Kupując tę czekoladę nie miałam pojęcia, że na początku roku 2025 zostanie okrzyknięta najlepszą czekoladą ciemną na świecie. I pomyśleć, że o marce nic nie słyszałam! Założyła ją Vigdis Rosenkilde z Norwegii, której celem jest - jak sama mówi - inspirowanie ludzi do odkrywania kakao i czekolady, wspierając etyczną produkcję. Jej przygoda z czekoladą zaczęła się w 2010 roku, trochę przypadkiem, kiedy ruszyła na podróż do Amazonii. Pracowała jako cukierniczka, ale to jej nie wystarczyło i w 2015 ruszyła do Brazylii, by zdobyć wiedzę bezpośrednio na plantacjach w Brazylii. Spędziła sporo czasu w Ameryce Łacińskiej, odwiedzając ponad 50 plantacji kakao. Obecnie Vigdis Rosenkilde jest certyfikowaną koneserkę kakao i czekolady, prowadzącą o nich liczne kursy w Oslo i cyfrowo. No, i oczywiście stworzyła własną markę. Z tego, co poczytałam, kakao, z którego tę czekoladę zrobiono, rosło na zboczu wzgórza w dżungli Quellouno. Na tej plantacji niektóre drzewa mają ponad 80 lat. Producent zdradził, że poświęcił dużo czasu, by dopracować profil smakowy, tak by podkreślić delikatne nuty leśnych jagód i śmietanki. Lubię ludzi z wizją, więc ucieszyło mnie, że na tę tabliczkę mieli konkretny pomysł, a nie "taka wyszła" czy coś.
Vigdis Rosenkilde Sjokolademaker 70% Chuncho Kakao Fra Quellouno I Peru Mork Sjokolade to ciemna czekolada o zawartości 70 % kakao Chuncho z Peru, z dystryktu Quellouno.
Po otwarciu poczułam intensywny zapach owoców leśnych: przede wszystkim słodkich jeżyn i drobnych, ciemnych jagód. Pojawiły się też mniej jednoznaczne, jakieś czerwone - maliny? Owoce dały się poznać jako słodkie, kwaskawe i... przechodzące w domowe wina, nalewki. A jednak przy owocach zaznaczyła się też nuta śmietanki. Obok stanęła ziemia i orzechy pekan, jakby... pekany w karmelu? Słodycz kompozycji miała sporo właśnie z karmelu, ale też i trochę z korzenności - pewne ciepło, jeszcze nie pikanterię. Tu odnotowałam też kwiaty. Całość wydawała się słodko-kwaskawa, ale z poważniejszym charakterem.
Tabliczka w dotyku zdawała się obiecywać kremowość i tłustość. Przy łamaniu trzaskała głośno, dopowiadając też masywną pełność. Była bardzo twarda, a przekrój wyglądał na ziarnisty.
W ustach rozpływała się powoli i średnio gęsto. Długo zachowywała kształt, acz miękła i wykazywała gibkość. Przewinęła się w niej lepkawość. Czekolada dała się poznać jako szorstka, wręcz proszkowo-ziarnista. Wydała mi się śmietankowo-maślano tłusta, a jednocześnie coraz bardziej soczysta. Końcowo trochę soczyście-cierpka.
W smaku przywitał mnie słodki karmel. Jego słodycz rosła odważnie, lecz błyskawicznie - tuż obok - zaznaczyły się owoce leśne. Słodyczy dopowiedziały kwasek, a ja wyobraziłam sobie owoce posypane cukrem trzcinowym lub nawet muscovado, który to wprowadził lekko palony motyw.
Nagle owoce rozbrzmiały bardzo mocno, pojawiło się ich bardzo dużo. Dominowały ciemne, drobne i słodko-cierpkawe jagody. Mieszały się z słodkimi jeżynami, borówkami amerykańskimi i poziomkami. Możliwe, że przewinęły się też maliny. Owoce choć głównie słodkie, zapewniły również trochę kwasku. W tle, w oddali... przemknęły mi jakieś słodko-kwaskawe, egzotyczne owoce żółte, ale nie mogłam ich uchwycić.
Po owocowej prezentacji słodycz karmelu zaczęła wzbogacać się o kwiaty, a jej wydźwięk wydał mi się z jednej strony lżejszy, z drugiej... pikantnawy?
Słodycz zaczęła łagodzić też nuta śmietankowo-maślana. Oto karmel zrobił się maślany, a ta pikantnawość... zaskoczyła na trochę korzenny, ciepły tor. Śmietanka zaś osiadła lekko na owocach.
Drobne, ciemne owoce leśne dopuściły do głosu lekką gorzkość, ziemistość. Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa ziemia wychynęła prawie na pierwszy plan, lecz zaraz trochę się zreflektowała, uznając, że ten należeć powinien do owoców. Ona może im jedynie towarzyszyć.
W owocach poczułam pewne poruszenie... W siłę rosły poziomki i w owocach zaczęła dominować czerwoność. Na przód wyrwały się poziomki. Słodko-kwaśne jednak - takie, jak to z lasu, wśród których zaplątało się też trochę niedojrzałych białych. Jednak ich co bardziej kwaskawe zapędy co i raz wygłaskiwała śmietanka. Aż w końcu pomyślałam o poziomkach, może poziomkach z truskawkami, podmiksowanych ze śmietanką.
Ziemia i niemal korzenne ciepło poprowadziły później owoce w nalewkowo-winnym, cięższym i poważniejszym kierunku. Wraz z alkoholem, do owoców podpłynęła nuta słodko-cierpkich wiśni. W głowie, przez dosłownie sekundę, mignęła mi myśl o nalewce z ananasa.
Gdy za sprawą owocowych, domowych win i nalewek zrobiło się poważniej i alkoholowo, karmel przez moment otarł się o... rum? Rozgrzewał jakby nie tylko korzennością.
Maślaność nabrała charakteru i zapomniała już o swojej łagodzącej roli. Zmieniła się w... pekany w karmelu? Karmelizowane, trochę korzennie przyprawione pekany? Znów wyraźniej przewinął się palony motyw. Podkreślił ziemię, gorzkość.
Końcowo jednak i korzenność, i rozgrzewanie przechwyciły kwiaty, zamykając to wszystko w słodkie realia. Myślałam o kwiatach aż ciężko drapiących od ich natłoku. Leśnych i charakternych?
Po zjedzeniu został posmak słodko-cierpkawych jagód i słodko-kwaskawych poziomek, zarysowanych żywo na śmietankowo-pekanowym, łagodniejszym tle. Trzymało się ich echo słodkiej, charakternej domowej nalewki, motyw jakby rumowego karmelu i trochę ziemi.
Czekolada była przepyszna i gdyby tylko wyszła trochę mniej słodko, a bardziej gorzko, dostałaby 10. Słodyczy tej jednak na szczęście nie brakowało charakteru. Była bowiem mocno owocowa, karmelowo-korzenna i alkoholowo-drapiąca, końcowo kwiatowa. Odrobina ziemi pozostawiła mały niedosyt, jednak pekany w karmelu i przyprawach korzennych oraz ogrom owoców nadrabiały. To, jak najpierw dominowały ciemne jagody leśne, a potem poziomki mnie kupiło. Jeżyny i trochę wiśni stanowiły świetne dopełnienie.
ocena: 9/10
kupiłam: chocolateseekers.com
cena: £8.95 (za 60g; około 45 zł)
kaloryczność: 591,7 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie
Skład: kakao, cukier
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.