Terravita Kokosowa to mleczna czekolada o zawartości 30 % kakao z wiórkami kokosowymi, z serii Classic.
Tabliczka była krucha. Nie nazwałabym jej miękką, ale do twardości jej daleko... Trzaskała, ale jakby za sprawą wiórków. Tych dodano multum! Już na oko wydało mi się, że przesadzili.
W ustach czekolada rozpływała się szybko, ale ciężko przez dodatek. Aż trudno skupić się na niej samej. Odebrałam ją jako rzadkawą, ale nie rzadką.
Wiórki, które w niej zatopiono, początkowo były twardo-chrupiące, potem upuszczały soczystość, miękły, wydawały się coraz bardziej chrupiąco-skrzypiąco-trzeszczące. Podprażone bardzo mocno, ale nie przeprażone, a więc całkiem zacne. Nie memłały się.
Gdy kawałek się rozpuszczał, było więc bardzo, bardzo słodko, trochę kokosowo, trochę mlecznie...
Wiórki, wysysane, ciumkane i gryzione upuszczały naturalny smak kokosa, który nie cały czas był tak wyrazisty, jak się spodziewałam. Chwilami mdławe, dopiero porządnie gryzione mocno podbijały smak kokosa, wprowadzając jego lekko podprażony smak. Przy nim odważyło się wychylić mleko.
Bardzo przeciętna - ot, twór do pogryzienia, gdy ma się ochotę na kokosowo-cukrowego słodycza. Jakość spoko, ale... nie widzę sensu jedzenia tego. Nic fajnego, struktura kiepska. Takie wiórki byłyby dobrym dodatkiem, gdyby nie było ich aż tak dużo.
Zdecydowanie wolę wyrównaną i spójną Terravitę Migdały & Kokos czy Katy Kokosową Mleczną, w której jednak wyraźniej czuć (też strasznie przecukrzoną) mleczną czekoladę.
Większość tej oddałam Mamie, której podobała się ilość kokosa ("właśnie, że tak dużo kokosa to zaleta!"), ale która nieśmiało przyznała: "no nie uwierzysz, ale zamiast cmoktać, to tę czekoladę gryzłam".
ocena: 5/10
kupiłam: dostałam od Terravity
cena: -
kaloryczność: 548 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie
Skład: cukier, tłuszcz kakaowy, wiórki kokosowe (15%), mleko w proszku pełne, miazga kakaowa, serwatka w proszku, lecytyna sojowa, ekstrakt wanilii
No-name'owe mleczne czekolady z wiórkami kokosa i superdrobno pokruszonymi orzechami ZAWSZE znajdowały się w barku dziadka. Mimo miłości do niemal wszystkiego, co słodkie, szczerze ich nienawidziłam i nie tykałam. Dziś spróbowałabym z ciekawości, acz musiałabym zobaczyć, jakie marki i niemarki mam do wyboru. Trzeszczące wiórki, których jest ogrom? Aż trudno mi uwierzyć w brak memłania. Może inaczej rozumiemy to zjawisko (jak ziemistość).
OdpowiedzUsuńMemłajace się to takie miękkie, które nie są suche, czasem robią się jak zawilgocono-stwardniały karton. Te się nie memłały, bo były chrupiące jak... wafle duńskie? Tylko że cienkie.
UsuńOkej, chyba tak samo rozumiemy. Jeszcze jak tych memłających się jest dużo, zbijają się w kulę. Yuk.
UsuńW taką kulę, w której są resztki czekolady i ona się przy nich wydaje jak plastik? Ugh, okropieństwo!
UsuńA ja dalej żałuję bo niestety ja tej linii nie widzę
OdpowiedzUsuń..
Myślałam, że z tych słodszych to głównie Milka Cię kręci...?
UsuńTak ale nie szkodzi posmakować terravity. Gorzką ich kocha0m ♥️
Usuń