niedziela, 19 kwietnia 2020

Duffy's Corazon del Ecuador Camino Verde 83 % ciemna z Ekwadoru

Dobrze pamiętałam pyszną, choć "ekwadorsko nietypową" Duffy's Corazon del Ecuador Camino Verde 72%. Z doświadczenia wiedząc, jak choćby najdrobniejsza zmiana czy to w procesie wytwarzania, czy zawartości kakao może odmienić wydźwięk tabliczki, byłam bardzo ciekawa jak wyjdzie jej mocniejsza wersja. Degustacja przypadła na czas, kiedy w Amazonii szalały w sierpniu 2019 pożary i tak sobie pomyślałam... jak dobrze, że w ludziach coraz bardziej budzi się świadomość, że właśnie wszelkie takie lasy to... nasze dobro! No i tu warto przypomnieć, że tabliczki te Duffy's produkuje we współpracy z farmerami z organizacji Camino Verde walczącej m.in. z wylesianiem.

Duffy's Fine Chocolate Corazon del Ecuador Camino Verde 83 % to ciemna czekolada o zawartości 83 % kakao trinitario Nacional pochodzącego z Ekwadoru.

Gdy tylko rozchyliłam sreberko, poraziła mnie złożona, niejednoznaczna soczystość. Szybko została poskromiona i choć zanotowałam: "owoce leśne", przypominało to bardziej miód... malinowy czy raczej z malinami (coś mało rzeczywistego?)... Albo też kwiaty! Mnóstwo leśnych, drobnych kwiatów. Nie mniej istotna okazały się migdały. Oczami wyobraźni zobaczyłam niemal neutralne smakowo blade płatki migdałów i naturalny, mało słodki marcepan z zaznaczoną gorzkością. Pomyślałam też o nerkowcowo-kokosowej miazdze, ale to luźne skojarzenie (wyniesione po przejedzeniu paru pudeł lodów marki Syrenka). Bardziej w trakcie jedzenia osnuwała to wszystko nuta jakiegoś słodkiego cytrusa lub kawy z jego akcentem.

Bardzo ciemna tabliczka w dotyku wydawała się suchawa, może lekko tłustawa. Przy łamaniu wydawała bardzo głośne, piękne i przeciągło-głuche trzaski, które mogłyby należeć do wiązki gałęzi: suchych i takich żywszych. Wydawała się, zwłaszcza przy odgryzaniu kawałka, krucho-chrupka (jak wiele "zdrowych tabliczek").
W ustach rozpływała się długo i łatwo, ale jakby starając się zachować wszelkie pozory oporności. Zwarta i sucho-pylista masa rozchodziła się jednocześnie częściowo na zalepiający krem (jakby opływały z niej fale). Jakby chciała być ulepkiem, a była zbyt dobra i nie mogła się powstrzymać. Upuszczała pewną... soczystość czy bardziej zawilgocenie. Struktura idealnie odwzorowywała smak. Może mimo tłustości, która chwilami trochę mi przeszkadzała, sugerując jeszcze wyższą zawartość kakao (tłustością chyliła się ku setkom).

W smaku już od pierwszej sekundy poczułam gorzkość migdałów, które zaraz wyszły na prosto, stając się po prostu delikatnymi migdałami. Niektóre z goryczkowatymi skórkami, inne przerobione na goryczkowaty marcepan. Przez moment pomyślałam nawet o gorzkich pestkach moreli / brzoskwiń (?), a migdały pojawiły się jeszcze inne...

Neutralne, jasne płatki migdałów i... wciąż też zmielone, rzężące migdały. Marcepan delikatny i niesłodki tudzież jakaś mąka migdałowa. Czyżby lekko węgielno-kakaowa masa zakalcowa, ale niewilgotna (a zapychająca) z niej? Przy tym po dłuższym czasie poczułam jakieś bardziej suszone nuty.

To właśnie suszone nuty otworzyły drogę subtelnej słodyczy. Kolejno zaczęły pojawiać się suszone kwiaty i suszone owoce. Najpierw tak ususzone, że niejednoznaczne, w pewien sposób ziołowe. Goryczka i cierpkość ziół w połowie zawisły nad resztą na dość długo. Potem pojawiły się coraz bardziej "miodowe" jasne rodzynki, owoce... mdławo-leśne i nie do końca podsuszone? Suszono-zawilgocone? Takie jak do naparu, np. maliny? Ale bez wyraźniejszego kwasku. Trochę nalewkowo-miodowe?

Całość wydawała się właśnie bardziej podsuszona, palona, ale nie prażona... Jakby palono-sucha? Trochę dymna, acz bardziej węgielna... Wciąż dość migdałowa, ale i neutralna. Gorzka w tym sensie i trochę jak kawa. Pomyślałam o migdałach i ziemniakach w mundurkach w ognisku. Nieokreślone mączno-migdałowe nuty przeszły w drugiej połowie rozpływania się kęsa w zwęglone ziemniaki, te ich mundurki bardziej niż je same. Gorzkość wciąż trzymała się suszoności, w której zaznaczyły się owoce mniej słodkie. Pomyślałam o suszonych, wkomponowanych w zioło-kwiaty skórkach pomarańczy, kiedy to pojawiła się kwaśność.

Z węgielno-dymnych nut wystrzeliła smoła. W ryzach trzymała ją odrobina kawy i suchawa, czarna ziemia. W drugiej połowie kwaśność wyeksponowała kwaśniejsze rodzynki, cytrusy (niedojrzałe pomarańcze?), ale i leśne... Wmieszane w marcepan, którego soczystość rozeszła się wraz z kwaśnością. Marcepan nasączony sokiem z owoców... i może jakąś nalewką z nich? Miodowo-owocową nalewką?

W posmaku pozostała kwaśność smoliście-węglowa, cytrusowa, ale i niemal ziołowo-naparowo-herbaciano... apteczna, uładzona przez kawę. Sucho-opalona, ale i... "sucha do zaparzenia". Była też dziwnie sucha neutralność migdałów i poczucia suszoności.

Całość była bardzo smaczna, zgrana i intrygująca. Niska słodycz trafiła na ogólnie niską kwaśność, której debiut miał miejsce dopiero pod koniec. Nie znaczy to jednak, że była gorzką siekierą. To raczej migdałowo-suszona neutralność. Wszelkie suszone nuty reprezentowały dokładnie każdy ze smaków. Ziołowo-naparowa, nieco owocowa (malinowe twory, suszce, cytrusy raczej na słodko) i mocno... migdałowo-marcepanowo-płatkowa. Specyficzna, wytrawna, ale nie ordynarna. Raczej poważna.

Wydała mi się jakby Corazon del Ecuador 72 % w wersji z wyciętą słodyczą. Dosłownie! Tam brzoskwinie / morele, a tu ich pestki... ale wszelkie owoce w obu jakoś w mało owocowej wersji. Miód, owszem, ale w 72 % z prażonymi orzechami, a tu bardziej z neutralnymi migdałami. Tu i tu pojawiła się "dziwna nuta" - o ile przy 72 % pomyślałam o słodkiej tykwie, tak tu o ziemniakach. Kwiaty i reszta tu wyszły na gorzko-niegorzko (bardziej ziołowo, neutralnie). Więcej w niej kwasowości. Nie wiem, czy poznałabym, ze to to samo kakao.
Nie ukrywam, że tamta miała bardziej moje nuty. W 83% wolałabym silną gorzkość niż taką... neutralność zdrowych składników. Coś mi nie grało też w strukturze (idealnie pasującej do smaku).
Odebrałam ją jako odlegle przypominającą Tesco finest Ecuadorian 74 %, ale taką, która poszła już w przesadę.


ocena: 8/10
kupiłam: Duffyschocolate
cena: £5.65 (za 60 g)
kaloryczność: 614 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: ziarna kakao, cukier, tłuszcz kakaowy, lecytyna słonecznikowa

4 komentarze:

  1. Jedyne problematyczne nuty to zioła, ziemia i cytrusy, ale w sumie giną w starciu z nutami miłymi. O ile nie byłaby dla nie zbyt mało słodka, mogłabym przytulić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, czy by Ci te ziołowo-herbaciane, miodowe suszoności za bardzo w kierunku ekwadorskiej Tesco finest nie poszły.
      Czy nie byłaby za mało słodka? Myślę, że to akurat nie problem, większym jest jej "w sumie niegorzkość". :>

      Usuń
    2. W sumie i tak się nie dowiem, więc jestem bezpieczna :D Obie jesteśmy, bo nie zemdlejesz podczas czytania ewentualnej niepochlebnej recenzji.

      Usuń
    3. Co prawda, to prawda.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.