środa, 7 marca 2018

E.Wedel Chałwa Królewska pomarańczowo-piernikowa

Nie lubię wyrobów Wedla, ale nie wynika to z uprzedzeń. Po prostu co kiedyś coś spróbowałam, to mi nie smakowało, ale są produkty, których zawsze będę bronić, np. CzekoWafel. Zawsze też uważałam wedlowskie chałwy za "przystępniejsze" (chodzi i o smak, i o rozmiar - forma także batonikowa) od innych powszechnie dostępnych. Ostatnio jednak, przy całej mojej miłości do chałwy, nie jem jej (niby kocham, ale zawsze okazuje się za słodko, składy - wiadomo, a robić - za dużo zachodu). W kwestii niejedzenia chałw Wedla pewnie nic by się nie zmieniło (znam, mam pozytywne nastawienie, ale nie czuję potrzeby jedzenia), gdyby nie limitowana nowość, którą wypatrzyłam stojąc w biedronkowej kolejce tak długo, że aż straciłam rachubę.


E. Wedel Chałwa Królewska pomarańczowo-piernikowa to chałwa sezamowa z kawałkami pomarańczowymi i przyprawami korzennymi.

Po otwarciu poczułam zapach sezamu w chałwowym kontekście, nawet z lekką goryczką i wyraźną mieszanką przypraw korzennych. Z czasem jednak zorientowałam się, że goryczka to nie tylko prażony sezam, ale też skórką pomarańczy.

Chałwa była konkretna, zbita i taka "gęsta", jak na chałwę przystało, a także odpowiednio natłuszczona, bo mimo specyficznej tłustości, wcale nie odebrałam jej jako mocno tłustej (do czego na pewno przyłożyły się kawałki pomarańczowe). Raczej cukrowo-chrzęszcząca, zbyt cukrowa, ale w sumie nie mam jej do zarzucenia nic oprócz dosłownie paru białych drobinek (cukru? stopionego syropu?). Trochę za bardzo się kruszyła (mimo że była zbita), ale z racji ogromnej ilości pomarańczowych kawałków, to zrozumiałe i wybaczalne.
Te były jędrne, soczyste, dzięki czemu to bardziej kawałki owoców, niż np. galaretki, ale też oblepiały troszeczkę zęby. To nie skórki.

Chałwa okazała się bardzo słodka, ale i niewątpliwie sezamowa. Nie czułam w niej żadnych posmaków - była "czysta" (żadnej waniliny czy coś). Silna, niemal cukrowa, słodycz była jednak jak na "sklepową chałwę" znośna. Miała całkiem przyjemny korzenny (cynamonowo-goździkowy) klimat. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że odrobinkę sezamowej goryczki czuć. W dużej mierze maskowała ją jednak nuta słodkiej pomarańczy, ale chwilami przyprawy (np. gorzkawa gałka) trochę wyciągały ją na wierzch.
Przewodził cynamon, ale i pikanteria imbiru ładnie się wybijała. Gorzkawo-ostry kardamon i pieprz także, zwłaszcza na końcówce lekko rozgrzewały jęzor.

Pomarańczowe cząstki... smakowały w dużej mierze właśnie pomarańczą. Słodką, naturalną, ale i z leciuteńką goryczką. Minimalny kwasek wnosił do tego pewną rześkość, gdyż był jedynie owocowy i nieprzesadzony. Najbliżej im smakowo chyba do soku pomarańczowego.

W ustach pozostawał przyjemny posmak "korzennej pomarańczy", nie zaś poczucie zacukrzenia.

Całość wyszła ciekawie i smacznie. Wolałabym skórki pomarańczy i mniej słodzideł (lepszy skład), ale ogólnie zjadłam ze smakiem (zostawiłam sobie aż 200g, oddając Mamie około 50g., mimo że założenie przy krojeniu było odwrotne).
Na tle tego, co ogólnodostępne w sklepach, zasługuje na uwagę i jednorazowy zakup.


ocena: 7/10
kupiłam: Biedronka
cena: 6,99 zł (za 250 g)
kaloryczność: 510 kcal / 100 g
czy znów kupię: nie

Skład: miazga sezamowa 45%, syrop glukozowy, cukier, cząstki pomarańczowe 9% (owoce: zagęszczony przecier z jabłek, zagęszczony sok pomarańczowy 9%, substancja utrzymująca wilgoć: glicerol; syrop fruktozowo-glukozowy, syrop glukozowy, błonnik z pszenicy, cukier, skrobia ryżowa, tłuszcz palmowy, substancja żelująca: pektyny; regulator kwasowości: kwas cytrynowy; naturalny aromat pomarańczowy, przeciwutleniacz: kwkas askorbinowy, barwnik: kurkumina), tłuszcz palmowy, przyprawa piernikowa 0,16% (cynamon 42%, cykoria, goździki, kolendra, gałka muszkatołowa, imbir, kardamon, czarny pieprz), sól, białko jaja w proszku

15 komentarzy:

  1. Ja jeżeli kupię już chwałę to tylko jednej firmy i z dodatkiem pistacji ! Koska Tahin Helva Pistachio chyba też ją kiedys recenzowałaś. Lubię ja i na plus że ma różne gramatura opakowań od batonikowych formatów po torcikowe opakowania :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ja tak samo jestem chałwolubna! Tyle, że nie jem bo boję się sparzyć :D Szukam takiego ideału z dzieciństwa, ale boję się, że przez wyidealizowanie w głowie- to już nie ma na to nigdy szans... Ech... Jestem w pozytywnym szoku, że ta tak dobrze wyszła... kurcze tylko nie znoszę przypraw korzennych poza gałką i cynamonem ;< Przynajmniej w takim stopniu by były wyczuwalne ;> Może kiedyś odnajdę swój ideał :3 Albo me marzenia spełzną niczym T.T

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak! Za dużo dziadowskich, żeby kupować, ale... no chałwa to dobra rzecz!
      Ta jednak... no, nie dla Ciebie, bo jednak korzenna.

      Usuń
  3. CzekoWafel mimo iż Wedel wybija się na tle innych produktów. Teraz jako nowosć weszła czekoalda gorzka 80% kakao Wedel a co do chałwy to nigdy nie lubiłam... mój brat kiedyś jadł ale tę z Odry ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widziałam tego Wedla, ale na pewno nie kupię, bo te czekolady uważam za słabe i tyle (ostatnio jedną próbowałam, będzie recenzja), a te "ciemne"... pff, pewnie zapchane spalonym i odtłuszczonym kakao.

      Usuń
    2. Ja nie widziałam a nawet jak zobaczę to najprawdopodobniej nie kupię i tutaj nie tyle chodzi, że nie mam ochoty na czekolady - tak jak Tobie Wedel mi nie smakuje, chociaż wypada lepiej od Wawel. Kiedyś, kiedyś smakowała mi truskawkowa ale wtedy byłam gówniarzem i Wedel miał innego właściciela ;) Pamiętam jak będąc w gimnazjum po dłuższej przerwie otworzyłam tę tabliczkę, wzięłam kostkę do ust i mialam ochotę nią pluć... margaryna ;/
      Co do ciemnych tabliczek to nie ma czego oczekiwać po tabliczce za ok 3zł - kakao musi być, chociaż już w Lidlu niewiele dopłacając (za kilogram może wyjdzie to samo), mozemy mieć dobrej jakości tabliczkę bez kakao w proszku :)
      A co do Lidla to w piątek widziałam tabliczkę 95% ale nie pamiętam, czy było w niej kakao, czy nie ;/

      Usuń
    3. Ja się złapałam na tym, że od dziecka powtarzam, jak to nienawidzę truskawkowego Wedla, a w sumie... możliwe, że go nawet nie jadłam. To właśnie jego ostatnio spróbowałam, bo dostałyśmy z Mamą. Nie powiedziałabym, że to tylko margaryna. Zapachu chemicznej truskawy nie mogłam się pozbyć jeszcze następnego dnia.
      Uważam, że trzeba wymagać także od czekolad za 3 zł. Toż kakao nie musi być plantacyjne, by było smaczne, a właśnie, jak piszesz, lidlowe są zacne.
      Też widziałam, ale nie kupiłam, bo było.

      Usuń
  4. My jak mamy ochotę na chałwowe smaki to kupujemy tahini i mieszamy z syropem kokosowym :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie nie ma gdzie kupić dobrego tahini, ale w nowym mieście na pewno znajdę. Tylko sęk w tym, że ja lubię chrzęszczenie itd. chałwy, a gładka pasta z sezamu i np. miodu (mówię z doświadczenia), nie da takiego efektu. A mi liczy się w kwestii chałwy nie tylko smak.

      Usuń
    2. Ostatnio w stałej ofercie Lidla pojawiło się tahini :)

      Usuń
    3. Fakt, masz rację :P Można jeszcze do takiego sosu dodać ziarna sezamu to chociaż coś będzie możne pogryźć :P

      Usuń
    4. Ervisha, mam uraz to tahini z Lidla, bo jak kiedyś kupiłam z tygodnia tureckiego, to jakimś mięsem zajeżdżało.

      Usuń
  5. Tyle że ona nie jest ogólnodostępna w sklepach. Była i poszła. Nigdy sobie nie wybaczę, że odpuściłam zakup. Gdy chciałam naprawić błąd, już jej nie było. Gdyby ktoś miał do oddania/sprzedania, to ja więcej niż chętnie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jest, ale jestem pewna, że przy jakiejś okazji się jeszcze pojawi. Tak jak te małe Wedle (bombowa i szyszka), były zimowe, a teraz z królikami. Może za rok i ta chałwa będzie znowu w jakimś rzucie. A wątpię, że gdzieś jeszcze będą pozostałości z tego rzutu, bo daty do kwietnia chyba były.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.