niedziela, 26 września 2021

Carrefour Selection Noir Fleur de Sel ciemna 64 % z solą morską

Ostatnio zrobiłam się sceptyczna - lub raczej ostrożna - w kwestii czekolad z solą. Coraz częściej mi ona przeszkadza, ale nie, że nie lubię czekolad z solą (a może już nie lubię? - ta myśl przyszła już jakiś czas po napisaniu tej recenzji). Po prostu odniosłam wrażenie, że coraz łatwiej, by robiono je byle jak. A że coraz więcej producentów wypuszcza ten wariant, łatwiej na nieudane trafić. Sól dobrze wkomponowaną w czekoladę w odpowiedniej ilości lubię, ale odrzucają mnie np. kule-giganty soli. Nie lubię nierówno rozmieszczonej. Jem sobie jem, zastanawiam się, gdzie dodatek, a nagle... kopalnia soli w jednym miejscu. Nie wierzę w wysoką jakość tej linii Carrefoura, więc trochę się bałam dzisiaj przedstawianej czekolady. Na szczęście przypomniałam sobie o niej w dniu, w którym bardzo się zasłodziłam i uznałam, że kolejnego nawet coś bardziej słonego przejdzie. A u mnie to rzadkość, bo soli w ogóle nie używam i w sumie prawie wszystko mi wiecznie za słone. 

Carrefour Selection Noir Fleur de sel to ciemna czekolada o zawartości 64 % kakao z solą morską; marki własnej Carrefour, zatwierdzona przez Gault&Millau.

Rozrywając sreberko poczułam mocno palony zapach kawy. Był dość gorzki, ale uładzony orzechowo-węglowym tłem. Wydało mi się to lekko przykurzone, rozprowadzone na tłuszczowo-maślanych meandrach jakiś... mocno wypieczonych: ciast-babek, wafli (przekładanych kremem). Kryło się w tym pewne... podsycenie. Niby sól nie zdradzała swojej obecności, ale mam wrażenie, że niektóre czekolady z nią specyficznie pachną - i tu taką sugestię chyba wyłapałam. Co więcej, kawa wydawała mi się lekko "zatłuszczona", a jako że mleczno-śmietankowo nie pachniała... myślę tu raczej o słodkościach, kremach kawowych, może cappuccino - to konkluzje z wąchania podczas jedzenia. Wtedy też wyłapałam dosłownie namiastkę soczystości... jakby suszonych moreli? Słodycz za to trzymała się na boku, będąc przyjemnie nie za silną. Właśnie może z morelami trochę zaflirtowała?

Twarda i głośno trzaskająca tabliczka rozpływała się z lekkim oporem i dość długo. Po paru chwilach jednak robiła się przynajmniej przystępna, gdyż miękła i oblepiała sobą usta, wykazując namiastkę drożdżowości. Wprawdzie wyszła dość ulepkowato, ale jeszcze nie źle. Tłustość na granicy "do przyjęcia", podobnie jak i z ciężkością. Jedynym, co warto pochwalić to sól: wymieszana dość integralnie (parę razy językiem coś poczułam, ale rozpuszczała się spójnie z masą), nie dodana na gęsto i żadnych atrakcji w postaci zaskoczenia solnymi kryształko-kulami. Ilość - doskonale w punk! Trafia się w każdej kostce, ale nie kęsie i to dosłownie trochę, acz wyczuwalnie.

W smaku odgryzając kawałek kostki poczułam cukrowość gonioną przez gorzkość węgla. Jako pierwsza rozwinęła się słodycz; szła bezkompromisowo. Rosła w kontekście cukrowym i lekko lukrowym. Może nie wzrosła do poziomu przesady, ale jej wydźwięk był tandetny. Pomyślałam o zasłodzonych kremach z wafelków o bliżej nieokreślonym, słodko-tłustym smaku.

Gorzkość rozchodziła się jednak tuż-tuż za nią. Stopień palenia był wysoki i zakrawał o spaleniznę, czym torowała sobie drogę. Prędko jednak łagodniała. Wyobraziłam sobie zalewaną kawę rozpuszczalną z lekko węglowym podszyciem. Palona gorzkość podciągnęła sobie od słodyczy trochę tłuszczowo-maślanych motywów, po czym ściągnęła skojarzenie z waflem.
Tu jednak pomyślałam o grubych, mocno wypieczonych waflach poprzekładanych kremem (domowa robota, gdzie się na składnikach oszczędza, ale "jeszcze nie jest źle") z naciskiem na pieczoność i nutkę... soli?

Wafel mocno wypieczony i w porywach słonawy raz po raz wydobył skądś orzechy. Mignęła przy nich sól, jakby były to sztuki prażone i lekko podsolone, po czym kryła się, a one osiadały w waflowo-kremowych tonach. Tłusto-cukrowy (jakby... beżowego koloru?) krem się z tym mieszał, umożliwiał to. Kawa... może z pianką? Tylko czy kawową, czy mleczną? Wyobraziłam sobie... spienioną śmietankę? Całość w drugiej połowie rozpływania się kęsa łagodniała, że wydała mi się maślana. Krem w waflach mógł być... albo delikatnie orzechowy, albo jak z wariantów "cappuccino" (wafli raczej tanich). Za to  słodycz wydała mi się po tym nieco ambitniejsza, niż tylko cukrowa. Może lekko waniliowa?

Maślaność chwilami podkreślała... sól. Leciutko, bo była jej odrobinka, ale jednak. A gdy pojawiło się więcej... zdarzyło jej się ową maślaność przeszyć i jakby nasączyć. Bliżej końca nieśmiałe owoce skradały się drogą utorowaną solą. Odległa soczystość tchnęła w kompozycję pewną zwiewność, nadała jej lekkości. Z racji wysokiej słodyczy pomyślałam o suszonych owocach i tym, jak to suszone owoce potrafią naturalnie się scukrzyć. O, jakby smak "cukru z owoców?" Zaraz jednak uciekały, gdy pojawiała się wyraźniejsza sól. Jej małe debiuty jednak nie trwały zbyt długo, bo na końcówce znikała, pozwalając o sobie zapomnieć, a uwypuklając kakao.

Słodycz jednak trwała niestrudzenie, nadal miała się w najlepsze. Maślaność zrobiła się jak jakiś mocno przypieczony wypiek, konkretny wafel. Warianty zdecydowanie ciemne, bo uwypuklone kakao zaserwowało całkiem sporo cierpkości. Jakby jakiegoś sosu / syropu kakaowego? Orzechowego? Z leciutką goryczką i cierpkością, powoli wlewanego do kawy?

Po zjedzeniu czułam smakowitą cierpkość kakao prostego, nie szlachetnego, a właśnie palono-syropowego. Niestety też wysoka słodycz utrzymała się. Smak jednak nie był bardzo ciężki. Nawet aspirował do lekkości, choć o to trudno, bo po zjedzeniu zostało fizyczne poczucie tłustości.

Zaskoczyła mnie pozytywnie, bo spodziewałam się czegoś tłusto-cukrowego z okrutnym dodatkiem, a dostałam... przystępną, prostą czekoladę ciemną o poziomie słodyczy do przyjęcia i z dobrze zrobionym dodatkiem. 
Maślano-tłuszczowość, wypieki, kremy orzechowe (a dokładniej orzechowo-migdałowe) i ogrom cukru czułam również w Carrefour Equateur 60 %, ale tamta miała więcej owocowych nut (śliwki) i przyprawy korzenne. Mimo to, Equateur była tak ciężka, toporna (chwilami kojarzyła się z przesmażonym pączkiem!), że zdecydowanie wolę prostszą, konsekwentną w swych smakach dzisiaj prezentowaną. Sól spisała się na medal.
Palenie-prażenie, kawę i orzechy (konkretnie fistaszki) czułam w 72 %, która jednak była bardziej moja, bo bardziej gorzka i ciekawsza ("wizja kawowego Snickersa").
Gdy tak pomyślę o podobnych jej... Hm, Luximo Premium Czekolada ciemna 70 % z solą może i jest lepsza ogółem, ale przez formę dodatku po zmianach, wolę trzymać się od niej z daleka, więc mimo ocen wolę Carrefoura. Wyszła gorzej, bardziej tanio od J.D. Gross 56 % z solą morską,. Lepsza na pewno od tłusto-cukrowej Moser Roth Sea Salt 52 % i... w sumie trochę podobna do Auchan Dark Sea Salt 47 %, z tym tylko, że... ta ostatnia była słodsza i aż śmietankowo-łagodniejsza, co wynika z zawartości kakao. Na pewno jest to propozycja lepsza od Lindt Excellence Sea Salt 47 %, ale każda jest 7ką w swojej kategorii (bo zawartości kakao bardzo się różnią).


ocena: 7/10
kupiłam: Carrefour
cena: 5,99 zł (za 100 g)
kaloryczność: 577 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: miazga kakaowa, cukier, tłuszcz kakaowy, lecytyna słonecznikowa, sól morska 0,3%, naturalny aromat waniliowy

4 komentarze:

  1. Jakby co, powitam Cię klubie nienawistników czekoladozsolonych z otwartymi ramionami. Drożdżowość <3 Dawno w niczym nie czułam. Doskonała ilość soli w czekoladzie to... żadna oczywiście. Wafel preferuję w formie wafla. Czyli jeszcze trochę poczekam na Ciebie w klubie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niee, obecnie czekolad z solą za nic nie kupię, ale nie dlatego, że nie dopuszczam, że można ją zrobić smacznie. Po prostu nie interesują mnie, bo smaczne za rzadko się trafiają w stosunku do jakiś niespodzianek w postaci brył soli.

      Usuń
  2. Wam się w dupach poprzewracało i po prostu nie umiecie dobrej czekolady z solą kupić, to narzekacie. Jakbyś zjadła https://www.wawel.com.pl/oferta/czekolada-gorzka-74-z-ziarnem-z-ghany-i-sola-himalajska to byś się ogarnęła. Sól podkreśla czekoladę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Wam kury szczać prowadzać, a nie..." mnie o czekoladzie uczyć!

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.