poniedziałek, 20 maja 2024

Zoto Mayan Red Copan Honduras 72 % Dark Chocolate ciemna z Hondurasu

Jakiś czas po Zoto Mayan Red Copan Honduras 60 % Dark Milk Chocolate po prostu musiałam sięgnąć po jej ciemną wersję, czyli czekoladę, o którą mi chodziło podczas składania zamówienia i która bardzo, bardzo kusiła. Ogólnie Honduras przy sowitej zawartości zawsze mnie kusi. Ciemna mleczna nie dała mi zbyt dobrego oglądu na markę, bo zwyczajnie nie jest to mój typ i nie chciałam żadnych wyroków ferować po takiej. A jednak była bardzo pyszna - dobrze to wróżyło. Co ciekawe, producent opisał efekt jako nietypowy jak na kakao Mayan Red. A mi zrobiło się trochę smutno, bo... nie znałam "typowego Mayan Red". Nie jadłam takiej czystej ciemnej tabliczki, a jedynie ciemne mleczne. Z opisu producenta wiadomo, że kakao pochodzi z zachodu kraju, a także że zostało odznaczone nagrodą "Cocoa of excellence".

Zoto Mayan Red Copan Honduras 72 % Dark Chocolate to ciemna czekolada o zawartości 72% kakao Mayan Red (65% miazga + 7% tłuszcz) z Hondurasu, z regionu Copán.

Po otwarciu poczułam wyrazisty zapach palonego karmelu i rozpuszczalnej kawy creme z pianką, zestawionej z soczystymi, czerwonymi owocami. Były stłumione, niejednoznaczne i złagodzone kwiatami (suszonymi?) oraz konfiturą różaną. Do głowy przyszło mi też bladoróżowe mleko truskawkowe i nieco charakterniejsza cierpkość czarnych porzeczek. Obok kawy rozlało się słodkie mleko - że aż powiedziałabym, że to ciemna mleczna, a nie ciemna czekolada. Dolatująca do kawy słodycz karmelu była dość wysoka... choć z czasem przywodziła na myśl też nie tyle sam karmel, co migdały oklejone ciągnącym, złocistym karmelem śmietankowym i palonym.

Tabliczka wyglądała na twardą, mimo że w dotyku sprawiała wrażenie kremowo-tłustej. Przy łamaniu potwierdziła się twardość. Czekolada wydawała z siebie trzaski, przypominające raczej głośne kliknięcia.
W ustach rozpływała się powoli, dając się poznać jako gęsta i miękka. Masywność szybko odrzucała, nieco się gięła i pokrywała podniebienie lepkawymi smugami. Okazała się kremowa i maślana, lecz nie mocno tłusta. Sporo pojawiło się w niej soczystości, acz podporządkowanej gęstości. Zostawiała lekko cierpkawe wrażenie.

W smaku pierwsze po ustach rozlało się naturalne, wyraziste mleko. Wplotło słodycz o właśnie mlecznym charakterze, a już po chwili dołączyła do niej słodycz kwiatów.

Z jednej strony pojawił się śmietankowo-mleczny, łagodny, ale ewidentnie palony karmel. Wyobraziłam sobie ciągnący się, złocisty, słodki twór, który po chwili trochę się opamiętał. Jego słodycz już tak mocno nie rosła.

Do słodkiego splotu dołączył za to szlachetnie, spokojnie słodki nugat migdałowy, zrobiony ze sporą ilością śmietanki. Sprawił, że słodycz wydała mi się stonowana.

Z małym opóźnieniem rozeszła się gorzkość. Początkowo jakby badając grunt, ale podłapała, że słodycz ochoczo rośnie i ona też nabrała odwagi. Przedstawiła mi czarną, ale delikatną kawę crema. Dosłownie czułam smak jej pianki.

Pod wpływem kawy karmel zrobił się jeszcze bardziej palony, a paloność jakby nieco jeszcze jego słodycz przygasiła. Wtedy udało się przebić z oddali zapowiedzi kwasku. Pomyślałam o czerwonych owocach jako konfiturze, w której spotkały się z kwiatami.

Gorzkość nagle znacząco podskoczyła. Była niemal siekierowa, mocna i wszechobecna, dzięki czarnej kawie. Przewinęła się nuta ziaren samych w sobie i może... nibsów z lekką, cierpką soczystością?

Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa kwiaty przybrały na znaczeniu. Poczułam suszone bukiety z róż oraz płatki ucierane z cukrem - mocno kwiatową konfiturę. Owoce trochę do niej dolatywały - kwaskawych przebłysków było coraz więcej i wyszły nieco odważniej. Wychwyciłam odrobinę czarnych porzeczek.

Kawa zrezygnowała już z tak imperatywnych zapędów i trochę złagodniała, zmieniając się w kawę migdałową. Czarną o nutach migdałów, do której właśnie dolewa się mleko migdałowe. Gorzkość płynęła spokojnie, była średnio wysoka. W pewnej chwili migdały wyskoczyły na pierwszy plan, przez moment dominowały, po czym znów wtopiły się w kawę i pokryły ciągnącym karmelem.

Ogólna orzechowość jednak była niezwykle istotna - migdały podkreśliły orzechy arachidowe. Słodycz skupiła się na nugacie. Wyszło to trochę jak jakaś szlachetna, wyidealizowana arachidowo-migdałowa wersja Snickersa. By jego słodycz nie przegięła, zadbał maślany element, który wypłynął z nugatu.

Pod wpływem słodyczy i orzechowości, która cały czas łagodziła gorzkość, nasilił się kwasek. Trochę czarnych porzeczek zadbało o cierpkość, końcowo nieco gorzkość podkręcając. Pomyślałam o soku, nektarze porzeczkowym. Zmotywowały też owoce tłumione przez kwiaty - wyłoniły się z nich jakieś różano-owocowe nadzienia (np. pączków, ale bez całej pączkowej otoczki). Z wolna dopłynęło do tego mleko czy nawet śmietanka, przekładając się na wizję mleka truskawkowego o lekkim kwasku i niemal pudrowej słodyczy.

Po zjedzeniu został posmak migdałowej kawy i śmietankowo-palonego karmelu. Nie było ani mocno gorzko, ani mocno słodko. To smak wyważony, o znikomym kwasku. Należał do cierpkich czarnych porzeczek, łagodzonych mlekiem truskawkowym. Do głowy przyszedł mi też nugat migdałowo-fistaszkowy. Zestawienie trochę maślanego nugatu i soczystej cierpkości wydało mi się nieco metaliczne.

Czekolada zaskoczyła mnie i zachwyciła. Wyszła tak mlecznie, że mogłaby udawać ciemną mleczną. A jednak nie brakowało jej charakteru ciemnej. I to bez bardzo mocnej gorzkości czy kwaśności. Nie brzmi więc, jak coś w moim typie, ale... była tak wielopłaszczyznowa, głęboka i interesująca, że mnie urzekła. Kawa crema, migdałowa kawa i nugat migdałowy, do którego dołączyły arachidy, szlachetny Snickers z migdałami, kwiaty (głównie róże) suszone i ucierane na konfitury, sporo ciągnącego, śmietankowego karmelu i przebłyski czarnych porzeczek oraz mleka truskawkowego utworzyły pyszną kompozycję.

Była podobna do Zoto Mayan Red Copan Honduras 60 % Dark Milk Chocolate, ale jednak w dzisiaj prezentowanej o wiele więcej czułam nut typowych dla kakao - wyłoniły się czarne porzeczki, migdały, kawa, za której sprawą pokazała się silniejsza gorzkość. Wspomniana była jedynie gorzkawa niczym ciastka kakaowe. Łączy je mleko truskawkowe, orzeszki ziemne, a także mlecznosć, śmietankowość - we wspomnianej wzmocnione dodanym mlekiem. Po nich obu stwierdzam, że to bardzo ciekawe kakao. Chciałabym spróbować innych ciemnych z niego, jak również innych tabliczek Zoto.


ocena: 10/10
cena: €6,95 (około 32 zł za 45g)
kaloryczność: nie podana
czy kupię znów: nie, ale chciałabym

Skład: miazga kakaowa 65%, cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy 7%

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.