poniedziałek, 21 lipca 2025

Zotter Cherry & Nut Waffle / Kirsch auf Nusswaffel mleczna 50 % z kremem wiśniowym i nugatem z orzechów laskowych z kawałkami wafelków oraz cienką warstwą białej czekolady

Ta czekolada w zasadzie nie budziła we mnie żadnych emocji. Dostałam, to się za nią po jakimś czasie wzięłam. Już z tego, czym była, jakoś niezbyt mi się widziała. Nie obstawiałam, by krem nugatowy pasował do wiśniowego. A w dodatku wafelki? W dodatku niedługo przed nią miałam do czynienia z wafelkowym nugatem w J.D. Gross Czekolada Mleczna Chrupiący Nugat i nie podszedł mi. 


Zotter Cherry & Nut Waffle / Kirsch auf Nusswaffel to ciemna mleczna czekolada o zawartości 50% kakao nadziewana kremem wiśniowym oraz nugatem / kremem / praliną z orzechów laskowych z kawałkami wafelków, przedzielonych cienką warstwą białej czekolady.

Po otwarciu średnio intensywny, acz wyraźny zapach lekko orzechowej, gorzkawej czekolady, mieszającej się z wyraźną nutą orzechów wkomponowanych w słodkie, karmelowo-nugatowe realia. Słodycz samej czekolady wydawała się niska i onieśmielona jej palono-chlebowym akcentem. Wyraźnie czuć też mleko i śmietankę, a bardzo w oddali subtelną soczystość wiśni - głównie, gdy zaciągałam się zapachem spodu. Po przełamaniu wiśnie nie nasiliły się jakoś szczególnie. Wzrosła za to mleczność i nugatowo-pudrowa słodycz. Orzechy w słodkim wydaniu grały wiodącą rolę.

Tabliczka nie wydawała się bardzo masywna, leczo okazała się zaskakująco twarda. Podczas łamania nawet zdrowo trzaskała niczym suche gałązki. Z kolei gdy przegryzałam się przez całość, słychać chrzęst, wydobywający się z nugatu.
Średnio gruba czekolada skrywała dwie warstwy kremów: bardziej miękkawy wiśniowy i wyglądający na sucho-kruchy nugatowy. Już jednak w dotyku czuć tłustość. Gdy przyjrzeć mu się uważnie, widać w nim jaśniejsze drobinki wafelków. Między kremami znalazła się bardzo gruba warstwa białej czekolady.
W ustach czekolada rozpływała się kremowo i średnio wolno. Pokrywała podniebienie tłustymi smugami i trochę miękła, spójnie łącząc się z wnętrzem.
Krem orzechowy bardziej podpinał się pod czekoladę, początkowo idąc w zbito-maślanym, mazistym kierunku. Trochę miękł, wykazując wysoką, oleistą tłustość. Z czasem robił się coraz bardziej i bardziej oleisty, a także marginalnie pyłkowy. W nim zatopiono różnej wielkości wafelki, powoli wyłaniające się z dość szybko rozpływającej się warstwy. Minimalnie odciągały uwagę od tłustości.
Krem wiśniowy z kolei był rzadszy i o wiele bardziej plastycznie miękki. Choć soczysty, w nim też znalazła się tłustość - ale z kolei bardziej mleczna. W nim zaplątało się trochę mikroskopijnych skórek wiśni.
Warstwa białej czekolady wpisała się w tłustą miękkość ogółu. Była kremowo-gładka i jak wszystko inne mazista. Kremowością zbliżyła się do czekolady z wierzchu.
Kawałki wafelków wolałam zostawiać na koniec, a tylko na próbę raz czy dwa pogryzłam obok czekolady.
Na koniec czasem zostawało całkiem sporo mikroskopijnych i średnich kawałków wafelków. To one przełożyły się na kruszenie się nugatu - było ich bowiem mnóstwo. Powiedziałabym, że w większości je porządnie zmielono.
Mniejsze w większości były twarde i trzeszcząco-rzężące. Większe przejawiały dziwnie miękkawo-gumiaste, jakby zawilgocone na twardo (?) skłonności.

W smaku czekolada przywitała mnie lekką, paloną gorzkością, mieszającą się z łagodną, karmelową słodyczą i naturalnym mlekiem. Sama w sobie zdradzała orzechowy charakter i miała chlebowe echo.

Krem orzechowy z łatwością podczepił się pod orzechowe nuty i spójnie mieszał się z czekoladą, brzmiąc coraz odważniej. Krem wiśniowy początkowo też starał się dopasować - on jednak bardziej podkradał się pod mleczność. Dopiero potem przełamywał czekoladowo-orzechowy splot soczystym kwaskiem.

Krem nugatowy podniósł słodycz. Jawił się jako mocno maślano-mleczny, ale również wyraźnie orzechowy. Słodkie orzechy laskowe wydawały się mieszać z cukrem pudrem, niczym jakiś laskowy lukier, choć jego słodycz stała na średnim poziomie. Krem zdradzał też lekką karmelowość, rozchodzącą się od kawałków wafelków.
Z czasem jednak jego orzechowość jakby trochę się rozmywała, a on robił się bardziej oleisty. 
Spróbowany osobno faktycznie okazał się średnio słodki - jak na nugat powiedziałabym, że nawet mało słodki, jednak miał dosadnie słodki wydźwięk. Poza słodyczą jego smak wydawał się bowiem trochę rozmyty motywem oleju orzechowego.

Krem wiśniowy najpierw jakby też chciał przychylić się do mleczności i przejawiał pudrową słodycz, jednak po pewnym czasie ujawnił swoją soczyście kwaśną, wiśniową naturę. Kwaśność wzrosła za sprawą cytryny, a wiśnie pokazały się jako połączenie świeżych z takimi jakby z jogurtu. To skojarzenie umacniało śmietankowe otoczenie. Ta część była słodka, ale daleko za kwaśnością w sposób pudrowy - to ewidentnie narzucało słodkie, orzechowo-mleczne otoczenie.
Gdy spróbowałam go trochę osobno, wydawał się bardzo kwaśny wyraźnie za sprawą cytryny, ale choć słodki leciutko, to wciąż lekko - ale właśnie: lekko! - pudrowy.

Warstwa biała też dołożyła mleczności. Głównie jednak zdawała się odpowiadać za wzrost słodyczy. Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa podkręciła lukrową nugatowość, nieco rozmywając laskowość oraz kwaśność wiśni i cytryny, a dyktując im pudrowy wydźwięk.

Z czasem wiśnie wsparte cytryną zdobyły się na ostatnie, kwaśniejsze przebłyski, po czym przycichły zupełnie, a orzechy ustąpiły trochę miejsca karmelowo-waflowemu motywowi.
Wyłaniające się kawałki najpierw podkręcały słodycz w trochę cukrowo-karmelowym kierunku, potem zaś coraz więcej wplatały po prostu pieczono-pszenne nuty.

Końcowo czekolada zrobiła się bardziej gorzka, nawet trochę palona ze względu na kontrast do kwasku, acz wciąż też mleczna. Jej słodycz jakby się trochę ukryła za nugatowo-śmietankową ze środka.

Gryzione na koniec wafelki wciąż zachowały sporo karmelowego tonu i wręcz cukrowej słodyczy, jednak o wiele więcej zaserwowały smaku średnio wypieczonego, pszennego. Większe okazały się nawet wyraźnie maślane. Tylko nieliczne, te naprawdę malusieńkie, kryły w sobie aluzję do kartonowości.

Po zjedzeniu został posmak średnio mocno wypieczonych, karmelowo-maślanych wafelków i kwaśno cytrynowy z echem wiśni oraz jakby lukru orzechowego. Czułam wyraźnie laskowce, ale w słodkich, nugatowych realiach z domieszką oleistości. Czekolada zaznaczyła się delikatną goryczką, a biała ze środka tylko jako znacząca słodycz.

Czekolada mnie nie przekonała w żadnym aspekcie. Nie podobało mi się, że nugat jawił się jako zrobiony z dużą ilością cukru pudru (tylko wrażenie) i oleju orzechowego, przez co był słodko-mdławy a przez kontrast do kwaśnych owoców nieprzyjemnie tłusty. Warstwa wiśniowa wyszła bardzo kwaśno od cytryn - to podkręcenie wiśni też mi się nie podobało. Kwasek niezbyt pasował do reszty. Przełamywał, ale nieszczególnie pasował. Biała warstwa ze środka starała się to harmonizować - jako tako jej szło, ale jednocześnie odbierała wszystkiemu przejrzystość. Wyszło to zbyt namieszane, że aż nijakie. Wafelki smakowo były ok, a choć trochę urozmaicały tłustą strukturę, to nie porwały... po prostu były.
To jakby kiepskie połączenie Zotter Amarena Cherry i Zotter Hazelnut. Mam wrażenie, jakby Zotterowi kończyły się pomysły i za bardzo kombinował. Wolałabym, by z dzisiejszej były dalej dwie czekolady, bo tak nie była ani mocno orzechowa, ani mocno wiśniowa, a i trochę nugatowa, i kwaśna, ale wciąż z pewnym niedookreśleniem.

Po jakiś 13 gramach miałam w głowie pytanie: "po co ja w ogóle to jem?". Bo właśnie... nie to, bym doszukała się w tabliczce czegoś bardzo złego, po prostu nie było w niej też elementu, dla którego chciałabym ją jeść. Reszta powędrowała do Mamy. Jej opinia: "No od razu pierwsze, co się rzuca, to że te warstwy w ogóle nie pasują do siebie. Oddzielnie byłyby z tego dwie dobre czekolady, a tak jakaś dziwna, namieszana... nie wiadomo jaka czekolada. Lubię kwaśność w słodyczach, ale kiedy jest uzasadniona. Ta tutaj nie pasowała. Po co tam ta cytryna... w nadzieniu wiśniowym to ja bym wiśnie chciała poczuć. A ten Zotter mam wrażenie, że wszystkie te nadzienia owocowe na jedną nutę robi: cytrynowo kwaśne. Do słodkiego nugatowego kremu nie pasowało. W ogóle nie wiem, czy owoce do nugatów pasują. Orzechowość jego trochę uciekała. Namieszane, wiele pracy włożone i mocno taka sobie czekolada wyszła. Tylko że z potencjałem. Smacznie było, gdy rozdzielałam te warstwy i jadłam osobno albo kiedy gryzłam, bo wafelki jakby narzucały gryzienie. A nie wiem, czy to o to chodzi w takich bardziej degustacyjnych czekoladach...".


ocena: 5/10
kupiłam: dostałam od zotter.pl
cena: 22,49 zł (cena półkowa za 70 g - moja ważyła 75g; ja dostałam)
kaloryczność: 513 kcal / 100 g
czy znów kupię: nie

Skład: surowy cukier trzcinowy, miazga kakaowa, tłuszcz kakaowy, wafelkowe "brittle" / kawałki karmelizowanych wafelków 11% (mąka pszenna, cukier, masło, odtłuszczone mleko w proszku, ekstrakt słodu jęczmiennego w proszku, sól), orzechy laskowe 7%, pełne mleko w proszku, wiśnie 5%, odtłuszczone mleko w proszku, koncentrat wiśniowy 3%, syrop cukru inwertowanego, liofilizowane wiśnie 2%, syrop skrobiowy, olej z orzechów laskowych 1%, lecytyna sojowa, słodka serwatka w proszku, pełny cukier trzcinowy, lecytyna słonecznikowa, sól, proszek cytrynowy (koncentrat soku cytrynowego, skrobia kukurydziana, cukier), sproszkowana wanilia, olejek z gorzkich migdałów, kardamon, anyż gwiazdkowy, cynamon

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.