Zotter Labooko Peru Barranquita 75% to ciemna czekolada single-origin o zawartości 75 % kakao trinitario pochodzącego z Peru z regionu wioski Barranquita znajdującej się w dolinie rzeki Rio Huallaga.
Po rozchyleniu papierka poczułam lekki, słodki zapach zupełnie niepasujący ani do poru roku, ani tym bardziej do zawartości kakao. Nie chodzi o to, że zapach był lekki, a więc delikatny, że prawie niewyczuwalny. On po prostu miał w sobie taką lekkość, rześkość, bo jego siła była... oj była! To jednak siła czegoś soczystego: mandarynek, kwiatów, malin... te ostatnie w pudrowym wydaniu jakiś cukierków? landrynek? Charakter okwieconych drzew, a wreszcie... uroczej, mlecznej czekolady.
Przełamałam, a ta trzasnęła niczym gałązka. W ustach rozpuszczała się bardzo powoli, kremowo i zarazem soczyście. Było w niej też coś zalepiającego na sposób budyniowo-kaszkowaty, deserkowy czy też charakterystyczny dla tłustych mlecznych czekolad.
Od pierwszej sekundy poczułam lekką, niezobowiązującą słodycz, która z czasem zaczynała narastać ujawniając nuty kwiatowo-miodowe.
Ta bowiem była tu smakiem głównym: zaskakująco słodka czekolada o ewidentnie owocowej soczystości, pozbawiona kwasków. Wyraźnie czułam mandarynki, ale takie słodkie, dojrzałe.
Z czasem przy nich doszukałam się też innych owoców z nutą bardziej "nabiałową". Najtrafniejszym porównaniem będzie przesłodzony jogurt jagodowy z dobrym składem, gdzie to jagody stanowią większość. Nie czuć ani trochę kwasku, bardzo słodko, ale to smakowita słodycz.
Przez zalepiającą konsystencję przyszło skojarzenie z gęstym deserkiem, może jakąś kaszą czy puddingiem, niewątpliwie zrobionym na mleku.
Kupiła mnie tym klimatem ciepłych dni, chociaż muszę przyznać, że czytałam już o niej u Basi i wiedząc, że nie jest to mocna czekolada, sięgnęłam po nią mając ochotę właśnie na ciemną mleczną.
ocena: 10/10
kupiłam: foodieshop24
cena: 16 zł
kaloryczność: 627 kcal / 100 g
czy znów kupię: możliwe
Skład: kakao, surowy cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, sól
Kakao z Peru to zawsze owocowe nuty.Lubię czasem takie łagodniejsze klimaty.Przetestowałam już prawie wszystkie "nowe Peru" od Zottera i każda mnie uwiodła swoimi owocowymi nutami.Ciekawa jestem 100%,którą zostawiłam na koniec :>
OdpowiedzUsuńZawsze? Hm, jestem ciekawa, czy jak zrobię trzecie podejście do Zottera Peru 100 % to wyczuję w nim więcej owoców niż siarki. Hm, myślałam, że już tę setkę jadłaś (przysięgłabym, że widziałam ją u Ciebie na instagramie).
UsuńJa najpierw otwieram nadziewańce, bo krótsze daty.
Zotter robi świetne ciemne, uwielbiam jego Belize Special. Chętnie potestuję owocowość tej tabliczki. Nie mam jej, ale kupiłem ostatnio Peru 100%, tak na przypomnienie.
OdpowiedzUsuńJa do Peru 100 % zrobię za jakiś czas trzecie podejście. :D Pierwsze było sadystyczną przyjemnością (jest recenzja), drugie miałam zepsute, bo byłam po chorobie i coś mi się działo ze smakiem, więc po prostu potrzebowałam takiego siarkowego smaku, ale degustacją tego nazwać nie można, a teraz... zestawię z nową setką Zottera. :D
UsuńPrzyznam, że pewnie w sklepie nie zwróciłabym na nią uwagi. Opakowanie jest raczej nie wyróżniające się.
OdpowiedzUsuńNaprawdę? Według mnie jest wyróżniające się - ta pani wydaje się taka kolorowa i kwiatowa. :P
UsuńGratuluję samozaparcia, też lubię zaczynać od bazy, żeby móc inne porównywać do niej, a nie na odwrót.
OdpowiedzUsuńDla mnie to kolejna czekolada bez szału. Minęłabym ją bez zainteresowania.