wtorek, 21 grudnia 2021

Conexion Chocolate Ecuador Esmeraldas 70 % Cacao Arriba Medium Roast ciemna z Ekwadoru

Ekwadorska marka Conexion wpadła mi w oko przypadkiem, kiedy to przeglądając stronę Cocoa Runners pomyślałam, że dawno nie jadłam czegoś z Ekwadoru. Ta przyciągnęła mój wzrok jako marka nieznana. Może i nic dziwnego, bo jest stosunkowo młoda. Założona została w 2016 roku pod nazwą Chukulat przez dorastającą w Ekwadorze Jenny Samaniego. Skąd zmiana nazwy? By podkreślić połączenie / powiązanie lokalnych farmerów od kakao z miłością do ekwadorskiej czekolady. Marka bowiem pracuje bezpośrednio z tamtejszymi małymi przedsiębiorcami (w tym przypadku ziarna kupiono od kooperatywy Fortaleza del Valle). Sama Jenny swoją przygodę z czekoladą zaczęła już wcześniej, bo w 2008, pracując w różnych kompaniach czekoladowych. Co ciekawe, Conexion oferuje nie tylko różnorodność zawartości, ale też stopnia prażenia kakao: od minimalnego Virgin, przez lekki Light, średni Medium po Dark Roast, czyli mocny. Wybrałam średnie, licząc, że pozwoli i w nuty się wczuć, i dostarczy mi choć trochę gorzkości, którą lubię i... przy takiej optymalnej, wyśrodkowanej obróbce wydaje mi się, że najlepiej wywnioskować, co producent potrafi zdziałać z kakao.

Conexion Chocolate Ecuador Esmeraldas 70 % Cacao Arriba Medium Roast to ciemna czekolada o zawartości 70 % kakao Arriba Nacional (średnio prażonego) z Ekwadoru, z prowincji Esmeraldas.

Po otwarciu poczułam rześko-soczysty zapach cytrusów w słodko-egzotycznej tonacji z niejednoznacznymi czerwonymi owocami - słodkimi wiśniami / czereśniami, ale właśnie... jakby egzotyczniejszymi. Przewinął się w tym słodki grejpfrut i cierpki banan... ich słodycz mieszała się z suszonymi kwiatami, kwiato-ziołami, które to podyktowała lekko prażona nuta. Przypisałabym jej nibsowo-ziemisty, kwaskawo-wilgotny, też soczysty charakter. Trochę jak wilgotna ziemia po deszczu; ogólnie zapach deszczu i... kwiatów czerpiących jego cenne krople? Wszystko to było delikatne i otulone karmelową słodyczą. Karmelu... raczej maślano-mlecznego, łagodnego. Odlegle w tle doszukałam się cierpkawego, wilgotnego, lepkiego twarogu... cierpkość banana sugerowała karmel bardziej owocowy... Karmelowy sernik z owocami? Nibsy, ziemia, prażenie i kwiaty w trakcie degustacji zaobfitowały w bardziej drzewne, nieco palono-opalane akcenty (wyobraziłam sobie drewno opalane, z pięknymi sękami).

Przy łamaniu tabliczka trzaskała donośnie, gdyż była twarda. Jej przekrój wydał mi się drobnoziarnisty i wyglądał trochę jak... glina?
W ustach rozpływała się w umiarkowanym, raczej szybkim tempie; idealnie gładko. Chwilami odebrałam ją aż jako śliskawą. Była bardzo zbita, tłusta (trochę oleista?) i zarazem soczysta, więc skojarzyła mi się z konkretnym sernikiem lub budyniowatym deserem (typu flan?) z sosem / przeciero-musem owocowym. Dosłownie jakby tak ze zbito-gibkiego tworu w kształcie góry spływał sos...

W smaku przywitała mnie leciutkimi, a więc bardzo rześkimi i soczystymi, choć także łagodnymi w smaku owocami egzotycznymi: lychee i bananem. Pierwsze wydało mi się aż słodziuteńko-wodniste (winogronowe?). Banan zaraz jakby trochę się odłączył, lychee odrobinę zaczerwieniło się i przybrało postać jasnego arbuza (i czerwonych / jasnych winogron?). Zebrało się przy nim sporo czerwonych, ale również słodkich, delikatnych owoców. Pojawiły się jakieś nienazwane, nieokreślone... zmieszane z granatami, czereśniami. Te jednak prędko zaczęły nabierać charakteru, przechodząc w cierpkawo-kwaskawe.

Banan z kolei przybrał postać... bananowego karmelu lub bananowego sernika. A może bananowo-karmelowego deseru typu flan (czytałam, że flan różni się od panna cotty tym, że jest m.in. z jajkami - i właśnie tu mi takie bardziej "udziwnione" desery, niejednoznacznie nabiałowe chodziły po głowie) / budyniowata panna cotta, udziwnionego sernika. Słodycz rosła i zwiększała swą głębię.

Sok delikatnych i słodkich, egzotycznych owoców lał się niczym mały wodospad czy mżawka, ściekając i pokrywając smak prażony.

Prażenie było nieśmiałe, ukryte, ale obecne. Najpierw chowało się za bananami i deserem z nimi. Mignęło mi skojarzenie z przecierem bananowym i nasiąkającymi bananami suszonymi / liofilizowanymi. Prażona nutka była w karmelu, który z czasem mimo prażono-palonej części i tak utrzymywał swój łagodny charakter. Karmel nasilał maślano-mleczny wątek. Mieszał się też z tłustym twarogiem, łagodząc kompozycję. Chwilami wydawał się robić za bazę.
Prażenie spróbowało więc swoich sił mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa przywołując kwiaty... i drzewa, i krzewy. Wyszły lekko gorzkawo. Pomyślałam o charakternych krzewach z ostrymi kolcami. O różach? Kwiaty wychodziły z łagodniejszej strefy, podszeptywały pikantniejsze kwiato-zioła, może nawet podsuszone, ale zaraz... jakby nasączane cytrusami i zlane pierwszymi kropelkami tropikalnego deszczu. Kwiaty i banany znalazły się razem, w podobnej sytuacji.

Pojawiły się nibsy w słodkim otoczeniu, jakby były... karmelizowane? Też jednak kwaskawo soczyste gorzko-palone. Opalane do ciemniejszego koloru było też jakieś drewno... Tonowało, uspokajało kompozycję, robiąc za poważne tło. Z czasem dymna nuta nibsów z drzew skierowała moje "spojrzenie" w dół: na ziemię. Czerwone owoce, jako nierozerwalny duet wiśnia&banan (coś raczej delikatnego, ale i z kwaskiem - może jest tak smakujący egzotyczny owoc, ale go nie znam) rozkręcił cierpkość.. podsyciła go lekka cytrusowość. I choć mignęła mi cytryna, zaraz karmelowo-owocowa słodycz przemodelowała ją na dojrzałego, słodkiego grejpfruta, jedynie z nutą kwaśności. Znów owocowa cierpkość zakręciła się przy nim, ten jednak... wraz z goryczkowatą skórką zaczął wsiąkać w ziemię... Nibsowy smak sprowadzi sporo nut do niej.

Pod koniec zrobiło się więc dość ziemiście, czułam cierpkawość bananów i kwiatów (kwiato-ziół?), ale też ogrom słodyczy delikatnego, budyniowatego karmelu zmieszanego z ogromem owoców. Ogrom egzotyki wydał mi się rześko-ulotny... wróciły czerwone... winogrona? W egzotycznym, lekko kwaśniejszym wydaniu. Lychee-winogrona?

W posmaku została owocowa rześkość, jakby motyw deszczu... nasączającego i drzewa (opalane?), i ziemię. Drobny kwasek należał do owoców czerwonych. Już bardziej grejpfrutowo-wiśniowanych, wzajemnie podsycających się z nutą palonych nibsów.

Całość była smaczna, ale niczym mnie nie porwała. Na pewno nie podobało mi się ślisko-tłuste, dość szybkie znikanie i wszelkie łagodne nuty. Maślaność, delikatny nabiał, desery i owoce wręcz wodniste... jasne, soczyste i delikatne (lychee, jasny arbuz i winogrona, czerwone nie do nazwania). Wiśniowate elementy, potem grejpfrut wniosły nieco charakteru, ale nie zagrały pełnią swego smaku... jakby przymglone słodką wodnistością innych owoców. Podobnie banany... nie były takie esencjonalne. Ziemistość czy drewno przewijały się, przewijały, ale nie rozwinęły się nigdy, by uderzyć swą mocą. 
To słodka i tłusta, łagodna kompozycja jedynie z elementami siekiery i nutami, które zaciekawiają i... na tym kończą. Prażenie rzeczywiście delikatne, ale i ekwadorski smak delikatny (obstawiałam, że będzie najlepiej wydobyty, jako że słabe prażenie sugerowało "surowość czekolady", a mocne "palono-gorzki smak", ja zaś chciałam utrafić w nuty: ziemię i kwiaty). Bardzo mi żal, że ziemia, kwiaty nie znalazły się na pierwszym planie; jedynie niepewna sugestia arbuza - rozczochrała mnie. Taka dziwna nuta, a była-albo-niebyła. Banany też... zamiast pięknie rozbrzmieć dojrzałymi sobą, migały się. Słodycz krążyła po meandrach rozmaitości. I wyszło... sporo jedynie nutek, a ogół i tak niedookreślony. Jednak nie mdły. Dający wyobrażenie o marce, że to nie to, co wyraziste Pacari.
Banany, ziemię i drewno czułam również w Pacari Esmeraldas Ecuador 60 %, która jednak była o wiele bardziej ziemiście-winna, sprecyzowana gdy chodzi o słodycz (banany i miód) oraz owoce (banany i nektarynki). W ciemno nie powiedziałabym, że jest między nimi różnica 10 % kakao na korzyść Conexion (wydaje się łagodniejsza niż 70 %, które ma).


ocena: 8/10
kupiłam: CocoaRunners
cena: £4.95 (za 50g)
kaloryczność: 590 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: miazga kakaowa, cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.