poniedziałek, 13 stycznia 2025

U Dziwisza Czekolada Artystyczna Gorzka Chuncho 80 % ciemna z Peru

Od marki U Dziwisza dostałam kilka różnych tabliczek i na koniec zostawiłam potencjalnie najlepszą. U Dziwisza Artystyczna Erytrytol miała ciekawe zapędy, ale czułam, że słodzik wszystko popsuł. Stąd ucieszyłam się, że marka zdecydowała się dobrać kakao chuncho lepsze towarzystwo, jakim jest cukier trzcinowy (wg mnie najlepsze słodzidło do czekolad). I zupełnie nie planowałam tego, że peruwiańska seria z czekolad Beskid jakby trochę mi się przedłużyła o dzisiaj przedstawianą właśnie.

U Dziwisza Czekolada Artystyczna Gorzka Chuncho 80 % to ciemna czekolada o zawartości 80% kakao chuncho z Peru.

Po otwarciu poczułam zapach napoju / soku z wiśni z miętą oraz limonkowo-miętowego, które splatały się ze znacznie bardziej słodkim syropem... kwiatowym? Na pewno też delikatnie palonym karmelem. Wysoka słodycz kryła w sobie pewną rześkość, wręcz zwiewność, mimo że towarzyszyły jej poważniejsze nuty ziemi i dymu. Wprowadziły motyw kwaskawego chleba z wiśnią i drobne echo wina.

Tabliczka była twarda i trzaskała głośno w kruchy sposób. Wydawała się bardzo zbita. 
W ustach rozpływała się w tempie umiarkowanym. Była gładka i faktycznie zbita, a także średnio tłusta. Robiła się coraz bardziej gibka i jednocześnie mazista. Czułam w niej też lekką proszkowość i soczystość, końcowo przechodzącą w wodnistość.

W smaku pierwsza pojawiła się wysoka słodycz, za którą nieśmiało zaznaczyła się soczystość. Uwagę jednak przyciągnęła bardzo wysoka słodycz, która zaraz jeszcze podskoczyła za sprawą delikatnie palonego karmelu. Wzmocniły go słodkie kwiaty. Zahaczyły o zwiewność i rześkość, lecz nagle zmieniły się w syrop kwiatowy o niemal drapiącej słodyczy.

Przewinęła mi się delikatna mięta, a po chwili rześkość przejął napój wiśniowy. Na pewno posłodzony, ale soczysty i orzeźwiający... od mięty właśnie.

Dodano do niego dużo słodkiej, rześkiej zielonej mięty. Za jej ziołową nutką zaakcentowała obecność drobniutka goryczka dymu. A w tym czasie... Czyżby wiśnia zdobyła się na lekki kwasek...? Czułam jakiś, ale jednak nie jej... Toż to limonka! Ujawniła się tuż za wiśnią i zgrała z miętą, przekładając się na myśl o napoju limonkowo-miętowym. Za miętą wychwyciłam sugestię słodziku.

Gorzkość nieco wzrosła, a obok pojawiła się lekka wytrawność... fasoli? Gorzkość rosła prężniej, a fasola jakoś się w niej zagubiła. Dołączyła za to nuta palona i pieczona. Wyobraziłam sobie chleb... kwaskawy od zakwasu i... dodanej wiśni?

W oddali odnotowałam słodkie, śmietankowe lody w karmelowym wariancie... Zestawione z lodami z nutą wiśniowo-truskawkową? Lody rozwodnione? Wkradła się wodnistość, rozbijająca gorzkość, ale nie słodycz.

Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa kwasek odrobinę wzrósł, acz i tak trzymał się bardzo niskiego poziomu i wpisywał się w słodycz. Wiśniowe akcenty wystąpiły jako słodki syrop wiśniowy.

Rozwinęła się za to gorzkość, roztaczając wokół niemal brudny, ziemisty motyw. Pomyślałam o wilgotnej, leśnej ziemi... Nawet lekko pikantnej? Przyszło mi na myśl chili, lecz zaraz zniknęło na rzecz dzikich ziół. Te umocnił dym.

Karmel wrócił z nową siłą. Pokazał się z bardziej palonej strony. Wręcz odymionej! Jednocześnie dym odsłonił trochę chleba z kremem kakaowo-orzechowym, acz jakimś... mdławym? Nie mogłam uchwycić orzechów, a zaraz nuta ta w ogóle się zawieruszyła.

Kwiaty wydawały mi się coraz słabsze, ale ich rześkość utrzymała się na znaczącej pozycji. Nagle jednak... ta lekkość wydała mi się jednak mniej kwiatowa. Zahaczyła o słodzik, ale nie był to on. Wyszła orzeźwiająco niczym... woda z lodem, limonką i miętą - ta wizja była niezwykle jednoznaczna.

A tuż po niej na pierwszy plan wkroczyły słodziutkie truskawki. I lody truskawkowe? Acz jako słodkie, dojrzałe owoce przede wszystkim.

Po zjedzeniu został posmak truskawek, które przybrały na słodyczy tak bardzo, że wyszły aż cukierkowo. Czułam też motyw wody z lodem, ale na szczęście też z limonką. Wróciło sporo mięty i echo wiśni czy raczej napoju wiśniowego. Trochę rozmył to cierpkawy dym i brudna, pikantna ziemia. 

Czekoladę uważam za jedną z lepszych tabliczek Dziwisza, jakie jadłam. Była smaczna, choć mam sporo zastrzeżeń. W konsystencji nie odpowiadała mi wodnistość. Niestety wystąpiła też w smaku, w końcu kojarząc się nawet z wodą z lodem. Całość była bardzo słodka, w czym połączyła rześkość kwiatów i ciężkość syropu. Czułam też karmel, lody i dużo mięty. Ta pojawiła się w napoju wiśniowym i limonkowym, a także jako jedno z leśnych ziół. Gorzkość, dym i ziemia oraz chlebowe akcenty pojawiły się z czasem na pewien czas - szkoda, że to na nich nie oparła się kompozycja. Nie powiedziałabym, że zawartość to 80% - obstawiałabym 75%.

Czuć podobieństwo nut np. napoju wiśniowego, chłód, wytrawność z U Dziwisza Artystyczna Erytrytol, ale ogół dzięki cukrowi trzcinowemu w dziś przedstawianej miał okazję lepiej się zaprezentować. Wodnistość i tu się pojawiła, czyli nie pochodziła tylko od słodzika. Mało tego! Dziś przedstawiana też miała trochę jakby słodzikowe zapędy.
Podobnie miętowo-słodzikowe nuty, wiśnie czułam w niedawno jedzonej Beskid Chocolate Czekolada Gorzka 70 % Peru Paytiti.


ocena: 8/10
kupiłam: Sklep U Dziwisza (dostałam)
cena: 18 zł (za 50 g; ja dostałam)
kaloryczność: 515 kcal / 100 g
czy znów kupię: nie

Skład: miazga kakaowa, cukier trzcinowy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.