Gran Castiillo Tempranillo.
Mama z kolei bardzo zachwycona, bo ponoć wyraziste ("nawet takie mocno opalane, powiedziałabym"), pachnące wiśniami i słodkie, jak lubi, bo nie "mdląco słodkie". Taak, znalazłyśmy kompromis... Choć tu bardziej adekwatnie będzie napisać: konsensus.


ocena: 8/10
kupiłam: Auchan
cena: 24,98 zł (za 750ml; promocja)
czy kupię znów: mogłabym

4 komentarze:

  1. "Lekko chamski alkoholowy motyw, sugerujący, że to raczej średnia półka" - ja tak samo odbieram wina z każdej półki, dlatego nie przeszkadza mi picie tych za dychu. W każdym przedziale cenowym są takie, których nie lubię, i takie, które kocham (nie zapamiętuję nazw gatunków/rodzajów/czegoś tam). I nie pijam półsłodkich.

    PS "Słodka niczym syrop malinowy z waniliową kaszą (manną?) dla dzieci" - kochałabym to wino <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O ile wino ma nuty, które lubię, półka mnie nie interesuje. Poziom słodyczy też - o ile te nuty są przyjemnie wyczuwalne, może być też półsłodkie. Czyli w sumie... podobnie jak z czekoladami (tylko warunek, że musi być czerwone, tak, jak czekolada ciemna). W przypadku wytrawnych zadowalają mnie zazwyczaj takie, co kosztują ponad 50 zł, a tyle to mi na alkohol szkoda. :<

      PS Dopiero teraz rozśmieszyło mnie moje porównanie wina do kaszki dla dzieci.

      Usuń
  2. Nie przepadam za winem, choć koneserem nie jestem i nie piłam zbyt wielu rodzajów - raz tylko na imprezie spróbowałam jakiegoś półsłodkiego i ja żadnej słodyczy nie czułam, więc szczerze to bardzo mi nie smakowało :D ale to co opisujesz brzmi bardzo zachęcająco! Wiśnie i słodycz, ale nie mdląca? Plus jeszcze przyjazna dla portfela cena? Takie wino mogłabym spróbować :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z doskoku na imprezie to mogłaś na jakiegoś potwora rzeczywiście trafić. Mimo wszystko jednak akurat Ciebie to bardziej widzę jakoś z po prostu słodkim, nie półsłodkim. :P

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.