sobota, 2 marca 2024

(18+) miód pitny Lietuviškas Midus Trakai

Jestem zobowiązana poinformować, iż wpis ten przeznaczony jest tylko dla osób pełnoletnich, które ukończyły 18 lat.

Dawno, dawno temu, ojciec obiecał mi, że kupi mi na osiemnastkę miód pitny, bo mnie ciekawił. W młodości byłam wielką fanką miodu, więc i to chciałam spróbować. Potem jednak o tym zapomnieliśmy, a mi alkohole wcale przeszły. Latem 2023 ojciec pojechał na urlop do Suwałk, gdzie jest sklep litewski i kupił mi miód pitny. Jako jednak że nie ma w zwyczaju mnie słuchać i oszczędza często nawet na tym, na czym nie powinien, władował mnie w niesmacznego sękacza (na szczęście nie litewski) i trójniak, nie zaś półtorak. To właśnie, jeśli już miałabym teraz jakiś miód pitny pić, półtorak byłby tym, co by mnie interesowało. To jest ponoć najlepszy miód pitny, bo ma największą zawartość miodu, nie jest rozcieńczony. Niestety, wpadł mi trójniak. Podeszłam do próbowania go raczej na zasadzie "aby mieć z głowy", bez większego zainteresowania. Szkoda.
Poczytałam w internecie trochę, co mi dokładnie wpadło. Otóż firma Lietuviškas Midus produkuje miody pitne od 1959 roku, doprawiając swoje trunki m.in. kwiatami lipy, jałowcem i żołędziami. I to dopiero taka mieszanka poddawana jest fermentacji.

Lietuviškas Midus Trakai to litewski miód pitny trójniak, u mnie 0,5l w kamionce, marki Lietuviškas Midus; zawartość alkoholu 15 % vol.

Poczytałam trochę, że tradycyjnie podawało się miód pitny w glinianych naczyniach, ale ja zdecydowałam się na ulubione szkło, też by zdjęcia ładniejsze wyszły.

W pierwszej chwili zapach wydał mi się wręcz spirytusowy, bardzo mocny, ale po chwili nieco się rozszedł i z kolei przedstawił się nieco soczyście. Słodki, jasny miód także w nim poczułam, ale wchodził w wątek cukrowo-alkoholowy i cukierkowy jak miodowe landrynki i jakieś słodycze ze scukrzonym alkoholowym nadzieniem. Doszukałam się chłodno-ostrzejszego echa jakby anyżu i jałowca, ale ukrytych w mocnym, słodkim alkoholu.

Napój wydał mi się rzadki, wodnisty. W trakcie picia minimalnie lepki jak woda, do której dodano troszeczkę miodu.

W smaku na początku rozeszła się zachowawcza słodycz. Gonił tą ordynarny alkohol, że w głowie pojawiły mi się słowa "słodka wóda". Alkoholowość jednak zaraz nieco odpuściła i ujawniła się jakby lekka soczystość i nawet kwasek. Skojarzyło mi się to z jasnymi, tanimi miodami, acz nie było tak ewidentnie, klarownie miodowe.

Alkohol w połowie rozchodzenia się smaku po ustach wydał mi się już mniej spirytusowy, a bardziej cukrowy, bardzo mocny - mocniejszy, niż wskazuje jego procent. Trochę jak... podrabiana, spirytusowa wódo-whisky? Taka, co szybko lekko piecze w język. Odrobina przypraw spotęgowała rozgrzewający aspekt alkoholu. W tle znów trochę poczułam jasny miód - acz wciąż nie był to jakiś dobry, szlachetny miód. Smak miodu jawił się jako mocno rozrzedzony, rozwodniony,

Gdy trójniak spływał do gardła, dosłownie w nim palił. Mocnym alkoholem, jakby jedynie niby miodową słodyczą i piekącymi przyprawami. Pomyślałam o anyżu i jałowcu i przypomniała mi się pita kiedyś anyżówka - to wyszło jak taka trochę cukierkowo-miodowa anyżówka właśnie.

Po wypiciu miodowość znów weszła w cukierkową, sztucznawą strefę. Chyba spłycił go mocny alkohol, łączący w sobie spirytusowość, soczystość i jakby naturalną, alkoholową słodycz prosto z jakiś słodkości alkoholowych.

Całość wydała mi się słaba, nawet nie przeciętna. Trójniak, jak to trójniak - mniejszy procent miodu, więc nie dziwne, że ten miód wyszedł tak tanio i drapiąco-słodko, a nie intensywnie miodowo. Alkohol był tu mocny, palący w gardle, ale pozwalający rozchodzić się smakowi. Ten jednak nie zaserwował mi niczego ambitnego. Mocny w smaku, wręcz lekko spirytusowy, słodko-miodowy zasładzał i przypiekał i... tyle. Nie uderzał jednak do głowy, bo realnie nie był tak strasznie mocny, po prostu smakował jak bardzo mocny alkohol, co wcale na plus nie wyszło. Jak sprawdziłam cenę w internecie wydaje mi się mocno zawyżona - może przez kamionkę, może przez to, że to produkt "regionalny", ale w tej cenie to półtorak można kupić, więc ten miód to jak widać lepiej wygląda, niż smakuje. Pewnie bazuje na turystach, którzy po prostu chcą "litewski miód", a zastanawiają się nad smakiem.

Po spróbowaniu małej ilości darowałam sobie i dałam Mamie. Ona spróbowała trochę więcej, ale zdanie miała podobne: "Mało to miodowe, a bardzo słodkie, zasładzające. Wali spirytusem i smakuje po prostu tanio. Miody pitne piłam, jak byłam nastolatką, to nie pamiętam już tak dobrze, ale to na pewno nie jest dobry alkohol".
Większość wróciła do ojca, który tak to ujął: "No, po trochu wieczorami prozdrowotnie się wypije" - nie chcę wiedzieć, co w jego rozumieniu znaczy te "prozdrowotnie".


ocena: 2/10
kupiłam: dostałam
cena: nie znam
kaloryczność: nie podana
czy znów kupię: nie

Skład: woda, miód litewski, regulator kwasowości (kwas cytrynowy), chmiel, kwiaty lipy, jagody jałowca, żołędzie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.