czwartek, 23 kwietnia 2020

Terravita Kokosowa mleczna z wiórkami kokosowymi

Ogólnie mogę powiedzieć, że jestem pozytywnie nastawiona do czekolad z kokosem, jedną z moich ulubionych tak ogółem jest nawet Zotter Coconut + Marzipan, ale właśnie... jakoś zauważyłam, że o ile czystym z wiórkami zazwyczaj po prostu mam do zarzucenia mniej, nie mam do czego się przyczepić, to... bardziej cieszą mnie nadziewane (najlepiej ciemne), albo raczej... bardziej mi się takie podobają. Jeszcze parę miesięcy temu z dzisiaj recenzowanej pewnie bardzo bym się cieszyła, bo jakoś umknęła mi Milka Champiolade, ale potem Katy Mleczna Kokosowa ostudziła mój entuzjazm, bo była po prostu przeładowana wiórami. Po tej nie wiedziałam, czego się spodziewać, ale ilość cukru i wiórków w składzie jakoś mnie przerażała. Mówiłam sobie jednak, że Terravita wie, jak obchodzić się z wiórkami, bo Migdały & Kokos była przecież bardzo udana. A może to po prostu kwestia tego, że lubię duet kokosa i migdałów (patrz: podlinkowany Zotter).

Terravita Kokosowa to mleczna czekolada o zawartości 30 % kakao z wiórkami kokosowymi, z serii Classic.

Po otwarciu uderzył mnie zapach kokosa. Był to kokos wiórkowy, lekko podprażony i... dosłownie w cukrze... cukrowym tornadzie, w którym udział miało także mleko i wanilia.

Tabliczka była krucha. Nie nazwałabym jej miękką, ale do twardości jej daleko... Trzaskała, ale jakby za sprawą wiórków. Tych dodano multum! Już na oko wydało mi się, że przesadzili.
W ustach czekolada rozpływała się szybko, ale ciężko przez dodatek. Aż trudno skupić się na niej samej. Odebrałam ją jako rzadkawą, ale nie rzadką.
Wiórki, które w niej zatopiono, początkowo były twardo-chrupiące, potem upuszczały soczystość, miękły, wydawały się coraz bardziej chrupiąco-skrzypiąco-trzeszczące. Podprażone bardzo mocno, ale nie przeprażone, a więc całkiem zacne. Nie memłały się.

W smaku czuć przede wszystkim cukier od samego początku. Szybko dołączył do niego kokos, a po chwili też waniliowa nuta. Sama baza wydawała się jednak głównie cukrowa.

Gdy kawałek się rozpuszczał, było więc bardzo, bardzo słodko, trochę kokosowo, trochę mlecznie...
Wiórki, wysysane, ciumkane i gryzione upuszczały naturalny smak kokosa, który nie cały czas był tak wyrazisty, jak się spodziewałam. Chwilami mdławe, dopiero porządnie gryzione mocno podbijały smak kokosa, wprowadzając jego lekko podprażony smak. Przy nim odważyło się wychylić mleko.

Wiórki gryzione bliżej końca wydały się wnosić odrobinkę orzeźwienia... albo chociaż przerwy od cukru. Kiedy czekolada zniknęła, smakowo dominowały, ale nie przełożyło się to na zneutralizowanie słodyczy. Cukier dręczył niemiłosiernie.

W posmaku wprawdzie zostały wiórki kokosowe, ale do pary z cukrowym drapaniem w gardle i przesłodzeniem. Czułam się, jakby mi ten cukier jęzor pociął, co nasilała obecność mnóstwa wiórów.

Bardzo przeciętna - ot, twór do pogryzienia, gdy ma się ochotę na kokosowo-cukrowego słodycza. Jakość spoko, ale... nie widzę sensu jedzenia tego. Nic fajnego, struktura kiepska. Takie wiórki byłyby dobrym dodatkiem, gdyby nie było ich aż tak dużo.
Zdecydowanie wolę wyrównaną i spójną Terravitę Migdały & Kokos czy Katy Kokosową Mleczną, w której jednak wyraźniej czuć (też strasznie przecukrzoną) mleczną czekoladę.
Większość tej oddałam Mamie, której podobała się ilość kokosa ("właśnie, że tak dużo kokosa to zaleta!"), ale która nieśmiało przyznała: "no nie uwierzysz, ale zamiast cmoktać, to tę czekoladę gryzłam".


ocena: 5/10
kupiłam: dostałam od Terravity
cena: -
kaloryczność: 548 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: cukier, tłuszcz kakaowy, wiórki kokosowe (15%), mleko w proszku pełne, miazga kakaowa, serwatka w proszku, lecytyna sojowa, ekstrakt wanilii

7 komentarzy:

  1. No-name'owe mleczne czekolady z wiórkami kokosa i superdrobno pokruszonymi orzechami ZAWSZE znajdowały się w barku dziadka. Mimo miłości do niemal wszystkiego, co słodkie, szczerze ich nienawidziłam i nie tykałam. Dziś spróbowałabym z ciekawości, acz musiałabym zobaczyć, jakie marki i niemarki mam do wyboru. Trzeszczące wiórki, których jest ogrom? Aż trudno mi uwierzyć w brak memłania. Może inaczej rozumiemy to zjawisko (jak ziemistość).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Memłajace się to takie miękkie, które nie są suche, czasem robią się jak zawilgocono-stwardniały karton. Te się nie memłały, bo były chrupiące jak... wafle duńskie? Tylko że cienkie.

      Usuń
    2. Okej, chyba tak samo rozumiemy. Jeszcze jak tych memłających się jest dużo, zbijają się w kulę. Yuk.

      Usuń
    3. W taką kulę, w której są resztki czekolady i ona się przy nich wydaje jak plastik? Ugh, okropieństwo!

      Usuń
  2. A ja dalej żałuję bo niestety ja tej linii nie widzę
    ..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślałam, że z tych słodszych to głównie Milka Cię kręci...?

      Usuń
    2. Tak ale nie szkodzi posmakować terravity. Gorzką ich kocha0m ♥️

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.