A na tej mi zależało... bo miałam już podobną Chateau (chciałam porównać, czy to przypadkiem nie to samo, tylko jedna dla Lidla, druga dla Aldi) i, co prawda z wyższej półki, Zottera. A i, cholera, naszło mnie na czekolady z rodzynkami (bo nigdy takowych nie jadłam). Co prawda chciałabym móc je zabrać w góry, ale... o górach na jakiś czas muszę zapomnieć. Zostają czekolady. Z rodzynkami.
Bellarom Czekolada mleczna z rodzynkami i orzechami laskowymi zawiera 19 % rodzynek i 13 % orzechów. Jest to chyba lidlowa czekolada, której nie muszę przedstawiać, bo Bellarom są ogólnie znane, ale według mnie i tak niedoceniane.
Łamiąc odkryłam, że czekolada... właściwie to się rwie, ale właśnie ze względu na rodzynki. Jest ich tak dużo, że zatopione w niej, utworzyły niemal całą warstwę. Orzechów laskowych jest nieco mniej, ale ogółem dodatków jest tak dużo, że wątpię, by można tam było jeszcze coś zmieścić.
Szczerze? Odebrałam to bardziej jako wadę, niż zaletę, bo za mało mi było "czekolady w czekoladzie", gdyż czułam się, jakbym jadła orzechy i rodzynki w czekoladzie, a nie czekoladę z nimi. Poza tym... ona jest taka do gryzienia, a w domowych warunkach (nie na szlaku) nie cierpię gryźć czekolad, wolę jak się rozpuszczają w ustach.
Czekolada była bowiem bardzo słodka, ale w żadnym wypadku nie cukrowa (chociaż nieco za słodka, biorąc pod uwagę jeszcze naturalną rodzynkową słodycz), a także mocno mleczna. Był to smak pełnego, wyrazistego mleka wchodzącego nieco w śmietankowe klimaty. Dodatkowo, czekolada nasiąkła nieco dodatkami, a więc była też orzechowa i wydawała się soczysta.
Pewnie na rynku trudno o lepszą czekoladę z takimi dodatkami, ale naprawdę nie zaszkodziłoby gdyby czekolada była ciut mniej słodka albo żeby rodzynek było mniej (bo tak jest za słodko).
Po spróbowaniu Chateau Bakaliowej dodam, że Bellarom ma ogromny plus za mocno podprażone orzechy oraz akcent śmietanki, ale nie miałabym nic przeciwko, gdyby i tu orzechy były połówkami (w Chateau jest ich więcej, ale dzięki połówkom nie wydawało mi się, że jem dodatki z czekoladą, tylko właśnie czekoladę z dodatkami).
Po spróbowaniu Chateau Bakaliowej dodam, że Bellarom ma ogromny plus za mocno podprażone orzechy oraz akcent śmietanki, ale nie miałabym nic przeciwko, gdyby i tu orzechy były połówkami (w Chateau jest ich więcej, ale dzięki połówkom nie wydawało mi się, że jem dodatki z czekoladą, tylko właśnie czekoladę z dodatkami).
ocena: 8.5/10
kupiłam: Lidl (Tata kupił)
cena: -
kaloryczność: 530 kcal / 100 g
czy znów kupię: nie wiem
Skład: cukier, rodzynki (19%), tłuszcz kakaowy, orzechy laskowe (13%), śmietanka w proszku (11%), miazga kakaowa, pełne mleko w proszku (3,5%), serwatka w proszku, lecytyna słonecznika, naturalny aromat wanilii
Nienawidzę rodzynek. To jest dla mnie jedna z najgorszych rzeczy na świecie jaka istnieje. Wydłubuje je ze wszystkiego. Za to winogrona należą do ulubionych owoców - gdzie tu logika? :D
OdpowiedzUsuńMimo wszystko jednak ,,bakaliowe" czekolady kojarza mi się z dzieciństwem, bo lata '90 oferowały bardzo szeroką gamę czekolad - mleczne, truskawkowe i bakaliowe. I wsio. Wtedy więc chcąc niechcąc jeść je musiałam - no bo jakże tak bez czekolady, nawet z nielubianymi rodzynkami. Obecnie jednak kiedy mamy pierdyliard czekolad na rynku pewnie bym nie kupiła. Poczęstować bym się oczywiście poczęstowała. Zwłaszcza TAKĄ, bo wizualnie robi kolosalne wrażenie. Niestety kolosalne są też dodatki w niej, które dla zwykłego śmiertelnika są plusem, a dla mnie zakłócaczem i drapaczem gardła w momencie kiedy marzy mi się niezmącony niczym spokój błogo podczas rozpuszczającego się na języku kwadracika/prostokąta. Ale i tak ze względu na wygląd dałabym jej szansę. :-)
Właśnie przez ten ogromny wybór z lat 90 jadłam ciemne. :P Ani bakaliowych ani truskawkowych nie lubiłam, a i mleczny Wedel jakoś dziwnie "pianką" mi zajeżdżał, czego nigdy nawet sprecyzować nie umiałam. :P
UsuńW ogóle nie patrzymy w stronę jakichkolwiek czekolad z bakaliami xD Może nie, że mamy do nich wstręt ale swego czasu w dzieciństwie tylko takie dostawałyśmy :P
OdpowiedzUsuńJa zostałam wychowana na ciemnych. :P I od zawsze wybrałam marcepanowe Merci, którego nikt nie chciał, haha.
UsuńMy też z Merci od razu wybieramy marcepanowe xD
UsuńJakaś taka sympatyczna, nadmiar dodatków by mi nie przeszkadzał, bo sama czekolada prosta i trochę za słodka. Tutaj trzeba się nastawić na bakalie z czekoladą, a nie czekoladę z bakaliami:)
OdpowiedzUsuńTak, tak, ale tu już serio przesadzili. Przy tej ilości słodkich rodzynek mogli dać swoją czekoladę śmietankową. Wtedy byłoby super.
UsuńJakoś ta Bellaromka mnie nie kusiła i raczej nie kusi.Teraz w Biedrze są takie w mlecznej i ciemnej wersji.Swoją drogą jadłam wczoraj biedronkową Bellaroomkę z nibsami i była świetna.Bardzo kakaowa i z waniliowym zacięciem,a nibsy kakaowe nadawały jej pazura :> Kawową zostawiłam na koniec :P Za tą cenę warta spróbowania i to niejednego ;>
OdpowiedzUsuńMam obie. :D Serio smakuje to jak śmietankowa Bellarom? W sensie sama czekolada.
UsuńDla mnie nawet lepiej ;>
UsuńA bakaliową deserową/mleczną też kupowałaś?
Luximo? Takich smaków u mnie nawet nie było.
UsuńZmora dzieciństwa czekolady z orzechami i rodzynkami brr nie dla mnie ta czekolada.
OdpowiedzUsuńDla mnie czekolady z rodzynkami to kiedyś był najgorszy koszmar jaki można dostać. Już wolałam dostać ''gołą'' gorzką niż jakąkolwiek czekoladę z rodzynkami! Teraz mogłabym rodzynki jeśc jak głupia, szczególnie takie napęczniałe w jaglance z cynamonem i jabłkiem (moje ostatnie uzależnienie). Ta też kusi, ale chyba jeszcze się wstrzymam ;) Na następny rok planuję kupić wszystkie smaki tych czekolad i testować!
OdpowiedzUsuńWłaśnie ja do rodzynek jakoś dopiero w tym sezonie się przekonałam i wiesz, że takiej jaglanki jeszcze nie jadłam? Muszę to zmienić. Na jakim mleku ją robisz? Czy na wodzie w ogóle?
UsuńMiło, że Twoja rodzina - przynajmniej jeden jej członek - wie, co lubisz. U mnie loteria, a w efekcie często dramat. Czekoladę bym przygarnęła, jedna wcześniej migdałową i czysto orzechową.
OdpowiedzUsuńTata chyba po prostu skupia się na tym, o czym paplam jak do niego przyjeżdżam, ale nie wiem na ile to jest wiedza pewna, a na ile "obstawianie", co akurat może mi posmakować. :P Wolę jednak sobie myśleć, że tak dobrze mnie zna (chociaż to pewnie łudzenie się, bo jednak trochę za dużo zgrzytów między nami zawsze było).
Usuń