poniedziałek, 24 sierpnia 2020

Luximo Premium Czekolada gorzka 70 % z granulatem truskawkowym / ciemna z truskawkami

Tę Luximo kupiłam sama. To, że to biedronkowy Baron powinno może stanąć mi na drodze, ale właśnie tę serię dobrze wspominam. Co więcej, nie posądziłabym siebie kiedyś o to, ale jakoś polubiłam czekolady z dodatkami truskawek / malin, w tym zwłaszcza formę owocowych kawałków (świetnym przykładem jest J.D. Gross Ekwador 56 % z kawałkami truskawek lub Gross Ekwador 70 % z kawałkami nadzienia malinowego). Dopiero w domu doczytałam, że to granulat z naprawdę beznadziejnych składników - syropu. Przypomniałam sobie wstrętny cukier pomarańczowy w Luximo Premium Czekoladzie gorzkiej 70 % z płatkami pomarańczowymi od Barona-Millano. I nadzieje na miłe chwile legły w gruzach. Otworzyłam ją w dniu przyjazdu taty obstawiając, że pewnie trafi do niego.

Luximo Premium Czekolada gorzka 70 % z granulatem truskawkowym to ciemna czekolada o zawartości 70 % kakao z truskawkami, a dokładniej "granulatem truskawkowym", produkowana przez Millano-Baron dla Biedronki.

Po rozerwaniu sreberka poczułam intensywne konfiturowo-cukierkowe truskawki. Bez wątpienia były przerysowany, ale nie waliły chemią. Można by je nawet uznać za urocze w pewien sposób, mimo że dość kwaśne. Obok nich stał mocno palony zapach, przywodzący na myśl spaleniznę i tanie pierniki w polewie / czekoladzie ciemnej. Plątało się za tym coś lekko maślanego - jak właśnie przypalone maślane ciasto lub budżetowe pierniki, z nienaturalnie soczyście kwaśnymi, sztucznawymi truskawkowymi nadzieniami.

W dotyku tabliczka sprawiała wrażenie sucho-tłustej. Łamała się z głośnym trzaskiem, popisując się przy tym twardością. Jej przekrój okazał się ziarnisty. Ujawnił sporo kawałków w kolorze dzikiej czerwieni.
W ustach rozpływała się powoli, początkowo opornie. Cały czas zachowywała gęstość i zwartość, acz dość szybko miękła. Nie gięła się jednak. Była to przyzwoita miękkawość. Okazała się maślano tłusta, ale nie nazbyt ciężka. Wydała mi się minimalnie, pozytywnie pylista.
Kawałki truskawkowe też się częściowo rozpuszczały, ale i zostawały osobno. Przy próbie gryzienia ich dość szybko, trafiłam na chrupiący efekt kojarzący się z połączeniem liofilizowanych truskawek i chrupek zbożowych. Trochę skrzypiały, trochę przypominały cukier. Ani trochę nie lepiły się do zębów. Zostawione na koniec, już pozbawione cukru, truskawkowe drobinki były ot, nijakimi farfoclami z pestkami. Nie było ich jednak wiele w stosunku do ilości truskawkowego chrupacza ogółem. Jego większość była "chrupkowa".

W smaku czekolada od początku zaserwowała mi gorzkość na przyzwoitym poziomie. Nie za silna, nie za mocna, należała do palonego piernika. Palony smak wzrastał, aż spychał na tył samą truskawkową nutę, która pobrzmiewała nieśmiało (także już od chwili zrobienia kęsa). Poszedł w spaleniznę. Pomyślałam o przypalonym czekoladowym pierniku z... polewą czekoladową / kakaową. W tle doszukałam się margarynowo-maślanych, tanich nut.

To jednak częściowo zamaskowała słodycz. Nie była nachalna, a prosta i dobrze trafiona. Podeszła lekko pod wanilię, podkreśliła skojarzenie z pierniczkami w czekoladzie, które wywąchałam. Zaraz w niej właśnie wyraźniej odezwał się truskawkowy motyw. Wzrósł, po czym zrobił się kwaśny. Smakowało to niczym pierniczki nadziewane sztucznawo-naturalnym, soczystym dżemikiem truskawkowym.

Wraz z wyłanianiem się kawałków, kompozycję przecinała kwaśna truskawka. Była trochę sztuczna, ale i jak suszono-liofilizowany owoc. Wyszła przerysowana, ale nie drażniąca. Całkiem nieźle wpisała się w piernikową spaleniznę.

Końcówka była słodsza w prosty, ale nie za mocny sposób i mocno truskawkowa. Dodatek jednak nie zagłuszył czekolady zupełnie. Jako mocno palona baza, całkiem zacnie gorzkawa, ale nie cierpka, pobrzmiewała do końca.

Po wszystkim pozostał posmak palono-gorzki, zwyczajnie, choć w zasadzie mało słodki i truskawkowy w kontekście kwaśno-soczystym, uroczo-dżemikowo przerysowanym, ale jednocześnie zadowalająco autentycznym. Obyło się bez negatywnych posmaków.

Całość zaskoczyła mnie pozytywnie. Nie podobał mi się chrupacz, smak chwilami też - raził zwykłością i budżetowością, ale bardzo ucieszyło mnie, że nie waliło to ani tłuszczem, ani chemią. Słodycz trzymała się odpowiednio niskiego poziomu, a kompozycja mimo to wyszła dość uroczo. Tabliczka wydała mi się uniwersalna i przystępna.
Uznałam, że sama skończę ją na uczelni, gdzie zadowalają mnie też gorsze czekolady, niż w domowych warunkach, jednak plany pokrzyżował mi koronawirus i zamknięcie uczelni. Jednak po drugim podejściu uznałam, że za bardzo mnie męczy, więc powędrowała do ojca, któremu bardzo odpowiadała - lubi czekolady gryźć i właśnie chrupiące dodatku go cieszą. Oceniam więc, siląc się na szczyptę obiektywizmu, bo to chyba czekolada nie dla mnie po prostu (szczerze to bardzo personalnie skłaniałabym się do wystawienia 6).
Wyszła gorzej, bo taniej smakowo od Grossa, kawałki truskawkowe były sztuczniejsze. Czekolada niby miała wyższą zawartość kakao, ale wcale nie przełożyło się to na głębię (obstawiam, że przez zapchanie tłuszczem i to, że przypalili).


ocena: 6/10
kupiłam: Biedronka
cena: 3,49 zł
kaloryczność: 536 kcal / 100 g
czy znów kupię: nie

Skład: miazga kakaowa, cukier, tłuszcz kakaowy, granulat truskawkowy 2,5% (syrop glukozowy, cukier, truskawki, substancja zagęszczająca: alginian sodu), lecytyna sojowa, ekstrakt z wanilii, naturalny aromat truskawkowy

10 komentarzy:

  1. Dla mnie nie miała nic z piernikiem wspólnego, ale to bardzo dobrze. Jestem przewrażliwiona na jego punkcie ;>

    Ogólnie to mnie pozytywnie zaskoczyła ta tabliczka, choć byłam pewna, że nie wpisze się w mój gust. Jestem ciekawa, czy Luximo po takim czasie mogłabym odebrać równie smakowicie...

    Cieszy mnie ta recenzja, choć nie wiem czemu spodziewałam się, że odbierzesz ją gorzej ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogólnie, mimo że Baronów nie lubię, uważam Luximo za całkiem porządne w swej cenie.

      Czasami się czuję, że masz mnie za wyjątkowo czepialską, jakbym "uznawała tylko te swoje LEPSZE, DROŻSZE czekolady". A ja właśnie cieszę się, że umiem też cieszyć się z tańszych. Ok, z tej się zbytnio nie cieszyłam, ale znów - nie mogę krytykować czegoś za coś, czym ma być, a po prostu ja "zrobiłabym ją inaczej".

      Usuń
    2. ,,Nie odebrałam jej źle, w warunkach uczelnianych pewnie i bym sama zjadła, ale tak... coś mi nie grało. Chrupaczowość i jednak cukierkowość dodatku..." - chodziło mi o to ,,coś". Przez myśl mi teraz nie przeszło, że uznajesz tylko ,,droższe" czekolady(trzymam rękę na serduchu):)

      Wybacz mi jeżeli tak mnie czasami odbierasz, acz weź na mnie poprawkę. Ja jestem po prostu chorobliwie zapobiegawcza. Wolę nastawić się w życiu na najgorsze niż później zaliczyć zderzenie jak wróbel w szybę blokowca. Tak jak Ci wspomniałam gdzieś to wbrew pozorom nie tak optymistyczna jak się większości wydaje ;)

      Usuń
    3. Aa, to luzik.

      Ej, mam dość podobnie! W ogóle to jestem pesymistką, zakładam złe scenariusze, ale jakby co to właśnie miło być... Pozytywnie zaskoczoną.

      Usuń
  2. Ani trochę mnie nie kusi. Niby zawartość kakao w porządku a u truskawki lubię, ale na pewno nie w takiej formie. Jako dżem lub krem? Oczywiście! Jako dziwny granulat z syropu? No way :D jeszcze ten posmak spalenizny mnie strasznie odrzuca. Będę się trzymać od niej z daleka :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Granulat - rzeczywiście głupawy dodatek.
      Niestety mam wątpliwości, czy kremu / dżemu Baron też nie zrobiłby właśnie na bazie syropu. :>

      A spaleniznę z ciastek typu Oreo lubisz? Ta nie była gorsza.

      Usuń
  3. Jak miło, że pomyślałaś o tacie, otwierając czeko z potencjalnie obleśnym dodatkiem :'D Zapach dla mnie git, apetyczny. Dodatek lepszy od owoców twardych, suszonych czy żelkowych. O, przypalony piernik, też git. Zabawne, bo Ty starowałaś z optymizmem, a skończyłaś z decyzją, że więcej nie kupisz (mimo iż Cię 'ubogo zadowoliła'). Ja na odwrót. Na wstępie pomyślałam: dzizas, nie. Na finale: ...a może?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, taak. No, ale jak są ludzie, którzy lubią takie obleśności chrupać, a ideałem czekolady jest taka z kamiennym cukro-czymś... Tak, on właśnie.

      Ja i tak nie jestem przekonana do tego dodatku. Suszone, może jakoś... nasączone jak rodzynki... Twarde owoce? Zależy jak by to miało smakować.

      Biorąc pod uwagę, że w sumie dobrze odebrałaś Milkę z chrupiącym karmelem, a także to, że za tą stoi Baron... Kto wie? Nie ośmielę się jednak zgadywać, czy smakowała by Ci bardziej niż mnie.

      Usuń
  4. Czy planujesz może testować kiedyś wersję czystą, o zawartości 85%? To chyba byłaby już paloność na nieco wyższym poziomie, powiedzmy...czarownicy na stosie? Takie mam wrażenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wystarczy sprawdzić. Jest na blogu od dawna: https://www.chwile-zaslodzenia.pl/2019/09/luximo-premium-czekolada-gorzka-85.html?m=1
      Wyższa zawartość kakao nie oznacza bardziej palonego smaku.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.