niedziela, 10 marca 2024

BrainMax Almonda Evocao Acai krem z migdałów z ciemną czekoladą

Gdy trafiłam na markę BrainMax, wydała mi się obiecująca i od razu zamówiłam 3 różne kremy, jako że każdy kusił. Niestety, oba dotąd spróbowane przyniosły wielkie rozczarowanie. O ile jednak Christmas Cream Vegan / Świąteczny krem granolowo-orzechowy po prostu był nie dla mnie, tak BrainMax Pure Activa Cashew & Cacao był niezjadliwy i osobliwy. Ten, który został, odkładałam w czasie, by jakoś o tamtych zapomnieć. Niestety, jak wczytać się w opis, za bardzo przypominał mi ten gorszy, czyli z aktywowanych nerkowców z kakao. Dziś prezentowany to propozycja także kakaowa, dokładniej czekoladowa. Jak tylko zaczęłam o niej czytać przed zakupem, wydała się wyjątkowo dla mnie. Otóż zrobiono ją z czekolady Evocao, która ponoć jest "niczym owoc kakaowca świeżo zerwany z drzewa", a wytwarza się ją tylko i wyłącznie z ziaren kakao - jest więc swego rodzaju czekoladą 100%, acz ponoć intensywnością przypomina tabliczki ok. 70% o niewiarygodnie kwaśno-owocowym smaku. Co prawda kwaśność w kremie orzechowym niezbyt mi się widziała, ale jeśli miała by to być świeżo-soczysta kwaśność zacnych ciemnych czekolad, brzmiało jak coś, co mogło mi smakować. Z tym że... póki nastał dzień otwarcia, do marki już się zraziłam. Tak czy inaczej jednak - cóż, może i im się coś udało. Ciekawiło mnie jednak też, po co dodali jagody acai - co, jednak Evocao sama w sobie nie jest aż tak owocowa? Smak tych jagód z kolei niektórzy opisują jako "mieszanka jagód i czekolady". Cóż, wciąż zapowiadało się ciekawie.

BrainMax Almonda Evocao Acai Gluten Free & Vegan to krem z migdałów i czekolady, słodzony cukrem kokosowym z dodatkiem sproszkowanych jagód acai; wegański i bez glutenu.

Po otwarciu poczułam intensywny zapach gorzko-ziemistej ciemnej czekolady, wzmocnionej kakao - do głowy przyszło mi surowe sproszkowane. Obie nuty przejawiały paloność. Czułam gorzki dym, podkręcony dosadnym olejem kokosowym (który kojarzy mi się trochę z zimnymi ogniami). Towarzyszyły temu wszystkiemu migdały - też wyraźne. Olej kokosowy podszepnął im marcepan. Słodycz także się zaznaczyła. Wyszła rześko-ciężko karmelowo. O jej rześkość zabiegała lekka soczystość - wzrastająca w trakcie jedzenia. Wtedy nieśmiało przewinęły się w niej kwaskawe cytrusy, z nieodzownym echem oleju kokosowego. Choć czekolada i kakao dominowały, olej kokosowy zakłócał to wszystko tak, że krem pachniał tak... "zdrowo", ale nie koniecznie w pełni i tylko przyjemnie.

Na wierzchu nie wydzieliła się ani kropelka oleju, a krem wyglądał na nieco podeschnięty i jak z zastygłą polewą czekoladową. Jednak nic bardzo mylnego.
Już w pierwszych sekundach po kontakcie z łyżeczką plaskał głośno, przedstawiając się z bardzo wilgotnie-tłustej, mazistej strony. Był gęsty i zwarty, ale nie twardy, a miękki. Kleił się do łyżeczki, a z wyglądu przypominał ciastową masę z drobinkami, zagęszczoną czekoladą.
W trakcie jedzenia potwierdziła się jego zbitość - był jakby zwięzły i miękki. Wilgotny i tłusty, dość papkowaty, ze znaczącym oleistym wątkiem. Mocno kojarzył się z oleistym ciastem. Trochę zalepiał usta i rozpływał się w umiarkowanym tempie, łatwo rzednąc. Czuć w nim czekoladowo-kremowe zagęszczenie dość ciężką, jakby nadtopioną czekoladą, a także lekką pylistość i kryształkowo-miazgowy efekt. Ostatni nieco przyspieszał rozpuszczanie się. Chwilami krem wydawał się wręcz ziarnisty, a przy podgryzaniu masy nieco chrupiąco-skrzypiący.
Gdy wszystko już się rozpłynęło, drobinek zostało trochę, ale nie za dużo. Okazało się, że migdały miały w tym marginalny udział. Było tam za to trochę czarnych, kamiennie twardych kropeczek, a także twarde i kryształkowe, jakby zawilgocone kryształki cukru.
Krem pozostawiał w ustach lekką suchość, a usta niemiłosiernie otłuszczał. Konsystencja ogółu wydała mi się "obrzydliwawa".

W smaku pierwszy rozszedł się gorzki, palono-dymny motyw ciemnej czekolady. Niczym cień, podpinający się pod jej gorzkość, podążał za nią olej kokosowy. Też zdradzał lekką goryczkę, acz zaburzał czekoladowość.

Tuż-tuż za tym rozchodziła się słodycz. Poniekąd rześka, a poniekąd zgrana z olejem kokosowym i... melasowa?

Czekolada zmieszała się z kakao, przywodzącym na myśl soczyste, ziemiste surowe kakao w proszku. Razem wyszły na prowadzenie, olej kokosowy pozostawiając trochę w tyle. Był jednak wyczuwalny cały czas.

Szybko zrobiło się bardzo słodko. Słodycz połączyła w sobie rześkość i paloną ciężkość. Wydała mi się karmelowo-melasowa, ale nie tylko. Z czekoladowością otarła się o piernik... lub piernikowe brownie?

W tle, wraz ze słodyczą pojawiły się migdały. Po paru chwilach nieco ośmieliły się, podkreślając gorzkawość czekolady i kakao gorzkawym smakiem swoich skórek. Przełożyło się to na myśl o migdałowym lub migdałowo-marcepanowo-piernikowym brownie. Słodycz i olej kokosowy podszepnęły jeszcze marcepan.

Mniej więcej w połowie rozpływania się porcji w ustach migdały w obliczu gorzkawej czekolady i dosadnie kakaowego wątku, zaczęły wydawać się niemal maślano-mleczne, łagodne. Też jakby tak... olej kokosowy próbował złagodzić ich charakter? Pomyślałam o delikatniejszym, słodkim i migdałowym cieście czekoladowym.

Z polewą z ciemnej, bardzo ciemnej czekolady? Ta zaczęła zdradzać lekką soczystość. Chwilami przemykały nawet kwaskawe akcenty. Może i trochę cytrusowo-jagodowe, jakby tak... owoce chowały się w nucie soczystej ziemi i dymie, ale też... nieprzyjemnie kwaskowate, które należały do oleju kokosowego. Raz po raz ciemne, kwaskawo-cierpkawe jagody wyłaniały się na wierzch.

Jednocześnie słodycz zaczęła męczyć. Zaserwowała ciężko-przesłodzony, melasowy piernik.

Pod koniec zrobiło się bardziej słodko, ale wciąż nie mocno. Gorzkość kakaowo-czekoladowa wydała mi się spłycona rzygowinowym olejem kokosowym. Migdały prawie zupełnie schowały się w ziemiście-dymnej strefie złożonej gorzkawości.

Drobinki pozostałe po rozpłynięciu się masy smakowały bardzo delikatnie migdałowo.

Po zjedzeniu został posmak ciemnej, karmelowo-słodkiej i palono-dymnej czekolady, echo migdałów, ale też nieprzyjemny posmako-niesmak po oleju kokosowym. Czułam do tego akcent jakby niedookreślonego kakao w proszku i cierpkość... ni kakaową, ni oleju kokosowego. 

Całość była w sumie prawie niezła, ale z wadami. Niestety znaczącymi. Smak wyrazistej ciemnej czekolady mieszał się z dosadnym kakao po prostu i razem przejawiały dymno-ziemiste nuty, co mogłoby zachwycić... gdyby nie olej kokosowy. Spłycał je, był wyraźnie wyczuwalny i przeszkadzał. Wepchnął się do goryczki (wyrazistej, ale wcale nie takiej siekierowej), wepchnął się do soczystości. Przez to kwasek aspirował do obiecywanych owoców, ale miał w sobie też nieprzyjemny wątek. Migdały wyszły ciekawie - bo i jako one same, z czasem łagodniej, ale przytoczyły także nutę marcepanu. Słodycz nie narzucała się, a skojarzenie z migdałowym brownie przypadło mi do gustu, lecz... olej kokosowy przeszkadzał, nie dając o sobie zapomnieć ani na chwilę. Konsystencja wyszła za tłusto-oleiście. Ogół był sam w sobie czekoladowo-ciężki, masywny i wręcz ciastowy, więc naprawdę nie widzę sensu dodawania tam oleju kokosowego. Czuję, że bez niego krem mógłby naprawdę zachwycić.
Na pewno wyszedł lepiej od BrainMax Pure Activa Cashew & Cacao, a gdyby nie tyle oleju kokosowego, może bym i wystawiła ocenę podobną co kremowi BrainMax Christmas Cream Vegan / Świąteczny.

Zjadłam połowę (z czego końcówkę swojej porcji już z lekkim obrzydzeniem), a resztę oddałam Mamie. Zjadła trochę na ciastkach kruchych maślanych z Kauflandu i opisała: "Ten krem to nawet z ciastkami mi nie smakował. Niby czekoladowy, ale ta jego kwaśność zupełnie nieprzyjemna była. Obecnie lubię kwaśność w owocach, jakbym jadła ciemną czekoladę to też chciałabym tam przyjemną kwaśność czuć, ale w tym kremie ona nie miała z taką nic wspólnego. To chyba ten olej kokosowy, ale na szczęście z ciastkami to tak w rzygi jeszcze nie szedł. Migdałów wcale tam nie czułam, a czekoladę właśnie jakby czymś próbowali podkręcić, a przygłuszyli. Konsystencja nieprzyjemna, bo nie jak kremów orzechowych, a jak takie jakieś oleiście-wilgotne, miękkie ciasto. Nieprzemyślany produkt".

Reszta powędrowała do ojca. Jemu ogólnie krem był "za mdły", co po zjedzeniu więcej rozwinął: "Może być, chociaż poza kakao i migdałami coś innego wyczuwałem... Jego słodkość może być". Przy czym w jego postrzeganiu słodyczy "im bardziej słodko, tym lepiej".


ocena: 5/10
kupiłam: brainmarket.pl
cena: 44,20 zł za 250g
kaloryczność: 585,49 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: 55% krem migdałowy, 27% czekolada Evocao (miazga kakaowa, kakao), cukier kokosowy, olej kokosowy, sproszkowane jagody acai

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.