Najchętniej przygarnęłabym wszystkie, ale że musiałam się ograniczyć (żeby jak najmniej zapłacić za przesyłkę), wybrałam limitkę.
Marou Treasure Island 3/4 Cacao to ciemna czekolada z zawartością 75 % kakao z Wietnamu z wyspy Tan Phu Dong leżącej w delcie rzeki Mekong.
Zakochałam się w opakowaniu tej czekolady. Mapa oraz zaznaczona na niej tytułowa "wyspa skarbów" wyróżnia je spośród innych całkiem ładnych, ale nie cudownych (jak właśnie to). Pod papierkiem znajduje się złoty, na wzór koperty. Ależ to wygląda!
Na pewno w moim guście była sama tabliczka. Wyglądała po prostu pięknie, a jej soczysty, żywy kolor dopełniał tego. Oglądając potem zdjęcia w internecie nie mogłam się nadziwić, że u innych czekolada jest taka jasna - u mnie był to tak ciemny brąz, że aż miałam problem ze zrobieniem zdjęć.
Przełamałam, a ta niezbyt głośno trzasnęła, może raczej chrupnęła. Chrupnęłam kawałek i ja.
W pierwszej chwili poczułam mocno prażony, wręcz przypalony smak. Pierwsza myśl była taka, że był zupełnie pospolity, kojarzył mi się z budżetowym przypalonym ciastem lub jakimś blokiem czekoladowym (mimo że żadnego z nich nie jadłam), ale po chwili smak zaczął koncentrować się na brzegach ciasta, na papierze do pieczenia... a przy tym już w ogóle mignęła mi tabaka. Mimo "paloności", czekolada sprawiała wrażenie wilgotnej.
Powrócił podpalany, teraz po prostu prażony smak. Wraz z poprzednim akcentem dało to coś na wzór "przypraw w kulkach" - ziele angielskie? Kardamon? Coś czego nie znam? Takie wiecie, poważniejsze.
Znowu nadeszło skojarzenie z przyprawionymi owocami, albo raczej jakimiś przecierami, dżemami. Na pewno czarne porzeczki mi się pokazały, jagód już nie byłam taka pewna, ale "coś tam było".
Z czasem, gdy przyprawy zelżały, powrócił bardziej cynamonowy motyw, poczułam nutę ciasta, a dokładniej jednej warstwy jakiegoś, - warstwy z ananasów z puszki.
Przy nich poczucie wszechobecnej wilgotności osiągnęło apogeum.
Został za to posmak ziarnisty, to znaczy... ziaren kakao. Myślę, że to one najpierw udawały orzechy.
Po zniknięciu kawałka czekolady, pozostawała pewna suchość.
Muszę przyznać, że to dobra czekolada. Ziarna musiały być naprawdę mocno prażone, jednak w umiejętny sposób, bo poszczególne nuty nie zostały tym zabite. Ja jednak nie odnalazłam tu moich nut, bo silne prażenie w towarzystwie ogromu przypraw (ale był to np. słodkawy cynamon, a nie cynamon z pikanterią, jaki lubię), porzeczek i ananasów z końcową śmietankowością po prostu mi do siebie nie pasowało. Porzeczki i ananasy widziałabym w innym towarzystwie - w mocno soczystej, "owocowej" tabliczce, nie zaś takiej prażono-śmietankowo-przyprawionej. Jej nuty mi się po prostu ze sobą gryzły.
ocena: 8/10
kupiłam: chocolatetradingco
cena: 5.35 £ (za 80 g)
kaloryczność: nie podana
czy znów kupię: nie
Skład: miazga kakaowa i tłuszcz kakaowy (75 %), cukier trzcinowy (25 %)
Och, tak bardzo zazdroszczę:(
OdpowiedzUsuńW tym przypadku nie ma czego. :P
UsuńWygląda obłędnie:) Takiego opakowania na pewno nie wyrzuciłabym do kosza po zjedzeniu czekolady:) A czekolada też interesująca:) Mam nadzieję, że kolejne czekolady tej marki bardziej wpasują się w Twój gust i zostanie wystawiona dziesiątka:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Gwiazdeczka*
Niestety żadnych innych tej marki nie mam.
UsuńPS W moim Lidlu całe mnóstwo Bellaromek, więc wątpię, by wycofywali. :P
A w moim na razie pusto:/ zostały tylko białe:/ może po świętach dołożą:)
UsuńGwiazdeczka*
U mnie chyba aż trzy rodzaje białych, wszystkie orzechowe / bakaliowe, ale niestety bez mojej ukochanej śmietankowej i z ciasteczkami. One jednak u mnie zawsze rzadko były.
UsuńE, pewnie po świętach dowiozą. :P
75% to dobra ilość kakao, ale też nie jestem zwolennikiem zbyt mocnego prażenia. Chętnie spróbuję kiedyś Marou, czekolada jest wietnamska, ale całym przedsięwzięciem kierują Francuzi.
OdpowiedzUsuńTak, tak, nigdzie nie napisałam, że robią ją Wietnamczycy. :P
UsuńCo do prażenia - mocno prażone smaki wolę przy zwyklejszych czekoladach, w plantacyjnych to zależy.
Może smakiem nie zachwyca - jest po prostu poprawna, ale za to jej przekrój i to, że jest całkiem pokaźna to bardzo na tak.
OdpowiedzUsuńPrzekrój? Bywały lepsze. :P
UsuńA taka wielkość tabliczek z wyższej półki według mnie też na tak. Rzekłabym, że doskonała.
Po wczorajszej notce na Insta sądziłam,że bd 10/10 :>
OdpowiedzUsuńZa wygląd mogłoby być i 11. ;D
UsuńNa kuchni wietnamskiej w ogóle się nie znamy ale czekoladą byśmy nie pogardziły :-)
OdpowiedzUsuńWiadomo, bo bardzo smaczna. ;)
UsuńZapłaciłabym za samo opakowanie (sroka ze mnie :D)"Oglądając potem zdjęcia w internecie nie mogłam się nadziwić, że u innych czekolada jest taka jasna" Dwa słowa: program graficzny. Sama poprawiam zdjęcia w Gimpie i wiem, że można przesadzić z rozjaśnianiem.
OdpowiedzUsuńNo tak, ale nie rozumiem, po co AŻ tak rozjaśniać taką czekoladę. Dziwnie to potem wygląda.
UsuńPrażony posmak i suchość są oznaką dodania do czekolady psa.
OdpowiedzUsuń