Na tę czekoladę czaiłam się bardzo długo, bo już przy mlecznej czekoladzie Nicaragua 50 % pomyślałam, że muszę spróbować także tej o 10 % większej zawartości kakao. Zotter Labooko Milk Chocolate "dark style" 70 % tylko mnie w tym utwierdziła. Zawsze jednak zamówienia wychodziły mi tak duże, pełne nowości i limitek, że... odkładałam ją. I tak do czasu, gdy w końcu chłopaki z Foodie24 przysłali mi jedną 35-gramową tabliczkę-tester. Wtedy to już ta czekolada nie musiała długo czekać.
Zotter Labooko Milk Chocolate Nicaragua 60% to czekolada mleczna o zawartości 60 % kakao z Nikaragui.
Zotter Labooko Milk Chocolate Nicaragua 60% to czekolada mleczna o zawartości 60 % kakao z Nikaragui.
Po otwarciu opakowania zobaczyłam czekoladę tak ciemną, że nic nie wskazywało na to, iż jest mleczna. Na 60 % zawartości kakao owszem, bo "czarny szatan" to nie był. Intensywna, nieco wiśniowa, barwa wydała mi się idealnie pasująca do zapachu.
Ten bowiem nie był wyjątkowo silny, ale miał pewną moc. Wiśniowo-wrzosowe nuty wydawały się pewne siebie, słodycz tylko minimalnie je podbudowywała. Zaraz za nimi skrywała się orzechowa nuta, w której przejawiało się lekkie prażenie, a akcent śmietanki, mimo że również obecny, wydał się trochę przytłoczony towarzystwem.
Przełamałam, a czekolada okazała się bardzo twarda. Była jak coś wypełnionego po brzegi gęstą, twardawą masą, co przełożyło się na głośny, niski trzask. Jej przekrój skojarzył mi się z ziarnistymi czekoladami Manufaktury Czekolady, a gdy zrobiłam pierwszy kęs, wydała mi się zaskakująco zwarta.
Potem także spotkało mnie zaskoczenie, bo rozpływała się idealnie tłusto-kremowo, powoli zmieniając się wręcz w jakiś pudding czy gęsty sos. Pod tym względem była dość podobna do swojej koleżanki o 50 %-owej zawartości.
W pierwszej chwili poczułam akcent kawy, który niemal natychmiast zmienił się w wytrawny, czekoladowy syrop lub sos. Ten smak, skojarzenie pozostawały ze mną już do końca degustacji, ale w jej trakcie schodziły na dalszy plan.
Szybko pojawiały się orzechy z maślaną nutą. Makadamia? Nerkowce? W końcu doszłam do wniosku, że po prostu orzechowy miks. Wszystkie lekko prażone.
Przy prażonym motywie, tak w momencie, gdy połowa kawałka czekolady już się rozpuściła, poczułam nagle coś bardziej karmelowego. Albo raczej: "karmelizowanego" - może nawet nieco za bardzo.
Wtedy nadszedł skąpo soczysty, ale całkiem mocny owocowy motyw. To była pomarańcza. Tylko co skarmelizowana, mająca jeszcze w sobie coś ze świeżego owocu. Owocową nutę nazwałabym więc słodką. Zdawało mi się, że jeszcze jakiś suszony owoc czułam, ale mi umknął, bo...
Pojawiła się kolejna nuta (przy czym pomarańcza wcale nie wygasła) ze znikomą cierpkością (ale zbyt gorzko się nie zrobiło). Może to dziwne, ale ta wydała mi się jeszcze bardziej owocowa. Czułam tu porzeczki, identyczne co w 50 % (a więc jakby nadgniłe), może tylko intensywniejsze. Oprócz nich, wreszcie odnalazłam wiśnie z zapachu i to wyraźniej, niż się spodziewałam.
Ta owocowa, trochę karmelizowana, słodycz była jedyną, jaka się tu pojawiała... Ogólnie była dość znikoma, jak na mleczną tabliczkę czy nawet ciemną 60 % (te czasami przecież zdarzają się zacukrzone), aczkolwiek oczywiście bardziej słodka od Labooko Milk "dark style" 70 %, ale też nie jakoś bardzo słodsza (tamta była w końcu naturalnie mlecznie słodka).
Dopiero na sam koniec nasilał się mleczny smak. I to nie było to o tyle mleko, co śmietanka. Na moment pojawiała się lekka słona nutka (taka jakby pochodzenia mlecznego), a następnie powracały orzechy, zwracające uwagę na motyw syropu czy sosu czekoladowego z początku, a potem z tła.
Przełożyło się to na skojarzenie z puddingiem czekoladowo-orzechowym i właśnie z takim posmakiem pozostałam jeszcze na bardzo długo.
Mimo tłustej kremowości, w ustach pozostała przyjemna "poczekoladowa" suchość.
Wracając do mojej recenzji Zotter Labooko Nicaragua 50 %, utwierdziłam się, że nuty orzechów, pomarańczy i porzeczek były te same, tylko silniejsze. Wino wyczuwalne w 50 % tutaj stało się wiśniami, słodycz była słabsza, mleczny smak również, więc czekolada była mniej harmonijna, albo (jak ja ją widzę) charakterniejsza, poważniejsza.
Bardzo mi smakowała, ale chyba wolałabym jeszcze więcej śmietanki na rzecz (i tak delikatnej) słodyczy. Podobieństwo z 50 % i jedzona dzień wcześniej Duffy's 55 % zbudziły jednak we mnie pewien podziw, że aż tyle można wyciągnąć z 50-55 % kakao, no a tu jednak 60 %, a poziom bardzo wyrównany. Muszę tamte (i Milk "dark style" 70 %) jakoś wyróżnić, dlatego tej przyznaję tylko 9.
ocena: 9/10
kupiłam: foodieshop24
cena: -
kaloryczność: 607 kcal / 100 g
czy znów kupię: możliwe
czy znów kupię: możliwe
Skład: miazga kakaowa, surowy cukier trzcinowy, pełne mleko w proszku, sól, wanilia
Ta tabliczka również znajduje się w zestawieniu "top".Dla mnie nic w niej nie brakowało.Wszystko ''dopięte na ostatni guzik'' :>
OdpowiedzUsuńJeszcze nigdy podczas jedzenia ciemnej tabliczki nie przyszła mi ochota wypróbowania innej, o zawartości kakao ileś tam razy większej/mniejszej. Ale! Potrafię wczuć się w sytuację, bo ja mam tak z nadziewajkami i seriami produktów (tyle że w przypadku serii jest to przymus zaliczenia całej, który nie zawsze łączy się z ochotą).
OdpowiedzUsuńCzekolada tak o... Njee dlaaa mjeee :P
A nawet jak sięgasz po nielubiany smak, ale wchodzący w serię, to czujesz jakąś cząstkę radości z próbowania go? Czy to jest taki męczący wewnętrzny przymus, którego najchętniej byś się pozbyła?
UsuńZ samego aktu jedzenia - nie. Czuję jedynie radość w związku ze ściągnięciem kolejnego produktu z listy. W ogóle od wielu miesięcy to ten drugi czynnik bierze górę nad degustacjami. Kiepsko, co? :)
UsuńTroszeczkę, gorzej, gdybyś nie czuła radości nawet po skreślaniu z listy. Poniekąd to znam, albo raczej dopiero się w to władowałam (trochę niezależnie ode mnie), bo czeka mnie seria "powrotów" (dla własnej satysfakcji), w tym do ubóstwianych niegdyś Kit Katów + jakieś kitkatowe "ciekawostki". Nie wiem, na ile mnie takie ściągnięcie z listy wtedy ucieszy, a na ile się załamię rujnując wspomnienia. :>
UsuńNikaragua 50% bardzo mi smakowała, to taki przykład klasycznej, ale świetnie zrobionej mlecznej. Wygląda na to, że ta może mi smakować bardziej :)
OdpowiedzUsuńMi też, ale osobiście wolę Ekwador 50 %, bo ma ciekawszą konsystencję.
UsuńKupiłem tę podwójną tabliczkę, obie niezłe, ale wybieram jednak Nikaraguę.
UsuńTeż podwójną miałam. :P Jednak mnie takie wersje nie przekonują; wolę mieć calutkie 70 g jednej.
UsuńJa też, dlatego tych podówjnych Nikaragui zjadłem już kilka. Ale chciałem je porównać i dlatego kupiłem tę tabliczkę contest.
UsuńSpróbowałabym z chęcią:]Mogłaby przebić moją ulubioną Bellarom:] Niestety wydaje mi się że Lidl wycofuje te czekolady ze swojej oferty bo w moim starym Lidlu nie uzupełniają ich, w nowym nie ma ich wcale, a we Wrocku był tylko jeden smak:[ To będzie wielka strata dla czekoladoholików:[
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Gwiazdeczka
Właśnie u mnie to samo, ale u mojego Taty w okolicach jest jeden smak z datą do marca 2018, więc ja liczę na to, że po prostu jest przerwa od dostaw, a potem może będzie jakaś nowa linia. W każdym razie, jak wycofają, to się załamię. Wysłałam nawet do Lidla maila z zapytaniem, o co chodzi, ale jeszcze czekam na odpowiedź.
UsuńW moim była gigantyczna dostawa smaków i to w rozszerzonej ofercie niż zawsze, ale akurat moich trzech ulubionych (z ciasteczkami, śmietankowa, kawowa) nie dostarczyli. Myślę jednak, że z nich nie schodzą.
UsuńDobrej jakości mleczna czekolada może być wspaniałą odskocznią od wytrawnych gorzkich tabliczek, które jemy częściej :)
OdpowiedzUsuńW takim razie szczerze polecam.
UsuńTeż tak robię :) Szkoda, że tak rzadko piszecie o czekoladach na swoim blogu.
UsuńPopieram! Mimo że lubię też poczytać o ciekawostkach, których sama nigdy nie zjem, to jednak czekolada to czekolada.
UsuńHmm postaramy się od przyszłego roku to zmienić :-D :-*
UsuńCałkiem przyjemna czekolada i jakie ładne opakowanie:)
OdpowiedzUsuńMi też się podoba, niestety ja dostałam wersję w samym złotym papierku. :(
UsuńJestem pewna, że by mi smakowała :D
OdpowiedzUsuńNa pewno!
Usuń