czwartek, 25 grudnia 2025

Cacao Crudo by Loverdiana Goji and Buckwheat Dark Organic Chocolate Raw Cru Peru / Basche Goji e Saraceno ciemna surowa 65 % z jagodami goji i gryką

Przez Diabelski Kamień poszłam dalej szlakiem czerwonym prosto na Jaworzynę Krynicką. Było tam mnóstwo ludzi (co się dziwić, skoro wjeżdża tam kolejka), więc szybko porobiłam zdjęcia czekoladzie i ewakuowałam się przez Przełęcz Krzyżową i Górę Krzyżową do Krynicy-Zdrój. Tę czekoladę wybrałam na najwyższy szczyt wycieczki licząc, że będzie wyglądał trochę lepiej. A tak nie dość, że tłum, to jeszcze wszystko było w remoncie. A właśnie! Cóż to za czekoladę wzięłam? Czekoladę, która wydała mi się bardzo, bardzo intrygująca ze względu na połączenie dodatków. Bardzo lubię jagody goji i kaszę gryczaną (ale paloną, nie białą), ale nigdy ich nie łączyłam. Zestawienie to wydało mi się trochę dziwne, ale postanowiłam spróbować, wybierając czekolady w góry tej marki. Jak planowałam zamówić kilka wariantów smakowych, takiego przegapić nie mogłam. Acz nie umiałam sobie wyobrazić, w jakiej formie wystąpi. Po SOL Creamy Vegan 40 % i gryce zrobionej zupełnie na gładko w sumie można się było spodziewać wszystkiego. A jednak układając degustacje, o tamtej wcale nie myślałam. W zasadzie aż do dnia otwarcia, nie zastanawiałam się, w jakiej formie grykę dodało Cacao Crudo. O swoim kakao zdradzili trochę więcej: użyli surowego, czyli nie przetwarzanego w temperaturze wyższej niż 42 stopnie C. I, z tego co zauważyłam, ta czekolada Cacao Crudo pochodzi chyba z innej linii niż te dotychczas recenzowane. Jakaś współpraca? Sugeruje to dopisek "By Lovediana".

Cacao Crudo by Loverdiana Goji and Buckwheat Dark Organic Chocolate Raw Cru Peru / Basche Goji e Saraceno to ciemna czekolada o zawartości 65% surowego kakao Criollo z Peru, z Amazonii z jagodami goji i nasionami gryki.

Po otwarciu poczułam zapach, w którym dominowała czekoladowa baza, a dodatki zaznaczyły się subtelnie za nią. Czekolada połączyła ziemię i dym ze średnio wysoką, ale dosadną słodycz o rześko-karmelowym wydźwięku. Bardzo wyraźnie czuć cukier kokosowy o imperatywnych zapędach. Za nim stanęły cierpkawe, ciężkawe owoce czerwone. Wiedząc, że są tam goji, mogłam powiedzieć, że to one. W ciemno nie wiem, czy bym zgadła. Tym bardziej, że zdawało się, iż są tam jeszcze jakieś inne cierpkie czerwone. Odnotowałam grykę - kaszę? - która w połączeniu z cierpkością robiły aluzje do miodu gryczanego.

Tabliczka była twarda. Trzaskała, jakby była bardzo, bardzo gęsta, ujawniając ogrom dodatków. 
W ustach czekolada rozpływała się powoli i maziście. Była lekko lepka i bardzo gęsta, zbita. Trzymała się jej subtelna sugestia pylistości. Z czasem niby trochę miękła, ale twardość próbowała się utrzymać.. Tłustość przedstawiła się jako trochę oleista, mimo że i suche wrażenie wystąpiło. Jednak i tak nie miało to większego znaczenia, gdy po pewnym czasie odwracały od niej uwagę dodatki.
Była nimi sowicie wypełniona. Choć dodano ich po 9%, miałam wrażenie że na kulki gryki trafiałam ciągle, a na jagody goji co jakiś czas. Goji to średnie i małe całe jagody, a gryka drobne kulki jak suchej kaszy.
Dodatki wolałam gryźć na koniec, gdy już czekolada zniknęła. Tylko na próbę raz czy dwa pogryzłam wcześniej. Goji były wtedy suchsze i twardsze, gryka bez zmian.
Jagody gryzione na koniec zrobiły się soczystsze i bardziej miękkie. Odznaczały się jędrnością, wyszły miąższyście, a pestki przyjemnie strzelały.
Gryka i wcześniej, i później miała tę samą strukturę. Była dość twarda i trzeszcząco chrupiąca, a także sucha. Rozchodziła się na coraz mniejsze kawałki.

W smaku pierwsza rozbrzmiała subtelna gorzkość. Wydała mi się trochę palona...

Po chwili jednak pojawiła się słodycz, która to ewidentnie była palona. Paloność przedstawiła karmel, ale wzbogacony o rześkość, świeżość. Czuć wyraźnie cukier kokosowy, lecz wcale nie próbował zawładnąć kompozycji. Trzymał się średniego poziomu.

To gorzkość rządziła. Zrobiła się już nie palona, ale bardzo dymna, a po chwili dymno-ziemista. Pomyślałam o czarnej, chłodnej - rześkiej? - ziemi i rosnących w niej ziołach.

Dodatki bardzo długo się nie ujawniły, lecz raz po raz coś potrafiło przemknąć w tle. Sama baza była na tyle siekierowa, ze niechętnie dopuszczała je do głosu. Nie musiałam próbować jej osobno (acz zrobiłam to oczywiście), by czuć, że nie przesiąkła dodatkami.

Ziemia i dym zaprosiły do gry węgiel. Gorzkość się zatrzymała, nieco się cofnęła, ale i tak była silna. Przeplótł ją ciężkawy motyw... czerwonego wytrawnego wina? Acz takiego z wyciętą alkoholowością; o ziemistych charakterze.

Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa, gdy trafiła się jagoda goji, dodawała kompozycji nutkę cierpkiego, trochę mało owocowego (?), a ciężkawego owocu czerwonego. Nakręcała nutę czerwonego wina.
Gryka prawie się nie odzywała. Chociaż... Gdy trafiły się co najmniej dwie kulki... Może podkreślała ziołowe akcenty? Suszonych ziół?

Gdy gryzłam goji obok czekolady, ta traciła na swej gorzkości - szła w słodycz. Goji zaś wyszły cierpko, ale nie wykorzystywały swojego potencjału.
Gryzione obok czekolady kawałki gryki smakowały trochę goryczkowato-zbożowo, ale też nie jakoś charakternie. Przy nich czekolada wydawała się bardziej słodko-oleista.

W tym czasie zebrało się więcej gorzkiego dymu. Baza nie pozwala wyjść przed siebie dodatkom. Słodycz trochę zelżała, acz rześkość pobrzmiewała. Podkradła się do niej leciutka oleistość. Po tym słodycz i gorzkość pochłonął... Węgiel? Z którego słodycz jeszcze przez chwilę trochę wyglądała.

Końcowo niegryzione goji trochę umocniły cierpko owocowy, lekko winny motyw, acz i tak nie był mocny.

Kiedy gryzłam goji już po czekoladzie, na koniec, wyszły o wiele lepiej. Były pewne smaku cierpkiego, czasem soczystego, lekko kwaskawe go, a czasem zaskakująco słodkiego w ciężki - trochę miodowy? - sposób.

Gryziona na koniec gryka wyszła neutralnie, kojarzyła mi się przede wszystkim z sianem. Miała w sobie coś z kaszy gryczanej, ale nie smakowała jednoznacznie nią (tą prażoną, ugotowaną kaszą). Było w niej coś z mąki i może... jakby gryczanych chrupki zbożowych, często dodawanych do czekolad.

Gdy gryzłam i goji, i grykę, zdecydowanie dominowały goji; gryka się gubiła.

Po zjedzeniu w posmaku dominowały jagody goji, wraz z ich cierpkością, a także neutralnie gryczano-siankowy motyw. Wyraźnie czułam też dym, ziemię i węgiel oraz bardzo rześka słodycz karmelu, cukru kokosowego.

Tabliczka dobra, ale bez szału. Nasiona gryki niczego dobrego nie wniosły - myślę, że bez nich byłoby znacznie lepiej - gdyby nie one, tabliczka bez trudu zdobyłaby 9, a kto wie, czy nie 10. Czułam się przytłoczona kulkami, a chwilami czułam niedosyt goji. Nic nie zaburzałyby smakowitego połączenia charakternych goji z równie charakterną, dymno-ziemistą, winną bazą. Jej jestem pod wrażeniem - powiedziałabym, że ma co najmniej 70% kakao!


ocena: 8/10
kupiłam: brainmarket.pl
cena: 14,63 zł (za 50g)
kaloryczność: 586 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: miazga kakaowa, zagęszczony sok z kwiatów kokosa, jagody goji 9%, nasiona gryki 9%

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.