niedziela, 14 października 2018

Deluxe Czekolada Mleczna 35 % z karmelem i solą


Kiedyś na widok czekolady z solonym karmelem aż świeciły mi się oczy, a ostatnio zorientowałam się, że obecnie takie kupuję strasznie rzadko. Jakoś nie widuję takich, które wyglądają na satysfakcjonujące. Lidlowej, wyprodukowanej w Hiszpanii nie wiadomo przez kogo, z jakiegoś pojedynczego rzutu, postanowiłam jednak dać szansę ("Ja tam bym z bezą wzięła" - bezcenny komentarz Mamy, mimo którego wyszłyśmy ze sklepu tylko z dzisiaj przedstawianą, bez wariantu z bezą i ciastkami).

Deluxe Czekolada Mleczna z karmelem i solą to czekolada mleczna o zawartości 35 % kakao z solonym karmelem i płatkami soli, wyprodukowana dla Lidla.
Tabliczka to aż 120 g.

Po otwarciu folii dobiegł mnie słodki, mleczno-karmelowy zapach, wzbogacony o odległe, "orzechowe" kakao. Był mocno, naprawdę mocno mleczny, przez co kojarzy mi się trochę z karmelowym mlekiem skondensowanym (moim wyobrażeniem o nim). Gdy wyjęłam tabliczkę o miedzianym przebłysku i zbliżyłam nos do jej spodu, poczułam wyraźnie palony karmel i sól.

Przy łamaniu gruba tabliczka nie trzaskała, była przyzwoicie twarda, ale i pewne poczucie miękkości temu towarzyszyło. Wtopiony w spód dodatek: spore kawałki karmelu i bardzo dużo płatko-kryształki soli, których nie pożałowano, trzymał się mocno.
W ustach sprawiała wrażenie nie do końca gładkiej,  rozpływała się łatwo, tłustawo i kremowo, powoli odsłaniając karmel o chrzęszcząco-chrupiącej strukturze. Jego kawałki rozpływały się bardzo powoli, a z racji tego, jak mocno były wtopione, dopiero pod koniec rozpływania się kęsa zaczynałam przygodę z nimi. Karmel nie był twardy ani nie oblepiał zębów - wydał mi się bardzo przyjazny, taki przyjemnie trzeszczący. Okazało się, że sól to nie tylko widoczne gołym okiem kawały, ale i malutkie drobinki (+ sól kryjąca się w karmelu).
Najlepszym sposobem na jedzenie tej czekolady było położenie kawałka posypką na języku, a potem co i raz obracanie, bo to przełamywało trochę rozmywało słodycz.

W smaku sama czekolada smakowała głównie słodko. Od razu po zrobieniu kęsa zarysował się smakowicie słodki mlecznoczekoladowy smak, jednak słodycz bardzo szybko zaczęła rosnąć. Zrobiła się cukrowa i w połowie rozpływania się kęsa zadrapała w gardle, po czym... zaczęła słabnąć na rzecz bardzo wyrazistego, pełnego mleka. Wraz z drapaniem w gardle i mlekiem do akcji wkraczały też dodatki, więc nie był to czysty cukier, a ogólnie karmelowo-maślana kompozycja. Posypka wydobyła chyba też jakiś cień kakao.

Oczywiście sam karmel też swoje wyraźnie dopowiadał. Gdy najpierw go nie ruszałam, nie był aż taki mocny w smaku. Raczył słodko-maślanym smakiem delikatnego karmelu, może wręcz karmelowej krówki. Kawałki karmelu okazały się nie za mocno palone, właściwie przypominały słodkie, maślane karmelki, ale za to dość mocno posolone. Chwilami połączenie zahaczało o iluzję kwasku.
Zwłaszcza, gdy rozpływał się akurat większy kryształek soli. Ależ on przeszywał wszystko! Na chwilę - by potem pozwolić smakom popłynąć. Sam zaczął buszować gdzieś w tle, potem znowu takie mocniejsze ukłucie i znów odejście w czekoladową toń...

Kawałki, które w ustach zostały najdłużej, pozostawiały smak słonokarmelowo-krówkowy, słodki, przesłodzony, ale nie czysto cukrowy. Posmak samej czekolady uplasował się za nimi. Przypominało to słodkie, skondensowane mleko z cukrem o niewątpliwie czekoladowym smaku. Była to czekolada o cukrowo-karmelowych zapędach z dobrym, nie cukrowym, a słono-krówkowym karmelem i ogólnie zadowalającą ilością soli.

Całość wydała mi się naprawdę dobra - poniekąd zasładzająca, za co nie omieszkałam odjąć punktów, ale też tak jak trzeba słona i karmelowa.


ocena: 8/10
kupiłam: Lidl
cena: nie pamiętam
kaloryczność: 513 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: czekolada mleczna 90,9% (cukier, tłuszcz kakaowy, mleko w proszku pełne, miazga kakaowa, lecytyna: sojowa, słonecznikowa; aromat), karmel 8,3% (cukier, bezwodny tłuszcz mleczny, tłuszcz palmowy, mleko w proszku pełne, mleko w proszku odtłuszczone, sól, lecytyna sojowa), płatki soli 0,8%

8 komentarzy:

  1. Fajnie, że nie pożałowano posypki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Widziałam je w Lidlu - przyznam, że fajnie wygląda ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawe czy będzie na tegoroczne Delux z okazji BN :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Trzeszcząca posypka nie może miła, przynajmniej nie w moim świecie. Sól też jest nie do zaakceptowania. Szkoda, bo sama czekolada zdaje się mieć bajeczną konsystencję. Tłusto + kremowo = bagienkowo?

    PS Karmelowe mleko z tubki. W ogóle mleko z tubki <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Komuś słówko chyba w pierwszym zdaniu uciekło. I to nie mi, hihi.
      Nie do końca bagienko, bardziej coś między mlecznym Zotterem, a Original Beans, trochę gorszej jakości.

      PS A ja nigdy nie lubiłam (chyba nawet nie jadłam, tylko je sobie jakoś tam wyobrażam).

      Usuń
    2. No co? Byłam przed śniadaniem i zjadłam słówko, żeby rozruszać żołądek!

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.