czwartek, 27 lutego 2025

Chapon Cacao Rare Equateur ciemna 74 % z Ekwadoru; po zmianach 2024

Gdy wiosną 2024 weszłam na stronę Chapon zobaczyłam duże zmiany: pozmieniały się opakowania i zawartości kakao na stronie. Jak się jednak okazało, zmiany w zawartościach były błędami - nie zmieniono tego. A jednak zmiany w produkcji były. Zaprzestano bowiem używać cukru trzcinowego, a zaczęto białego, ku mojej rozpaczy. Chapon Chocolatier Chocolat Noir D'Origine Equateur była dobra, acz delikatna. Czy w jej przypadku posłodzenie innym cukrem mogło wyjść na dobre? Byłam sceptyczna, ale może uwielbiane przeze mnie Chapon wie, co robi?

Chapon Cacao Rare Equateur to ciemna czekolada o 74% zawartości kakao z Ekwadoru; wersja od 2024.

Po otwarciu poczułam kwiatowe uderzenie jaśminu i róży o wielu odsłonach, podsyconych nutką cytrusów. Czułam zarówno świeże, ciężkawe kwiaty, jak i słodką wodę różaną oraz bardzo słodką konfiturę z róży - ucierane z cukrem płatki (z odrobinką soku z cytryny?). Słodycz ogółu stała na wysokim poziomie, bo dołożyły się do niej krówki i wilgotne daktyle. Przechodzące w lody krówkowe i daktylowe? Podane w nieco karmelowym, cukrowym waflu duńskim. Przełożyły się na wizję śmietankowo-czekoladowego mousse'u. Ta właśnie śmietankowość zaprosiła... sernik... cytrynowy, ale bardzo delikatniusi i słodziusi. Wychwyciłam jeszcze mandarynki i truskawki (acz też jako coś truskawkowego?), a w oddali ciepłą, rozgrzaną letnim słońcem ziemię. Czystą, zmieszaną z kwiatami, że może w doniczkach rozstawionych na oknach?

Podczas łamania, masywna tabliczka głośno trzaskała. Choć była twarda, wydawała się trochę krucha. 
W ustach rozpływała się powoli, niczym chłodne, a dopiero ocieplające się masło. Powoli przybierał postać gęstego budyniu i topiących się, ciężkich lodów śmietankowych. 
Końcowo w miękkiej mazi odnotowałam drobną pylistość.

W smaku od początku czułam bardzo wysoką słodycz. Przywitała mnie woda różana, w asyście wanilii, mlecznych krówek i karmelu. Ten ostatni przedstawił się też jako mleczno-śmietankowy, mało palony.

Woda różana przybrała na słodyczy, a ja wyobraziłam sobie płatki róży ucierane z cukrem, przerabiane na słodką i mocno kwiatową konfiturę. Różę wsparły nieco bardziej rześkie kwiaty... jaśmin? I róża też pokazała się z nieco bardziej świeżej trony.

Obok kwiatów pojawiło się trochę po prostu świeżości roślin i czysta ziemia z doniczek. Przemknęły mi jeszcze naturalnie słodkie, lekko prażone orzechy laskowe.

W tym czasie od karmelu popłynęła śmietankowość. Zmieniła się w lody śmietankowo-waniliowe, podane w waflach duńskich. One zdradzały lekką cukrowość, ale kryły też mocniej pieczone echo. Ziemia podkręciła goryczkę.

Ziemistość i wafle przełożyły się na wizję mousse'u czekoladowego. Czekoladowo-orzechowego? Ze szczyptą cynamonu? Wafle przywołały... płatki kukurydziane? Acz z orzechami siekanymi, bardziej orzechowe. Gorzkość zaczęła się oddalać, a mousse zrobił się bardziej orzechowo-śmietankowy, mleczny.

Przy mleku i śmietance pojawiła się lekka soczystość czerwonych owoców, ale w wydaniu czegoś. Lodów truskawkowych? Soku z truskawek? Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa odnotowałam delikatniusi, znikomy kwasek.

Wyobraziłam sobie truskawki, maliny i poziomki ze śmietaną i cukrem, a potem przemknął mi sernik cytrusowy. Baza mogła być lekko cytrynowa, wzbogacona o cząstki... słodziutkich mandarynek? Kwasek przycichł, lecz słodycz przecięła lekka cierpkość skórek cytrusowych.

Słodycz rosła. Sernik przeszedł w lody... Oczami wyobraźni patrzyłam na pucharki wypełnione lodami truskawkowymi i cytrynowymi, ale... wydawały mi się coraz bardziej mgliste. Musiały być sowicie posłodzone wanilią. Dołożono jeszcze lody niby, ale mało wyraziście krówkowe? Orzechowo-śmietankowe? Te jeszcze bardziej dosłodziły kompozycję, a mi przemknęła zwykła cukrowość. 

Aż prawie zniknęły, zostawiając soczystość. Krówki za jej sprawą zmieniły się w wilgotne, miękkie daktyle. Wydawały się naturalnie wpisywać w czekoladowość i przywróciły mousse bardziej czekoladowy. Może właśnie zdrowszy, daktylowy? Odrobinka cynamonu przywróciła z tła ziemię, acz podporządkowaną słodyczy. Na myśl przyszło mi... mleko cynamonowo-waniliowe?

Echo czerwonych owoców mignęło mi gumą balonową, acz odrobinka mandarynek kierowała myśli ku soczystości i odrobince kwasku.

Końcowo ziemia pozwoliła sobie na więcej. Była to ziemia z doniczkowych kwiatów. Wróciła wyraźnie, a także przypomniała o kwiatach. Znów czułam ciężkawe róże i wodę różaną, ale z rześkością jaśminu.

Po zjedzeniu został posmak niemal zasładzających daktyli i ziemi. Była czysta, doniczkowa i związana z rześkością roślin, kwiatów, mimo że tuż obok utrzymywała się ciężkawa słodycz wody różanej. W oddali czułam echo cytrusów jako lody / sernik, z wyraźną śmietankowością, a także coś leciusio truskawkowego.


Czekolada w zasadzie bardzo przypominała  Chapon Chocolatier Chocolat Noir D'Origine Equateur z 2022, ale jakby prawie zupełnie zrezygnowała z większości i tak delikatnego kwasku. Zostawiła sobie za to soczystość. Brak kwasku sprawił, że słodycz wyszła silniej, ale nabrała innego wydźwięku - bardziej daktylowego. Cytrynowe lody, mandarynki, sok z truskawek i malin z delikatnych nutek zrobiły się dosłownie nuteczkami. Ogólnie też słodycz wydała mi się uproszczona, mniej palona i jakby trochę okradająca z paloności całość, ale... jednocześnie wyłoniła się inna, pyszna nuta: woda różana. Słodka róża tu mocniej zagrała.
Jestem zaskoczona tak pozytywnym efektem. Choć żal mi, że gorzkość była tak niska, a słodycz jednak za wysoka, to ogólny wydźwięk wyszedł... lepiej? Trochę tak. Dzisiaj przedstawiana była nie tylko przyjemna, ale i wciągająco-ciekawa.


ocena: 9/10
cena: €8 (około 34 zł; za 75g)
kaloryczność: 563 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: ziarna kakaowe, cukier, tłuszcz kakaowy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.