sobota, 18 kwietnia 2020

Terravita Orzech laskowy mleczna z orzechami laskowymi

Raz na miesiąc odwiedza mnie tata i dokonujemy wtedy "czekoladowej wymiany", czyli opycham mu coś, co nie satysfakcjonuje mnie ani Mamy (np. tańsze ciemne nadziewane, bo ona raczej ciemnej czekolady nie ruszy), a on mi też coś przywozi (czy to z własnej inicjatywy, czy zleconego z kategorii "sama nie kupię, ale mogę dostać, jak już mam coś otrzymać"). Z racji problemów z żołądkiem, Mama musi uważać na ilość zjadanych orzechów, a że Terravita źle jej się kojarzy z wyrobami sprzed wielu lat, dzisiaj opisywana tabliczka czekała właśnie na przyjazd taty. On to uwielbia wszystko, co słodkie i do gryzienia, więc zupełnie się nie przejmowałam, że to tabliczka zupełnie nie w moim stylu (nużą mnie mleczne z siekanymi orzechami; z całymi zresztą też, ale te np. w górach się sprawdzają, a w przypadku tej nie wiedziałam, na co trafię).

Terravita Orzech laskowy to mleczna czekolada o zawartości 30 % kakao z prażonymi orzechami laskowymi siekanymi, z serii Classic.

Gdy tylko rozchyliłam sreberko, poczułam wyraziste, lekko podprażone orzechy laskowe w cukrowo-mlecznej toni. Zajechała wanilią i skojarzyła mi się z miodowem, zupełnie jak wersja czysta, jednak orzechy podkreśliły sam cukier (dziwne).

Tabliczka była twarda i zawierała sporo orzechów, które nie przełożyły się na kruchość. Dobrze się trzymały. Były to połówki i dość duże kawałki, kilka drobnicy. Nie wydaje mi się, by z ich ilością przesadzono.
W ustach czekolada okazała się lekko proszkowa. rozpływała się dość opornie na gęsto-zwartą, acz kremową masę (taki... proszkowo-chropowaty, zbity krem). Zalepiała tylko po części, niechętnie wypuszczając orzechy. Przełożyło się to na spójność (nie miałam wrażenia, że orzechy turlają się bez sensu po ustach), harmonię, co mnie zaskoczyło. I tak jednak konsystencja czekolady mi nie odpowiadała.
Laskowce były chrupiąco-świeże, lekko soczyste. Niektóre ze skórkami, inne bez, ale wszystkie cudownej jakości.

W smaku czekolada przywitała się cukrem, poganianym wanilią. Intensywny smak mleka przyniósł odległe skojarzenie z miodem, ale tym razem to ewidentnie cukrowość grała pierwsze skrzypce. Szybko zadrapała w gardle.

Aż tak nie przeszkadzała jednak (nie odpychała), ponieważ nuta orzechów laskowych już w kolejnych sekundach dochodziła do głosu. Baza lekko nimi przesiąkła. Co więcej, wcale nie musiałam ich rozgryzać, by je poczuć. Z wolna wyłaniały się, przedstawiając się coraz lepiej. Łagodny, naturalny smak laskowców podkreślony lekkim prażeniem wyszedł na plus, a gdy bliżej końca zaczęłama kawałki podgryzać i podsysać, w udany sposób chwilowo przełamywały słodycz.

Świetnie pasowały do mleka, epizodycznie pojawiała się goryczka skórek, ale niestety cukier pod koniec i tak pralił w gardle.

Najlepiej było więc sobie na koniec jakiegoś orzecha zostawić, by nim zagryźć i by to on zdominował wszystko inne.

W posmaku wprawdzie zostały więc laskowce, ale i przesłodzenie. Przesłodzenie... odlegle kojarzące się z miodem, choć za silne i już po pierwszym kęsie męczące gardziel. Silna słodycz, mleko i świeże orzechy w zasadzie wyszły całkiem przyjemnie, ale mi niestety ta ilość cukru przeszkadzała, drapała. I tak po każdym kęsie (bez bicia przyznaję się, że była to kostka - więcej nie mogłam przez cukier).

Całość wyszła obiektywnie nieźle. Na pewno muszę pochwalić formę orzechów: trochę skórek, prawie całe, a nie posiekane na drobno i niekarmelizowane, a leciutko podprażone, że właściwie jak świeże. Czuję, że w górach by się sprawdziła, choć bałabym się, że po tej ilości cukru strasznie chciałoby mi się pić. Ta czekolada... swoim przesłodzeniem lekko odwołuje się do wyobrażeń o dzieciństwie zimą: ciepłe mleko z miodem, czekolada z całymi orzechami... Może i miłe to, choć nie w moim stylu. Szkoda, że tyle w tym cukru, ale takie czekolady chyba tak już mają. O dziwo wolałam - również przesłodzoną, ale jakoś bardziej bezkreśnie orzechową Milkę.
Większość oddałam Mamie i ta już smakowała jej bardziej niż czysta; stwierdziła: "tę to się dobrze... gryzie".


ocena: 6/10
kupiłam: dostałam od Terravity
cena: -
kaloryczność: 540 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: cukier, tłuszcz kakaowy, mleko w proszku pełne, miazga kakaowa, krojone orzechy laskowe (8%), serwatka w proszku, lecytyna sojowa, ekstrakt wanilii

8 komentarzy:

  1. "Z racji problemów z żołądkiem, Mama musi uważać na ilość zjadanych orzechów" - myślałam, że orzechów - jako twardych rzeczy - mama nie lubi z uwagi na zęby. Co ma z żołądkiem po nich?

    Bardzo prosta czekolada. Tak prosta, że aż sama nie wiem, na którą stronę by mnie rzuciła: fanów czy antyfanów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O nie, w żadnym wypadku nie ze względu na zęby! Poza tym, orzechy z paczek czy łupane nawet nie są takie twarde. Jak zje więcej niż około 10 sztuk to tak ją żołądek boli, jakby miała umrzeć.

      Usuń
    2. Nigdy nie było mi nic po orzechach. Te choroby żołądkowe są okropne. U każdego co innego... Gdzie tu sens? :|

      Usuń
    3. Żadnego! Pomyśl, że Mamę ruszają czekolady, a rzeczy z czekoladą (np. ciastka) już nie. To jeszcze dziadostwo, jak widać, zależy od tego, co się z czym łączy... to straszne, współczuję Wam.

      Usuń
  2. To już nieco ponad rok jak szukam tych tabliczek teravity. W Szczecinie żaden sklep nie ma ich w swoim asortymencie :/ jak pech to pech ... A wersji smakowych jest naprawdę spory wybór :/ w sierpniu będąc na wyjeździe w Gdańsku przy jednej z głównych ulic na stsrtn mieście w markecie typu spolem była cała gama produktów tej serii ale niestety kończyły żywot w sierpniu bądź wrzesniu a nie były przecenione ani nic ... A cena jak w Almie conajmniej .... chyba 9 zł o ile dobrze pamiętam :( no to nie brałam a tak bym spróbowała :'(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam ten sam problem! Jak chcę jakieś nowe smaki znaleźć to nie ma. Cudem ostatnio kupiłam w Auchanie ich Peanut Butter - rewelacja! 8/10 będzie to Ci już teraz powiem, bo recenzja długo poczeka w kolejce, a jak znajdziesz, to bierz koniecznie. Ja zdesperowana 4 ich czekolady (w tym jogurtową z płatkami kukurydzianymi, mleczną z bananami) kupiłam w końcu przez internet.

      Usuń
    2. Dziękuję, ale przez tego wirusa nie wchodzę do centrów handlowych a tylko tam są sklepy Auchan. Może Po tym całym cytku pójdę :) A z Kauflandu coś jest godnego polecenia?

      Usuń
    3. Osobiście bardzo cenię ich produkty (http://chwile-zaslodzenia.blogspot.com/search/label/Kaufland - poprzeglądaj, bo nawet jak na zacukrzenie człowieka najdzie, to da się coś fajnego znaleźć), ale moim zdecydowanie numerem jeden ich marki własnej jest ta czekolada: http://chwile-zaslodzenia.blogspot.com/2017/10/kaufland-classic-edel-herbe-sahne.html . Ostatnio wprawdzie się trochę na gorsze zmieniła (za jakiś czas recenzja), ale to dalej moja faworytka wśród śmietankowych. Myślę, że wersje z orzechami mogą być równie udane.
      Jakiś czas temu w Kaufie były czekolady Vanini - kupiłam, ale jeszcze nie jadłam, acz markę uważam za wartą uwagi (http://chwile-zaslodzenia.blogspot.com/search/label/Vanini). Spod szyldu własnego jadłam dwie, ale to właśnie Vanini stoją za niektórymi czekoladami Tesco finest.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.