Duffy's Fine Chocolate Corazon del Ecuador Camino Verde 83 % to ciemna czekolada o zawartości 83 % kakao trinitario Nacional pochodzącego z Ekwadoru.
Gdy tylko rozchyliłam sreberko, poraziła mnie złożona, niejednoznaczna soczystość. Szybko została poskromiona i choć zanotowałam: "owoce leśne", przypominało to bardziej miód... malinowy czy raczej z malinami (coś mało rzeczywistego?)... Albo też kwiaty! Mnóstwo leśnych, drobnych kwiatów. Nie mniej istotna okazały się migdały. Oczami wyobraźni zobaczyłam niemal neutralne smakowo blade płatki migdałów i naturalny, mało słodki marcepan z zaznaczoną gorzkością. Pomyślałam też o nerkowcowo-kokosowej miazdze, ale to luźne skojarzenie (wyniesione po przejedzeniu paru pudeł lodów marki Syrenka). Bardziej w trakcie jedzenia osnuwała to wszystko nuta jakiegoś słodkiego cytrusa lub kawy z jego akcentem.
W ustach rozpływała się długo i łatwo, ale jakby starając się zachować wszelkie pozory oporności. Zwarta i sucho-pylista masa rozchodziła się jednocześnie częściowo na zalepiający krem (jakby opływały z niej fale). Jakby chciała być ulepkiem, a była zbyt dobra i nie mogła się powstrzymać. Upuszczała pewną... soczystość czy bardziej zawilgocenie. Struktura idealnie odwzorowywała smak. Może mimo tłustości, która chwilami trochę mi przeszkadzała, sugerując jeszcze wyższą zawartość kakao (tłustością chyliła się ku setkom).
W smaku już od pierwszej sekundy poczułam gorzkość migdałów, które zaraz wyszły na prosto, stając się po prostu delikatnymi migdałami. Niektóre z goryczkowatymi skórkami, inne przerobione na goryczkowaty marcepan. Przez moment pomyślałam nawet o gorzkich pestkach moreli / brzoskwiń (?), a migdały pojawiły się jeszcze inne...
To właśnie suszone nuty otworzyły drogę subtelnej słodyczy. Kolejno zaczęły pojawiać się suszone kwiaty i suszone owoce. Najpierw tak ususzone, że niejednoznaczne, w pewien sposób ziołowe. Goryczka i cierpkość ziół w połowie zawisły nad resztą na dość długo. Potem pojawiły się coraz bardziej "miodowe" jasne rodzynki, owoce... mdławo-leśne i nie do końca podsuszone? Suszono-zawilgocone? Takie jak do naparu, np. maliny? Ale bez wyraźniejszego kwasku. Trochę nalewkowo-miodowe?
W posmaku pozostała kwaśność smoliście-węglowa, cytrusowa, ale i niemal ziołowo-naparowo-herbaciano... apteczna, uładzona przez kawę. Sucho-opalona, ale i... "sucha do zaparzenia". Była też dziwnie sucha neutralność migdałów i poczucia suszoności.
Całość była bardzo smaczna, zgrana i intrygująca. Niska słodycz trafiła na ogólnie niską kwaśność, której debiut miał miejsce dopiero pod koniec. Nie znaczy to jednak, że była gorzką siekierą. To raczej migdałowo-suszona neutralność. Wszelkie suszone nuty reprezentowały dokładnie każdy ze smaków. Ziołowo-naparowa, nieco owocowa (malinowe twory, suszce, cytrusy raczej na słodko) i mocno... migdałowo-marcepanowo-płatkowa. Specyficzna, wytrawna, ale nie ordynarna. Raczej poważna.
Wydała mi się jakby Corazon del Ecuador 72 % w wersji z wyciętą słodyczą. Dosłownie! Tam brzoskwinie / morele, a tu ich pestki... ale wszelkie owoce w obu jakoś w mało owocowej wersji. Miód, owszem, ale w 72 % z prażonymi orzechami, a tu bardziej z neutralnymi migdałami. Tu i tu pojawiła się "dziwna nuta" - o ile przy 72 % pomyślałam o słodkiej tykwie, tak tu o ziemniakach. Kwiaty i reszta tu wyszły na gorzko-niegorzko (bardziej ziołowo, neutralnie). Więcej w niej kwasowości. Nie wiem, czy poznałabym, ze to to samo kakao.
Nie ukrywam, że tamta miała bardziej moje nuty. W 83% wolałabym silną gorzkość niż taką... neutralność zdrowych składników. Coś mi nie grało też w strukturze (idealnie pasującej do smaku).
Odebrałam ją jako odlegle przypominającą Tesco finest Ecuadorian 74 %, ale taką, która poszła już w przesadę.
ocena: 8/10
kupiłam: Duffyschocolate
cena: £5.65 (za 60 g)
kaloryczność: 614 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie
Skład: ziarna kakao, cukier, tłuszcz kakaowy, lecytyna słonecznikowa
Skład: ziarna kakao, cukier, tłuszcz kakaowy, lecytyna słonecznikowa
Jedyne problematyczne nuty to zioła, ziemia i cytrusy, ale w sumie giną w starciu z nutami miłymi. O ile nie byłaby dla nie zbyt mało słodka, mogłabym przytulić.
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy by Ci te ziołowo-herbaciane, miodowe suszoności za bardzo w kierunku ekwadorskiej Tesco finest nie poszły.
UsuńCzy nie byłaby za mało słodka? Myślę, że to akurat nie problem, większym jest jej "w sumie niegorzkość". :>
W sumie i tak się nie dowiem, więc jestem bezpieczna :D Obie jesteśmy, bo nie zemdlejesz podczas czytania ewentualnej niepochlebnej recenzji.
UsuńCo prawda, to prawda.
Usuń