środa, 28 marca 2018

Domori Trinitario 70 % Rotondo ciemna

Po zakończeniu przygody z Franceschi doszłam do wniosku, że czekolady tej marki jakby próbują udawać Domori, co tym bardziej podkreśla przepaść między nimi. Nie jest to negatywny osąd, tylko uzasadnienie, dlaczego mnie nie porwały. Nawet te smaczniejsze (czyli linia Criollo) tabliczki jakoś do mnie, tak bardzo, nie przemawiały, a uzmysłowiły jedynie, jak bardzo stęskniłam się za Domori. I tu zrobiło się ciekawie, bo... nowości Domori miałam, owszem, ale to blendy z trinitario, więc takie "Domori zwyklejsze". Jak Domori odnajdzie się w takich klimatach? Byłam dobrej myśli, bo w sumie to właśnie te "zwyklejsze" Domori wydają się bardziej moje, niż subtelne (choć wciąż bogate) criollo.

Domori Trinitario 70 % Rotondo to ciemna czekolada o zawartości 70 % kakao trinitario pochodzącego z różnych (nieokreślonych) regionów, a więc blend.

Po otwarciu poczułam intensywny zapach drzew i ziemi o bardzo orzechowym charakterze. Nie bez znaczenia był tu palony motyw, ale wydało mi się to i tak żywe, drzewa momentami kojarzyły się wręcz z zielonymi badylkami, młodymi gałązkami.
"Żywość" i pewną soczystość nakręcał wątek granatowych, słodko-kwaskowatych owoców: porzeczek, jeżyn, granatowych winogron, jagód... takiego całego miksu.

Przy łamaniu twarda tabliczka wydała mi się "pełna", głośno trzasnęła, a w ustach rozpływała się powoli, łatwo, ale sprawiając wrażenie trochę opornej z racji tego, że przypominała gęsty, zbity krem (z czasem wręcz masło orzechowe).

W smaku w pierwszej chwili poczułam gorzki - choć nie za mocno - dym, pieczone orzechy i... kwasek właśnie orzechów. Ten był jednak słabiutki, zaraz się trochę usunął, a dym zaczął puszczać przodem drzewne i orzechowo-drzewne nuty. Przywodziło to w pewnym momencie na myśl coś suszonego.

Raz po raz, trochę na dłużej, potem tylko jako krótkie epizody, przebijały się zróżnicowane kwaski. Były to charakterne owoce z zapachu, a więc jakieś porzeczko-jeżyno-jagody.

Tonowała je jednak pewna stateczność. Skojarzyło mi się to z jakąś... mleczną bułką, potem może i czymś zupełnie bardziej mlecznym. Ta "bułkowość" równie dobrze mogła być jakimiś... fasolowymi (choć właśnie bardziej "na słodko") nutami (producent pisze o płatkach śniadaniowych - nie jestem w pełni przekonana), jednak ogrom palono-orzechowych akcentów i konsystencja stworzyły w mojej głowie obraz właśnie mlecznej bułki posmarowanej ogromem masła orzechowego.

Palone, wręcz podsuszane klimaty, cały czas przeplatały się także ze słodyczą, choć ta nie była zbyt mocna. Nie wydała mi się też charakterystyczna dla Domori. Przypominała raczej mniej charakterne daktyle.

To właśnie one, oraz palone nuty masła orzechowego, drzew i orzechów wraz z lekkim akcentem cierpkich, ciemnych owoców leśnych pozostawały w posmaku na dość długo.

Z zazkoczeniem odkryłam, że czekolada była podobna do blenda criollo - podobne nuty, tylko że trinitario była o wiele bardziej orzechowa niż owocowa. Zastanawiam się... może np. pochodzenie kakao i sposób produkcji były podobne, a zmieniono tylko gatunek?
Całość wyszła przyjemnie, choć bez szału.


ocena: 8/10
kupiłam: Sekrety Czekolady
cena: 31,99 zł (za 75 g; dostałam zniżkę)
kaloryczność:  558,5 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: miazga kakaowa, cukier trzcinowy

10 komentarzy:

  1. Ja tych nie kupowałem, single origin wydają mi się ciekawsze, bo można próbować wyłapywac smaki charakterystyczne dla danego regionu. Poza tym, blendy, choć czasem rewelacyjne, to częściej wychodza słabiej niż SO. Trinitario tak bardzo od criollo się nie różni, też bywa świetne, ale też jest go mało. Na criollo od Domori nie ma co narzekać, zwykle ma dobrą dymanike i jest naprawdę ciekawe. Podejrzewam, że jakby Javablond się znów pojawiła, to byś od razu kupiła :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja lubię blendy i... to nie to, że narzekam na criollo Domori. Po prostu większość criollo aż takiego wrażenia na mnie nie robi, mimo że są dobre. Szczerze? Nie obchodzi mnie, z czego czekolada jest zrobiona, o ile mi smakuje. Javablond kupiłabym, bo w neapolitance się zakochałam, a to że to criollo to... No to criollo. I tyle. :P

      Usuń
    2. To prawda, najważniejsze żeby była dobra :)

      Usuń
  2. Skład i orzechowe nuty w tym masła orzechowego zachęcają aby spróbować ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czuję się jak ignorantka, ale dla mnie 90% opisów ciemnych czekolad brzmi tak samo :P Nic szczególnego, na szczęście też bez przykrych nut.

    Ciekawi mnie bułkowatość - przed chwilą czytałam o niej w innej recenzji. Czy to jest to samo wrażenie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty masz specjalne prawa tutaj, możesz być sobie ignorantką. Ja podobnie się czuję czytając o różnych ciastkach i batonach.

      Czytałaś w recenzji Idilio. Ja mam ten problem, że wszystkie bułeczki, regale, babki, drożdżówki nazywam (trochę pogardliwie) "bołkami", i często (bo ich nie jem), nie umiem za dobrze sprecyzować, o jaką bułkę mi chodzi.
      Przy Idilio pisałam o "bułkowym brownie", czyli takim... z dużą ilością mąki, bardziej zapychająco-kapciowatym niż maślanym. Na szybko wygooglowałam jakieś "babki brownie" - więc to by bardziej takie skojarzenie było.

      Tu, przy Domori, napisałam, że chodzi o jakieś mleczne (tego typu http://livingonmyown.pl/2016/05/03/dan-cake-buleczka-mleczna/), ale bez tej silnej słodyczy (wspomniałam fasolę, wiedząc, że są np. batony fasolowe Legal Cakes, więc tak jakby i z taką nutką).

      Usuń
    2. Ok, dzięki. Musisz zorganizować poziomy i rodzaje bułkowatości produktów niebułkowych, żeby nikt się nie pogubił :D

      Usuń
    3. Czasem ciekawi mnie, jak moje wyobrażenia o pewnych rzeczach mają się do rzeczywistości... pewnie często są bardzo dalekie.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.