O tyle, o ile kiedyś zachwycałam się większością słodycze, które zobaczyłam w internecie, tak teraz praktycznie nie obchodzi mnie większość popularnych nowinek. Są jednak produkty, których smaku wyobrazić sobie nawet nie potrafię, a taka niewiedza po prostu mnie dobija.
Quest Bar Protein Bar Cinnamon Roll Flavor jest jednym z proteinowych batonów Quest Bar, których zdjęcia często przewijają się na instagramie. Będąc w jednym z amerykańskich sklepów, zdecydowałam się na smak, który potencjalnie miał mi smakować. Bułeczki cinnamon roll to moje ulubione ciastko-bułeczki, więc wiecie...
Gdy wyjęłam batonik z reklamówki, już nadeszły złe przeczucia: baton był trochę wgniecony i dość miękki. Otworzyłam opakowanie, z niemałym trudem, ponieważ przykleiło się do niezbyt kształtnej cegło-masy. Miała brązowy kolor, błyszczała od jakiejś powłoki i... pachniała dziwnie. Przy cynamonie stał jakiś ziemisto-ziarnisty zapach, który do przyjemnych wcale nie należał. Datę ważności baton miał długą, więc to chyba miało tak pachnąć.
Spróbowałam przełamać beżowy, słodki blok na pół. Właściwie to go przerwałam, bo strasznie się ciągnął. Nie podobało mi się to ani trochę.
Wreszcie wzięłam do ust pierwszy kęs. Uderzyła mnie dziwna tłusta słodycz, którą zaraz zaczęłam rozdzielać na czynniki pierwsze.
Tłuszcz przypomina ten z typowej, sklepowej chałwy. Czułam, że na moich ustach zostaje warstwa tego paskudztwa.
Słodycz z kolei nie jest typowo cukrowa, a jakby sztuczna i silniejsza, ale wcale nie bardziej słodka. Nie wiem, to smakowało jak bardzo tłusta, substancja słodząca. Jakiś syrop z czegoś utworzonego w laboratorium.
To, co przy tym zauważyłam, to wyjątkowo dziwna konsystencja. Z początku twardy, gumowaty twór zaczął rozpadać się na mniejsze, jakby suche, grudki, przypominające mokry piasek, wystawiony na słońce.
Miałam wrażenie, jakby piasek chrzęścił mi pod naciskiem zębów.
Raz na jakiś czas, zdarzyło mi się trafić na jakąś bardziej chrupiącą grudkę. Czyżby to były drobinki migdałów? Smak rzeczywiście był odrobinę migdałowy.
Przy tym czułam jakby pieczoną nutę, jednak była ona dość mdła. Jednoznacznie kojarzyła mi się jednak z pieczoną bułeczką. W dodatku bardzo słodką. Nie lubię lukru, ale prawdę powiedziawszy, wolałabym zwykły lukier / cukier niż tę sztuczną słodycz.
Przy tej "piaskowości" uwydatniał się smak ziemisto-ziarnisty, który ze sztucznym słodzikiem tworzył mieszankę obrzydliwą.
Całe szczęście, cynamonu nie pożałowano i wywyższał się ponad całą resztę. Odrobina jego lekkiej pikanterii ciągnęła smak całości w górę.
Nie bardzo wiem, jakby to podsumować. Forma Quest Bar'a jest po prostu dziwna. Nie mówię nawet, że zła, tylko niecodzienna i inna. Mi się to nie podobało, ale gdyby smak był rewelacyjny, byłabym w stanie przymknąć na to oko.
Niestety, smak też wcale nie był najwyższych lotów. To było straszliwie przesłodzone i to nawet nie cukrem. Z drugiej strony, było też przyjemnie cynamonowo. Myślę, ze to właśnie ta przyprawa sprawiła, że odbiór nie był taki zły.
Na tym zakończę testowanie Quest Bar'ów, bo skoro tylko cynamon ratował sytuację, to nie chcę wiedzieć, jak smakują inne.
ocena: 5/10
kupiłam: Fred Meyer
cena: 1.59 $
kaloryczność: 170 kcal / baton (60 g)
Kolejny nieudany Quest Bar (tak jak w dzisiejszej recenzji Czoko). Myślałam,że tym razem nie będzie to plastikowy ulepek nie wiadomo czego.Tylko smak batona widniejący na opakowaniu jest kuszący i jak okazuje się zwodzący.
OdpowiedzUsuńTak, miałam szczęście, że w tym smaku cynamon trochę ratował resztę, ale... wydaje mi się, że jest mniej udanych, niż nieudanych Quest Bar'ów.
UsuńNie rozumiem szału na te batony... Ni to dobre, ni to żadna fajna konsystencja... Może jestem jakaś dziwna. Chociaż pewnie gdybym miała jakiegoś spróbować też wybrałabym cinnamon roll ;)
OdpowiedzUsuńWłaśnie też nie rozumiem, co ludzie w tym widzą. Ten był pierwszym i ostatnim przeze mnie spróbowanym; nie są warte uwagi.
UsuńTen smak brzmiał tak dobrze.. Chociaż może lepiej, że nie był zbyt smaczny, przynajmniej nie będę żałować, że go nie spróbuję :D Tego, ani żadnego innego, wolę dobrą czekoladę kupić niż takie dziwadło o_O
OdpowiedzUsuńTak wgl. bardzo podoba mi się nowy wystrój bloga *-*
Ja też... wolę nawet średnią czekoladę, niż to.
UsuńPo moim ostatnim doświadczeniu z QB nie będę bronić tej marki. Wydaje się, że ich batony to loteria. Albo są tak niestabilne, że łatwo zmieniają smak z powodu niesprzyjających warunków. W sumie szkoda, bo po wersji z masłem orzechowym byłam zachwycona.
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko, że nie spróbowałaś podpiec, wtedy to dopiero smak się zmienia a słodycz nieco zanika.
Niestety nie miałam możliwości, ale... osobiście wątpię, że podpieczenie uratowałoby ten smak.
UsuńA Ty dalej będziesz eksperymentować z Quest'ami ze wzgląd na wersję z masłem orzechowym, czy, tak jak ja, się całkiem zniechęciłaś?
Mam jeszcze jednego Questa, więc ten przesądzi czy będę szukać innych wersji, czy dam sobie spokój. Ale wiem jedno, na pewno nie będę latać z szaleństwem w oczach by kupić te batony i nie będę brać byle czego.
UsuńA, zapomniałam dodać wcześniej. Ładnie to wygląda, blog znaczy się. Tak elegancko i mrocznie. Podoba mi się :D
Przynajmniej nie będziesz musiała się męczyć w przeszukiwaniu sklepów dla mięśniaków. xD
UsuńA dziękuję. Teraz to w 100 %-ach moje klimaty i moja kolorystyka. :D
Ja nawet nie pamiętam czy ten wariant mi smakował czy nie, ale radzę je zapiekać ;)
OdpowiedzUsuńZa to polecam apple pie, cookies & cream i taki z malinami i białą czekoladą :D
I tak już nic nie zapiekę, bo był to jedyny jaki kupiłam i nie zamierzam na żaden inny wariant ani grosika wydać. :P
UsuńSmak QB .. Tak, faktycznie trąca słodzikiem. Bardzo. I jeśli ktoś nie jest zwyczajny to nie da rady tego zjeść ;) Ja z chęcią - mimo wszystko wypróbuję jeszcze kilka smaków tego batona :)
OdpowiedzUsuńJak tu ładnie - jako PS. ;)
Dziękuję! Wreszcie wydaje mi się, że wygląd bloga w pełni oddaje mnie.
UsuńZ jednej strony zazdroszczę Ci możliwości kupienia Questa "u źródła", z drugiej jednak zestresowałaś mnie słodzikami, pylistościami i obleśniościami osadzającymi się na ustach. Wymarzyłam sobie przetestowanie całej serii, a Ty mi tu z jakimś babolem wyjeżdżasz. O so hozi?
OdpowiedzUsuńP.S. Powiększyłaś czcionkę, prawda? Iii chyba przyciemniłaś tło pod wpisem. W każdm razie problem rozwiązany, wszystko jest czytelne :)
Ja takiego masochistycznego zadania, jak przetestowanie wszystkich QB, w życiu bym się po tym batonie nie podjęła! Dzisiejsza recenzja Czoko tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, że lepiej trzymać się od nich z daleka.
UsuńJaka Ty spostrzegawcza! Tak, tak, dbam o oczy czytelników. :D
Strasznie mnie ciekawi, może nie koniecznie ten smak, ale ogólnie batony. Są jednak za drogie, bo z tego co czytałam to tyłka nie urywa.
OdpowiedzUsuńJa też muszę zwrócić uwagę na nowy wygląd bloga, wygląda dużo ładniej i wszystko jest takie, przejrzyste :D
Mnie po tych "atrakcjach" żaden smak już nie skusi. :P
UsuńNie wiem, czy Ci już tego nie mówiłam, ale... jak czytam Twoje recenzje, czuję się jak w świecie słodkiej poezji. Sposób w jaki piszesz, jest taki... poetycki. I ta poetyckość ratuje chyba nawet najgorsze produkty ^^
OdpowiedzUsuńJeju, dziękuję, strasznie mi miło coś takiego czytać. <3
UsuńJak ja chcę wreszcie spróbować jakiegoś Questbara... :< Pewnie wariant cynamonowy nie byłby tym po który sięgnęłabym w pierwszej kolejności ze względu na mnogość naprawdę genialnych jego smaków jednak ja cynamon uwielbiam więc chętnie bym zjadła. Co prawda spodziewałam się lepszej recenzji, ale Quest bar chyba nie może tak całkowicie i bezwzględnie nie smakować nawet pomimo wad. :D To trochę jak z Haagenami.
OdpowiedzUsuńNiee... ten mi bezwzględnie nie smakował i tylko cynamon jakoś jego odbiór ratował. O innych smakach nawet myśleć nie chcę. Cynamon jest czymś, co sprawia, że słodycz z nim, po prostu mi smakuje, więc jeśli nawet on wyciągnął tylko na 5... nie, po prostu nie. ;P
UsuńSkoro go przesłodzono, ale cynamon był wyczuwalny, to widzę, że smak oryginalnych Cinnabon Rolls'ów z Cinnabon (dlatego cieszę się, ze nie wzięłam dużej wersji). Nie mylę się, ze to białkowy batonik? W takim razie nieźle go spieprzyli, skoro czuć tłustość. I ej, nie wszystkie chałwy są nie do zniesienia tłuste z tych sklepowych. Dobre sprzedają w Piotrze i Pawle, ale nazwy nie pamiętam.
OdpowiedzUsuńMimo tak słabej oceny i Twojej decyzji co do kolejnych wersji, choć raz chciałabym takiego (w innym smaku, oczywiście) zjeść i przetestować na bloga. Też mam produkt, którego więcej nie tknę - jogobella.
Tak, białkowy.
UsuńNo cóż, akurat PiP u mnie nigdzie nie ma i nie mam zielonego pojęcia o ich chałwach. :P
Próbowanie w końcu jeszcze nikogo nie zabiło... A Jogobelli też nie cierpię. Fu.
A mi jakoś bardziej pasował poprzedni wystrój bloga, może po prostu muszę się przyzwyczaić :).
OdpowiedzUsuńUwielbiam cynamon, ale jeśli ma on być jedyną zaletą produktu to... dziękuję.
No właśnie... chociaż cieszę się, że chociaż jedna zaleta się tam znalazła.
UsuńA nas kuszą te batony niemiłosiernie :P Cynamonowa wersja byłaby na pewno jedną z pierwszych do wypróbowania jeżeli miałybyśmy okazje je kupić :) Może nam akurat by zasmakował? Chociaż skoro są przesłodzone to będzie to ogromny minus :/
OdpowiedzUsuńOjej, jak tu ładnie! :D
OdpowiedzUsuńCo do batona, to kolejna już negatywna opinia o nim tego dnia! :< Coś powoli zaczynam myśleć, że ich ''wspaniałość'' jest wyrobiona tylko marką :/
Najdziwniejsze, że to właśnie konsumenci wyrabiają im tę reklamę...
UsuńCynamonowa bułka zawsze będzie smakowała inaczej. Nie oszukujmy się. Jeśli lwia części węgli w QB to błonnik (stąd i niecodzienna struktura) to nie może być on równie słodki co wyrób z piekarni. Nie ten IG, nie te proporcje.
OdpowiedzUsuńTego wariantu jeszcze nie jadłem, ale wiem, że to uczynię. Jako fanka cynamonu nie skreśliłaś go, więc to dla mnie wystarczający argument. Całą resztę tych batonów zwyczajnie lubię, więc nie zostanę raczej zaskoczony. Chyba, że całość wyjdzie tak jak wyszły kubeczki z masłem... ;)
"Nie może być równie słodki" ... bułka jest mniej słodka. To było tak przesłodzone, że aż nie mam pojęcia, jak im się to udało.
UsuńOch zobaczyłam tytuł i myśle może być dobrze jest cynamon w bułeczce:) . Szkoda,że taki niewypał . Będąc w Hamburgu jadłam najlepsze w życiu bułeczki z cynamonem jeśli już jadłaś to wiesz jak smakują a jak jeszcze nie a będziesz tam to kup.
OdpowiedzUsuńWe wstępie napisałam, że cynamonowe bułeczki to moje ulubione, więc mniej więcej wiem, czego się spodziewać. Muszę zaplanować wycieczkę do Hamburgu, skoro tam są takie pyszne. :D
Usuń