Można powiedzieć, że ogólnie lubię słodycze, dlatego nie kupuję innych niż czekolady. Brzmi jak paradoks? Hm, po prostu wolę pamiętać, że coś było smaczne, niż aktualizować sobie wspomnienia i przekonywać się o "paskudności" danych słodyczy. Każdej jesieni jednak lubię sobie pochrupać np. ciastka korzenne do herbaty i tym razem na cel wyznaczyłam sobie imbirowe z Tesco. Zakup zleciłam Mamie, a ta... przez pomyłkę kupiła nam inne. Wyszło to jednak na dobre, bo nadarzyła się okazja do zestawienia czegoś z nie do końca zadowalającymi czekoladowymi ciastkami maślanymi z czekoladą Bonne Maman.
Tesco Finest indulgent Quadruple Chocolate Cookies to czekoladowe ciastka maślane z kawałkami czekolady ciemnej, czekolady mlecznej i białej czekolady, do połowy oblane czekoladą mleczną.
Poczwórnie czekoladowe... a powiedziałabym, że może i pięciokrotnie - czy to mogłoby mnie nie skusić?
W kartonie znajduje się korytko zapakowane w folię, a w nim osiem wielkich ciastek. Mam ogromne zastrzeżenia zarówno do ich wielkości (4 ciastka to aż 100 g), jak i do sposobu pakowania - skoro już podzielili korytko na dwie części, to mogli też podzielić folię, prawda? A tak się potem człowiek stresuje, że ciastka wietrzeją itp. A ma co wietrzeć, bo pachną niezwykle smakowicie.
Po otwarciu od razu czuć bowiem silny zapach czekoladowych ciastek o nieprzesadzonej, ale dość znaczącej, słodyczy.
Każde ciastko zawiera sporo dużych kawałków trzech rodzajów czekolady oraz jest podlane czekoladą mleczną. Nie jest to zbyt gruba warstwa, ale w zupełności wystarczająca.
Ciastka są twardawe i nieco kruche dokładnie w taki sposób, jaki oczekiwałam. Na pierwszy rzut oka wydają się suche, ale okazują się przyjemnie tłusto-maślane, choć nie "obtłuszczające" rąk. Kremową tłustość napędzają kawałki czekolady rozpływające się błogo, w prawdziwie czekoladowy sposób. To, jak i sucha kruchość wierzchu, sprawia, że ciastka kojarzą się z chrupiącym z wierzchu i wilgotnym wewnątrz brownie. Dzięki temu można je nawet jeść bez herbaty i nie zapychają. Jednak jeśli ktoś, tak jak ja, każde ciastka woli z herbatą, świetnie się z nią spisują (neutralizuje ona słodycz, ale o tym za chwilę).
Same ciastka w smaku są lekko czekoladowe, lekko maślane i dość neutralne. Słodycz jest w nich raczej znikoma, ale mimo to ogół jest słodki ze względu na dużą ilość czekolady. Ta mleczna, którą są oblane, jest bardzo słodka, ale wciąż mleczna jak taka... urocza, dziecinna czekolada.
Kawałki w ciastkach są bardzo słodkie - najbardziej oczywiście czekolada biała. Jest ona głównie słodka, dopiero później zaś śmietankowo-maślana (bardzo później). Jak dla mnie, powinni ją zastąpić ciemną. To największa wada tych ciastek.
Mleczna i ciemna są słodkie, chociaż odpowiednio mleczna i kakaowa.
Czekolada w tych ciastkach jest najprawdziwszą czekoladą - wyrazistą i rozpływającą się, a nie taką proszkową czy bez smaku, jaką często dodają do ciastek. Fakt, że w formie tabliczki żadnej bym nie chciała, ale w ciastkach jak najbardziej na plus.
Stwierdzam, że ciastka te są bardzo udane. Kojarzą się z bardzo słodkimi brownie i mimo, że koniec końców uznałam je za za słodkie (przez tę białą czekoladę), to było to całkiem smakowite zasłodzenie. Może sama bym ich nie kupiła, ale pochrupałam z przyjemnością. Na pewno z większą, niż chrupałam wspomniane we wstępie Bonne Maman. Co więcej, teraz już wiem, że i imbirowe muszę zdobyć.
ocena: 8/10
kupiłam: Tesco
cena: 7,99 zł - promocja (za 200 g; normalna cena to 12,99 zł)
kaloryczność: 485 kcal / 100 g, 121 kcal / ciastko
czy kupię znów: nie
Skład: mąka pszenna, czekolada mleczna 20% (cukier, tłuszcz kakaowy, mleko pełne w proszku, miazga kakaowa, lecytyna sojowa, aromat), kawałki czekolady ciemnej 13% (cukier, miazga kakaowa, tłuszcz kakaowy, lecytyna sojowa, aromat), masło solone 9%, cukier, kawałki czekolady mlecznej 7% (cukier, mleko pełne w proszku, tłuszcz kakaowy, miazga kakaowa, serwatka w proszku, odtłuszczone mleko w proszku, lecytyna sojowa, aromat), kawałki białej czekolady 6% (cukier, mleko pełne w proszku, tłuszcz kakaowy, odtłuszczone mleko w proszku, lecytyna sojowa, aromat), pasta karmelowa (kakao w proszku, olej rzepakowy, syrop glukozowy w proszku, sól), złoty syrop (syrop cukru inwertowanego), odtworzone jaja w proszku (woda, jaja w proszku), kakao w proszku o obniżonej zawartości tłuszczu, substancje spulchniające (węglany sodu, węglany amonu), aromat
Właśnie wpadły mi w oko te imbirowe, ale przebiegle poczekam z zakupem i przeczytam Twoją recenzję :P Te wydają się być w porządku, ale preferuję ciągliwość niż kruchość, jeżeli chodzi o ciastka tego typu, także sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńJutro wybieram się do Tesco, jak będą więc takie z długą datą to może nawet kupię. ;>
UsuńTo są rodzaje ciastek - american cookies, które ze wszystkich rodzajów wypieków kocham absolutnie najbardziej. Jestem ciastkowa, co powtarzam wielokrotnie i zjadłam ich naprawdęęęę dużo. Można więc powiedzieć, że tak jak Ty jesteś znawczynią czekolad, tak ja ciastek. :D Tych nie jadłam, bo niestety rzadko robię zakupy w Tesco, ale wiem, że gdybym w nim była pewnie sama bym włożyła je do koszyka. Wyglądają fantastycznie, fajnie, że są naprawdę czekoladowe i nieprzesadnie słodkie. Dobrze też, że są dosyć solidne i nie kruszą się na miliardy kawałków.
OdpowiedzUsuńJa ze swojej strony polecam takie, ale American cookies z Lidla od Ehrmanna. To są najlepsze tego typu ciastka moim zdaniem na rynku i koniec kropka. No i mają kawałki CIEMNEJ, a nie białej jak tutaj czekolady, która nawiasem mówiąc jest naprawdę, napraaaawdę dobra zwłaszcza jak na dodatek do ciastka. Tylko te zwykłe, bez orzechowego nadzienia, które od czasu do czasu też wypuszczają w ramach limtki.
Ehrmann? Od jogurtów?
UsuńCzy może chodzi Ci o te http://livingonmyown.pl/2015/08/08/sondey-grandino-ciastka-z-czekolada/ ?
PS A te z orzechowym nadzieniem uwielbiam. <3
O matko, pomyliłam producentów faktycznie. Chodziło mi o ciastka od McEnnedy. Musisz absolutnie ich spróbować, są nieziemskie.
Usuńhttps://www.google.pl/search?q=mcennedy+cookie&biw=1366&bih=657&source=lnms&tbm=isch&sa=X&ved=0ahUKEwicsLf9h_PQAhXDDywKHSY4B74Q_AUIBigB#imgrc=LUYpeQGbMtU2cM%3A
Wyglądają tak samo jak te Sondey (te próbowałam i rzeczywiście były smaczne), ale... producent jest inny? Ja się w ciastkach nie orientuję. :P
UsuńMuszę je kupić po tym opisie:)
OdpowiedzUsuńPolecam. ;)
Usuńa liczyłam na hejt... za mocno się kochacie z mamą :D Hahaha... ale kusisz! Skoro Tobie smakowały to muszą mieć coś w sobie ;) A brownie lubię ^^
OdpowiedzUsuńPewnie tak, bo wiele rzeczy dzięki wspólnemu jedzeniu zyskują u mnie natychmiast. :D Tak samo jak Snickers miałby 10 z marszu za samo bycie Snickersem, ale że naprawdę smakuje inaczej... Hm, to ciekawe! Aż go sobie specjalnie na bloga przypomnę.
UsuńJak można pomylić się tak bardzo?! Ale cóż, ja wiem, znam ten przypadek. Moja mama kupiłaby to samo, do ostatniej sekundy sądząc/twierdząc, że wybrała dobrze.
OdpowiedzUsuńFajnie, że wyszło fajnie :)
Czasami mam wrażenie, że ludzie zupełnie nie przywiązują wagi do jedzenia, a ja "podniecam się" wszelkimi smakami i nutami aż za bardzo. :>
UsuńTylko, żeby nie było, lubię to, że mam tak jak mam. :D
UsuńPodpisuję się pod oboma odpowiedziami :)
UsuńWyglądają naprawdę pysznie ale skoro za słodkie to widzimy je idealnie pokruszone w jogurcie naturalnym :-D
OdpowiedzUsuńHm, nigdy nie próbowałam tak zrobić z żadnymi ciastkami. Czuję, że to nie moja bajka, ale muszę kiedyś to sprawdzić. ;P
UsuńMuszę je mieć! To dokładnie ten typ ciastek do których pałam największą miłością. Mogliby sobie tylko dolną warstwę czekolady odpuścić.
OdpowiedzUsuńO nie! Właśnie ona sprawiła, że poniekąd były wyjątkowe.
UsuńJa na zimę kupuję zawsze tylko jedne ciastka na, które czekam cały rok, a mianowicie korzenne z Lidla! To są najlepsze ciastka :)
OdpowiedzUsuńTe takie duże? Jakieś 500 g? Jeśli tak, to w tym roku wreszcie mam i ja. :D
UsuńDawno już nie jadłam tego rodzaju ciastek i w ogóle na ciastka nie mam zapotrzebowania, ale być może kiedyś te spróbuję - wydają smaczne :)
OdpowiedzUsuńSą takie... Dość ciekawe, warto jednak łapać je w promocji. ;)
Usuń