poniedziałek, 23 listopada 2020

Ritter Sport Kakao Klasse / Cocoa Selection 61 % Fine from Nicaragua ciemna z Nikaragui

Z małym żalem myślałam o plantacyjnej serii Rittera, dlatego że zdecydowali się na dość niskie zawartości kakao. Z drugiej strony tłumaczyłam sobie, że to lepsza opcja niż np. zapchanie ich tłuszczem, ale wiadomo. Dzisiaj przedstawianej trochę się obawiałam. Padło, że miałam jeść ją 4 dni po obłędnym Morinie Nicaragua Chuno 70 % - konkurencja mocna, a że Nikaragua to region delikatny, a więc trudny do zrobienia tak, by mnie w pełni zachwycił... Bałam się kończyć myśl. Niemniej, czekolada naprawdę bardzo mnie ciekawiła. Zawsze przy takich zastanawiam się też, czy to zmiana w myśleniu producentów, czy tylko chwyt marketingowy, lecący na fali coraz popularniejszego świadomego wybierania produktów.

Ritter Sport Kakao Klasse 61 % Die Feine aus Nicaragua / Cocoa Selection Fine from Nicaragua to ciemna czekolada o zawartości 61 % kakao z Nikaragui.

Po otwarciu poczułam zapach drzew i delikatniejszą, paloną nutę orzechów z pewną... kurzowością? Wiązała się ze słodyczą prostą i trochę zbyt ordynarną. Skojarzyła mi się z cukrem pudrem, papierową torbą z cukrem w starej szafce. Czekolada wydawała się... cukrowo-mlecznawa? Ale nie do końca mleczna ani czysto cukrowa. Nie wiem dlaczego do głowy przyszła mi wieś, jakiś kurnik... Doszukałam się też lekko cierpko-śliwkowej nuty, ale nie odegrała większej roli.

Odcień tabliczki wydał mi się dość jasny, jak ciemnych mlecznych. Także na dotyk się z takowymi kojarzyła, zdradzając kremową tłustość.
Przy łamaniu czekolada okazała się twarda jak skała, ale ziarnisty przekrój wyglądał zachęcająco.
W ustach... wciąż była twarda, ale jak twarde masło. Rozpływała się powoli. Mimo kremowości dość długo zostawała zwarta. Z czasem trochę miękła i nie stawiała ewidentnego oporu. Po ustach roztaczała tłusto-śliskie smugi. Pobrzmiewała w niej wodnistość, ale nie taka po prostu wodnista... kojarzyła mi się ze śliskim surowym jajkiem, co było dość odpychające. Pozostawiała tłuszcz na ustach, strukturą przypominając bardzo tłuste mleczne, nie ciemne.

Gdy tylko włożyłam kostkę do ust, poczułam wysoką słodycz. Była prosta, trochę pudrowa, ale nie napastliwa. Skojarzyła mi się za to z jakimiś jajecznymi tworami - likierem bez alkoholu / koglem-moglem (nigdy nie jadłam, więc to wyobrażenie).

Likier... miał taki dziwny, motyw - cierpkość? Zaraz poczułam drzewa czy raczej drewno. Wydało mi się lekko zakurzone, gnilne... pomyślałam o kurniku i... kurach, pierzu, jajkach... Oddawało to wiejski klimat i pewną nabiałowość.
Dołączył do tego delikatny, maślany smak. Znów po głowie krążyło mi coś jajecznego... jakiś krem, masa, wypiek...? Zabajone niealkoholowe? Pomyślałam o śmietance, jakimś słodkim serku - może właśnie o takim smaku.

A że pojawiła się gorzkawość, podkreśliła cierpkość, to pomyślałam przez chwilę o kwaskawych śliwkach, a raczej pestkach i śliwkach. Wniosły rześkość i soczystość, współgrającą z motywem bardziej palono-gorzkawym. Skojarzył mi się z drzewami i drewnem, pestkami śliwek i w końcu z  samymi śliwkami. To leniwy smak, trochę gubiący się w słodyczy.

Gorzkawość ze wszystkich stron opływała słodycz, robiąca się coraz bardziej śmietankową. Chwilowo przymglona, w drugiej połowie rozpływania się kęsa kojarzyła się z cukrem pudrem, lukrem. Czy lukier robi się na białkach? Ten z pewnością. W dodatku wydawał się śmietankowy. W drugiej połowie rozpływania się kęsa całość w smaku przywodziła na myśl czekolady śmietankowe.

Końcówka była bardziej palona, trochę drzewno-orzechowa. Oczami wyobraźni widziałam lukry, pod którymi kryły się rozmaite wypieki-babki.

Po zjedzeniu została tłustość maślano-nabiałowa, pewna śmietankowość, ale też lekka, cierpkawość kakao, orzechów, paloność... Dziwnie wypieczona i pozbawiona gorzkości. Mimo tłuszczowości, zostawiła lekką rześkość, może trochę owocową, ale niewiele pomogła.

Czekolada miała dla mnie wydźwięk wielkanocnej, haha. Wiosenne drzewa, sprzątanie, a więc i kurz, jajeczność, jajka i mnóstwo babek z lukrem. Nie znam smaku wielu z tych rzeczy, ale napatrzyłam się na nie w sklepach w tym okresie (bo świąt zupełnie nie obchodzę), i tak wyobrażam sobie smak tego wszystkiego. Niezbyt mi smakowała, a struktura wręcz obrzydzała. Ta tłuszczowość, jajeczność i jednak irytująca, prosta słodycz... Szkoda, że drzewa wyszły tak kurzowo, bez gorzkości. Że nie było wyrazistego nabiału, a jakiś wręcz białkowo-tłuszczowy... też zawiodło.
Właśnie ta łagodność i śmietanka zawsze mi w Nikaragui trochę przeszkadzają, jednak to nie zasadnicza wada tej czekolady. Ta była... jakby właśnie śmietankowa, niegorzka w smaku, a jednak bez błogiej struktury czekolad śmietankowych. Ta była obleśnie śliska. To połączenie i kumulację niemoich nut odebrałam jako zbyt odpychające. Dwa podejścia i przy każdym już mikroskopijna kosteczka mnie męczyła.
Wydaje mi się, że przesadzili z ilością tłuszczu kakaowego, którego przy tym regionie nie ma sensu dużo dawać, bo przygłusza i tak delikatne nuty, a i prosta słodycz białego cukru się tu nie sprawdza.
Aż dałam Mamie, zobaczyć, co ona na to wszystko. Jej również nie smakowała: "Nic w niej fajnego nie czuć. Dziwna, jakaś śliska, nie za słodka, ale i jakaś gorzka dość, tak lekowo mi się skojarzyła. Niesmaczna po prostu, ja w niej mleka nie czułam". Nie dała się więc nabrać, że śmietankowa czy coś i cóż... czekolada powędrowała do ojca.


ocena: 4/10
kupiłam: Allegro
cena: 4 zł
kaloryczność: 600 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: miazga kakaowa, cukier, tłuszcz kakaowy

3 komentarze:

  1. Śliskie surowe jajko, o nie, wtf? :D Kurnik w zapachu? Może w trakcie degustacji pod oknami przejechała Ci furgonetka z kurczakami z fermy. W życiu nie połączyłabym R.S. z wsią. Wieś kojarzy mi się swojsko, może trochę przaśnie i ordynarnie, ale względnie naturalnie. Nie wiedziałam, że lukier robi się na białku. Rzeczywiście można. Hmm.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie mi wieś kojarzy się swojsko, nawet ordynarnie. A ta tabliczka pachniała ordynarnie masłem, cukrem, jajkami... RS, taki czysty, kojarzy Ci się ze sztucznością? Ten według mnie nie.
      Też nie wiedziałam. Czasami abstrakcyjne rzeczy przychodzą w skojarzeniach przy degustacji, ale potem wygooglałam. Tradycyjnie nie, ale można, więc obstawiam, że taki na białku mógłby smakować jak to.

      Pamiętasz, kiedyś już pisałyśmy o lukrze / pomadzie... Wydaje mi się, że jest tyle sposobów, by coś takiego zrobić, że trudno o jeden, definicyjny przykład.

      Usuń
  2. Kurczę, chciałabym poczuć aż tyle smaków co Ty, nawet jeśli miałyby być to kurz i jajka :D ja w niej poczułam tylko gorzkie kakao i dlatego średnio mi smakowała bo była za mało słodka jak dla mnie :D

    OdpowiedzUsuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.