środa, 10 grudnia 2025

Meybona Feine Dunkle Schokolade Tanzania 72 % Kakao / Fine Dark Chocolate 72 % Cacao ciemna z Tanzanii

Kiedy zobaczyłam kilka plantacyjnych czekolad Meybona w Auchan, aż zgłupiałam ze szczęścia. Spore, przystępne cenowo tabliczki być może w miarę degustacyjne? Świetnie! Pomyślałam, że nawet mlecznej dam szansę, bo jakoś tak ostatnio myślałam, że mogłabym sobie jakąś ciemną śmietankową przypomnieć (zupełnie zapomniałam o tym, że mam w komodzie Choceur Herbe Sahne / Śmietankowa Deserowa). I w ogłupieniu wzięłam i 2 mleczne. Jako że to wszystko wyglądało jak cała nowa linia czy coś, nawet nie przeszło mi przez głowę, że jedną taką parę lat temu już jadłam (Meybona Ecuador 72 %). No trudno. Inne jednak były mi nieznane. Zacząć postanowiłam od tej z tanzańskiego kakao, bo raz, że tabliczki z Tanzanii zazwyczaj mi bardzo smakują, a dwa - chciałam ją na dniach porównać z mlecznym odpowiednikiem. Szkoda tylko, że do zawartości kakao policzyli i miazgę, i tłuszcz. Acz mimo to, widać, że dbają o to, jakiego kakao używają (może dlatego go tak żałują?). Otóż Meybona kupuje od małych farmerów w Tanzanii ziarna suszone na słońcu, które potem delikatnie praży i konszuje 48 godzin.

Meybona Feine Dunkle Schokolade Tanzania 72 % Kakao / Fine Dark Chocolate 72 % Cacao to ciemna czekolada o zawartości 72% (miazga + tłuszcz) kakao forastero z Tanzanii; konszowanie trwało 48 godzin.

Po otwarciu poczułam świeży, niemal zielony motyw drzew, kierujący uwagę na młodziutkie, delikatne i jeszcze zielone gałązki, a do głowy przyszedł mi też zielony bambus mokry od deszczu. Obok stanęła rozgrzana, wręcz wulkaniczna ziemia - zarysowana poprzez kontrast. W tle zaznaczyły swoją obecność wiśnie, wymieszane ze słodkimi - i też jakże rześkimi! - borówkami amerykańskimi pod maślaną, bardzo maślaną, kruszonką. Wypiek ten ogólnie musiano porządnie posłodzić wanilią, bo i ją czuć. Słodycz i gorzkość wydawały się bardzo wyrównane.

Tabliczka, w dotyku sugerująca trochę tłustość, podczas łamania była bardzo twarda i trzaskała głośno.
W ustach rozpływała się kremowo w tempie średnim. Lekko miękła, pokrywając podniebienie maślanymi smugami. Kawałek zmieniał się w bezkształtną, bardzo tłustą masę. Czułam też znikomą wodnistość, a w oddali czaiła się lekką pylistość, która ratowała sytuację. Końcowo trochę cierpko ściągała jak kakaowy nabiał.

W smaku najpierw przemknęła mi słodycz waniliowej krówki. Krówki? Krówka wydała mi się jakaś zagubiona. Maślano-słodki motyw nagle się rozmył, krówka umknęła, za to do głowy przyszła mi waniliowa i mocno maślana kruszonka. Maślaność i słodycz zdawały się nierozerwalne.

W oddali mignęła trudna do uchwycenia, sugestywna nutka... wiśni? Wpisanych w coś słodkiego, czekoladowego.

Pokazała się bowiem subtelna gorzkość. Znów zaplątała się krówka, ale teraz z kolei kakaowa, i zaraz zniknęła. Gorzkość nie spieszyła się ze wzrostem, ale rosła. Pomogła wkroczyć zielonym, delikatnym gałązkom, które same mogłyby nie przebić się przez słodycz. Odnotowałam zielony, świeży motyw. Trochę mieszał się z drzewkiem, wypuszczającym młode, cieniutkie gałązki. Drzewną nutę cechowała łagodność. W głowie miałam drzewka owocowe.

A jak już o owocach mowa... coś zza tych maślano-słodkich nut zaczęło się przebijać. Kwasek? Soczysty kwasek wiśni? Zupełnie jakby pod kruszonką była masa z sowicie dosłodzonych cukrem i wanilią owoców (w głowie miałam owoce pieczone pod kruszonką, czyli owocowe crumble). Pomyślałam też o jakimś wilgotnym cieście kakaowym z wiśniami i kruszonką.

Drzewka z czasem przeszły w świeżą zieloność ogółem. Pomyślałam o lesie bambusowym i świeżej, zielonej trawie.

Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa do wiśni dołączyły borówki amerykańskie, dosładzając je na bardziej owocowy niż cukrowo-waniliowy sposób. Sprawiły, że słodycz nie przytłaczała, a jak większość kompozycji, miała rześki charakter. Ogólnie słodycz wciąż konsekwentnie rosła. Nie jakoś bardzo i szybko, ale zauważalnie znacząco.

Gorzkość osiągnęła średni - no, średnio-wysokawy - poziom i ani myślała rosnąć dalej. Nabrała jednak powagi, wplatając bardziej palone nuty. Poczułam ciepło, jakby wręcz buchające ciepło z otwieranego piekarnika. Nuty sugerowały jednak coś zupełnie innego: wulkan. Dokładniej ziemię wulkaniczną. Rozgrzana, gorąca ziemia stanęła jakby obok całej tej rześkości i maślanej słodyczy.

Ziemia podyktowała maślanej, słodkiej kruszonce kakaowość. Ta częściowo zmieniła się w czekoladowo-kakaowe ciastka maślane. A że owoce dzielnie utrzymywały się niezależnie od zmieniających się wątków głównych, oczami wyobraźni patrzyłam na ciemne ciastka z wiśniami. Wróciła też myśl o wilgotnym kakaowym cieście z wiśniami. Za ich sprawą ogólna słodycz zrobiła się już na pewno dość wysoka, acz wciąż jeszcze nieprzesadzona. Sprawiała wrażenie, jakby chciała zadrapać w gardle, ale jednak się powstrzymywała.

Końcowo maślaność znów wyszła bardziej na przód, łagodząc, co mocniejsze nuty. Zgarniając trochę słodyczy, zrobiła chwilową aluzję do krówki teraz bardziej czekoladowej i czekoladowo-piernikowej. Do głowy przyszedł mi też krówkowo-kakaowy nabiał (serek?) ze słodkim wiśniowym wsadem. Słodycz wyszła już ryzykownie wysoka.

Po zjedzeniu został posmak czekoladowo-kakaowych ciastek maślanych z wiśniami, owocowej rześkości oraz zielonych gałązek, roślin zielonych. Za nimi zaznaczyła się trochę już wycofana ziemia, a słodycz - połączenie cukrowej kruszonki i wanilii - trochę wyrywała się na przód. Jeszcze trochę a mogła by przytłaczać. Czułam też znikomą cierpkość jakby kakaowo-wiśniowego jogurtu lub serka, mieszającą się z prawie pikanterią piernika.

Czekolada była pyszna, ale wykorzystano w niej tylko część potencjału. Gorzkość nie rozwinęła się tak bardzo, jak mogłaby. Drzewka owocowe i rośliny zielone, początkowo łagodna gorzkość, a potem rozgrzana ziemia oraz akcenty wiśni i borówek amerykańskich i pod maślano-waniliową kruszonką oraz ciasto i ciastka z wiśniami to świetna kompozycja. Szkoda tylko, że maślaności ogólnie było tam za dużo, że wszystko to było za bardzo złagodzone. Podobnie i słodycz - jak była tak wyraźnie waniliowa, mogliby ograniczyć cukier. Strukturę zaś wolałabym mniej tłusto-wodnistą. Gdyby tak trochę te dwie rzeczy poprawiono, byłaby to tabliczka na maksymalną ocenę.


ocena: 9/10
kupiłam: Auchan
cena: 17,99 zł
kaloryczność: 593 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: miazga kakaowa 59%, cukier, tłuszcz kakaowy, wanilia Bourbon

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.