poniedziałek, 19 lipca 2021

Choceur Feinherb Mandel ciemna 50 % z migdałami

Kiedyś słodycze z Aldiego postrzegałam jako pyszne i naprawdę warte uwagi. Potem się to zmieniło na "od biedy warte uwagi, czyli, że można spróbować". Byłam wówczas w stanie po prostu pójść po kilka Fair Dunkle Schweizer Bio-Schokolade 70 % od Halba i skierować się do kasy, nie rozglądając się za nowościami. Gdy jednak market wycofał te moje ukochane czekolady, ja w ogóle przestałam go odwiedzać. Ta recenzja jest jedynie wynikiem tego, że dosłownie kilka tabliczek dostałam od kogoś, kto kupił je (po mojej sugestii) w Aldim w Niemczech. To były właśnie takie typowe "od biedy może i mogę zjeść". Ta miała o tyle dodatkowy plus w moich oczach już na starcie, że była względnie ciemnawa, a po J.D.Grossie Superieur 45 % z migdałami i RS Cashews czułam niedosyt czekolady "z czymś całym". Już mi było obojętne, czy to orzechy (jakie?), czy migdały, oby tylko były dobre i wtopione w dobrą bazę. Dopiero przy jedzeniu przypomniałam sobie (bo wiedziałam, a zapomniałam), że za Choceur stoi Storck (posiadający także Chateau i Moser-Roth). Może nie jest to moja ulubiona marka, ale wiadomość tę przywitałam uśmiechem, bo wcześniej dochodziły mnie nieprawdziwe słuchy o tym, że marka należy do koncernu Ludwig od Schogetten.


Choceur Feinherb Mandel to ciemna czekolada o zawartości 50 % kakao z całymi migdałami; wyprodukowana przez WIHA GmbH (właścicielem jest grupa Storck) dla niemieckiego Aldi.

Po otwarciu poczułam wyrazisty zapach prażonych migdałów ze słodko-cierpkawą czekoladą o wyraźnie zaznaczonym kakao i palono-piernikowej sugestii. Pierwszy dominował jednak, gdy wąchałam spód. Ogólnie snuła się za migdałami też palona nutka kawy, która z kolei wydała się złudnie... lekko śmietankowa. Połączyła poczucie wytrawności i bezsprzecznie silną słodycz. (Wydaje mi się, że migdały w zapachu wyszły tak prażono właśnie ze względu na ogólną paloność, bo w smaku prażenie wydawało się znacznie delikatniejsze.)

Tabliczka była bardzo, bardzo twarda, co częściowo wynikało z jej grubości. Przy łamaniu lekko trzaskała i sprawiała wrażenie zwartej, solidnej, tak jak i migdały w niej zatopione. Nie pożałowano ich. Głównie całe, wielkie i porządne, jak również duże kawałki (głównie połówki - i to sztuk przeogromnych) wtopiono bez zarzutów. Część łamała się wraz z czekoladą (a część zostawała w którymś z kawałków).
W ustach czekolada rozpływała się w tempie umiarkowanym (umiarkowanym-wolnym) i bardzo gęsto. Cechowała ją znacząca, maślana tłustość, chwilami zakrawająca o śliskawość, jak również lekko pyłkowy efekt, osłabiający to. Rzeczywiście była pełna i dość zbita. Dodatki wypuszczała ze swych gęstych objęć leniwie. 
Migdałami zajmowałam się już na koniec, głównie gdy czekolada zniknęła. Potwierdziły swą nienaganną jakość. Były chrupiąco-kruche, acz z zachowaną naturalną soczystą tłustość. Obstawiam, że leciutko je podprażyli.

W smaku od początku czekolada serwowała sporo słodyczy. Cukier mieszał się z cukrem bardziej palonym, a więc wręcz karmelem. Mimo to, wydawała się wręcz słodziutka. Słodycz po chwili dopuściła do siebie także migdałowy wątek.

Migdały zdawały się integralne z czekoladą, gdyż pojawiło się między nimi pewne... maślane złagodzenie. Skojarzyło mi się z delikatnymi, tłustawymi i teoretycznie miękkimi piernikami w glazurze... coraz bardziej korzennymi. Piernikami zdecydowanie cukrowymi, wręcz z naciskiem na cukrową glazurę.

Otóż szybko poczułam leciutką gorzkawość, może nawet cierpkość o palonym charakterze, przejawiającej się coraz odważniej jako kawa i pierniki. Kawa trochę dopraszała się o śmietankę, podszeptywała ją. Chwilami może i dałabym radę się nabrać, że jest to czekolada śmietankowa. Z tym że... biorąc pod uwagę wyraźną nutę migdałów... czekolada ze śmietanką migdałową? Jednocześnie wciąż trzymała się wytrawności, co podkreśliła drobna cierpkość. W tej z kolei raz i drugi umykała przede mną smakowa tłusta polewowość.

W połowie rozpływania się kęsa w słodyczy i palono-prażonym tonie wyraźnie rozgościły się pierniki z dżemami bliżej nieokreślonymi (może nawet bardziej z nadzieniem? np. orzechowym), ale nieco cierpkawymi, przesłodzonymi. Wciąż jednak smacznymi. Pierniki z maślaną nutą... pełne migdałów. Ich smak wyraźniej czuć już w połowie rozpływania się kęsa, gdy zaczęły się wyłaniać (nie musiałam ich gryźć). Podkreśliły gorzkawość, uwypukliły paloność, a i słodycz przecięły. Były to jedynie podprażone, świeże migdały, mieszające się z piernikowym, nieco zbyt słodkim otoczeniem.

Z czasem słodycz, jakby pod wpływem wytrawnego splotu goryczki i cierpkości, zrobiła się nieco bardziej waniliowa. Zaczęła mimo wszystko dawać się we znaki niemal drapiąc w gardle. W smaku podporządkowała się palonościom, ale i cukrem wciąż nieco zajeżdżała. Ogólnie jednak zwłaszcza dzięki migdałom, smakowo udało się jej wyjść w miarę przystępnie. Na koniec wyszło to jak przesłodzona, nieco karmelowo-waniliowa przez syropy kawa z cukrowymi piernikami w glazurze.

Gdy zajęłam się migdałami, oczywiście to one dominowały, wyciszając słodycz, osłabiając posmak wszystkiego. Smakowały w pełni sobą. Cudownymi sobą! Były świeże, podkreślone minimalnym prażeniem, a więc charakterne i wciąż... naturalnie słodkawe i "suchawo"-maślane w smaku. Ta ostatnia nutka mieszała się z  czekoladową cierpkością i maślanością. Pochłaniały się wzajemnie, aczkolwiek... po migdale, robiąc kęsa z większą ilością czekolady, tę postrzegałam jako słodszą (kontrastowo).

W posmaku pozostały oczywiście migdały głównie delikatnie podprażone, lekkie palone przesłodzenie i cierpkość kawowo-piernikowa. Czułam sugestię wanilii, mnóstwo cukru, ale wkomponowanych właśnie w te nuty.
Po trochę więcej niż pasku, drapiąca (już nieustannie) słodycz w gardle mi przeszkadzała, acz dzięki migdałom odczucie smakowe nie było strasznie cukrowe. Tłustość z kolei tylko chwilami, bo i od niej ratowały migdały. Przy pierwszym podejściu podczas zdalnego nauczania zjadłam 4 paski, co prawda potem nieco zdychając z cukrowości, ale też bez efektu "błagam zabierzcie to ode mnie", bo wciąż było smacznie.

Czekolada mimo przesadniej słodyczy miała przyjemne nuty kawy i pierników. Lekka nutka wanilii i sugestywna śmietanka pasowały jak najbardziej. Migdały wydawały się być i w kawie (jako syrop), i w piernikach... wszędzie! Także jako składowa nuta. Czekolada musiała nimi przesiąknąć, co wyszło na dobre. Nie ukrywam jednak, że z nut, to wolałabym jakieś pierniki w czekoladzie / polewie, a nie glazurze. Tak samo zdecydowanie wolałabym niższą tłustość, ale przy tej zawartości kakao, aż tak nie dziwi. Zjadłam jednak prawie całość podczas wykładów (rozbijając na dwa dni, a już tylko ostatni pasek oddając ojcu).


ocena: 7/10
kupiłam: Allegro
cena: 10 zł (za 200g)
kaloryczność: 564 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie (ale mogłabym np. w góry, gdybym była w sklepie, była ta, a nie było nic ciekawszego)

Skład: cukier, miazga kakaowa, migdały, tłuszcz kakaowy, masło klarowane, lecytyna sojowa, ekstrakt waniliowy

8 komentarzy:

  1. Po rozczarowaniu czekoladami z Biedry nie patrzę już na tego typu tabliczki czysto optymistycznie. Jeśli wrócę, to przede wszystkim do oryginałów Alpen Gold. Dużo wielkich i nierzadko całych migdałów <3 Konsystencja... hmm. Preferuję bagienko Ritterów, choć akurat warianty z całymi orzechami ssą przez twardość i stałość. Nuty smakowe fajne, ale nie kupiłabym. Póki co rozważyłabym Alpen Gold, Milkę i Wedla.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alpen Golda jednego mam.
      Milka podobała mi się ta: https://www.chwile-zaslodzenia.pl/2019/07/milka-mmmax-nuss-nougat-creme-mleczna.html
      Chociaż i ta rzeczywiście daje radę: https://www.chwile-zaslodzenia.pl/2019/11/milka-mmmax-ganze-haselnusse-whole.html Obecnie jednak nie zjadłabym żadnej, bo cukier, a na niego nie mam ochoty.

      Usuń
  2. Kingo,
    można wiedzieć, co studiujesz? :)
    NIE śmiem typować...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziennikarstwo II stopnia.
      A ciekawi mnie, do jakiego kierunku pasuję. ;>

      Usuń
  3. Oooo, tak - będziesz cudowną dziennikarką?!!!
    Gdybym miała jednak typować - zastanawiałam się, czy może jakaś filozofia? Kultura egzotycznego kraju??
    Ale dziennikarstwo też będzie w Twoim wykonaniu wspaniałe!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że nie wyobrażasz sobie wywiadów, dziennikarstwa telewizyjnego itp. Nie widzę siebie w tym zawodzie rozumianym tak powszechnie. Zależy mi na pisaniu, więc ewentualnie coś publicystycznego.

      Usuń
    2. Nie, :) założyłam, że to właśnie w pisaniu... a może raczej w PISANIU odnajdziesz swoje miejsce
      Życzę Ci wszystkiego najnajcudownjejszego :)

      Usuń
    3. Bardzo dziękuję.
      Tobie również życzę w życiu wielu cudowności.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.