czwartek, 20 lipca 2023

Millesime Chocolat Tanzanie Terroir Kilombero Valley Region de Morogoro Feves Trinitario Noir 76 % ciemna z Tanzanii

Millesime to moje nowe odkrycie. Może nie wielka miłość czy kolejny cud świata, jednak bardzo przyjemna marka, o której dowiedziałam się, gdy pojawiła się możliwość zakupu paru ich tabliczek. Po tej spodziewałam się zacnej degustacji. Producent w jej opisie przypomniał, co znaczy nazwa wioski, z której pochodzi kakao: "Mbingu" to w języku Swahili "raj". Kooperatywa Kokoa Kamili robi wszystko, by pomóc lokalnym farmerom hodować kakao tradycyjnie, ażeby końcowo w czekoladzie można było poczuć najprawdziwszą Tanzanię wysokiej jakości. To ogromne wsparcie finansowe lokalnym, co naprawdę cieszy. Czekolady robione na ziarnach od Kokoa Kamili zazwyczaj wychodzą pysznie, więc i tym razem czułam, że będzie zacnie.

Millesime Chocolat Tanzanie Terroir Kilombero Valley Region de Morogoro Feves Trinitario Noir 76 % to ciemna czekolada o zawartości 76 % kakao trinitario z Tanzanii, z doliny Kilombero, z okolic wioski Mbingu.

Po otwarciu poczułam kwaśność jogurtu i kefiru, sugerujących koktajle, shake'i owocowe. Te aż przepychały się! Dominowała słodka pomarańcza - zarówno świeżo wyciśnięty sok, jak i nieco gorzkawa, świeżo starta skórka. Tuż za nią pobrzmiewała marakuja i słodsze gruszki... Choć mimo słodyczy tych owoców, także kwaśność była wyrazista. Pomyślałam o kwaśnych jabłkach, brzoskwiniach - chyba w towarzystwie "cięższych" bananów - i ananasie. W oddali zaznaczyły się też delikatne orzechy, które otoczyła palona nutka. Jej i owocom spójność zapewniła słodycz karmelu, tylko że jakby trochę daktylowego.

Tabliczka była twarda i masywna, ale jakby tylko pozornie. Już w dotyku zdradzała aksamitność i tłustość. Trzaskała średnio głośno, a gdy robiłam kęsa, w ogóle sprawiała wrażenie miękkawej. Trochę się kruszyła.
Rozpływała się średnio szybko, a nawet... chwilami dość szybko. Była zbita, acz tylko średnio gęsta. Opływała jakby miękkawymi smugami naprzemiennie z soczystymi falami, które ujawniały proszkowość. Chwilami wydawała mi się nieco ziarnista z racji obecności niedomielonych drobinek kakao i kryształkowa. Efekt ten sprawił, iż odebrałam ją jako zupełnie nietłustą. Pod koniec robiła się z niej ziarnista i soczyście-wodnista zawiesina.

W smaku pierwszy uderzył słodki, wyraźnie palony karmel i owoce. One także właśnie słodycz reprezentowały.

Pierwsze wyrwały się dojrzałe, soczyste brzoskwinie, a zaraz za nimi gnały pomarańcze i mandarynki. Szybko to właśnie słodkie, soczyste mandarynki zaczęły dominować wśród owoców. Cytrusowość ogólnie umacniała się, bo oto pojawił się sok z cytryny. Nie przełożył się jednak na silną kwaśność.

Karmel nieco kontrastowo zrobił się bardziej palony. Przy nim odnotowałam echo po prostu cukru trzcinowego. Pomyślałam o trzcinie... Po niej przyszła pora na drzewa i drewno raczej palone. Gorzkość zaznaczyła swoją obecność i zaczęła leniwie rosnąć.

Owoce trochę zwolniły, a ja wyłapałam coś spokojniejszego i słodszego - chyba jakieś ciemne jagody. Poczułam suszone daktyle raczej twardego typu, dodające owocom pewnej... stateczności? Połączyły je z karmelem, tworząc ze słodyczy jeden, spójny splot.

Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa kwaśność poszła w nieco mlecznym, a dokładniej jogurtowym kierunku. Jogurt, kefir... pojawiły się, acz nie utrzymały na przodzie zbyt długo. Ustąpiły delikatnym orzechom - pomyślałam o makadamia.

Drewno dodało orzechom pieczono-palonej nuty. Razem zmotywowały gorzkość, która nabrała mocy i zaserwowała ziemię. Czarną, nieco rozgrzaną... Mieszała się z orzechami lekko pieczonymi, acz pieczonymi wyraźnie. Orzechom makadamia towarzyszyły odtąd pekany. Przy drzewach jednak pojawiły się też kwiaty.

Kwiaty przywróciły znaczenie słodyczy. Nuta cukru trzcinowego została zaadoptowana przez jabłka, które to jawiły się jako słodko-kwaśne, po czym jeszcze podsyciła je kwaskawa cytryna.

Nastąpiła owocowo-jogurtowa eksplozja. Polały się owocowe koktajle i shake'i na bazie jogurtu i kefiru. Cytryna dbała, by były to owocowe bomby, podkreślała bowiem każdy z owoców.
Mignął mi ananas, a potem więcej cytrusów. Słodkich jednak niepodważalnie. Przede wszystkim były to mandarynki, trochę pomarańczy... A tuż obok dojrzały, słodziutki banan. Bardzo podniósł słodycz - chyba żeby przebłyski marakui miały co przełamywać raz po raz.
Wyłapałam chyba też porzeczki. Jabłka zniknęły, a w ich miejsce weszły gruszki. Myślałam o słodkich, a jednocześnie z lekkim kwaskiem gruszkach deserowych. Łączyły się z cytrusami i... duetem banan & brzoskwinia?

Palono gorzka nuta w tle nie została tym wszystkim zagłuszona. Ziemia połączyła ją ze słodyczą i owocami, zgrabnie znów napominając o daktylach.

W posmaku zostały soczyste owoce: głównie cytryna, mandarynki i ananas, a także jakby ziemiste orzechy. Wszystko związała słodycz karmelu - za sprawą całej soczystości trochę daktylowego. Połączył paloną nutę ze słodyczą i owocami.

Całość mi smakowała, acz bez "ale" się nie obyło. Chwilami nutka cukru trzcinowego, karmel jakoś za bardzo mi na przód wychodziły - gdyby nie one, ze spokojem mogłaby mieć 9. Dobrze, że daktyle wciągnęły je w palono-owocowe główne nuty czekolady. Rozgrzana ziemia, pieczone orzechy i ogrom jogurtowo-owocowych koktajli, w których dominowały mandarynki, ogólnie reprezentowały cytrusowo-egzotyczne smaki. Marakuja, trochę jabłek, gruszek i banan ciekawie a to podnosiły słodycz, a to ją przełamywały, pojawiając się epizodycznie.
Wolałabym jednak gęstszą, bardziej kremową konsystencję, acz przyznać muszę, że ze smakiem się nie gryzła. Nie podobała mi się jednak na tyle, że odjęłam za nią punkt.

Mleczno-owocowe koktajle (w przypadku podlinkowanej na bazie maślanki jednak), mandarynki, pomarańcza, marakuja od razu przypomniały mi Aruntam Sensory Chocolate 78% Tanzania Bio Dark Chocolate Kokoa Kamili. Tamta była jednak bardziej orzechowa, a bukiet owoców wydawał się jeszcze bardziej złożony.

Mimo że nie były bardzo podobne, to jednak klimat w pewnym stopniu je łączył - myślę tu o Zotterze Labooko Tanzania 75 %, który też był pomarańczowo-cytrusowy, pełen owoców, a jednak też znacząco orzechowy. 


ocena: 8/10
cena: 26,50 zł (dostałam zniżkę, cena półkowa to 30 zł za 70 g)
kaloryczność: 560 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: miazga kakaowa, cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.