czwartek, 6 grudnia 2018

E.Wedel Karmellove! biała karmelowa

Po naprawdę miłym zaskoczeniu, jakim okazał się Wedel Cookie o smaku Cheesecake, a także pamiętając, że Karmellove z solonymi orzeszkami mi smakowała, gdy zobaczyłam, że Mama kupiła sobie czystą Karmellove, zagarnęłam sobie rządek. W mojej głowie już powstawał plan, ponieważ dotarło do mnie, że białego Wedla nigdy nie jadłam, a miałam w planach upolować białą Crunchy Cookie. Chciałam więc sobie stworzyć możliwość porównania czystej białej karmelowej z czystą białą (bo przecież musiał być w niej choć skrawek czekolady bez ciasteczek), a i miałam dwie malutkie karmelowe limitki z dodatkami. Zaczęłam się bowiem zastanawiać, czy nie jest tak, że nowości (Karmellove wciąż jest względną nowością w porównaniu do np. mlecznej truskawkowej) Wedlowi wychodzą całkiem-całkiem, a kompletnie spie... zepsuł klasyki?


E. Wedel Karmellove! to czekolada biała karmelowa.

Po otwarciu poczułam zapach mleka w proszku w oceanie krówkowo-karmelowej słodyczy, co chwilami kojarzyło się wręcz trochę miodowo. Miałam problem, czy wydźwięk był pozytywny, czy negatywny.

Przy łamaniu zaskakująco biała (spodziewałam się czegoś bardziej beżowo-złotego) tabliczka była twarda, nawet lekko trzaskała. Zbyt tłusta, jak na białą, w dotyku mi się nie wydała, lecz po umieszczeniu kawałka w ustach, poczułam silną maślaną tłustość. Czekolada rozpływała się dość szybko w sposób bardzo proszkowy, nieprzyjemny, bo kojarzący się z mąką.

W smaku już od pierwszej chwili uderzyła cukrowość... ale jaka! Szybko stająca się maślaną krówką. Słodycz rosła, ale stawała się coraz bardziej krówkowo-karmelowawa. Dość szybko dołączył do tego smak mleka w proszku wraz z pewnym poczuciem sztucznawości. Już to rozbiło nieco poczucie słodyczy, ale nie zabiło krówkowości.

Karmelowy smak po pewnym czasie podrzucił nawet namiastkę soli, która poniekąd mogła być leciutko palonym posmakiem. To już zdecydowanie polepszyło odbiór ogólnej słodyczy, która nie osiągnęła poziomu strasznej przesady.

Po czekoladzie pozostał posmak maślanej krówki, delikatniusiego, słodkiego karmelu i mleka w proszku. Poczucie słodyczy było silne (jak dla mnie zbyt silne), ale mowy o zacukrzeniu totalnym nie ma.

Nie podobała mi się  struktura, a smak... odebrałam jako połączenie uroczej krówki i mało charakternego karmelu z mlekiem w proszku, w którym kryła się nuta obrzydliwości. To mi nie pasowało, jednak pozytywnie odebrałam poziom słodyczy - silny, ale karmelowa czekolada ma na to przyzwolenie. Dobrze, że nie smakowała czystym cukrem. Przy moim poziomie tolerancji na słodycz nie czułam potrzeby zjedzenia więcej, niż dwóch kostek (a jestem typem osoby, która zjada jedną... tabliczkę, nie kostkę; kostka nie satysfakcjonuje). Czekolada niezła, acz z wadami, więc nudna i bez szału. Widzę ją jako niezłą bazę pod dodatki.


ocena: 6/10
kupiłam: Mama kupiła
cena: -
kaloryczność: 551 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: cukier, tłuszcz kakaowy, mleko pełne w proszku, proszek karmelowy 10% (mleko odtłuszczone, serwatka, cukier, masło, aromat), serwatka w proszku, emulgatory: lecytyna sojowa, E474; aromat, sól

8 komentarzy:

  1. Nie jestem nią zniesmaczona.

    OdpowiedzUsuń
  2. Klasyczna bez dodatków na mnie szału nie robi, ale mój tata je ją dosłownie na tabliczki! Potrafi zjeść jedną na raz :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja większość czekolad powyżej 7/10 zjadam całe na raz, więc mnie to nie dziwi, skoro mu tak smakuje.

      Usuń
  3. Lubię Karmellove, acz koniecznie bez orzechów (całe my :P). Najlepsza jest z wafelkami. Ta z kolei nudna - czyste tabliczki nie są moją bajką. Smakuje okej, jednak przeszkadza mi wysoka proszkowatość. Na pewno więcej nie kupię. Bardzo interesuje mnie za to czysta biała. Nie pamiętam, kiedy ostatnio jadłam. W dzieciństwie? Nigdy...? Może kiedyś dostaniesz pasek od mamy, bo jednak wygryzanie fragmentów ze smakowej to co innego i nie daje pełnego oglądu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie ja nie wiem, co myśleć o tej z wafelkami. Boję się, że za bardzo do chrupania jak dla mnie i jednak, że to takie słodkie (jak duńskie - z Twojej recenzji).
      Mama czystych białych nie kupuje, więc nie ma szans na to. Ja na długo przed blogiem jadłam tylko tę w łaty i tak się z koleżanką wtedy zastanawiałyśmy, czy biała nie smakowała nam bardziej niż mleczna. Bo bardziej śmietankowa nam się wydała, ale teraz pamiętam rozmowę, nie smak. A jednak łączona to wciąż nie czysta.

      Usuń
    2. Łaciata była Milka. Nie bluźnij, człowieku.

      Usuń
    3. Wiem, że Milka, ale chodziło mi o to, że w ogóle z Wedli i Milek to czystych białych nie jadłam. Głupio jakoś skrótowo napisałam.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.