niedziela, 21 stycznia 2024

Zotter Skyr - Rhubarb - Avocado mleczna 50% z kremem z awokado i mlecznej czekolady; galaretką rabarbarową i jogurtowym kremem ze skyru

Pojawienie się nowych na jesień 2023 czekolad nadziewanych Zottera nie wywołało u mnie palpitacji serca, ani w zasadzie nawet jego przyspieszenia. Bardzo to mnie ucieszyły jedynie Labooko, acz poczułam też smutek, że tylko 3 ciemne. Nadziewane przejrzałam trochę tylko zainteresowana, wybierając sobie parę z racji tego, że dostaję je za darmo w ramach współpracy. Gdybym miała kupować, nie wiem, czy kupiłabym np. obiekt dzisiejszej recenzji, od którego postanowiłam zacząć. Raczej nie. Z nowych tabliczek nadziewanych, które sobie wybrałam, ta chyba wydała mi się najbardziej ryzykowna. Otóż o ile kocham nabiał, w tym serki i jogurty, tak skyrów bardzo, bardzo nie lubię. Awokado kocham na kanapce i w sushi (w daniach wytrawnych ogólnie też mi pasuje), tak na słodko jakoś mi się nie widziało. Trochę się więc bałam, jak to wszystko może wyjść w czekoladzie, jednak było na tyle dziwne, że aż uznałam, że spróbuję. Trudno mi było bowiem to sobie wyobrazić.


Zotter Skyr - Rhubarb - Avocado / Skyr • Rhabarber • Avocado to mleczna czekolada o zawartości 50% kakao nadziewana 17% kremem "mousse'em" z awokado i mlecznej czekolady; 22% galaretką z rabarbaru, oddzieloną cienkimi warstewkami czekolady mlecznej, i 17% jogurtowym kremem ze skyru z wanilią i sokiem z cytryny.

Po otwarciu poczułam przede wszystkim słodką w nieco karmelowo-palony sposób czekoladę z wyraźnie mleczną bazą o delikatnie gorzkawym, kakaowo-orzechowym echu. Za nią polała się cytrynowa kwaśność, którą po przełamaniu wzmocniły inne owoce: rabarbar, ogólnie czerwone. Chyba też echo jogurtu oraz pewna kwiatowość. Wierzch pachniał nieco bardziej kwaśno-owocowo, może mlecznie-jogurtowo, spód zaś wykazywał wyższą czekoladowość, orzechowość, do której po przełamaniu doszło jeszcze migdałowe echo. Wydał mi się prażono-ciepły (trochę cynamonowy?).

Sama gruba czekolada może i lekko trzasnęła, ale całość dała się poznać jako delikatnie-miękkawa w dotyku i przy łamaniu. Galaretka nieco się ciągnęła i rwała, a kremy były rzadkie i maziście-miękkie, ale jednocześnie kremowe. Górne, a więc skyrowe, było rzadsze i nieco bardziej maziste, a krem z awokado i czekolady masywniejszy, choć też mazisty.
Galaretkę od nadzień oddzielały cieniutkie warstwy (dosłownie płatki) czekolady mlecznej.
W ustach czekolada rozpływała się kremowo, w tempie umiarkowanym i dość tłusto, spójnie dopuszczając do głosu nadzienia. Jej warstwy ze środka chyba przełożyły się na większą spójność, acz nie były bardzo znaczące - ich funkcja chyba ograniczyła się do tego, by porządnie utrzymać podział (i nic nie rozmokło), co okazało się świetnym posunięciem.
Prędzej odezwało się tłustawe skyrowe, które szybko traciło na gęstości. Było bardzo miękkie i plastyczne jak ciepła plastelina, nieco maziste i lekko soczyste, a do tego minimalnie pudrowe. 
Soczystość bardzo nakręciła gibka i rzadka, soczysta i lepka galaretka, rozpływająca się razem z resztą. Ona w zasadzie zmieniała się w sok.
Krem na dole był niby roztrzepany, ale nie mousse'owaty. Wraz z całością wydawał się nieco masywniejszy od reszty nadzień, ale też miękko-mazisty i maślano-tłusty. Rozpływał się maslano-czekoladowo, najwolniej z nadzień. Był gładki, acz epizodycznie trafiały mi sie w nim malutkie, twardawe kawałki (jak się okazało - awokado).

W smaku czekolada przywitała się stonowaną, ale zdecydowaną słodyczą karmelu, do którego dołączyła maślaność i głęboka, naturalna mleczność. Kakao zaznaczyło swoją obecność subtelną gorzkością, wplatając orzechowo-prażony, ciepły wątek.

Nadzienia odezwały się bardzo szybko.

Pierwsza zwróciła na siebie uwagę kwaśna galaretka. Najpierw niejednoznaczna, a ogólnie owocowa, przy czym można po prostu wskazać czerwone owoce. Rabarbar wyłonił się po chwili i dominował, choć cytryna była tuż za nim. Soczysty rabarbar i cytryna mieszały się jednak z lekkim motywem typowym dla galaretek, jednak i tak wyszła ona zachwycająco naturalnie.

Skyrowe nadzienie poprzez mleczność podłączyło się pod czekoladę. Odznaczało się wysoką słodyczą, ale też kwaskiem, będącym fuzją cytryny (podkreślającej się nawzajem z cytryną z galaretki) i jogurtu. Odnotowałam w nim też śmietankowo-serkowy akcent; wyszło ogólnie nabiałowo (może i faktycznie skyrowo, acz w ciemno nie powiedziałabym, że to krem ze skyru). Soczystością zgrało się z galaretką.

Krem z awokado okazał się także słodki, ale pokusił się o wytrawność i prażony, bardziej stateczny klimat. Wydał mi się bardzo maślany, znacząco czekoladowy, mleczno-czekoladowy (przez co bardzo harmonijnie zgrał się z otoczeniem, a zwłaszcza z czekoladą z wierzchu) i specyficznie roślinnie-migdałowy, lekko orzechowy (czy raczej "orzechowawy"). Awokado czuć, ale nie tak wszem i wobec. Nie było zbyt oczywiste, a do wyłapania. Oczami wyobraźni patrzyłam na awokado odmiany hass. 

Z czasem wyrazistość galaretki nieco osłabła. Została przesadzona, denerwująca przez kontrast z kwaśnością, słodycz i motyw syropowo-galaretkowo-owocowy. Myślałam o owocach czerwonych, podsyconych cytryną, ale niczym konkretnym. Cytryna ogólnie się panoszyła, aż zagłuszając awokado-czekoladowy krem (może gdyby nie ona, awokado byłoby bardziej wyczuwalne?) oraz nabiałowość górnej wartsyw.

Po debiucie kwaśności, oba kremy wydały mi się bardziej słodko-mdłe. Utrzymała się mleczność i maślaność, a jogurtowo-serkowy wątek uciekał, chwilami tylko pobrzmiewając. Całościowo zrobiło się bardzo słodko, wyłoniła się wanilia, a ogólnie prawie cały czas wysoka soczysta kwaśność na samej końcówce prawie zniknęła.
Na koniec raz po raz został jakiś kawałeczek awokado - gryzione, serwowało swój zaskakująco wyrazisty smak, kojarzący się z niedojrzałym, ale właśnie wyrazistym w ten niedojrzały motyw, awokado.

W posmaku został kwasek cytryny i rabarbaru, wątek mleczno-jogurtowy oraz lekka orzechowość, powiedziałabym, że w dużej mierze związana z czekoladą. Raz po raz odnotowałam też wytrawność awokado, która zostawała zwłaszcza po kawałkach. Samą karmelowo słodką mleczną czekoladę także czułam. Akcent kakao także zaznaczył się poprzez lekką goryczkę i cierpkość.

Tabliczka ogólnie wydała mi się całkiem przyjemna. Słodka i soczyście kwaśna, może z małymi przegięciami, ale to wynagrodził ogólnie ciekawy wydźwięk. Naturalna galaretka przełamała tłustość nadzień, nie wyszło ciężko. Niestety jednak całość była taka "namieszana", dużo w niej wszystkiego, a w konsekwencji aż trudno wyłuskać te zasadnicze, tytułowe smaki, nawet podczas próowania wszystkiego osobno. Rabarbar czuć, skyr wyszedł raczej mlecznie-jogurtowo, awokado w zasadzie głównie skojarzeniowo. Tak dużo cytryny podkręcającej kwaśność rabarbaru i skyru aż je przygłuszyło właśnie cytrynowością. Delikatne awokado też się nieco kryło, acz "roślinnie-orzechowy" motyw i tak wyszedł ciekawie. Nie jestem też zupełnie przekonana, czy na pewno mleczna czekolada tu pasowała - chyba nawet obiektywnie ciemna zrobiłaby lepszą robotę. Ogólnie wyszła więc czekolada w sumie smaczna, ale nie specjalnie jednoznaczna i niezbyt w moim stylu. Bez skrajnych emocji, nawet zainteresowana, z przyjemnością zjadłam "mniejszą połowę", trochę więcej niż 1/3 (dokładniej 30g z 76g - tak, tabliczka miała wagę wyższą od zadeklarowanej), ale potem już mnie trochę znudziła - po prostu w czekoladach szukam czegoś innego.
Mamę czekolada zachwyciła: "Ta czekolada była wspaniała. Mleczna, słodka, ale nie przesadnie i cudownie kwaśna, taka soczysta. Sama czekolada na wierzchu słodko-mleczna, ale i gorzka, że dałabym jej tak z 60% kakao, jak nie więcej. Chyba słodycz kremów i kwaśność podkreśliły  tę gorzkość. Najlepsza w niej była właśnie ta galaretka, taka kwaśśśna, owocowa. Taka... ogólnie owocowa, nic konkretnego jak te wszystkie galaretki, tylko że naturalniejsza, ale może jak wiedziałam, że rabarbarowa, to i tak go trochę czułam. Za to tych innych składników nie, nawet próbując trochę osobno. Tej warstwy brązowej na dole nawet nie zauważyłam. Jak dla mnie za dużo tam wszystkiego i taka idealna czekolada to dla mnie mogłaby być z samą tą galaretką, po prostu mleczna z tym nadzieniem mleczno... no, mleczno-skyrowym powiedzmy. Jak jednak oceniać to rzeczywiście, z tytułem niezbyt zgrana, ale naprawdę bardzo smaczna".


ocena: 7/10
kupiłam: dostałam od zotter.pl
cena: 18,90 zł (cena półkowa za 70 g)
kaloryczność: 509 kcal / 100 g
czy znów kupię: nie

Skład: surowy cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, miazga kakaowa, mleko pełne w proszku, koncentrat soku rabarbarowego 5%, skyr (serek śmietankowy chudy) 4%, syrop skrobiowy, awokado 4%, koncentrat soku cytrynowego, mleko, syrop cukru inwertowanego, odtłuszczone mleko w proszku, koncentrat z wiśni, migdały, karmelizowane mleko w proszku (odtłuszczone mleko w proszku, cukier), słodka serwatka w proszku, substancja żelująca: pektyna jabłkowa, sproszkowana wanilia, pełny cukier trzcinowy, sól, emulgator: lecytyna sojowa, cynamon, proszek cytrynowy (koncentrat soku cytrynowego, skrobia kukurydziana, cukier), płatki róży

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.