środa, 23 września 2015

Milka Caramel Cream / Toffee Cream / Caramel mleczna z nadzieniem toffi / karmelem

Czasem sobie tak myślę, jak wiele czynników ma wpływ na to, jak wszystko odbieramy. Wiem, zabrzmiało to trochę filozoficznie, ale dzisiaj akurat moje myśli są o wiele bliżej ziemi. To znaczy... Weźmy jako przykład czekolady, obiekty dzisiejszej recenzji. Ta pierwsza miała wielkiego pecha, że zostałam nią poczęstowana (całym paskiem, przez moją kochaną mamę), w tym samym dniu, w którym degustowałam czekoladę, która podbiła moje serce. Kontrast był tak ogromny, jak wielki jest Wielki Kanion. Zostawiłam sobie jednak kostkę na dzień kolejny i wiecie co? Nie zmieniło to mojego zdania o tej czekoladzie, a po części na to liczyłam. 
Dlaczego liczyłam, że zmienię zdanie? 
Jak już pewnie kiedyś pisałam, jakoś mam do Milki i jej słodkiej, tłustej ulepkowatości sentyment. Niby nie szaleję już za nowościami fioletowej krowy, ale lubię się czasem na coś skusić.
Jak już ulegać pokusom i częstowaniu mnie przez moją mamę czekoladami, to można i porównawczą recenzję sklecić. Tym sposobem, dzisiejszy wpis nieco dłuższy, bo o Milkach: Caramel Cream, Caramel i Toffee Cream. Pierwsza i ostatnia to rzekomo ta sama czekolada, tylko jedna z rynku niemieckiego, druga z polskiego. Tak, mamy karmel i toffi. W zasadzie, to dwie różne rzecz, ale jak tak się przyjrzeć większości produktów, zwłaszcza jeśli chodzi o te popularne, to istna loteria nazewnictwa.

Czekolada Milka Caramel, czyli mleczna z kremem mleczno-karmelowym i karmelem, jest po prostu... no, zapraszam do recenzji.


Otworzyłam, powąchałam. Bez fajerwerków. Zapach, jak zwykle, jest po prostu słodko-czekoladowy, wzmocniony o lekko karmelowy zapach. Nie był to smakowicie aromatyczny karmel, a taka słodka karmelowo-toffi podróbka, którą często dają w czekoladach i chyba losują nazewnictwo. 
Przekrojenie kostki wcale mnie nie zachęciło, bo klejący sos miał niezbyt ładny kolor, taki żółto-pomarańczowy, jak stare żółtko. 
Świat należy do odważnych: władowałam kostkę do ust. Tłusta słodycz, typowa dla Milki, od razu rozlała się, jak tylko mogła. Nie wiem, co mogę o samej czekoladzie napisać, z wyjątkiem tego, że jest kiepska, a mimo to... potrafi mi smakować, mimo braku kakao. 
Gdy czekolada nieco ustępuje miejsca na scenie płynnemu karmelowi, robi się już gorzej. Zamiast przesłodzonego, często spotykanego w tanich czekoladach tworu udającego karmel/toffi poczułam... margarynę z glutowatym żółtkiem i proszkiem do pieczenia, aczkolwiek z czymś palonym w tle. To po chwili zniknęło, a z prędkością światła przybył cukier. Zostawiam to bez komentarza.

Gdy poczucie obrzydliwości, zostało zalane słodkością, poczułam kolejną warstwę.
Krem mleczno-karmelowy był słodki i nawet prawie smaczny, jeśli pominąć posmak margaryny, który całkowicie nie zniknął. Lekko maślany (tak, ta część miała w sobie coś maślanego) , tłustawy i... zwyczajnie mleczny. Karmel, albo raczej toffi, bo to z nim mi się bardziej kojarzyło, był wyczuwalny... gdzieś tam... w cieniu słodyczy. 

Stałą część nadzienia odebrałam raczej prawie nie niepozytywnie, a samą czekoladę - neutralnie. Płynny i klejący karmel jest po prostu obleśny, przesłodzony i obrzydliwy. Potem niby się to zmienia, na po prostu przesłodzony pseudo karmel, ale dziwny posmak i zdezorientowanie pozostaje.


ocena: 2/10
kupiłam: sklep z niemiecką żywnością (moja mama kupiła)
cena: 3.50 zł
kaloryczność: 540 kcal / 100 g
czy znów kupię: NIE



Milka Caramel
Milka z płynnym karmelowym nadzieniem tym razem... czyli czekolada, której na chwilę obecną nie kupiłabym z żadnego znanego mi powodu. Nie kupiłabym, ale dwiema kostkami zostałam poczęstowana, a to już zmienia postać rzeczy. To, co było dwukostkowym rządzikiem pachniało... jak zwykła, mleczna czekolada. Bez żadnej głębi, po prostu takie słodkie coś z nutką odrobinkę karmelową.


Karmel, jak już pisałam, lubię. Ten lejący... jako sos także. Jednak w czekoladzie zawsze mam co do niego jakieś uwagi. Łudziłam się, biorąc moje dwie kostki, że ta wersja będzie mniej margarynowa.

Już od włożenia podłużnej kostki (tak dziwnej, że nawet nie umiem powiedzieć, czy to ładne, czy brzydkie... po prostu mi nie odpowiada) do ust, czekolada zaczęła się rozpuszczać. Zwykła, przesłodzona i przetłuszczona Milka. Może i ma w sobie pewien urok, który, jak zauważyłam, ostatnimi czasy już na mnie nie działa. Nie wiem, czy jeszcze bardziej pogorszyli skład, czy odzwyczaiłam się już od kiepskich czekolad fioletowej krowy. Gdy czekolada się rozpuszczała, waliła mi po prostu margaryną, albo innym kiepskich tłuszczem.
Szybko ustąpiła, rozklejając się i powodując wylanie się karmelu, a wraz z nim... słodyczy tak silnej, że aż zaczęło mnie drapać w gardle. Po jednej kostce. Nie przesadzam w tym momencie. Jeśli mam określić smak tego klejącego karmelu, oprócz słodyczy, powiedziałabym, że to margarynowe coś, z lekko palonym posmakiem. Takie przypalone toffi, do którego produkcji zamiast masła użyto margaryny.
Po dwóch kostkach miałam dość. Było za słodko, za tłusto i za ohydnie. Dobrze, że tylko tyle dostałam.
Nie wiem, czy to czekolada jest taka niesmaczna, czy to mój gust tak się zmienił, odkąd ostatnio ją jadłam. Znaczy, już parę miesięcy temu nie była dla mnie cudem świata, ale na 5 na pewno by wyciągnęła. W dodatku, nie przeszkadza mi aż tak milkowa słodycz (Milka Oreo dalej jest dla mnie smaczną czekoladą, chociaż tam smak samej czekolady jest zabity przez słodycz, a i jadłam ją ostatnio parę miesięcy temu), jak ta margaryna z tego nadzienia... Tej przyznaję aż o punkt więcej, ze względu na paloną nutę.


ocena: 3/10
kupiłam: dostałam dwie kostki od mamy
cena: jak wyżej
kaloryczność: 495 kcal / 100 g
czy znów kupię: NIE


Milka Toffee Cream



Kolejny podarunek w postaci trzech kosteczek od mojej mamy. Wyprosiłam, mimo, że dwie poprzednie były dla mnie ohydne. Dlaczego? Chciałam mieć porównanie. Czy to jest dokładnie to samo, co Caramel Cream, tylko, że wersja na polski rynek? Czekolada mleczna z kremem mlecznym o smaku toffi i płynnym nadzieniem toffi. Karmel i toffi to niby dwie różne rzeczy, ale wiadomo, w tego typu produktach te nazwy stosują zamiennie.
Kiedy tak ten pasek czekolady wąchałam, zapach wydał mi się smakowity. Słodka czekolada i palona, karmelowa nuta. Czy to może być niesmaczne?

Włożyłam pierwszą kostkę do ust i już znałam odpowiedź. Tłuszcz. Słodki tłuszcz. Wyobraźcie sobie margarynę, rozpuszczaną w kąpieli wodnej. Teraz, wyobraźcie sobie kogoś, dosypującego kilogram cukru na tę kostkę margaryny. Voila! To jest to. To jest właśnie ten smak. Margaryna i cukier. Tu nawet czekolady nie czułam. W zasadzie, ta wydała mi się mniej margarynowa od Caramel Cream, ale znacznie słodsza i obrzydliwsza.
Kiedy czekolada odpuściła po paru sekundach, w ustach rozszedł się smak toffi. Jest ono bardzo słodkie i tłusto-klejące. Margaryna dalej czai się w tle, ale nie potrafię stwierdzić, czy to z tego nadzienia, czy jeszcze z czekolady ten posmak został. Tym razem, nie ma nawet najmniejszej palonej nuty, która chociaż minimalnie ratowałaby sytuację.
Niżej, mamy ten krem mleczny o smaku toffi. A co ja tu czułam? Nawet nie zauważyłam, kiedy doszłam do tej części czekolady. W pewnym momencie po prostu zrobiło się jeszcze bardziej słodko, chociaż myślałam, że to już niemożliwe, a i margaryna się nasiliła. W tym momencie już nie byłam nawet pewna, czy to margaryna. Po prostu, stary, zjełczały, obrzydliwy tłuszcz. Z cukrem w dodatku.
Nie wierzę, że to piszę, ale już wolę obrzydliwe żółtko z margaryną, ale lekko paloną nutą w tle, niż to coś. Teraz zaczynam się zastanawiać... co się stało? I z kim / z czym? Ze mną, czy z Milką? Jakbym teraz odebrała np. Milkę Oreo?


ocena: 1/10
kupiłam: dostałam trzy kostki od mamy
cena: jak wyżej
kaloryczność: 540 kcal / 100 g
czy znów kupię: NIE

Nie wiem, co, jak i z kim / czym się stało. Te czekolady wydały mi się obrzydliwe, jak mało co innego. Nie rozumiem, jak, skoro kiedyś jadłam i mi smakowały. Wiem, że gust się zmienia, ale aż tak? Fakt, zauważyłam, że Milki smakują mi coraz mniej, ale nie pomyślałabym, że aż zaczną mnie obrzydzać. A może fioletowej krowie po prostu karmel nie wychodzi? Nie wiem. Jadł ktoś jakąś Milkę ostatnio? Jakieś zmiany ktoś wyczuł?

36 komentarzy:

  1. charlottemadness23 września 2015 05:54

    Dlatego nie rozumiem jak niektórzy wprost kochają produkty Milki. smakują jak gdyby jadło się margarynę z kostki.Chyba robi tu swoje marka, która w oczach Polaków jest niby "exclusive"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niektóre ich czekolady rzeczywiście są w porządku, jak na tę cenę (bo czego oczekiwać od tak tanich tabliczek?), ale żeby podnosić je do miana czegoś najpyszniejszego na świecie? Jeszcze te z polskiego rynku... Bleh, nie rozumiem tego.

      Usuń
    2. Jestem podobnego zdania na temat Milki :)

      Usuń
  2. Wow, ekstremalnie niskie oceny.. Ale nie dziwię się tak bardzo, może dlatego, że mi Milka też smakuje o wiele wiele mniej niż w przeszłości (ale jeszcze smakuje ;)), za to płynne toffi/caramel już wgl mnie nie jara. Od jakiegoś miesiąca męczę się z karmelową Galaxy i dokończyć jej nie mogę :P Więc myślę że tak, gusta mogą się tak bardzo zmienić jak twoje, chociaż pewnie nie zdaża się to za często :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bleh, ja bym wyrzuciła. :P
      Myślę jednak, że taka Milka Oreo dalej smakowałaby mi bardziej, niż to... w końcu to ich "toffi" to tylko zbiorowisko margaryny i cukru.

      Usuń
  3. Btw. pierwsza i ostatnia Milka wyglądają w środku naprawdę obrzydliwie ;-;

    OdpowiedzUsuń
  4. Byłam okrutna i bezlitosna dla tych czekolad:P . Pierwsza i ostatnia to i mi nie smakowała i na pewno nie wrócę do nich nigdy,ale ta z płynnym karmelem jest pyszna:) . Fakt jadłam ją bardzo dawno temu i może była lepsza niż teraz ,ale pewnie nie aż tak zła:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Niemieckie są lepsze, ale nie w tej wersji smakowej . To chyba najgorsze czekolady jakie jadłam T^T

    OdpowiedzUsuń
  6. Nareszcie ktoś sensownie ocenił Milkę Caramel, bo ostatnio na blogach same zachwyty tym syfem. Jestem wielkim fanem połączenia czekolada + karmel i Milka w tej kategorii wypada po prostu beznadziejnie. Karmel jest nijaki, a czekolada - jak to u Milki - bardzo niskich lotów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo niskich, ale jeśli chodzi o rynek czekolad w Polsce... według mnie wypada średnio. Te konkretne są chyba jeszcze paskudniejsze niż czekolady za niecałą złotówkę z marketów.

      Usuń
  7. hahaha jak zbiorowa recenzja to ja wbijam :D Kocham takie tasiemce ^^ Milka dupy nigdy mi nie urwała, ale to może lepiej :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Milka wypadła tragicznie! Ale aż się cieszę, bo nie sięgam nigdy po te warianty smakowe :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też sama bym ich nie kupiła, to wieje porażką na kilometr. :P

      Usuń
  9. Strasznie się cieszę na tą recenzję, bo zawsze zastanawiałam się czy i jaka jest różnica pomiędzy tymi czekoladami! Czyli jak widać jest. Zdecydowanie zgadzam się co do ,,toffee" i ,,karmel" to nie to samo, a producenci używają tych nazw według własnego widzimisię. Ja jadłam tylko wersję caramel i wiesz co nie wiem czy czasem nie masz racji z tym, że coś się w niej popsuło. Nadal mi ona smakuje, a jakże! To jedna z moich ulubionych małych od Milki. Jednak jadłam ją w zeszłym tygodniu i nie smakowała mi już aż tak bardzo jak kiedyś kiedy obżerałam się nią bez końca uważając za czekoladowe cudo i ideał. Co się dzieje z tą przesłodzoną, ale starą i dobrą Milką. :<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm, czyli... albo i Twój gust się nieco zmienił, albo naprawdę oni coś pozmieniali.

      Usuń
    2. Wiesz co gust mi się zmienił to na pewno, ale i tak jestem niemalże stuprocentowo przekonana, że oni w niej coś majstrowali.

      Usuń
    3. Pytanie tylko... dlaczego? I tak, założę się, że koszta produkcji już kiedyś były niskie, a biorąc pod uwagę, że coraz więcej ludzi czyta składy, nie wiem, czy im się coś takiego opłaca.

      Usuń
  10. O boże, dla mnie same 6 chi! Tych z kremami nie jadłam, ale już wiem, jak będą smakowały. Już to sobie wyobrażam. Żadne Twoje słowo nie jest w stanie mnie zrazić. Mam ślinotok.

    OdpowiedzUsuń
  11. Kurde, można się pogubić. :D Tak czy siak nigdy nie lubiłam czekolad z tofii, jedynie takie malutkie z Milki właśnie, które były pakowane osobno, a sprzedawane w ośmio- czy tam sześciokątnych opakowaniach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba to samo, co z samym karmelem, prawda? Zdecydowanie najlepsza z całej koszmarnej trójcy.

      Usuń
  12. Hejt z Wrocławia za 3,2,1... :D

    Poprzewracały Ci się smaki i wartości w sferze czekolad. Jeszcze trochę a w ogóle nie będziesz w stanie kupić słodyczy w markecie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aj tam... gadanie. :P Mam jeszcze w szufladzie kilka rzeczy, przy okazji których będę mogła się przekonać, czy jest ze mną aż tak źle-dobrze (?)... ;)

      Usuń
  13. Ostro. Naprawdę niskie oceny. Aż strach kupować Toffee Wholenut.
    I wiesz, ja mam wrażenie, zę to Milka się trochę zepsuła, bo nie jesteś jedyną osobą, której czekolady fioletowej krowy nie smakują tak jak dawniej. Po wersji z Daim stwierdziłam, że już nie będę wracać do dawnych ulubionych. po co się rozczarowywać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raz, że Milka się zepsuła, a dwa, że próbowanie Prawdziwej Czekolady zmienia podejście do świata :)

      Usuń
    2. Dla mnie ona już wtedy tak tylko nawet smakowała, a teraz... przez zawartość toffi, bałabym się jej i tyle. Szkoda, wielka szkoda, bo kiedyś naprawdę lubiłam czekolady Milki, a wiadomo, dla portfela, to były lepsze czasy.

      Usuń
  14. No to pojechałaś po Milce :D Kiedyś jadłyśmy Milkę Caramel i naprawdę nam smakowała. Ten karmel, wiadomo, że za słodki ale i tak to był karmel jakiego chce się mieć w słodyczach a nie jakąś maź, która jest bardziej jak toffi (którego nie lubimy). Jadłyśmy także niedawno ją w wersji batonikowej i nadal zdania nie zmieniłyśmy, czyli albo faktycznie gust Ci się zmienił albo miałaś kiepski dzień na degustacje czekolad :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie było jednego dnia, więc... to raczej gust. :P

      Usuń
  15. Czytałam Twój wpis przy śniadaniu i aż... obrzydziłaś mi owsiankę :D. Fuuuu!!! Wyobraziłam to sobie. Szczególnie ten paskudny plastikowy smak Milki i margarynowo-cukrowe nadzienie. Milkę Caramel kiedyś przełknęłam w napadzie chcicy na cukier, ale ona przynajmniej nie ma tej białej mazi, która najbardziej mnie odrzuca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Współczuję takiego "miłego" początku dnia. Caramel to rzeczywiście zwyciężczyni, taak... całe 3/10... ja sobie obrzydzam teraz wieczór, przewijając swoją recenzję, by odpisać na komentarze - jadłam te kilka kostek parę miesięcy temu, a wspomnienia dalej są silne i paskudne.

      Usuń
  16. Widzę, że Olga delikatnie zareagowała :D Myślałam, że Cię zagryzie przez internet! :D
    Ja nie lubię tych Milek, a jadłam Wszystkie. Najgorsza jest dla mnie ta po środku, potem ta na samej górze, a na końcu ta na samym dole :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przynajmniej wszystkie karmelowe Milki w sklepach nie będą zagrożone tym, że je Jej wykupię. :P
      To przynajmniej co do tej ostatniej się zgadzamy.

      Usuń
  17. Z karmelowych Milek jedynie tę dużą z całymi orzechami lubiłam. Kiedyś, bo całe lata jej nie jadłam i teraz pewnie byłaby dla mnie o wiele za słodka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też ją kiedyś jadłam i niewątpliwie, orzech w niej dużo daje.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.