wtorek, 16 maja 2023

Bio Village Noir Degustation 85 % de cocoa ciemna

Nigdy nie byłam w sklepie E.Leclerc, ale o nim słyszałam; wiem, że ludzie z innych miast go lubią; ponoć są tam fajne produkty marki własnej. Zupełnie nieświadomie nabyłam taką czekoladę przez internet. Zobaczyłam po prostu jakąś mi nieznaną i uznałam, że mogę kupić jako jedną z tych na mniej wymagające dni. O tym, że to leclercowa tabliczka, dowiedziałam się dopiero przed samą degustacją, sprawdzając dokładnie, czy na stronie przedmiotu jest coś więcej o producencie. Trochę się zdziwiłam, bo obstawiałam raczej jakieś "z marketu X na rynek..." (w miejsce kropek można wstawić dowolny kraj inny niż Polska), ale nie miało to dla mnie znaczenia.

Bio Village Noir Degustation 85 % de cocoa to ciemna czekolada o zawartości 85 % kakao, wyprodukowana we Francji dla E.Leclerc.

Po otwarciu poczułam wyrazisty zapach palonej kawy i mocno prażonych orzechów laskowych łączących w sobie słodycz i drobną gorzkość. Z kawą mieszała się ziemia i nibsy kakaowe. Słodyczy jednak nie brakowało, była wysoka i soczysta. Należała głównie do bananów, ale też suszonych owoców. Głównie bardzo słodkich fig, ale i śliwek. Może także suszonych wiśni? W tle odnotowałam krówkę, ale jakby jakąś nieco wymyślną... figową? Nad wszystkim unosiła się również znacząco słodka wanilia, a pośród wszystkiego przemykała wędzona nutka. Najpierw przypisałam ją do nibsów, jednak potem osiadła przy śliwce. Suszone śliwki w trakcie jedzenia podkreśliła kawa i ziemia.

Tabliczka w dotyku była tłusto-kremowa, a także twarda w sposób, jakby była niezwykle skondensowana i pełna. Przy łamaniu okazała się jeszcze bardziej masywna, acz wydawała średnio głośne trzaski.
W ustach długo utrzymywała zwarty, zbity kształt, ale miękła ochoczo. Okazała się powierzchownie gładka i kremowa, bardzo tłusta. Pokrywała usta i podniebienie lepką warstwą. Rozpływała się długo, ujawniając lekką, jakby aksamitną pylistość.

W smaku najpierw rozeszła się wanilia. Choć intensywna, nie porażała słodyczą, Wydała mi się nawet w pewien sposób zachowawczo przygaszona, acz po chwili zaprosiła inną słodycz. Ogólna zaczęła rosnąć, choć nieznacznie. Pojawił się soczysty banan.

W tym czasie weszła też gorzkość. Najpierw delikatna i orzechowa, towarzysząca prażonym orzechom laskowym, które nie były jednoznacznie gorzkie. Miały w sobie słodycz i maślaność.

Maślany wątek w tle zaczął pracować na złagodzenie kompozycji, ale orzechy stanęły mu na drodze. Umocniły się, przy czym wzrosło prażenie. Dodało do słodyczy prażono-ciepły wątek, co zaobfitowało w trochę karmelowe, lekko maślane krówki. 

Gorzkość rosła, zmieniając się w kawę.

Soczysty banan mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa zrobił się lekko cierpki, mniej dojrzały. Wydał się nawet mniej słodki przez zestawienie z suszonymi owocami, które się do niego podkradły. Bardzo słodkie, jasne suszone figi niemal go wyprzedziły.

Kawa przejęła bananową cierpkość. Podkreśliły ją pojedyncze nibsowe wystrzały, a kompozycja zrobiła się naprawdę gorzka, aż nieco siekierowa. Poczułam ziemię czarną i wilgotną. Mieszała się trochę z owocami, podkreślając ich soczystość.

Za sprawą ziemi obudziły się kwaśniejsze owoce, a dokładniej wiśnie. Też były lekko podsuszone. Do tego słodko-kwaśne, lepkie, acz suszone śliwki... Czułam i suszone, i wędzone. Wędzony charakterek bowiem wyskoczył nagle z tych bardziej prażono-ciepłych zakamarków smakowych.

Ziemia wydała mi się potem nieść akcent pewnego brudu... kurzu? I cierpką goryczkę oleju, w który zmieniły się wcześniej maślane dopływy. Oleju kokosowego? Orzechowego! Ten na końcówce przypomniał o prażonych laskowcach. Otoczyła je wysoka, waniliowo-karmelowo-krówkowa słodycz. Owoce niby się schowały...

Ale to owoce na pewno m.in. zostały w posmaku. Czułam cierpkie wiśnie, chyba podsuszone. Trzymały się jednak za słodką wanilią, aż nieco ciężką, i cierpko-gorzkimi nutami nibsów, orzechów i palonej kawy. Lekka ziemistość też się w nich kryła.

Całość prawie zachwyciła mnie zupełnie. Prawie, bo jednak chwilami było o wanilię za słodko. Wystarczyła słodycz bananów, suszonych fig i suszono-wędzonych śliwek, karmelowych krówek. Te bowiem świetnie współgrały z wyrazistą i wysoką gorzkością kawy i ziemi, podkreślonych nibsami. Sporo orzechów laskowych nie pozwoliło maślanemu wątkowi na złagodzenie.
Konsystencja niestety wyszła jak dla mnie nieco za ciężko-tłusto, ale była do przejścia, bo mieszała się z kremowością.


ocena: 9/10
kupiłam: Allegro
cena: 7,99 zł
kaloryczność: 649 kcal / 100 g
czy znów kupię: możliwe

Skład: miazga kakaowa, tłuszcz kakaowy, cukier trzcinowy, ekstrakt z wanilii

2 komentarze:

  1. Hm, zawsze ją omijałam, bo wanilia, ale może zasługuje na szansę...A leclerc jest super : D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zasługuje! Tu z ekstraktem nie przesadzili. Swoją drogą, mnie najbardziej wnerwia, jak słodzą białym i potem próbują chyba go ukryć, nadać szlachetności i dodają tyle ekstraktu z wanilii, że męczy. Ta to ich przeciwieństwo - zrobiona bardzo z głową.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.