wtorek, 25 grudnia 2018

Millano-Baron Luximo Premium Czekolada 55 % śmietankowa z nibsami

Kierując się tym, że być może wielkie śmietankowe czekoladziska z Biedronki przypominają pyszne Bellarom Rich Chocolate lub Kaufland Classic, jakoś zapomniało mi się, że nie lubię wielkich, twardych chrupaczy. Użycie ziaren kawy w słodyczach mi się podoba, za ciekawą (choć zupełnie nie dla mnie) przekąskę uważam ziarna kawy w czekoladzie, więc kupienie Luximo z ziarnami kawy uważam za w pełni zrozumiałe. Sama nie rozumiem jednak, po co połakomiłam się też na wersję z nibsami, skoro ich dodatku do czekolad nie lubię (ale naprawdę dobrą z nibsami potrafię docenić). Mimo to, gdy zbliżał się dzień jej otwarcia, liczyłam, że może wyjdzie całkiem nieźle.

Luximo Premium Czekolada śmietankowa z kawałkami ziaren kakaowych zawiera 55 % kakao i 8 % nibsów i jest produkowana dla Biedronki przez ZWC "Millano", czyli Baron.

Po otwarciu poczułam zaskakująco kusząco-smakowitą woń orzechów laskowych zatopionych w błogo śmietankowej, łagodnie czekoladowej toni. Na myśl przyszła mi jakaś orzechowa, mleczna kawa w formie tabliczki.

Przy łamaniu gruba tabliczka ponownie zaskoczyła, bo wcale nie była aż taka twarda, bardziej po prostu gęsta i konkretna. Wydała mi się krucha, co wyjaśniło sporo raczej drobnych nibsów w przekroju i... dziwnie dużo bąbelków powietrza.
W ustach rozpływała się gładko i tłusto w śmietanowy sposób, ujawniając ogrom bardzo podrobionego kakao. Tabliczka była tak najeżona, że aż uciekał jej smak. Co więcej, brzegi kawałków wydawały mi się nieco zbyt ostre, a samo kakao chrupiące w suchy sposób (było takie... prażono suchawo-twardawe).

Na początku czułam smak prażonych orzechów laskowych w korzenno-cynamonowym klimacie oraz karmelizowane dzięki słodyczy, która się przy nich plątała oraz ogólnego prażono-palonego motywu.

Otuliła je wyrazista, słodka śmietanka, przemycająca nuty waniliowo-kawowe. Z czasem, jakby za sprawą orzechów, śmietanka zmieniła się w masło. W połowie pojawiła się delikatna gorzkawość mlecznej kawy z pianką albo właśnie kawowej pianki i zrównała się z nieprzesadzoną słodyczą.
Zaczęły się też odsłaniać nibsy, które nierozgryzane nic nie wnosiły, a stopowały smak.

Nibsy rozgryzane "obok czekolady" wnosiły nijaką paloną gorzkość, gdy skumulowało się ich więcej, kojarzyły się trochę z przeprażonymi, suchymi pestkami (dynia / słonecznik?), a zostawione na koniec... oprócz przepalonej goryczki migały też trochę niewyrazistym słodem czy kawą. Przy nich smak czekolady jakoś zupełnie zanikał.

Kompozycję zamykała nie za słodka śmietanka i korzenno-palony motyw.
W posmaku pozostała śmietankowość, lekka słodycz i przyjemny posmak kakao.

Całość wyszła nijako. Nibsy strasznie rozbiły smak czekolady, a same nie dały nic w zamian - były kiepskie, jakieś suche i bez wyrazu. O skrawek czekolady bez nich ciężko, ale wydaje mi się, że sama w sobie była dobra. Boski korzennie-orzechowolaskowy zapach i podobny smak na samym początku zachwyciły mnie, jednak potem... poszło to w złym kierunku. Maślaność i mdłość, a do tego irytujący dodatek sprawiły, że raptem po dwóch kostkach i gryzie czułam się jedzeniem jej zmęczona. Niby większych wad nie miała, ale to taka czekolada, której po prostu nie widzę sensu jeść. Takie "nic w wersji 200 gramów". Z kawą wyszło to o wiele lepiej - tamta tabliczka miała jakiś wydźwięk.
Prawie całość trafiła do Mamy. Stwierdziła, że to czekolada dla tych, którzy lubią czekolady gryźć, chrupać. My dwie nie lubimy, więc to coś zupełnie nie dla nas.


ocena: 5/10
kupiłam: Biedronka
cena: 5,89 zł (za 200 g)
kaloryczność: 555 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: miazga kakaowa, cukier, śmietanka w proszku, tłuszcz kakaowy, kawałki ziaren kakaowych 8%, lecytyna sojowa, ekstrakt z wanilii

9 komentarzy:

  1. Czaiłam się na nią bo ja nibsy z pazurkiem lubię, ale trochę za późno się obudziłam xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurde, szkoda, że publikuję z takim opóźnieniem, to bym Ci wysłała czy coś. xD

      Usuń
    2. Wspomniałam Ci już, że Twoja mamcia ma z Tobą za dobrze? :D

      Usuń
    3. Oj, nie zawsze, sama często przyznaje, że wyjątkowo trudno ze mną żyć... Ale że mnie kocha, daje radę. xD

      Usuń
    4. A macie jakieś wspólne cechy? Czy działacie na zasadzie kontrastu? Bo ja niestety z wiekiem dostrzegam, że... więcej cech przejęłam po mamce niż mi się (wciąż) wydaje :O

      Usuń
    5. Mnóstwo! Do tego kilka niezwykle kontrastowych. Od przeprowadzki wspólnej zaczęłam jakoś chyba jeszcze bardziej to dostrzegać. To takie: "my kontra świat", ale każda z nas też musi mieć swoją przestrzeń, swój czas. Obu nam odpowiada, że jest część dnia, kiedy nie włazimy sobie w drogę. Najlepszy przykład to... słodycze. Obie zżeramy ogromne ilości, codziennie (z wyjątkami), przywiązujemy wagę do tego, co jemy, wolimy je jeść osobno, z czymś w tle (muzyka / oglądacz), ale... sama wiesz mniej więcej, jakie to słodycze u mnie, a jakie u Mamy. I tak w wielu kwestiach, ale ta jest uroczo obrazowa.

      Usuń
    6. Dziękuję, na taką odpowiedź mniej więcej liczyłam :D

      Usuń
  2. Hah, zadałam sobie pytanie, po co znowu katujesz się nibsami, zanim przeczytałam wstęp. Ostatnio też w czymś jadłam takie, które były suche, mordercze i nijakie.

    Śmietankowe czekolady lubię, natomiast póki co jadłam tylko jedną ciemną od Millano i nie byłam zachwycona (wyszło po prostu okej). Na dwoje tu babka wróżyła. Nie mam jej i w najbliższym czasie nie planuję tego zmieniać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam wrażenie, że obecnie niektórych słodyczy przed wypuszczeniem na rynek nikt nawet nie próbuje. Suche, nijakie, twarde dodatki... po co? Może od razu kamienie sypnąć i spokój? Ja ostatnio jadłam czekoladę z takimi krówkami. Żeby nawet cukrem nie waliły?

      Myślę, że to akurat czekolada od Millano, która i Tobie by nie odpowiadała.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.