sobota, 13 grudnia 2025

Lacasa Dark Chocolate Cranberries / Chocolate Negro con Arandanos ciemna 48 % z żurawiną

Pomysł, by właśnie tę czekoladę wziąć na trasę w Magurze Orawskiej przyszedł mi do głowy w ostatniej chwili. Tknęło mnie, by zrobić sobie żurawinowe porównanie, ale o tym później. 
Jako że nie spodziewałam się niczego dobrego po Lacasa Dark Chocolate Orange / Chocolate Negro con Narancja, przeznaczyłam ją na niezbyt widokową trasę. Ruszyłam z małej miejscowości Zazriva zielonym szlakiem na Javorinkę - widoki ładne były na samym początku, dla mnie za wcześnie, by brać się za czekoladę, więc pierwsze zdjęcia robiłam w różnych miejscach na trasie, a resztę przy prześwicie, jaki znalazłam trochę po Javorince, w drodze docelowo na Mincol.

Lacasa Dark Chocolate Cranberries / Chocolate Negro con Arandanos to ciemna czekolada o zawartości 48% kakao z (8%) żurawiną.

Po otwarciu poczułam intensywny zapach słodkiej bombonierki ze sztucznym motywem czerwonych owoców. Te wpisywały się w słodycz poprzez cukierkowo-landrynkowy charakter. Skupiając się, można powiedzieć, że to żurawina, ale nie na tyle, by się zakładać. Kwaśności na próżno tu szukać, a czekolada trzymała się drugiego planu, pobrzmiewając nieśmiałą, paloną gorzkością i przesłodzonym sosem czekoladowo-kakaowo-owocowym.

Tabliczka sprawiała wrażenie skalistej i kruchej zarazem. Łamana trzaskała głośno, mimo że nie była nadzwyczajnie twarda. Kawałki żurawin faktycznie podyktowały jej lekką kruchość. Niektóre trochę się ciągnęły, by w końcu się urwać, inne po prostu zostawały w którejś części. 
Choć patrząc na spód, powiedziałabym, że owoców dodano bardzo mało, przekrój dawał nadzieję, że jednak nie tak strasznie mało.
W ustach czekolada niemal natychmiast miękła i rozpływała się w średnim tempie. Była trochę pylista i maślano tłusta, jednak ani pylistość, ani tłustość nie dawały się we znaki. Chyliła się w plastelinowym kierunku, po czym przybierała formę mazistej, luźnej grudki. Raz po raz wyłaniały się z niej kawałki żurawiny. Początkowo wydawały się zwarto-jędrne w kandyzowany sposób, ale potem miękły.
Kawałków żurawiny dodano średnią ilość. Wystąpiły jako bardzo malutkie kawałeczki, małe kawałki i parę prawie średnich. Dało się zrobić kęsa bez nich, ale ogólnie trafiały się bardzo często (bo bardzo je podrobili). Rozmieszczono je nierówno: w niektórych kostkach kawałek obok kawałka, w innych pojedyncze drobiażdżki.
Żurawiny gryzione wcześniej były nieco bardziej zwarte i twardsze, ale bardzo kleiste i miękkie (bo nie były twarde, a po prostu twardsze niż gryzione na koniec). Czuć przy nich lekkie scukrzenie.
Wolałam je zostawiać na koniec. Wtedy kawałki były bardziej miękkie, wciąż kleiste (na szczęście nie kleiły się do zębów zbyt mocno), lecz niektóre w porywach leciutko soczyste. Skórki czuć - lekko skrzypiały i trzeszczały; pojedyncze pestki zdarzały się. Gryzione owoce dziwnie rozchodziły się, rozpadały na malutkie kawałki. Gryzione na koniec nie wydawały się kandyzowane.

W smaku pierwszą poczułam słodycz lukru, którą po chwili zaczął zabarwiać motyw trochę landrynkowy, na pewno czerwono owocowy. Pomyślałam o sztucznej, bardzo słodkiej bombonierce żurawinowo-wiśniowej.

Gorzkość weszła z małym opóźnieniem... O ile gorzkością w ogóle można nazwać ten marginalny akcent. To w zasadzie gorzkawość bombonierki z czekolady deserowej oraz łagodnego, czekoladowo-kakaowego sosu. Też z nutą aromatu czerwonych owoców, w tym żurawiny.

Nawet w kawałkach bez żurawin czuć motyw cukierkowo-kandyzowanej, bardzo słodkiej żurawiny.

Słodycz ogółu, choć wysoka, nie była jednak czysto cukrowa, a mocno lukrowa. Zwróciła uwagę na wątek maślano-śmietankowy. Gdy próbowałam samej czekolady, wydawała się bardzo lukrowo-maślano-śmietankowa, a tylko z akcentem sztucznej żurawiny i bombonierki.

Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa ten motyw maślano-śmietankowy bardzo się nasilił i jeszcze załagodził znikomą gorzkawość.

Raz po raz obok nasilał się smak kandyzowanej, słodkiej żurawiny. Bardzo rzadko zaznaczał się też kwasek. Żurawinowa nuta rosła wraz z wyłanianiem się kawałków. Te cechowało przesłodzenie, jednak trochę osłabiały cukierkowy wydźwięk. Szły bowiem w kierunku kandyzowanym, a więc słodkim, ale już nie tak sztucznie słodkim.

Gdy na próbę parę razy gryzłam kawałki żurawiny obok czekolady, ta wydawała się jeszcze łagodniejsza, a kawałki chwilowo podnosiły słodycz, by następnie przełamać całość kwaskiem. Acz i słodkie były cały czas.

Do głowy przyszła mi bombonierka z nadzieniem żurawinowym i warstwą śmietankową, a potem - zwłaszcza w kęsach, gdzie były mniejsze kawałki żurawiny - lukier i nadzienie śmietankowe z np. rogalików i pączków (ale bez smaku samego ciasta paczkowego czy rogalikowego, choć z maślanym echem). Czekolada końcowo jawiła się jako bardzo lukrowa i bardzo żurawinowo-wiśniowa.

Przy czym do końca owoców trzymał się aromat. Nawet gryzione kawałki smakowały żurawiną zrobioną na słodko. Żurawina była jakby kandyzowana i sztucznawa, mimo że jednocześnie... naturalnie żurawinowa. Wyszła raczej słodko, choć z lekkim kwaskiem.. W porywach bardziej kwaśno-soczysta.

Po zjedzeniu został posmak landrynkowej żurawiny z aromatu i kandyzowanej oraz trochę nieokreślony motyw czerwonych owoców, mieszający się z łagodną, bombonierkową czekoladą. Czułam trochę przesadzoną lukrowa słodycz i echo śmietanki. Wszystko to jednak podległe słodkiej, sztucznej żurawinie. Ze zdziwieniem odkryłam, że nie zasładzała za mocno. Za słodka, mało gorzka, ale nie powalająco cukrowa czekolada z przeciętną żurawiną jeszcze mogłaby wyjść nawet nieźle, ale niestety, sztuczny, bombonierkowy motyw przeszkadzał. Nie w stopniu tak nieprzyjemnym co (Terravita) Auchan Czekolada Deserowa z Żurawiną i Wiśnią, ale jednak. Żurawiny dodali nie za dużo, trochę mało, ale nie na tyle, by bardzo narzekać. Zastanawia mnie jednak trochę kwestia kandyzowanej nuty - w składzie jest żurawina suszona. Ma w składzie cukier, ale to kandyzowanie... może tak wyszło przez naaromatyzowanie czy coś?

Czekolada do bólu średnia. Poziom Lacasa Dark Chocolate Orange / Chocolate Negro con Narancja, ale jednak jakoś nieco bardziej mi podeszła - to jednak chyba bardzo subiektywna kwestia, czy woli się czekolady z żurawiną, czy pomarańczą (a mnie chyba wyjątkowo przeszkadza kandyzowanie skórek).
Ot, trochę bez emocji można zjeść, ale po większej ilości w głowie pojawia się pytanie: po co? Stąd dwie ostatnie kostki powędrowały do Mamy. Ta jednak niestety nie chciała i czekolada skończyła u ojca. Mama opisała: "Mnie nie smakowała, bo jakaś taka dziwnie, nieprzyjemnie gorzka, jakby nie kakaowo. Jak to te 40-50% kakao... One najgorzej wychodzą i po prostu niesmaczne zawsze są".


ocena: 5/10
kupiłam: Auchan
cena: około 10-12 zł?
kaloryczność: 503 kcal / 100 g
czy znów kupię: nie

Skład: czekolada gorzka (cukier, miazga kakaowa, tłuszcz kakaowy, emulgator: lecytyna słonecznikowa; aromaty naturalne), suszona żurawina 8% (żurawina, cukier, olej słonecznikowy, mąka ryżowa)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.