piątek, 13 listopada 2020

lody Syrenka smak Czarny sezam

Ostatni posiadany, niepróbowany smak lodów Syrenka trochę sobie poczekał. Jakoś tak wyszło, sama nie wiem, dlaczego. Zostawiłam go na koniec, a potem olałam, mimo że bardzo mnie ciekawił. Od razu trochę żałowałam, że to właśnie czarny sezam, bo mimo że czarny to mój ulubiony kolor, sezam zdecydowanie wolę biały. Do Podwójnej Czekolady jednak zdążyłam już parę razy wrócić, moja miłość nie osłabła, więc wraz z nadejściem wiosny, postanowiłam ruszyć trochę z posiadanymi lodami.

Lody Syrenka smak Czarny sezam to lody wegańskie o smaku czarnego sezamu na bazie orzechów nerkowca (7,35%) z czarnym sezamem (9%).
U mnie w pudełku 100 ml / 120 g.

Gdy tylko otworzyłam opakowanie, poczułam szlachetny, znacząco słodki zapach palonego karmelu, orzechów (delikatnych, niejednoznacznych) i kokosa. Ten ostatni wydał mi się dość "orzechowo"-wiórkowy, ale i trochę jak mleczko, na co chyba wpłynęły nerkowce. Już po paru sekundach sezam odważył się trochę pokazać. To był słodki, łagodny sezam, choć wciąż z goryczkowatymi zapędami.

Masa lodowa wydawała się niedokładnie (ale na pewno tak miało być) przemielona, pełna kawałków ziarenek sezamu, choć i pewnej kremowości jej nie brakowało. Była gęsto-twarda właśnie w kremowy sposób. Niczym konkretne masło orzechowe. Topiła się niechętnie, właściwie odpowiedniejszym określeniem będzie: miękła i ocieplała się. Urzekło mnie to. Całościowo cudnie skrzypiała jak wilgotny marcepan czy chałwa. Było w niej bowiem sporo właśnie zmielonego sezamu, w tym coś, z czym nigdy się nie spotkałam, czyli jasne, prawie przezroczyste jakby sezamowe skórko-łuski. Na pudełko trafiło się parę całych ziarenek.

Od samego początku czułam wysoką, acz szlachetną słodycz karmelu. Wydała mi się aż trochę przesadzona i leciutko drapiąca w gardle.

Tu właśnie wszedł delikatny, niemal mleczny motyw kokosa, a słodycz stała się ewidentnie palona. I to tak, że aż z leciuteńką goryczką. Ona właśnie doskonale splatała się z orzechowością, niezbyt jednoznaczną, ale jednak, a następnie z nutą sezamu. Mniej więcej w połowie każdej łyżeczki robiło się karmelowo-orzechowo, jakby karmel te orzechy opływał, a po chwili opadł. Orzechy i "orzechowy sezam" stały się smakiem nr 1. A rysowało się to na naturalnej, kokosowej bazie.

W kolejnych sekundach po słodyczy został znikomy ślad, niejednoznacznie orzechowy motyw nabrał gorzkości. Podsysane ziarenka sezamu upuściły więcej właśnie swojego smaku, który jest zdecydowanie mniej słodki od sezamu jasnego, choć w przypadku tych lodów nie czułam ogromnej różnicy. Ten zdawał się wpisywać w orzechy i gorzkawość.

Końcówka zaskoczyła mnie gorzkością - orzechową, ale już mocniej sezamową i z wyłaniającym się olejem kokosowym.
Sezamem zajmowałam się dokładnie (gryzłam i wysysałam, memłałam), gdy zagarnięta masa się rozpłynęła i wtedy wyraźnie dominował (gryziony dużo wcześniej miał przygłuszony smak). Bliżej, acz i tak nie było to dokładnie to, mu do  palonych (aż przypalonych?), goryczkowatych sezamków niż do chałwy, właśnie ze względu na goryczkę. Niewątpliwie podkreślił ją olej kokosowy o specyficznym smaczku zimnych ogni, co wpisało się w ogólną paloność.

Ta na kokosowo-nerkowcowej, łagodnej bazie nieźle się wyeksponowała i to głównie ona, jako olej kokosowy, została w posmaku. Towarzyszył jej jakby "orzechowy" czarny sezam. Co więcej, czułam lekkie pieczenie w gardle, ale... to od słodyczy z początku zmieniło się w wywołane olejem (?).

Lody okazały się przepyszne i intrygujące, bo... niezwykle dynamiczne. Świetnie się je jadło, dając poszczególnych zagarniętym porcjom się rozpływać, a dopiero potem gryząc sezam. Cudowne, harmonijne były przejścia. I tak od za silnej słodyczy, przez karmelowo-orzechowo-sezamowe bogactwo, po gorzkość. Łagodna baza była wyraźnie wyczuwalna, ale zasadniczy smak również. Wprawdzie wolałabym, by były bardziej sezamowe i ja np. widziałabym je jako lody z jasnego sezamu z mniejszą ilością cukru, ale i te były pyszne. Intrygowały nawet drobinki sezamu (stąd i to dziwne zdjęcie pustego opakowania). O kolorze, który kocham nie wspomnę.


ocena: 9/10
kupiłam: dostałam od lodysyrenka.pl
cena: -
kaloryczność: 318 kcal / 100 g
czy kupię znów: mogłabym

Skład: rozdrobniony miąższ kokosowy, cukier trzcinowy nierafinowany, orzechy nerkowca, nierafinowany olej kokosowy, tłuszcz kokosowy, czarny sezam, sól

2 komentarze:

  1. Nadal nie umiem się ustawić względem tej konsystencji, niemniej pomysł na smak bardzo mi się podoba. I kolor. Chałwa skrzypi czasem, ale mokry marcepan? Nie spotkałam się. Według mnie jest wręcz antyskrzypiący. Myślałam ostatnio o lodach. Zjadłabym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mokry, tak. Wiem, że te, które znasz takie nie są. Zottera są, a ja znam głównie je. One są jakby takie... nasączone. Wyobrażam sobie, że wodą różaną.

      Ja ostatnio ciągle myślę o lodach, bo muszę zapas zrobiony wyjeść. Już mi się przeterminowały, ale świadomie je kupiłam, bo... wykupiłam wszystkie pudełka tego smaku - sklepy z niego schodziły, bo to pewnie był limitowany.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.