Kolejny produkt, z którego z jednej strony się ucieszyłam (zawsze miło jest dostać coś z Harry'ego Pottera!), a który z drugiej mnie smuci. Zawsze mam żal do producentów, że firmują Potterem tak przeważnie kiepskie słodycze. Po białej z cukierkami Witor's Wizarding World Harry Potter Corvonero La Magia dei Cristalli Frizzanti i mlecznej z popcornem Witor's Wizarding World Harry Potter Grifondoro L'Incantesimo dei Pop Corn Caramellati obstawiałam, że i ta najlepsza nie będzie. Widziała mi się jako ich połączenie, wzbogacone o wątpliwy krem. W dodatku gramaturą przewyższało to wspomniane tabliczki i to razem wzięte!
Tak swoją drogą... gdyby to było dobre, to publikacja recenzji byłaby miłym przedurodzinowym prezentem dla Harry'ego - aż szkoda, że nie pomyślałam wcześniej i dzień się nie wstrzymałam. Acz jak dobre by to nie było, Hagridowego tortu raczej nie przebiłoby.
Witor's Wizarding World Harry Potter Cappello Parlante to mleczna czekolada nadziewana (60%) mlecznym kremem ze strzelającymi cukierkami w formie małych batoników / czekoladek; na licencji Warner Bros.
Opakowanie zawiera 16 sztuk po 12,5g.
Po otwarciu poczułam przesłodzony w cukrowy sposób zapach mocno mlecznych czekoladek o plastikowych zapędach. Z zamkniętymi oczami dało się powiedzieć, że to nadziewane mlecznym kremem czekoladki dla dzieci. Miały echo podobne do czekoladek Kinder, a więc też uroczy ton, ale bez tak wyraźnej waniliny. Tej odnotowałam jedynie sugestię. Wszystko to jednak przełożyło się na ciężkawe drapanie.
Czekoladki nie zachęcały bladym, wręcz wypłowiało-szarawym kolorem.
W dotyku wydały mi się tłuste i plastikowe, a także delikatne. Wydawało się, że bardzo spieszy im się, by zacząć rozpuszczać się już w dłoniach (ale na szczęście nie robiły tego) i trochę dłonie otłuszczały.
Przy łamaniu wyszła na jaw pewna kruchość, mimo że były miękkie. Raz trzy dwa usłyszałam coś a'la trzask, ale przypisałabym to cukierkom ze środka.
Miękka czekolada skrywała sporo miękko-plastycznego, tłustego kremu, który wydawał się dość zbity i średnio wypełniony strzelającymi cukierkami. Czekoladę dało się spiłować nożem - zwijała się wtedy w rulonik.
W ustach czekolada rozpływała się łatwo w szybko-średnim tempie. Była tłusto-kremowa i gładka. Po chwili miękła i ujawniła wnętrze.
Krem rozpływał się zgranie z czekoladą, jawiąc się jako bardzo tłusty i mazisty. Miękł coraz bardziej, wykazując oleistość. Od tego jednak odciągały uwagę kawałki cukierków o różnych kształtach i wielkości.
Kiedy czekolada i krem stawały się miękką, oleistą zawiesiną, cukierki nie ujawniały się z musowaniem. Dopiero gdy czekolada i krem prawie zniknęły, efekt ten zaczynał być do odnotowania. Gdy został sam cukierek / cukierki, z każdą chwilą musowanie nasilało się i przechodziło w strzelanie, a następnie wręcz napastliwie bombardowanie. Cukierki zostawały na koniec, nie rozpuszczały się wraz z resztą. Wykazywały też lepką miękkość.
Z ciekawości pogryzłam ze dwa czy trzy cukierki. Czy to wcześniej, obok wszystkiego, czy na koniec, były trzeszcząco-miękkie i kleiły się do zębów.
W smaku czekolada rozpoczęła od roztoczenia cukrowej słodyczy, która nierozerwalnie wiązała się z plastikiem. Zaraz dołożyła też wyraziste mleko, które nie dawało się zagłuszyć, ale nie ukryło też ogólnej plastikowości.
Czekolada spróbowana osobno jawiła się jako plastikowa do bólu - połączenie z wnętrzem pomogło jej w uzyskaniu bardziej mlecznego wydźwięku.
Za silną mleczność odpowiadało nadzienie. Miało w sobie coś nawet ze śmietanki, ale niestety wydawało się stworzone głównie z cukru. Podwyższyło słodycz całości, kierując jej wydźwięk na uroczy - właśnie adekwatny do czekoladek z mlecznym kremem dla dzieci, ale okrutnie cukrowych.
Spróbowane osobno, drapało i zasładzało w sekundę!
Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa krem szedł w tanim kierunku, ale tragedii nie było. Bliżej końca trochę podkręcała to pobrzmiewająca nutka sztucznych, landrynkowych wieloowocowych cukierków. Wtedy też także czekolada zaczęła wydawać się bardziej plastikowa.
Słodycz rosła bez zahamowań, a mleko próbowało dotrzymać jej kroku, ale zza tony cukru dotarły do mnie też drobne aluzje do waniliny i margaryny, a drapanie słodyczy w gardle męczyło.
Kiedy w ustach zostawały cukierki (w przypadku większości kęsów), na przód wychodził właśnie ich smak: delikatny i bardzo słodki, niezacukrzający jednak. Były cukrowe, z landrynkową naleciałością.
Po zjedzeniu został posmak cukru, mleczność z plastikowym echem i sztuczny, landrynkowy, niedookreślony motyw. Słodycz aż drapała w gardle.
Czekoladki wyszły spodziewanie za słodko, cukrowo do potęgi, ale całkiem przykładnie mocno mlecznie. To jednak im nie pomogło, bo miały nieprzyjemnie plastikowy charakter. Gdy mam oceniać samą czekoladę i nadzienie, wyszły poniżej przeciętnie, trochę gorzej czekoladek Kinder, które obecnie też nie jawią się jako coś wartego uwagi. Gdy dodać do tego te landrynkowe strzelające cukierki... ot, może to i frajda dla dzieciaków, ale w moim odczuciu to dodatek niepasujący; zostawało to-to na koniec kompletnie bez sensu, z wrażeniem, że coś dorzucili bez zastanowienia się (gdyby jeszcze rozpływały się wraz z resztą, może lepiej by wyszło). A jednocześnie to nie tylko one zawiniły, że całość nie zachęca. Sama czekolada mleczna wydawała mi się gorsza niż w Witor's Wizarding World Harry Potter Grifondoro L'Incantesimo dei Pop Corn Caramellati. O dziwo, jak na potterowe gadżety, cena nie powala, więc jest i plus.
Zjadłam trochę więcej niż pół jednej i miałam kompletnie dość. Resztę oddałam Mamie. Jadła parę dni, dojadając do swoich słodyczy, gdy ją nachodziło na coś bardziej słodkiego. Opisała je: "Nie są niesmaczne, dobre też nie, ale takie do zjedzenia jak się czegoś słodkiego chce. Takie no takie typu Kinder, ot, mleczne... Zwykłe, tylko mi w nich te cukierki przeszkadzały, bo zostawały bez sensu na koniec i niespecjalnie strzelały, a tylko okropnie zęby poobklejały".
ocena: 3/10
kupiłam: ojciec kupił w Dealz
cena: 9 zł (za 200g; jak wyżej, ale sprawdziłam)
kaloryczność: 566 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie
Skład: 40% czekolada zmleczna (cukier, tłuszcz kakaowy, mleko pełne w proszku, miazga kakaowa, emulgator: lecytyna sojowa; aromat), cukier, tłuszcze roślinne (kokosowy, z ziaren palmowych), mleko odtłuszczone w proszku 10,9%, strzelające cukierki 4% (cukier, syrop glukozowy, tłuszcz kakaowy, laktoza, regulator kwasowości: kwas jabłkowy; barwniki: E141, E160c, E120; dwutlenek węgla), masło bezwodne w proszku, serwatka z mleka w proszku, emulgator: lecytyna sojowa; aromaty
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.