Po ciemnej kawoladzie Pralusa sięgnęłam po jej jaśniejszą koleżankę. Obstawiałam, że będzie bardziej harmonijna, pasująca. Może takie tabliczkowe cappuccino? Żeby było śmiesznie, ostatnio prawie wszystko mi jest za słodkie, a kaw z mlekiem nie cierpię, nie mówiąc już o takich i z mlekiem, i cukrem... Po cóż ja to kupiłam? Bo jednak tabliczka to nie kawa... I właśnie, o dziwo, obstawiałam, że może jakoś to wyjdzie... Obstawiałam... Gdy zobaczyłam skład, prawie uszło ze mnie życie. Tłuszcz i cukier? Bałam się.
Pralus Carré De Café Cafe au Lait a Croquer Pur Arabica to mleczna tabliczka - kawolada - czyli "czekolada" z ziaren kawy arabika.
Po otwarciu poczułam pozbawiony impetu zapach kawy. Niewątpliwie należał do niej: czarnej, zaparzonej na zmielonych ziarnach, ale też do kawy z mlekiem. Mocniejszej, ale ze słodkim mlekiem. Wydźwięk ogólnie był więc raczej łagodny.
Tłusta w dotyku tabliczka, przy łamaniu okazała się twarda. Wydawała dźwięki... pękania tłustej, zwartej tafli / polewy; takie lekko pyknięcio-trzaski.
Trochę wystraszona, włożyłam kawałek do ust, by z zaskoczeniem... nie odnotować przesadnej tłustości. Owszem, była, ale taka kremowo-gęsta i całkiem w porządku, połączona z lekko proszkową aksamitnością. Może brzmi to jak paradoks, ale taka właśnie była. Kremowo-aksamitna, niemal pylista. Rozpływała się w umiarkowanym tempie, zachowując zbitość, zakrawając o plastelinowość, ale w sumie dobrze... Nie zdobyła mojego serca, ale nie mogę narzekać.
Od pierwszego kęsa odebrałam ją jako mdławą. Duet mleka i maślaności o orzechowo-kawowym zabarwieniu szybko dobrał do siebie słodycz.
W kompozycję wstrzeliła się kawa. Był to wyrazisty smak nie za mocno palonych ziaren, które niedawno zmielono i na których zaparzono kawę... Chodzi o kawę esencjonalną, ale z mlekiem. Nie jakieś tam latte, a całkiem porządną kawę z mlekiem. Mimo to, o silnej gorzkości raczej nie da się tu mówić. Kawa była smakiem wiodącym, lecz bardzo ją przystrojono.
Słodycz rosła prędko, acz nie do poziomu przesady. Mieszała się z ogromem mleczności, ale zaserwowała też jakby... kawowe karmelki...? Miękkie karmelkowe cukierki. Albo takie karmelowe z nadzieniem kawowym. Przy czym był to karmel niewątpliwie mleczny... tłuszczowo-nabiałowy, więc bardziej jak pełna, mdława śmietanka. Mniej więcej w połowie pomyślałam o śmietance wręcz lekko kwaskawej.
Zaraz potem wyłoniły się owoce, a właściwie ich rześkość. Lekko kwaskawe, ale i soczyście słodkie... czerwono-żółte? Przez moment pomyślałam o granacie i śliwkach żółtych, słodkich... aż karmelowo.
W posmaku pozostała gorzkawa kawa z mlekiem tłustym i słodkim na uroczo maślano-mleczno karmelowy sposób. Czułam wysoką słodycz, ale dzięki rześko-owocowej mgiełce, wcale nie była przytłaczająca. Wiązały się z leciutkim, niemal nieuchwytnym owocowo-kawowym kwaskiem.
Przywiodła mi na myśl Zottera Labooko Coffee, choć była od niego znacznie tłustsza (chyba też bardziej kawowa, mniej słodka - mam jednak wrażenie, że ziarna kawy potrzebują ogólnie więcej "ozdób" / spoiwa niż kakao, toteż Zotter smakował mi bardziej niż Pralus). Ta tłustość mi przeszkadzała. Tłuste mleko w połączeniu z kawą jest zupełnie nie dla mnie, a to było właśnie to... uwierzę, że może smakować z racji tego, jak harmonijne to było. Wyraziste, a zarazem subtelne. "Pieszczotliwa kawa". Ja uznałam to za dziwne i intrygujące, ale nie wciągnęłam się.
Dałam Mamie spróbować i stwierdziła, że chce więcej, "ale nie całą". Jej smakowała bardziej niż ciemna ("może być, lepsza od tej ciemnej..."; i na pewno ogólnie bardziej niż mnie), acz i przy tej miała wątpliwości, czy to aby na pewno mleczna.
ocena: 7/10
kupiłam: dostałam od Sekrety Czekolady
cena: 21,74 zł (za 50g; dostałam zniżkę)
kaloryczność: 527 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie
Skład: tłuszcz kakaowy, mleko w proszku, cukier, mleko w proszku, kawa 100 % arabika, lecytyna sojowa
W napoju nie, ale w czekoladzie - czy kawoladzie - mleko przy kawie ma rację bytu. Tę też bym przygarnęła.
OdpowiedzUsuńW czekoladzie na logikę i mnie się wydaje, że w słodyczach powinno pasować, ale z doświadczenia jakoś wyciągnęłam wnioski, że dla mnie jednak niezbyt.
Usuń