poniedziałek, 16 listopada 2020

(Super Krówka / Super Fudgio) Natura Food Veggie Czekolada Słony Karmel "mleczna" ryżowa 47 % z solą i karmelem

Pomyślałam sobie, że ostatnio była u mnie a to sól (Cachet Bio Organic 72 % Sea Salt), a to karmel jako jeden z elementów (Cachet 60 % with Pecan & Fudge), a to poniekąd jedno i drugie w nadzieniu (Lindt Hello, Nice to Sweet You Pecan Crumble), a kawałki solonego karmelu tak po prostu coś dawno nie. Przyszła więc pora na dziś przedstawianą. Ciekawa sprawa z nią, bo nie miałam pewności co do tego, jak właściwie ją nabyłam. Pamiętając, że "coś takiego mam w szafce", myślałam o Super Krówce Czekoladzie na mleku kokosowym 50 %, ale w końcu uznałam, że pewnie wiele wspólnego ze sobą nie mają.  Może trochę podobne opakowania? Dopiero po degustacji, a już przy poprawianiu wstępu sprawdziłam producenta i... okazało się, że pierwsza myśl była dobra! To polska marka z Warszawy, która robi produkty Super Krówka, a za granicę nosi miano Super Fudgio. Mało tego, potem udało mi się nawet ustalić, że ja miałam smak Caramel with salt, ale z nieco zmienionym składem jako wersja produkowana dla Biedronki.
Tego, że to czekolada wegańska, dowiedziałam się dopiero przygotowując wstęp do recenzji, a więc dzień przed otwarciem. Obstawiam, że także przy kupowaniu nie dotarło do mnie, że zawiera napój ryżowy, którego w czekoladach wręcz nienawidzę. Może sobie pomyślałam, że to kokosowa do porównania z SuroVital CoCoa Raw Biała z pistacjami i solą? Ale to bym ją aż tak dawno kupiła? Grunt, że datę miała jeszcze znośną (4 miesiące). Ciekawiło mnie też, jak mało ma kakao, że aż słowo "kuwertura" użyli.

(Super Krówka / Super Fudgio) Natura Food Veggie Czekolada Słony Karmel to "czekolada kuwertura" wegańska o zawartości 47 % kakao na bazie napoju ryżowego z karmelem i solą, produkowana przez Me gusto dla Biedronki.

Gdy tylko otworzyłam opakowanie, poczułam delikatny zapach kokosa i maślanych krówek. Kryła się za tym lekka cukierkowość, przez co wydał mi się przykurzony... Jakby ukryty w cukrze ... Do głowy przyszły mi jakieś karmelko-drażo-cukierki... Słonawy motyw był, ale drobniusieńki, więc całość i tak miała raczej łagodny wydźwięk. Gdy wąchałam spód z dodatkami, zwłaszcza już w trakcie degustacji, wyraźniej czułam cukierkowo-słony karmel... taki trochę sucho-krówkowy.

W dotyku tabliczka wydała mi się sucho-tłusta, acz zdecydowanie podkreśliłabym tu suchość. Proszowość aż krzyczała. Dodatek okazał się posypką... Która (tylko u mnie?) miejscami zmieniła się w stopione coś, jakby warstwę "szkła", a częściowo została kawałkami. Kawałkami karmelu i wielkimi kawałami soli (ktoś sobie kawał zrobił?). W ogóle moja tabliczka była w opłakanym stanie, ale to pomijam.
Przy łamaniu trzaskała-pykała, ujawniając proszkowy przekrój. Gdy ją łamałam, dodatki nie odskakiwały, były mocno wtopione. Karmel ciągnął się trochę, choć był bardzo, bardzo gęsty. Skojarzył mi się z lizakiem zmiękłym od ciepła.
Kawałki miały różną wielkość. Karmel to kawałki duże i małe, jak również placko-szkiełko, sól z kolei... kryształy duże, małe, średnie i przesadnie gigantyczne.
W ustach rozpływała się powoli i z oporem, po prostu znikając i nie pozostawiając po sobie za wiele, no, oprócz dodatków. Mimo wodnistego, jakby chłodnego efektu kojarzącego się ze słodzikiem, była sucha i proszkowa, z czasem i trochę tłustawa jak... nie najlepiej rozpuszczone np. kakao z proszku na mleku.
I sól, i karmel, choć w dużej części rozpuszczały się wraz z czekoladą, to zostawały w ustach na długo po niej. O ile kule soli zostające na języku po protu wypluwałam (gdy już czekolada zniknęła, a zanim do tego doszło, nieprzyjemnie drapały mnie w podniebienie), tak większe fragmenty karmelu niemiłosiernie przylepiały się do zębów. Zachowywał się jak lejący zastygający klej, a potem trochę jak cukro-placki rodem z chałwy. Nie był twardy, skrzypiał i rozpuszczał się w miękki, niemiłosiernie powolny sposób.
Całość oblepiała usta i o dziwo... pozostawiała wrażenie tłustości.
Jeśli chodzi o mój sposób jedzenia, to jak zawsze w przypadku posypek, kostka leżała na języku posypką do góry, a ja w trakcie rozpływania się raz czy dwa może ją obróciłam -nie przy każdym kęsie. Jeden spróbowałam położyć posypką do języka  - straszne.

W smaku od samego początku czułam łagodnego i naturalnego kokosa (nie mleczko kokosowe!) oraz słodycz. Nie szarżowała, a płynęła spokojnie mieszając się z ryżowo-mącznym smakiem. Pomyślałam o papierze, pergaminie, kwiatach. Było to dość... przykurzone i dziwnie chłodne jak słodzik. Z czasem odnotowałam lekko karmelowy akcent, kojarzący się z bardzo łagodnymi karmelkami. Trochę niczym zwietrzała, sucha krówka... Coś mocno słodkiego, nijakiego, ale nie zabójczo-zacukrzającego. Takie "nudne, słodziaśne imieniny u ciotki w tabliczce".

W to właśnie nagle wkłuwała się wręcz soczysta sól. Poczułam kwaśno-goryczkowatą cytrynę, a po chwili, gdy weszła w kontakt z bazą, do głowy przyszły mi również kwaśne cukierki i lizaki. Nadciągnęło więcej soli, już bardziej po prostu słonej. Gdy jakiś jej kawałek dotknął języka, robiło się tylko i wyłącznie kwaśno-słono, czekolada umykała.

Karmel ogólnie odegrał niewielką rolę. Ten już dotykający jęzora, wyłaniający się spod czekolady i mimo że nie gryzłam, to przylepiający się do zębów, się karmel należał do tych delikatnych, bardzo cukrowych i wręcz... cukierkowych. Był dziwnie cukrowo-sztuczny, okropny. Mało palony, a jakiś... lizakowy? Sól z czasem osłabiała cukierkowy wydźwięk, by w końcu zagłuszyć go całkowicie.

Kęs posypką do dołu powalił mnie słonością, karmel cukierkowo zabrzmiał i szybko się rozpuścił, a potem czułam kwaśno-ostrą słoność z czymś dziwnym (mąką? - przez okropieństwo słoności nie umiałam, nie zdążyłam nazwać).

Gdy tak przegryzłam się raz i drugi a to kawałek bez soli, a to czystą czekoladę, a to z oboma dodatkami... Całość wydała mi się dziwnie... nijako-szarżująca. Delikatną, papierowo-mączną bazę nagle atakowały dzikie smaki. Papierowość i kwiatowo-ryżowy smak skojarzył mi się z jakąś dziwną, wodnistą i mdłą herbatą z mnóstwem cytryny i... kiepskim miodem. Tanim i sztucznym, drapiącym w gardle.

Na koniec zrobiło się już bardziej słono, co z kolei w czekoladzie podkreśliło mąkę i pewną nijaką nutkę tłustego kokosa... maślano-niemaślaną.

Po zjedzeniu choćby kostki pozostawał posmak soli, kwaśność mocno cytrusowa, soczysta, ale i jak po cytrynowym cukierku, też dziwna karmelowość... jakby dziwnie lizakowa.

Zdecydowanie mi to nie smakowało biorąc pod uwagę całość. Zjadłam trzy kostki, by mieć ogląd ogółu, jak co się sprawuje i... doszłam do wniosku, że najlepiej to wyszła sól. Nadała jakiegoś wydźwięku bazie przynajmniej, ale... gdy trafiło się jej więcej, wydawało mi się, że i ona (nie tylko słodycz), pali w gardle.
Resztę dałam Mamie, czym ją zdenerwowałam: "Gdy tylko włożyłam do ust, chciałam wypluć!". Zapytałam, czy położyła posypką na języku i trafiła na sól (tak) i chciałam, by samej czekolady spróbowała, ale kazała mi dać spokój, stwierdzając, że w ogóle nie lubi czekolad... Cóż, dobrze to o tej tabliczce nie świadczy, że aż tak ją z równowagi wyprowadziła.

Wróciwszy do recenzji Super Krówki 50 %, zobaczyłam, że i tamta była proszkowo-wodnista, a jednak pozostawiająca tłuszcz na ustach. Także czułam "budżetowe karmelki" oraz cytrusowość - w wersji z dodatkami niestety zwielokrotnione, co nie przełożyło się na korzyść, o nie. A i tak udało jej się papierową mąką walić...
Owszem, na mojej pewnie sobie ktoś skakał, a karmel z rozpaczy częściowo się rozpuścił... że jednak poszedł w takim lepiąco-miękkim kierunku, to już wina syropu glukozowego prawie na pewno. Jakość też więc do najlepszych nie należy. 


ocena: 2/10
kupiłam: Biedronka
cena: 5,99 zł (za 83 g)
kaloryczność: 564 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: czekolada 96,3% (cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, miazga kakaowa, napój ryżowy w proszku, wiórki kokosowe, lecytyna słonecznikowa, aromat naturalny), karmel (cukier, syrop glukozowy) 3%, sól 0,7%

4 komentarze:

  1. Jak zobaczyłam zapowiedź smaku i to, że czekolada była z Biedronki, pomyślałam sobie: jakim cudem jej nie zauważyłam i nie kupiłam?? Ale po przeczytaniu recenzji poczułam ulgę że tak się stało xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zauważyć łatwo, bo takie to, przynajmniej w moich Biedronkach, już jak im dojadą, to walą na jakieś dostawiane półki albo ostatni chyba hicior sklepowy "standy", brr. Jak dla mnie to tylko bałagan wprowadza.

      Szczęśliwcu Ty!

      Usuń
  2. Nie miałam pojęcia, że Super Krówka to Super Fudgio. Czemu w Pl są sprzedawane batony SF, a nie SK? Ciekawe. Szkło karmelowe i wszelaka sól... wiadomo. Na domiar złego sól z kwaskiem? Łe. Poszła w śmietnik czy mama, mimo chęci plucia, dojadła po uspokojeniu nerwów?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie rozumiem tego. Tak jak i tłumaczeń: niby wiem, że "krówka" jest jako "fudge", ale to budzi mój sprzeciw, bo to co innego. Jestem za "croowką" haha.

      Trafiła do ojca.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.