poniedziałek, 28 lipca 2025

Feletti Le Tavolette Cioccolato Extra Fondente / Extra Dark Chocolate 73 %ciemna

Choć jadłam tylko jedną czekoladę włoskiej marki Feletti (Feletti Le Tavolette Monorigine Uganda 80 % Cacao Cioccolato Extra Fondente), zapisała się w mojej pamięci jako dobra i kiedy zobaczyłam jakieś stacjonarnie, od razu sięgnęłam. I tak jednak w komodzie trochę poleżała, bez żadnego większego powodu. Przeczucie mówiło, że będzie dobrze, choć słodko. Szkoda, że w Polsce Feletti pojawiają się tylko tak pojedynczo i rzadko, bo chciałabym poznać różne, z różnych krajów tej marki. 

Feletti Le Tavolette Cioccolato Extra Fondente / Extra Dark Chocolate 73 % to ciemna czekolada o zawartości 73% kakao.

Po otwarciu poczułam dominujący aromat waniliowy, który wybijał się przed owoce z miętą i jakby starał się od nich odciągnąć uwagę. A jednak i tak mieszanka słodko-kwaskawych truskawek i wiśni pokazała się wyraźnie - jako jakiś dość słodki napój z miętą? Przewinęła się też myśl o słodkich, czerwonych jabłkach i soku jabłkowym. Do tego pojawiła się subtelna goryczka i jeszcze żywe, świeżo ścięte drewno. Przy nim zaznaczyła się żywica, łącząca je w harmonii ze słodyczą.

Twarda tabliczka trzaskała głośno i głucho niczym cienkie, suche gałązki. W dotyku wydawała się gładko kremowa i jednocześnie trochę skalista. 
W ustach rozpływała się powoli, zmieniając się w gęsty, tłusto maślany krem. Niby zachowywała kształt, ale w sposób plastyczny, a do tego trochę kojarzyła się z maślanym budyniem. Ogólnie była gładka, a z czasem skąpo soczysta. Końcowo trochę ni ściągała, ni wysuszała.

W smaku pierwszą poczułam wysoką słodycz wanilii czy raczej, jak się już po chwili okazało, aromatu waniliowego, który maskował cukier. Ten zdawał się czaić w tle, daleko za nią. Słodycz nie rosła, ale też nie słabła. Trwała niestrudzenie na tym prawie nadrzędnym poziomie.

Gorzkość, która wyłoniła się obok, była z kolei niska, bardzo delikatna i jakby trochę onieśmielona. Wspierała ją odrobinka... drzew?

Słodycz poszła w kierunku lekko owocowym, zmieniając trochę jedynie wydźwięk, nie siłę. Pomyślałam o słodzonym napoju - wiśniowym z wanilią? Aromat waniliowy zaczął się trochę gubić, wiśnia zaś kręcić z... truskawką?

Lekka goryczka wytoczyła nieco ziołowy akcent. Świeże zioła przechodziły w ziołowy napar. Nie był silny, ale wreszcie jakby trochę zruszył siłę słodyczy. Może był to początek do jej słabnięcia? Trochę złagodzić spróbowało ją też maślane echo - niestety stopowało też gorzkość.

Nagle poczułam się, jakbym napiła się słodkiego, lekko kwaskawego napoju wiśniowo-truskawkowego z miętą. Konkretniej pieprzową, której nie pożałowano. Napój ten niósł ogrom rześkości i dopiero soczystość.

Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa mięta pobudziła drzewny motyw. Gorzkość i cierpkość wzrosły, a ja odnotowałam nutę kakao w proszku, acz zaraz ukryła się właśnie w drzewach. Myśli krążyły wokół drzew ścinanych, drewna jeszcze żywego, zwieńczonego słodko-ciężkawą, cierpkawą żywicą.

Za duetem wiśni i truskawek przemknęła obietnica intensywniejszego, soczystego kwasku - coś wręcz musująco cytrynowego, jakaś podgazowana lemoniada, ale... zniknęła. Na obietnicy silniejszej kwaśności się skończyło. Pojawiło się za to jabłko - jakby tak robiło za bazę napoju wiśniowo-truskawkowego? Ewidentnie poczułam sok jabłkowy.

Słodycz przez moment zawahała się, po czym nagle zrobiła się bardzo ciężka. Nie, że jeszcze się nasiliła, ale po prostu aromat waniliowy po tych wszystkich żywszych ziołowo-drzewnych i owocowych partiach wydał mi się bardziej toporny. I stał się wręcz nachalny.

Słodko-drzewna żywica starała się to jakoś przełamać, acz średnio jej szło. Znów też zdradził swoją obecność przyczajony cukier, ale w sumie nie miał szans mocniej zagrać.

Po zjedzeniu został posmak drzew i aromatu waniliowego z ziołowo-miętowym echem. Bardzo w oddali majaczyła soczystość i świeżość napoju czerwono owocowego z miętą.

Czekolada była smaczna, ale sporo w niej zepsuło za dużo aromatu waniliowego, który wyszedł zdecydowanie za ciężko. Niby maskował cukier, ale też najlepiej nie wyszedł. Motyw napoju truskawkowo-wiśniowego z miętą, trochę ziołowe tony i mnóstwo świeżo ciętego drewna to przyjemnie nuty i wolałabym, by ich aż tak nie "przyozdabiał". Nie było bardzo gorzko ani też bardzo kwaśno, ale czuć to wszystko na całkiem niezłym, zadowalającym poziomie. Nie została przesłodzona. Problemem była tylko ciężkość aromatu waniliowego - gdyby nie to, spokojnie miałaby 9.


ocena: 8/10
kupiłam: Auchan
cena: 14,79 zł
kaloryczność: 585 kcal / 100 g
czy znów kupię: nie

Skład: miazga kakaowa, cukier, tłuszcz kakaowy, lecytyna sojowa, naturalny aromat waniliowy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.