niedziela, 2 grudnia 2018

In 't Veld Jungle Please 80 % Kakao Mexiko Soconusco ciemna z Meksyku z nibsami

Pod koniec sierpnia chorowałam, potem jeszcze męczyło mnie gardło podrażnione łykaniem niewiarygodnie wielkich tabletek, przez co przez ponad tydzień nie degustowałam żadnych czystych, dobrych czekolad. Trochę to widać, bo ostatnio publikowałam głównie zwyklejsze z dodatkami lub nadziewane, ale gdy wreszcie mogłam "wrócić na swoje"... Najpierw niezbyt wiedziałam, po co sięgnąć. Padło na markę, o której myślałam, że jest dobra, ale nie obstawiałam, by była jakoś wyjątkowo wybitna (by np. zająć miejsce obok moich ukochanych Akesson's, Idilio Origins, JP Czekolada itp.). Właściwie nic o nie nie wiedziałam, w internecie cisza. Na niemieckojęzycznej stronie producenta tylko informacje, że twórca (Holger in't Veld) zajmuje się czekoladą od 2002 i przestrzega zasad sprawiedliwego handlu, kupuje kakao z określonych regionów itd. Oferta wydała mi się spora, ja zaś testowanie zaczęłam od czekolady z regionu, który uważam za strasznie pomijany i strasznie, strasznie ciekawy. Mało tego! Ta tabliczka została zrobiona z dziko rosnącego kakao. O tym, że to nie do końca czysta czekolada dowiedziałam się dopiero przy robieniu zdjęć.

In 't Veld / Intveld Jungle Please 80 % Kakao Mexiko Soconusco to ciemna czekolada o zawartości 80 % kakao z Meksyku z regionu Soconusco z nibsami (czyli kawałkami kruszonego kakao).

Mimo że opakowanie wydało mi się liche (w kartoniku tylko ot, lekko zaklejony papier), przy otwieraniu uderzył mnie intensywny zapach jagód i być może aronii. Zaciągnąwszy się, poczułam jakieś owocowo-alkoholowe sugestie. Trwała przy tym subtelna słodycz. Mimo tego wszystkiego, wydźwięk nie był lekki, a charakterny i dość ciężki. Otóż jagody z czasem wchodziły w wędzono-śliwkowe klimaty, które im dłużej wąchałam czekoladę, tym bardziej po prostu z wędzonością mi się kojarzyły. Na myśl przyszedł mi oscypek i palenisko, drewno na opał (nad którym się wędził?).

Ciemna tabliczka o chłodnym, intensywnym odcieniu lśniła i trzaskała donośnie, ujawniając niedużą ilość średniej wielkości nibsów.
W ustach rozpływała się bardzo powoli ze względu na to, że była dość zbita, przy czym bardzo rzucała się w oczy (na język?) jej chropowatość, nawet lekka piaszczystość. Była też tłusta, przez co skojarzyła mi się z twardawym serem. Soczystość różnego rodzaju i obecność chrupiąco-soczystych nibsów osłabiały jednak to poczucie.

W smaku od początku dominował gorzko-wędzony smak, solidnie dosłodzony owocami i wyrównany serowymi akcentami.

Słodycz nie niosła żadnego orzeźwienia, a cierpko-konkretną soczystość, bo jej owoce okazały się wyrazistymi jagodami i wędzonymi śliwkami, może też aronią - wszystkie zakrawające o cierpkość, ale bez kwasku. Czekolada nie miała mocno owocowego klimatu, te tutaj wyszły lekko przymglone jakby... za sprawą słodkawego, delikatnego alkoholu? Kojarzył mi się jakoś zielonowinogronowo, ale nie z białym winem... A może po prostu była to słodycz mdławych, zielonych winogron? Ich smak tak ogółem wydaje mi się tylko słodki i mdły, a to świetnie oddaje słodycz tej czekolady.

Śliwka... wydała mi się jakąś oscypko-śliwką, a potem po prostu oscypkiem ze śliwką. Wędzono-serowy motyw w drugiej połowie rozpływania się kęsa wchodził w esencjonalny splot twarogu i oscypka, przy czym pojawiał się lekki kwasek (smaczek twarogu). Przy serach kręcił się wędzony motyw, z którego w końcu wyłaniał się (w momencie, gdy one wyłaniały się z czekolady, a ja obok niej je rozgryzałam) smak nibsów.

Kawałki kakao wnosiły lekki kwasek, który chwilami udawał owocowy (do głowy przyszły mi nawet jagody, śliwki i wiśnie), ale przede wszystkim był słodowo-piwny. Piwo raczej jasne... choć równie dobrze mógłby to być inny, nie za mocny alkohol.

Ważne, że "podano sery z alkoholem", co pod koniec wyszło lekko pikantnie, z niejasną słodyczą. Owoce trzymały się z dala, ale - ciekawskie! - podkradały się również.

Po czekoladzie pozostał posmak serowo-nibsowy (przy czym nibsy były jakby słodowe), lekko słodki i jagodowy. Czułam niezbyt mocną cierpkość.

Całość wyszła bardzo intrygująco. Gorzkość... była bardziej wędzonością, niż gorzkością. Smak wydał mi się bardzo niespotykany, mało czekoladowy, wytrawny, mimo że w gruncie rzeczy całkiem słodkawy. W zasadzie trudno w tej czekoladzie o nutę czegoś, czego bym nie lubiła, ale połączenie tego wszystkiego trochę mnie przytłoczyło i zupełnie nie odpowiadała mi konsystencje oraz obecność nibsów. Owszem, w smaku wyszły ciekawie, ale... Po prostu zakłócały mi degustację (co innego tabliczka plantacyjna, co innego z dodatkiem). W sumie punkty obniżam jedynie ze względów osobistego odbioru, bo coś mi nie grało w połączeniu nut i już.

Pamiętam, że i Cluizel Mokaya 66% był taki winogronowo-śliwkowy (choć tam postawiono na śliwki suszone, tu wędzoność była mocna), a także likierowy, jednak tamta czekolada... ona była bardziej czekoladowa i pikantna za sprawą nut przypraw. Wędzona pikantność serów In 't Veld to coś naprawdę niespotykanego.


ocena: 8/10
kupiłam: Sekrety Czekolady
cena: 16,59 zł (za 50 g; dostałam zniżkę)
kaloryczność: 599 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: ziarna kakao, nierafinowany cukier trzcinowy, surowy tłuszcz kakaowy

6 komentarzy:

  1. "Lichości" opakowania ocenić nie mogę, bo do tego musiałabym wziąć je w rękę, za to szatę graficzną uważam za paskudną. Grafik płakał, jak projektował i tak dalej. Spróbowałabym czekolady z uwagi na serowość. Owoce są mi obojętne, a pikanteria... to zależy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grafika kojarzy mi się z jakąś książką dla podstawówki do informatyki z lat, w których przedmiot ten był "świeżynką" (słowo paskudne, prawie jak to opakowanie).
      Ta pikanteria mogłaby Ci nie przeszkadzać.

      Usuń
    2. Haha, skojarzenie w punkt. Winszuję.

      Usuń
  2. Nie znam tej marki, dlatego na razie wstrzymałem się z zakupami, czekając na recenzję. Brzmi to wszystko obiecująco, ale jestem ciekaw jak wyjdzie tabliczka bez dodatków.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możliwe, że już nie będziesz miał okazji, bo (będzie o tym dopiero w recenzji kolejnej tabliczki) spłonęła im fabryka i chyba marka upadła.

      Usuń
  3. Ta małpa wygląda na zdrowo rąbniętą :D

    OdpowiedzUsuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.