Łysoń Krówka Miodowa Makowa to po prostu krówki z makiem i miodem.
Nie podoba mi się szpan producenta angielskim i to "Honey Fudge". Według mnie, nasze polskie krówki (bo w końcu "handmade in Poland") to te mokre w środku mordoklejki, a amerykańskie "fudge" są raczej zwarte i twarde, ale... co ja tam wiem?
Po rozwinięciu papierka, zobaczyłam beżowy cukierek z ziarenkami maku. Po przełamaniu utwierdziłam się w przekonaniu, że zachwytów nie będzie.
Po pierwsze, maku wcale aż tak dużo nie było, po drugie... no właśnie: "po przełamaniu". Cukierki są miękkawe, ale nawet nie wyginają się, można je bez problemu połamać, były raczej kruche i suche.
Kiedy spróbowałam pierwszego cukierka, najpierw czułam znaczącą mleczność, do której oczywiście bardzo szybko dochodziła silna słodycz. Nie było w tym żadnej obrzydliwej tłustości, ani sztuczności, co zasługuje na dużego plusa.
Mimo to, mam ogromny żal do ich słodyczy, bo brakowało jej krówkowego charakteru.
Nie to, że były "słodkie nie do wytrzymania", ale czasami pojawiał się wyraźny smak cukru, a ten, ordynarny i wręcz gryzący, jakoś mi tu nie pasował, tym bardziej, że krówki miały być miodowe, a nie cukrowe. Miodu nie czułam, no chyba że jako lekkie drapanie w gardle (ale to mógł być i cukier).
To nie były złe cukierki, ale na pewno były to kiepskie krówki. Okazały się o wiele bardziej mleczno-cukrowe (w pierwszej chwili mleczne, potem bardziej cukrowe) niż takie typowo krówkowe. Miód o dziwo w ogóle się zgubił. Mak... jak mak - uwielbiam go, ale tutaj za dużo nie poprawił. W tej cenie oczekiwałam czegoś znacznie lepszego... a już na pewno lepszej konsystencji, bo ona też krówkowa nie była. Czytałam, że te ręcznie robione prawie zawsze się ciągną, a maszynowo są suche... Hm, te miały być "handmade".
Poza tym... coś mi się nie zgadza w składzie i procentach podanych przez producenta. Albo nie umiem liczyć.
ocena: 4/10
kupiłam: Lewiatan
cena: 15 zł (za 120 g)
kaloryczność: nie podana
czy znów kupię: nie
Skład: mleko w proszku pełne (15%), miód (10%), cukier, tłuszcz roślinny utwardzony, masło, śmietana, sól, mak
To znaczy tak, ja akurat suche krówki lubię, o ile nie jest to przesadą i po konsumpcji muszę wypić wiadro wody. Chyba nawet te kruche wolę bardziej niż ciągnące się. Te jedna pomimo konsystencji wydają mi się jakieś takie... blade. Nawet obecność maku, która jest fajnym pomysłem jakoś mnie nie przekonuje.
OdpowiedzUsuńOne były chyba suche za sprawą cukru, więc wiesz... Blade to dobre określenie.
UsuńSzkoda, że okazały się kiepskie:( ja też uwielbiam ciągnące się krówki:) tych suchych nie cierpię:/ kiedyś kupiłam paczkę z Wawelu i były ciągnące i całkiem dobre:) Ale takie prawdziwe i pyszne jak z czasów dzieciństwa pozostaną tylko wspomnieniem:/ Chyba, że może samemu robione byłyby lepsze:) muszę poszukać przepisów;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Gwiazdeczka*
Wawel mówisz? Hm, unikam go jak ognia, ale może krówki kiedyś spróbuję. Czy mi się wydaje, czy kiedyś właśnie Wawel robił krówki dla Biedronki? W takim łaciatym biało-czarnym opakowaniu.
UsuńJa tam sama ze słodkościami w kuchni nie eksperymentuję. :P Jakby coś nie wyszło, nie miałabym co z tym zrobić, a i ilości duże są mi nie na rękę.
Tak właśnie były w Biedronce:] Ale nie wiem czy jeszcze są:/ Ale można poszukać w większych sklepach np. Tesco, Auchan:]
UsuńOsobiście lubię domowe słodycze i wypieki:] Mieszkam z rodziną, więc mam się później z kim dzielić, bo sama też bym chyba nie zjadła blachy ciasta lub ciastek:]
Pozdrawiam i życzę udanego polowania na idealne krówki;]
Gwiazdeczka*
Nie, nie, nie szukam ich (mam o wiele za dużo słodyczy, w tym nie czekolad, z czym nie czuję się najlepiej :P), tylko próbuję sobie przypomnieć, czy je jadłam. Jeśli to te, to dawno temu i mi smakowały, chociaż lata już do nich nie wracałam. Teraz wiem, że jakieś Anabella czy coś są.
UsuńA, kojarzą mi się z iryskami <3 Mimo wszystko, spróbowałabym! Rozejrzę się w Lewiatanie :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że tylko skojarzenie takie zacne, a smak nie dorównuje.
Usuńaż 4!? U Ciebie? Iście szlachetna u Ciebie dla nich ocena :D Ale opakowanie mają przeurocze :3 ;)
OdpowiedzUsuńCzuję, że nawet biedronkowe krówki naprawdę dostałyby więcej. Pamiętam, że mi smakowały i przy jakiejś okazji mam zamiar sprawdzić.
UsuńUwielbiamy Iryski z makiem ale krówek jeszcze takich nie jadłyśmy :-) nie podoba nam się tylko ten tłuszcz utwardzony w składzie :-\ ale skoro i tak kiepskie to nie ma nad czym ubolewać ;-)
OdpowiedzUsuńTa, utwardził je jak się dało. :P Szkoda, że na ciekawym pomyśle (mam na myśli mak) się skończyło.
UsuńMeh, ta konsystencja :/
OdpowiedzUsuńJa lubię kruche krowki 😀
OdpowiedzUsuńI krucha może być smaczna (tak, dopuszczam to), ale w tych coś po prostu w smaku nie grało. :(
UsuńOh fudge :( A tak serio to nie rozumiem komu producent chciał zaimponować używając do polskiego produktu sprzedawanego w Polsce angielskiej nazwy.
OdpowiedzUsuńŻebym to ja wiedziała... To brzmi równie "chwytliwie" co "Jeżyki Peanut" - nazwa w końcu taka szlachetna!
Usuń'Ujowe nazewnictwo i tyle. To żadne krówki nie są i nie dziwię się, że JAKO KRÓWKI źle wypadają. To odpowiednik fajnych małych cukierków z makiem o nazwie Irys, o czym już kilka osób wspomniało. Producent sam se strzelił w kolano, to niech cierpi.
OdpowiedzUsuńDokładnie!
Usuń